Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Wciąż nie wiemy, w jaki sposób mówić o Rihannie

Artykuły /

Tegoroczne rozdanie nagród MTV Video Music Awards przyniosło kilka kuriozalnych momentów. Centralnym punktem gali nie było bynajmniej uczczenie kunsztu reżyserskiego Taylor Swift, docenienie wirtualnego koncertu BLACKPINK jako Best Metaverse Performance  czy dziesięciominutowa oda do twórczości Nicki Minaj. Najistotniejszym elementem show okazały się kilkusekundowe przerywniki, z unoszącą się nad sceną, wygenerowaną komputerowo imitacją statuetki Moonperson” z twarzą Johnny’ego Deppa, który z błogim uśmiechem na twarzy oznajmiał: Hej, wiecie co? Potrzebowałem pracy. Był to wyraźny sygnał, że showbiznes, który odwrócił się od Deppa w świetle oskarżeń Amber Heard, jest gotów ponownie przywitać go z otwartymi rękami. Nie spodziewałem się jednak, że postacią, która odegra w tym procesie kluczową rolę będzie… Rihanna.

Osobom, które korzystały w tym roku choć w niewielkim stopniu z mediów społecznościowych, nie trzeba raczej przedstawiać sprawy „Depp kontra Heard”. W 2018 roku aktorka publicznie określiła się jako ofiara przemocy domowej, nawiązując do zakończonego dwa lata wcześniej związku z Deppem, co z kolei skończyło się transmitowanym na żywo procesem o zniesławienie. W trakcie jego emisji niemalże niemożliwym było uchronić się przed otaczającym proces dyskursem. TikTok, Twitter, Reddit a nawet polecane posty Facebooka bez końca przypominały o nagraniu, na którym wykrzywiona w grymasie rozpaczy Amber Heard opowiada o tym, jak jej pies nadepnął na pszczołę. Opinia publiczna w znacznej mierze stanęła po stronie Deppa, który zdawał się znacznie bardziej przekonany do swojej wersji zdarzeń, a pod koniec procesu nawet rozbawiony. 

Sprawę skomplikowało jedynie wykupienie przez fanów Deppa pełnych akt sprawy, które miały ostatecznie pogrążyć Heard. Już znane wcześniej wiadomości aktora do Paula Bettany’ego, w których nawiązywał do fantazji odbycia stosunku z jej spalonymi zwłokami, zdawały się wystarczająco trudne do usprawiedliwienia. Odtajnione akta ujawniły dodatkowo, że Depp starał się umieścić w nich nagie zdjęcia Heard i oskarżyć aktorkę o spowodowanie niepowiązanego z nią wypadku samochodowego, w którym zginęła jej przyjaciółka z dzieciństwa. Prawdopodobnie dostarczył również zdjęcia, których autentyczność została podważona, oraz niepełne nagrania audio. Pojawił się również wątek korespondencji Deppa z Marylinem Mansonem, w których niesławny muzyk prosi o udzielenie mu azylu oraz oferuje Deppowi „nową fankę z meet and greet”. Osiemnastoletnią.

Mimo to pozytywny sentyment, który wytworzył się wokół aktora, nie wygasł. Utrata roli Grindelwalda w serii Fantastyczne zwierzęta została wynagrodzona obsadzeniem Deppa w centrum nadchodzącej produkcji historycznej La Favorite oraz wspomnianym segmentem emitowanym w ramach gali MTV VMA, w których mężczyzna żartobliwie ogłaszał swoją gotowość do wystąpienia na ślubach, stypach oraz bar micwach. Najistotniejszym punktem kulturowego oczyszczenia Johnny’ego Deppa stał się jednak jego udział w pokazie bielizny Savage X Fenty, marki sygnowanej nazwiskiem jednej z największych gwiazd obecnego świata muzyki – Rihanny. W nagraniu z widowiska zobaczyć można, jak odziany w khaki, upiększony do granic możliwości Depp kroczy dumnie w rytm utworu So Fresh, So Clean zespołu Outkast, podczas gdy ciemnoskórzy tancerze podążają za nim niczym w procesji. Aktor otrzymał zaszczytną rolę gościa wieczoru, pełnioną w poprzednich pokazach m.in. przez Cindy Crawford. Nie da się przecenić wpływu, jaki pokaz Savage X Fenty mógł mieć dla kształtowania popkulturowego obrazu Deppa. Pojawia się jednak jedno intrygujące pytanie: co miała na tym zyskać Rihanna?

