Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Życie pod tym znakiem („Obrażenia. Pobici z Polską”)

Recenzje /

Było trochę tak, że żyłem w kraju po prawdzie zepsutym, ale przy odrobinie wysiłku potrafiłem w nim odnaleźć swoje miejsce. Potem naprawiono wszystko, co nie działało, a ja pogubiony błąkam się od newsa do newsa, tęskniąc za płaską jak decha, trochę nijaką, zimną i wietrzną Holandią. Czasami, gdy celowo unikam wiadomości i zamykam okna, zapominam o tej dziwacznej tęsknocie i w jakimś tam stopniu nawet potrafię być, powiedzmy, ukontentowany. Ta książka, Czytelniku, wybije Ci w tych oknach szyby, wyważy drzwi potężnym kopniakiem, przesiąknie przez sufit jak woda z dziurawej wanny sąsiada i gdy wejdzie, gdy odnajdzie Cię w środku samego, ugrzęźnie w Tobie głęboko, pobudzając do zła, do złości, wściekłości i strachu.

Do lektury Obrażeń, zbioru reportaży poświęconych, najogólniej mówiąc, polskiej nienawiści, zabierałem się nie bez oporów. Grałem na zwłokę, próbując oszukać siebie, że w tej innej, następnej minucie będę lepiej przygotowany i odporniejszy. Temat, jak sądziłem, rozpali od pierwszej strony, ale bałem się, że przy okazji zajmę się żywym ogniem i mój czule wypielęgnowany ogród polskiej frustracji goreć będzie boleśnie, spalając mnie w pył, na którym nic już nie wyrośnie. Z nienawiścią w końcu zetknął się każdy z nas. Są tacy, którzy tego nie przeżyli. Są też tacy, którzy nie potrafią się bez niej obejść. Obrażenia. Pobici z Polską to książka, po lekturze której trudno nie zacisnąć pięści i nie rzucić kamieniem. Bo: wydajcie nam tego policjanta, który nie zrobił nic, by uniknąć tragedii. Ujawnijcie jego dane, jego adresy i wydajcie go natychmiast!

Moje kierowane emocjami pióro nie oznacza wcale, że Obrażenia to pozycja wybitna. O takie wyżyny, jak sądzę, ten zbiór nawet się nie ociera. Sprawdza się natomiast, choć to może niecodzienne, jako podżegacz. Raczej rozbudza i podsyca emocje niż je tłumaczy, prowokuje do oburzenia niż uśmierza ból, gdzieś w tle przemycając lewicową myśl, że wszyscyśmy jedną duszą niezależnie od sortu, czego zresztą najzupełniej spodziewamy się po reporterskiej grupie Rekolektyw.

Dla kogoś, kto niczym rekonwalescent, unika zderzeń z potwornością, ten zbiór może okazać się niezwykle stresogenny. Siedem historii i ośmiu autorów potrafi wyprowadzić z równowagi, bo tematy pisało samo życie, a umiejętnie poprowadzona narracja wyzwala w Czytelniku to, co najlepsze – uczucia i gorące deklaracje.

A jest co deklarować. Sprawy są na tyle zróżnicowane, że zasadne jest poszukiwanie wspólnego mianownika. Mirosław Wlekły w Zgorszeniu polskim, tekście inicjującym, zajmuje się sądowymi pozwami tych, którzy poczuli się obrażeni. Obrazić się można na wszystko i w dodatku na wiele sposobów, toteż Wlekły przytacza i tych lewych, i tych prawych, i nawet Słowian czczących Peruna. Małgorzata Rejmer w Powietrze tu mokre zaprasza nas do niezwykłego, przyjaznego miasteczka, na którego uboczu wybudowano ośrodek dla uchodźców, co jak łatwo się domyślić, znacząco wpłynęło na nastroje zatroskanych obywateli. Urszula Jabłońska w tekście pt. Konflikt tragiczny na wsi polskiej [z grabiami i kosą w tle] porusza wciąż oryginalny w naszej kulturze wątek transseksualizmu, w dodatku na prowincji. Agnieszkę Wójcińską w Moja doniczka jest lepsza zajmuje temat Polaków, którzy za Polaków nie mogą zostać uznani choćby z racji posiadania innego koloru skóry. Kaja Puto i Ziemowit Szczerek w tekście Dzięki Bogu, że jest internet pochylają się nad niewdzięcznym tematem internetowego hejtu, nie szczędząc nam przy tym przykładów obywatelskiej twórczości. Magdalena Kicińska w Zdarzeniu [albo rzeczy o banalności zła] porusza wreszcie temat przemocy domowej wobec kobiet i niewydolności systemu karnego. Maciej Wasilewski w ostatnim, ale i zupełnie innym od reszty tekście pt. Koło zwierzeń zaprasza nas na zebranie komediowego kółka teatralnego, które przypomina raczej terapię grupową ludzi po (nie)zwykłych przejściach.

