Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

TE CUDOWNE/CHOLERNE LATA SZEŚĆDZIESIĄTE (Jenny Diski „Lata sześćdziesiąte”)

Recenzje /

Liverpoolski poeta Brian Patten w jednym ze swoich wierszy z debiutanckiego tomiku Little Johnny’s Confession (wydanego w magicznym roku 1967) napisał: To dziecko zwariowało. To dziecko jest bombą. Dwuwers ten może stanowić doskonałą definicję całego pokolenia, które wchodziło w dorosłe życie w szalonej dekadzie lat sześćdziesiątych. Dzieci kwiaty oddające się zbiorowemu obłędowi wolności. Dzieci buntu, które stały się tykającymi bombami ulicznych protestów. Proces inicjacji, który przechodziły, był na swój sposób wyjątkowy: wydobył się z biologicznych oków, by bezczelnie wkroczyć w żywą tkankę społeczną. Nie było we współczesnej historii i pewnie długo nie będzie drugiego takiego pokolenia opętanego żądzą totalnej zmiany zastanej rzeczywistości, a jednocześnie z piekielną determinacją realizującego owo pragnienie.

Jenny Diski była częścią wspomnianego buntu, a jej książka stanowi zapis tamtych chwil, sporządzony z perspektywy blisko ćwierćwiecza. Jest to osobista historia dojrzewającej dziewczyny, w której rękach złożono całe zło świata. Nowego świata – mającego w pamięci koszmar niedawnej wojny, lecz jednocześnie z niezrozumiałych dla dorastającej osoby przyczyn stającego na skraju globalnej zagłady. Zło było oczywiste i łatwo definiowalne, dlatego bezczynność jawiła się jako głupota. Stąd też wziął się specyficzny wymiar buntu – romantyczny duch – nadający całemu zjawisku ogromną atrakcyjność społeczną. Duch ten osadzony był głęboko w tradycji oraz mitologii – szczególnie amerykańskiej – opierającej się na silnym indywidualizmie i humanizmie. To właśnie w Stanach narodzili się nowi sentymentalni bohaterowie – bojownicy o wolność i równość – stanowiący osobliwe połączenie Chrystusa i Don Kichota. Ikonami tamtych czasów były zaś postacie Che Guevary, Fidela Castro i Mao Zedonga, które stanęły do nierównej walki przeciwko amerykańskiemu imperializmowi

Opowieść Jenny Diski prowadzona jest z perspektywy brytyjskiej, czego sama autorka nie ukrywa. Kontestacja w wersji british tea jak na tamte burzliwe czasy przebiegała dość spokojnie i niepozbawiona była wyspiarskiej flegmy. Jednym z najbardziej smakowitych fragmentów książki jest opis antywojennej demonstracji pod ambasadą amerykańską, w czasie której po stronie protestujących dochodzi do niezwykłego zetknięcia (a może raczej zderzenia) spokojnie człapiących Anglików z żywiołem niemieckim, karnie prowadzonym do boju przez jednego z legendarnych przywódców studenckich Rudiego Dutschke.

Jednocześnie dostrzegamy, że anglocentryzm ten znajduje się pod przemożnym wpływem Ameryki. Bo to Ameryka była punktem odniesienia i punktem inspiracji dla protestującej młodzieży. Stany Zjednoczone po II wojnie światowej doświadczyły eksperymentu zwanego rewolucją postindustrialną, która miała fundamentalnie zmienić oblicze tego kraju, a także wyznaczyć nowy kierunek reszcie kapitalistycznego świata. Problemy Ameryki stawały się problemami całej zachodniej cywilizacji, a ich źródłem była wiara obywateli w system polityczny, w ich mniemaniu bliski doskonałości i nieomal automatycznie (niewidzialną ręką rynku) omijający wszelakie społeczne mielizny. Ślepa wiara w idealny system doprowadziła do stanu, w którym obywatele stracili poczucie rzeczywistości, oddając się hedonistycznemu konsumpcjonizmowi. W ten sposób powstała ogromna przepaść między rzeczywistym stanem społeczeństwa a jego wyobrażeniem o sobie. Ten swoisty rodzaj schizofrenii spowodowany był, z jednej strony, przez mass media i polityków, kreujących sztuczny obraz świata i tym samym odwracających uwagę opinii publicznej od realnych problemów (czemu doskonale służyła napięta i skomplikowana sytuacja międzynarodowa). Z drugiej zaś strony faktem był niewątpliwy sukces ekonomiczny głównych warstw społecznych objawiający się niezaspokojoną potrzebą zdobywania ciągle nowych dóbr materialnych. Świat Zachodni stał się ofiarą sprzężenia zwrotnego: sukces doktryny kapitalistycznej, wyrażający się w ciągłym wzroście gospodarczym i postępie technicznym, zapoczątkował procesy postindustrialne i doprowadził do powstania nowej klasy średniej, definiując rzeczywistość na nowo. Społeczeństwo stanęło wobec starych problemów, które teraz nabrały ostrości, oraz wobec nowych – będących wynikiem postępu cywilizacyjnego i zmian w obyczajowości. Próby reform podjęte przez polityków nie mogły zatrzymać kryzysu, jako spóźnione i zbyt powierzchowne, a tym samym nieskuteczne.