Odnoszę wrażenie, że bardzo łatwo jest nie docenić skali sukcesu, jaki w przeciągu prawie dwudziestu lat kariery muzycznej odniosła wokalistka. Od momentu debiutu w roku 2005 wypuściła aż czternaście hitów numer jeden w Stanach Zjednoczonych. Trudno jest również znaleźć moment w jej karierze, który można by było opisać modnym w obrębie internetowej społeczności fanów muzyki popowej terminem flop era, oznaczającym chwilowy bądź permanentny spadek popularności. Idąc tym samym tropem, niełatwo jest również wyznaczyć moment, w którym Rihanna osiągnęła szczyt swojej popularności. Co mogłoby stanowić takowy punkt? Międzynarodowy sukces Umbrelli? We Found Love? Zdaje się, że od momentu pojawienia się w popkulturze, Rihanna była po prostu niezmiennie obecna, konsekwentnie osiągając kolejne sukcesy.

Sytuacja zmieniła się drastycznie w roku 2013 – pierwszym od czasów Rated R, w którym Rihanna nie wydała żadnego albumu. Odczuć można było wówczas znużenie jej twórczością, wyraźnie widoczne m.in. w recenzjach jej siódmego studyjnego albumu Unapologetic. Piosenkarka nie zniknęła w pełni ze sfery publicznej, angażując się m.in. w przemysł kosmetyczny i modowy, ale jej kolejne muzyczne dzieło, ANTi, ukazało się dopiero cztery lata później. I, dodajmy, odniosło ogromny sukces – nie tylko wśród słuchaczy, ale i krytyków muzycznych, przez co do dziś spotkać można się z opinią, że jest to „ten dobry” album gwiazdy. Wbrew zapewnieniom, czas oczekiwania na kolejny, wciąż niewydany krążek okazał się jeszcze dłuższy, co sprawiło, że po stronie wygłodniałych Rihanna Navy stanęła sama Anna Wintour, zadając mrożące krew w żyłach każdego twórcy pytanie: – Kiedy wyjdzie twój nowy album? – Wkrótce – odpowiedziała Rihanna, kryjąc się żartobliwie przed swoimi fanami. W związku z informacją o ciąży piosenkarki, zdawało się, że trzeba będzie uzbroić się w dodatkową cierpliwość, nadzieje zostały jednak chwilowo rozbudzone poprzez zapowiedź występu Rihanny w trakcie finału Superbowl oraz promujący nową część Czarnej Pantery utwór Lift Me Up.

Wspomniany singiel nie spotkał się jednak z ciepłym przyjęciem. Co prawda komentarze zamieszczone pod oficjalnym teledyskiem do utworu zdają się przeważająco pozytywne (na co wpływa pewnie fakt, że piosenka jest dedykowana zmarłemu Chadwickowi Bosemanowi), znacznie gorzej przedstawia się odbiór dzieła przez krytyków muzycznych, którzy niemalże jednogłośnie wyrazili rozczarowanie niewykorzystanym potencjałem kompozycji, jednocześnie zwracając jednak uwagę na prezentowane w niej zdolności wokalne Rihanny. Ostatecznie melancholijna ballada nie sprostała oczekiwaniom wyznaczonym przez ANTi oraz utwory promujące poprzednią część widowiska Marvela. Wywołała ona natomiast burzliwe dyskusje na temat miejsca Rihanny w obecnej popkulturze, wzbogacone o kwestię występu Deppa w pokazie Savage X Fenty. Wielu z komentatorów zdaje się sprowadzać kwestię do jednego podstawowego pytania: „Czy potrzebujemy nowej muzyki Rihanny?”

