Drogie Osoby!
Kto by pomyślał, że nawet u nas uda się zrealizować kuchnię sezonową. Numer otwiera szkic Doroty Jędrzejewskiej-Szpak na temat Presence Stevena Soderbergha i naszych własnych, indywidualnych oraz kulturowych, zmagań z głosami zza światów. To osobiste wspomnienie prowadzi nas do konwencji mniej oczywistej aniżeli popularne halloweenowe produkcje. Cukierek czy psikus? Niewykluczone, że jedynie dziady.
Wraz z Marcinem Gaczkowskim wracamy też do wojny w Ukrainie, sięgając z autorem po Bachmut Myrosława Łajuka. Na naszych łamach pojawiło się niegdyś więcej tekstów na temat tych wydarzeń i przemian kulturowych z nich wynikających. Wszystko na wyciągnięcie ręki – przypominamy, że nasza strona posiada niezwykłe udogodnienie w postaci wyszukiwarki. Można pobuszować, wydajemy już przecież ponad 13 lat. Trochę się nazbierało tego i owego.
A no właśnie – przepytano nas na okoliczność bycia Popmoderną. Można zajrzeć do Czasu Kultury i dowiedzieć się, czemu po raz kolejny nie udało nam się zamknąć portalu. Zakłady w toku.
W tym numerze mamy jeszcze więcej wyzwań. O książce Pawła Machcewicza Jan Bińczycki pisze, że to prawdopodobnie najważniejsza krajowa książka historyczna ostatnich lat. Czy ma rację? Warto zajrzeć do tego omówienia, które – rzadkość u nas – Moczara umieszcza w centrum uwagi. Nieoczywiste hashtagi to też domena szkicu Kamila Walczaka. Dlaczego do Mołdawii? Dlaczego mołdawskie kino? No, a w sumie, dlaczego nie?
Mamy jeszcze fragment nowości – Emilia Konwerska i Rzeczy robione specjalne. To może fragment fragmentu: Nie liczy się jednak celowe poszukiwanie przykrości. To już oszustwo, które przekreśla wszystkie wcześniejsze zasługi. Tacy oszuści przypominają ludzi, w trakcie rozmowy z którymi na korytarzu w pociągu ciągle przesuwasz się o krok do tytułu i coraz mocniej przywierasz do ściany.
Uwaga, klamra kompozycyjna: mamy też fragment książki Jorge Volpi Ciemny, ciemny las. Opowieść grozy. Proszę jakie zgrabne zakończenie.
Bawcie się dobrze i nie przesadzajcie z kremem dyniowym.