Z Ukrainą dojrzewamy wszyscy (P. Pieniążek, „Opór. Ukraińcy wobec rosyjskiej inwazji”)
Z Ukrainą dojrzewamy wszyscy (P. Pieniążek, „Opór. Ukraińcy wobec rosyjskiej inwazji”)
Autor
Konrad JanczuraIlustracja
Ewelina RynkiewiczPaweł Pieniążek jest dziś jednym z najlepszych polskich reporterów i tylko dziękować losowi, że to właśnie on, już od czasów Majdanu, opisuje Ukrainę. Jego najnowsza książka pozwala dojrzeć zwykłe, ludzkie biografie w – rozrastającej się do niewiarygodnych rozmiarów – mgle konfliktu.
W pamiętny poranek po inwazji, już ponad rok temu, obudziłem się jak co dzień w swoim mieszkaniu, leniwie przemieściłem się z łóżka do komputera, po drodze łapiąc za bidon ze sproszkowaną, zdrową żywnością dla ludzi, którzy nie mają czasu. Pies wołał o spacer, partnerka dawno już siedziała w biurze. Od kilku miesięcy starałem się nie zerkać w telefon, zanim nie dopełnię podstawowych, porannych rytuałów, gdyż napięta sytuacja za wschodnią granicą nieustannie wybijała mnie z rytmu. Nie wiedząc nawet kiedy lądowałem na Youtube, wsłuchując się we wszystkie debaty mające rozstrzygnąć, czy wejdą, czy też nie. No i weszli.
W moim teamie IT miałem kilku pracowników z Ukrainy. Od dłuższego czasu chodzili przybici. Starałem się z nimi rozmawiać, zagajać. Woleli jednak skupić się na pracy. Lepiej w takich chwilach się nie rozpraszać. A pieniądze z kodowania będą teraz bardzo potrzebne, to jasne.
Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jakim wyzwaniem była wtedy dla nich praca. Nie rozpraszali się, umieli pozostać skupieni. Dziś już ich nie widuję. Odjechali. Ciekawe, czy żyją. Ciekawe, jaki los spotkał ich najbliższych i czy Pavlo, Oleh, Igor i Sasha strzelali z Javelinów? A może walczyli w cyberprzestrzeni? Konfigurowali drony? Nie mam pojęcia.
Każdy w ciągu życia ma kilka momentów formujących. To te lata w Ukrainie, obok sportu i krótkiej emigracji w wieku nastoletnim, zbudowały mnie, a przynajmniej tak mi się wydaje*
Paweł Pieniążek rozpoczął swoją karierę dziennikarską w trudne dni kijowskiego Majdanu, kiedy to władza rozstrzelała kilkudziesięciu protestujących, a potem skapitulowała. Jako młody dziennikarz stopniowo wiązał się z Kijowem, gdzie zdążył nie tylko zbudować swoją bazę wypadową, ale też wpaść i wyjść z różnych nałogów. Ta pierwsza misja reportera wojennego dała zapewne Pieniążkowi odwagę i hart ducha, bo potem wybrał się na kolejne: do Afganistanu, Syrii, Górskiego Karabachu, Iraku. Wszędzie wykazywał się rzetelnością, empatycznym, wnikliwym myśleniem.
Tworząc wiele trudnych tekstów, zbudował reporterską markę, a także unikalny, silnie skondensowany styl pisania, który z precyzją i prostotą oddaje wszystko, co pomijają portale informacyjne. Złamane żywoty ludzkie, funkcjonowanie zakładów pracy, niszczone mieszkania. O wszystkim tym czyta się zupełnie inaczej niż o arenie działań wojennych. Bez „sportowych” emocji.
Ukraina jest, jak pisze w swojej najnowszej książce, bliska mu wyjątkowo i widać to praktycznie wszędzie: w tonie narracji, w subtelnie wtłaczanych tu i ówdzie wątkach osobistych. Na przestrzeni minionej dekady reporter zmieniał się wraz z tym krajem, który, choć pogrążony w chaosie, intuicyjnie brnął ku lepszej przyszłości. I chyba w tej ukraińskiej galerii sprzecznych emocji Pieniążek się zakochał, bo wciąż dostarcza kolejne, świetne materiały z Kijowa, jak choćby regularny podcast w Tygodniku Powszechnym czy opublikowana niedawno książka.