W ciągu kilkunastu lat wokół twórczości wokalistki ukształtowało się mniemanie dotyczące braku zaangażowania we własną twórczość. Dowód stanowić miałaby pokaźna ilość albumów wydawanych „taśmowo”, rok po roku, aż do czasów ANTi, a także stosunkowo niewielka liczba utworów, w tworzeniu których brała bezpośredni udział. Wciąż funkcjonujący wśród słuchaczy oraz krytyków muzycznych model autentyczności, oparty na dzieleniu się osobistymi doświadczeniami z widownią poprzez teksty utworów, nie pozostawia wiele miejsca na dyskusję o potencjalnym artyzmie nowych dzieł Rihanny. Błędem byłoby jednak rozpatrywanie jej twórczości wyłącznie w kategorii pozbawionego podmiotowości produktu. Począwszy od Rated R piosenkarka objęła rolę zarówno dyrektora artystycznego jak i producenta wykonawczego, co potwierdzają opublikowane wraz z albumami notki, a także historie producentów takich jak Diplo czy Mike WiLL Made-It, których utwory zostały osobiście odrzucone przez gwiazdę. Sposób konstruowania przez nią albumów przypomina nieco proces tworzenia playlisty. Dobiera ona utwory zaoferowane jej przez innych twórców, dopasowując je do swojej nadrzędnej wizji artystycznej. Być może w odniesieniu do napisanych niemalże samodzielnie dzieł Swift czy Adele argument ten zdaje się niewystarczający, bez wątpienia komplikuje jednak kwestię umiejscowienia Rihanny wewnątrz antynomii artysta-produkt.

Prowadzi to do kolejnego pytania: Kim jest dla nas Rihanna, jeśli nie można nazwać jej ani artystką, ani produktem? Próbując zdefiniować jej miejsce w popkulturze, skazani jesteśmy do powoływania się na pozamuzyczne dyskursy. Za pierwszą tego typu próbę ukształtowania obrazu Rihanny uznaję tzw. erę „RIHplies”. Jest to termin wykorzystywany przez fandom piosenkarki do opisu serii komentarzy z lat 2011-2013, w których w bezpośredni sposób odpowiadała ona na nieprzychylne uwagi ze strony prasy, innych celebrytów oraz przypadkowych internautów. Błyskotliwe, kąśliwe wypowiedzi Rihanny spotykały się z entuzjastycznym odbiorem fanów jej twórczości, wzbogacając znacząco jej medialny obraz. W świetle kontrowersji związanych z występem Deppa, wielu internautów postanowiło spojrzeć na to zjawisko w sposób krytyczny i przypomnieć o wielu wypowiedziach ukazujących piosenkarkę w skrajnie nieprzychylnym świetle, prowadząc tym samym do retroaktywnego osłabienia dyskursu. 

Rozpoczęcie przez Rihannę niedługo później działalności w ramach przemysłu kosmetycznego i modowego zdawało się otwierać nowe możliwości, pozwalając na rozpatrywanie jej muzyki jako części wielopoziomowego planu biznesowego. „Fenty Music” stało się w oczach wielu projektem równorzędnym, a może nawet ustępującym w istotności marce Fenty Beauty. Wkrótce jednak, jak to się często dzieje w przypadku Rihanny, na wizerunku self-made businesswoman pojawiła się rysa w postaci zarobionego przez wokalistkę miliarda. Mogło się to wiązać ze zwrotem w myśleniu o postaciach takich jak Jeff Bezos czy Elon Musk, podważającym możliwości w pełni etycznego wejścia w posiadanie tak ogromnej sumy pieniędzy. Z krytyką spotkał się również sposób funkcjonowania marki Savage X Fenty. W trakcie zakupów online do koszyka automatycznie dodawany był pakiet VIP, który następnie obciążał kartę klienta aż do momentu usunięcia przez niego subskrypcji. Skierowało to obecny wizerunek Rihanny ku znacznie bardziej negatywnym aspektom działalności kapitalistycznej, przywołującym na myśl zniesławioną frazę girlboss.