Na tym gruncie narodził się ruch protestu będący barwną mozaiką programów, ideologii i koncepcji działania, w której skład wchodziły m.in. organizacje studenckie, pacyfistyczne, antywojenne, walczące o zniesienie segregacji. Łączył je sprzeciw wobec wszelkich form dyskryminacji i militaryzacji, nienawiść do prawicy i komunistów, a także umiłowanie indywidualnej wolności, równości i sprawiedliwości. Książka Diski w bardzo subtelny sposób ukazuje ten proces narodzin. Wszystko rozpoczyna się od typowej młodzieńczej potrzeby zamanifestowania swojej odrębności, wyrażanej poprzez oryginalny ubiór. Gdzieś wokół krąży oczywiście jeszcze wspomnienie beatników, a całość pokrywa mocno intelektualny sos z literatury (Nabokov, Dostojewski), kina (od Godarda przez Bergmana do Polańskiego), a przede wszystkim muzyki (bo jak twierdzi Diski tak naprawdę jedyną rzeczą absolutnie pewną jest to, że w naszych czasach była lepsza muzyka). Ale jednocześnie gdzieś w tym wszystkim pojawia się też nieznośny rodzaj świadomości, która opiera się na głębokiej niezgodzie wobec zasad rządzących światem. Bunt nie jest już tylko ślepym, agresywnym instynktem, ale staje się drogą do zmiany, impulsem do poszukiwania własnego „ja”. Kolejny etap to działanie, bo działanie to fundamentalne hasło-wytrych tamtej epoki. W demonstracjach, w akcjach społecznych, w teatrze, w muzyce wyrażał się sprzeciw wobec konwenansów i schematów klasy średniej, a każdy przejaw ludzkiej aktywności stanowił emanację niepowtarzalności i niezależności jednostki, będąc zarazem jednoznaczną polityczną deklaracją.

Diski przeprowadza nas przez motywy charakterystyczne dla kontrkultury, mamy tu wątki dotyczące konsumpcji i mody, narkotycznych poszukiwań, seksualnego wyzwolenia i nowej edukacji. Spoglądamy na burzliwe wydarzenia tamtych dni oczami autorki, która była jednym z wielu „szeregowych” uczestników rewolty lat sześćdziesiątych. Co charakterystyczne, stosunek autorki do tych wydarzeń oraz do siebie sprzed lat jest mocno krytyczny, choć niepozbawiony nutki nostalgii. W sposób rzeczowy punktowane są wszystkie słabości, niedociągnięcia, błędy i wypaczenia, od których pokolenie kontrkultury nie było wcale wolne. Wspomnienia Diski pozbawione są rozważań i dywagacji, ale właśnie dlatego pokazują obraz zbuntowanej młodzieży bez zbędnej ideologicznej otoczki. Należy bowiem pamiętać, iż główną bazę protestu stanowił ruch studencki, który podjął próby wykreowania swojej politycznej tożsamości oraz poszukiwał naukowego fundamentu dla antysystemowej krucjaty. Dlatego na styku pulsującego społeczeństwa i idei narodziło się zjawisko zwane Nową Lewicą, odwołujące się do krytycznych teorii intelektualnej lewicy. Nie posiadało ono wykształconej i zwartej platformy ideologicznej, a raczej zbiór wspólnie wyznawanych zasad i wartości, który miał stanowić alternatywę dla świata podzielonego na dwa antagonistyczne obozy. Odrzucając zarówno kapitalizm, jak i socjalizm, poszukiwano nowej drogi, czyli takiej konstrukcji formacji społecznej, w której jednostka odzyskałaby wolność i równość oraz posiadała rzeczywisty wpływ na decyzje polityczne. W tych poszukiwaniach posiłkowano się ideami członków szkoły frankfurckiej (z Herbertem Marcusem na czele), inspirowano się teoriami Ericha Fromma i Marshalla McLuhana, czerpano z filozofii wchodu, a także nawiązywano do narkotycznej psychologii Timothy’ego Leary’ego.

Książka „Lata sześćdziesiąte” jest premierowym wydawnictwem nowej serii wydawniczej Oficyny „Twarze Kontrkultury”, mającej w zamierzeniu przybliżyć polskiemu czytelnikowi to ważne i złożone zjawisko. Być może dzięki niej uda się zapełnić znaczącą lukę związaną z kontrkulturą, albowiem w kraju nad Wisłą niewiele było prób jej głębszej i całościowej analizy. Zazwyczaj traktowana jest w sposób niezwykle powierzchowny poprzez pryzmat swoich najbardziej spektakularnych przejawów. Brak też niezbędnej refleksji nad procesami, które były jej integralną częścią, a których skutki doświadczamy do dziś. Bo przecież lata 60. to narodziny globalnego świata, oczywiście nie w wersji global network, z jaką mamy do czynienia dzisiaj (choć należy pamiętać, że wojna w Wietnamie była pierwszą w historii ludzkości „wojną telewizyjną”), ale w odniesieniu do krążenia i wymiany idei. Ta niemożność zrozumienia nie może jednak dziwić, skoro z polskiej perspektywy rewolta młodzieży skierowana była przeciwko zachodnim wartościom, wówczas stanowiących dla pogrążonych w odmętach komunizmu ziemię obiecaną. Dlatego warto sięgnąć po książkę Diski i dowiedzieć się, jak postrzegany i przeżywany był świat ery atomowej z perspektywy angielskiej zbuntowanej dziewczyny – i w jaki sposób próbowano go zmienić.

Jenny Diski

Lata sześćdziesiąte

Tłum. Maciej Płaza

Wydawnictwo Officyna, 2013