Szykowałem się na najgorsze, dlatego łapczywie patrzyłem na to, co mogłem oglądać po raz ostatni
Do mediów i kultury doszło już sporo obrazów nowoczesnej Ukrainy, która (tak jak Polska) je croissanty, pracuje w korporacjach, gra w squasha i pije dobrą kawę. Z książką Pieniążka koresponduje więc Plan naprawy Ukrainy Lesia Beleja, wydany niedawno w Ha!arcie, czy Przemieszczenie Margaryty Jakowenko z katalogu ArtRage. Ale też, jak by nie patrzeć, wszystko to jest na swój sposób realizacją Hymnu demokratycznej młodzieży Serhija Żadana, którego duch unosi się nad opisywanymi przez Pieniążka, pozytywnymi zjawiskami, które pozwalają Ukrainie przetrwać koszmar wojny. A jest ich niemało, bo poza wychwalaną przez prawicę reformą armii, za Bugiem rozkwitła nowoczesna solidarność społeczna, przekładająca się na doskonałą organizację cywilnych służb. Ukraińcy pilnują życia, do pomocy angażując nie tylko służby sanitarne i wolontariuszy, ale też terapeutów, animatorów kultury, artystów. Bo choć przemoc wojenna niesie pożogę infrastruktury, fabryk, mieszkań, wszystko to można odbudować tylko wtedy, gdy utrzymana zostanie wola życia, sieć pozytywnych emocji. Tę na wojnie stracić łatwo, a odbudować bardzo trudno.
Weronika patrzy przez szybę, za którà widac setki ludzi, tak jak ona i jej mama ukrywającycu się tu przed wojną. Natasza żartuje, że córka jest ich ochroniarzem
Poznać można wiele złamanych biografii, jak ta chłopaka, który grając na komputerze, nagle znalazł główkę od rakiety w ścianie przy biurku. Pieniążkowi udało się wyraziście zobrazować koszmar, jaki przeżywają Ukraińcy, którzy dopiero co zadomowili się w świętującej „koniec historii” cywilizacji, chyba tylko po to, by obwieścić powrót odwiecznej walki narodów. Ale ich opór jest błyskotliwy i, nie da się ukryć, stanowi wzór postawy społeczeństwa w nowoczesnym teatrze zmagań wojennych. Bo choć większość mogła wyjechać, wielu koniecznie chciało pomóc, nawet mimo oporów ze strony… ukraińskiej władzy. Na przykład podstarzały informatyk, którego nie wzięli do armii ze względu na wiek. Albo kobiety, którym odmówiono prawa do noszenia karabinu, wbrew temu, co głoszą media. Czy też broniący Kijowa nieletni chłopcy, co stanęli na barykady w skejterskich ochraniaczach.
Pieniążek nie pozwala zapomnieć też o niuansach ukraińskiej polityki, które jeszcze przed wojną budziły spore kontrowersje. Środowisko prezydenta Zełeńskiego zmonopolizowało przecież wszystkie ośrodki władzy, a rozwój korporacji i przemysłu kreatywnego nie zawrócił kraju z kursu w stronę bankructwa. Jeszcze lata miną, zanim Ukraina wprowadzi kraj na drogę zrównoważonego rozwoju. Zwalczy korupcję. Wyzwoli się spod dominacji oligarchów. Wyleczy z podskórnych nacjonalizmów, resentymentów, znajdzie winnych tragedii na Majdanie. To wszystko jednak po wojnie.
Książka Pawła Pieniążka pozwala polskiemu czytelnikowi, mimo wszystko, na uspokojenie. W gąszczu przekazów medialnych łatwo było się zagubić, popaść w skrajne emocje. Wojna w Ukrainie stała się komentowanymi powszechnie mistrzostwami świata, a każdy dorzucał do pożaru swoją interpretację rzeczywistości. Zapanowała geopolityczna gorączka, jak grzyby po deszczu wyrastały kariery medialne ludzi, którzy potrafili to wszystko atrakcyjnie opowiedzieć. Pieniążek za to nie pisze właściwie nic kontrowersyjnego, przytacza jedynie fakty i emocje, którym przygląda się z bliska. A tego dziś wszyscy potrzebują najbardziej. Opowieści o kolejnej wojnie światowej to jednak czysty neurotyzm, panika. Nie pomagają walczącym. Nie pomagają nikomu, poza opowiadającymi.
*Wszystkie pogrubione fragmenty pochodzą z książki Pawła Pieniążka.
Paweł Pieniążek
Opór. Ukraińcy wobec rosyjskiej inwazji
Wydawnictwo W.A.B., 2023
Liczba stron: 256