Pozostaje jednak jeden aspekt, który zdaje się łączyć wszelkie popkulturowe próby wytworzenia narracji wokół Rihanny. Jest on najtrudniejszy do opisania, a zarazem niemożliwy do uniknięcia w przypadku obranego wyżej punktu wyjścia. Rihanna sama jest ofiarą przemocy domowej. Odnoszę wrażenie, że pomimo upływu czasu publiczna świadomość napaści Chrisa Browna na wokalistkę wciąż kształtuje sposób, w jaki ją postrzegamy. Wątki skomplikowanej relacji miłości oraz przemocy długo gościły w tekstach utworów Rihanny. Pojawiły się przelotnie nawet na najnowszym z jej albumów. Mimo to odnoszę wrażenie, że jako uczestnicy popkulturowej gry nigdy nie daliśmy jej pełnego przyzwolenia na ukazanie własnej traumy na wyznaczonych przez nią samą zasadach. Uwidoczniło się to szczególnie w obliczu publicznego przebaczenia okazanego Brownowi przez Rihannę, a wkrótce też krótkotrwałej kontynuacji ich związku. Kwestia ta poruszona została w artykule Robin James Melancholic Damage, który lokuje negatywny odbiór albumu Unapologetic (w którego skład wchodzi m.in. duet wspomnianych wykonawców) w odrzuceniu neoliberalnego projektu przepracowywania własnych traum. Sprawiło to, że w oczach wielu krytyków muzycznych (a także odbiorców) Rihanna jawić mogła się jako postać pasywna bądź niedojrzała. Rihanna wyznała OprzeWinfrey, że wciąż kocha Chrisa Browna. Idiotka! Teraz moja kolej żeby ją spoliczkowa – zatweetowała Joan Rivers w odpowiedzi na jeden z szczerych wywiadów gwiazdy.

Unapologetic, rozpatrywane pod kątem potencjalnej narracji o pokonywaniu własnej traumy oraz osobistym samorozwoju, wyda się dość mało satysfakcjonujące. Duża część utworów takich jak What Now czy No Love Allowed, pomimo refleksyjnego rysu, nie oferuje żadnych rozwiązań. Być może jednak właśnie to sprawia, że dyskografia Rihanny przykuwa moje zainteresowanie w aż tak dużym stopniu. Dyskusje dotyczące rzekomego braku zaangażowania piosenkarki we własną twórczość sprawiają, że jej albumy postrzegane są jako kolekcje potencjalnych singli. Za najbardziej pokrzywdzone przez tę narrację uważam wspomniane już Unapologetic oraz Rated R, ustępujące w moim mniemaniu ANTi zaledwie w niewielkim stopniu. Oprócz dobrze skonstruowanych hitów znajdują się na nich również zaskakujące piosenki takie jak Cold Case Love, Get It Over With czy Love Without Tragedy / Mother Mary (w moim  mniemaniu: najlepszy z jej utworów), których nie da się rozważać wyłącznie w kontekście działań machiny kapitalistycznej. Melancholia oraz emocjonalna stagnacja reprezentowane w wielu utworach Rihanny sprawiają, że jawi mi się ona jako postać unikalna.

Sympatia, którą darzę twórczość wokalistki nie zmienia jednak faktu, że niepokoją mnie potencjalne następstwa decyzji podjętej przez nią w kwestii występu Deppa w pokazie Savage X Fenty. Brak mi odpowiednich kompetencji, które jednoznacznie pozwoliłyby określić, czy to aktor czy jego partnerka są w większym stopniu odpowiedzialni za cykl przemocy, który naznaczył ich związek. Z upływem czasu sprawa ta zaczyna być coraz bardziej skomplikowana, na co wpływa m.in. spłycający ją dyskurs medialny. Dyskurs, w którym wzięła udział Rihanna. Następstw procesu Depp vs Heard dopatruję się natomiast w próbie pozwania przez Marylina Mansona swojej byłej partnerki, Evan Rachel Wood, dyskusjach dotyczących postrzelenia Megan Thee Stallion przez Tory’ego Laneza, a nawet w podejściu przemysłu muzycznego do Chrisa Browna. Pomimo wielu późniejszych bijatyk, a także objęcia piosenkarza zakazem zbliżania się do byłej partnerki, rozpoczął się proces powolnej rehabilitacji jego publicznego wizerunku. Wsparcia w ostatnich latach udzielili mu wykonawcy tacy jak Lil Dicky, Lizzo, Normani, Chlöe Bailey czy Kelly Rowland. Odzwierciedlać może to również nominacja dla albumu Breezy w ramach tegorocznego rozdania nagród Grammy. Medialny wizerunek Rihanny nigdy nie był nieskazitelny, aczkolwiek ostatnie wydarzenia pozostawić mogą po sobie widoczny ślad.

Kacper Dziadkowiec

(ur. 2000) – student piątego roku studiów kulturoznawczych na UJ. Interesuje go szeroko pojęta popkultura, ze szczególnym naciskiem na muzykę popularną i kino grozy. W chwilach, gdy nie prokrastynuje nad otwartym plikiem tekstowym, nadrabia zaległości płytowe oraz cieszy się trashowym reality TV.