Jest więc wiele powodów, z których można się zdenerwować, choć mam wrażenie, że nie wszystko tu zagrało. Teksty w Obrażeniach cierpią przez swój magazynowy czy gazetowy rodowód. Są krótkie, efektownie i prosto napisane, ale też raczej niezobowiązujące jak szpalty w piśmie albo lidy na gazecie.pl. Po tygodniu możemy nie pamiętać, kto i o co właściwie się tam pienił. Czytając, miałem nieustannie wrażenie, że dzieją się tu rzeczy ważne, ale krótko i niewyczerpująco przedstawione, jakby traktowano mnie nie jak czytelnika książki – bądź co bądź, elitarnego już zajęcia – lecz co najwyżej kogoś, kto ma akurat 10 minut przerwy w pracy między tabelką excela a forwardowaniem tasku na ASAP. Ta ograniczona żywotność uwidacznia się również, gdy próbujemy spojrzeć na zbiór jako całość. Nie jestem pewny, czy trochę nieporęczny tytuł książki oddaje jej tematykę, zakładam bowiem, że agresor, które wznosi rękę na człowieka o innym odcieniu skóry, kieruje się czymś zdecydowanie gorszym niż obrażenie tego czy innego majestatu. Tekst Wasilewskiego miał być kompozycyjną klamrą i być może spełniłby swój charakter, gdyby poprzedzające go artykuły w jakikolwiek sposób nawiązywały z nim literacką grę albo bawiły się konwencją. Tymczasem Koło zwierzeń jest tak inny od reszty, że sprawia wręcz wrażenie chybionego czy niezrozumiałego komentarza. I chociaż, jak sądzę, rozumiem zamysł twórców, to nie jestem pewien, czy tego rodzaju stylistyczna volta – ze stylu internetowego reportażu w stronę tekstu literackiego (tu w znaczeniu fikcyjnego i fabularnego) – jest jasna i czytelna.

Dwa jednak teksty widocznie wybijają się na tle innych. Reportaż, który przedstawiła Jabłońska w Konflikcie tragicznym na wsi polskiej… to przede wszystkim dobra, świetnie zrelacjonowana historia – nie anegdota – o bólu, niezrozumieniu, agresji, o chorobie i wykluczeniu. To przemyślana całość, po której zostają pytania i emocje. Ciekawe, że Jabłońska jednoznacznie nie staje tu po stronie wykluczonej, a sam czytelnik może dochodzić tej czy innej prawdy, próbując zrozumieć: co było pierwsze, szaleństwo i agresja wykluczonej czy wykluczenie, które pociągnęło za sobą agresję?

Jednak najsilniejszym przeżyciem wydaje się historia, którą przedstawiła Magdalena Kicińska w Zdarzeniu…. Reportaż o rodzinnej przemocy nieuchronnie zakończonej morderstwem, którego (nie) można było uniknąć, to tekst, który pozostawi w nas ślad. Świetnie wyciągnięte wnioski Kicińskiej, z których wynika, że morderstwo na żonie jest niczym innym jak logicznym, ergo wręcz koniecznym zakończeniem tak poprowadzonej historii, obnażają absurd i niewydolność polskiego systemu karnego. Jest to reportaż, dla którego warto poświęcić więcej niż jedną przerwę kawową.

Poza potężnym wstrząsem od Kicińskiej i niezłym story Jabłońskiej nie ma tu w zasadzie żadnych historii, nad którymi można by się pochylić, bo też brakuje fabuł i akcji, które można śledzić. Są natomiast anegdoty tyleż efektowne, co krótkotrwałe. Mam wrażenie, że to, co sprawdza się w internetach i na połamanych szpaltach, niekoniecznie sprawdza się w książce. Oczekujemy bowiem, mówiąc krótko, więcej niż tekstu, pod którym możemy zostawić lajka. Oczekujemy poprowadzonych historii, a nie pozrywanych anegdot, które podburzą nas, podenerwują, a potem zostawią bez żadnych konsekwencji. Niby pobici, a przecież zupełnie niepoturbowani.

Podtrzymuję jednak słowa ze wstępu: to nadal książka, która wzbudzi emocje, bo przytaczane anegdoty i autentyczne teksty Polaków – choćby tez artykułu Puto i Szczerka – to radykalne ataki, przed którymi mimowolnie się bronimy, przed którymi się uchylamy lub za które próbujemy się zemścić. Być może jest to jakiś sposób na dotarcie do odbiorcy i zwrócenie uwagi na problem, ale obawiam się jednak, że anegdotyczność – przynajmniej anegdotyczność reportaży z Obrażeń – sprzyja nie tyle emocjom, co zapominaniu. A przecież o pamięć tu chodzi. O pamięć i o szyderczy śmiech historii, który słychać już nawet w porannej kolejce po ciepłe bułki i mleko.

Obrażenia. Pobici z Polską.

Wydawnictwo Wielka Litera, 2016

Liczba stron: 224

Maciej Pawlikowski

(ur. 1986) – studiował krytykę literacką na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publikuje tam, gdzie go wpuszczą. Jest redaktorem w GRYOnline.pl. Urodził się w Kamiennej Górze, mieszka w Krakowie.