Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Taniec – koszmar mojej córki („Dance Moms”)

4/2024

Artykuły /

Powróćmy na moment do roku 2020. Ludzie zamknięci wewnątrz swoich domów oraz mieszkań na różne sposoby starają się odwrócić swoją uwagę od pandemicznej rzeczywistości. Powstają niezliczone liczby bochenków chleba oraz koślawo dzierganych szalików. Osoby, które nie były w stanie podjąć się żadnego względnie produktywnego hobby, scrollują bez końca główną stronę serwisu YouTube, licząc, że natrafią na coś, co wyrwie ich z marazmu lockdownu. W ten sposób trafiają na cykl kompilacji Dance Moms Funniest Fights publikowany wówczas na YouTubie przez kanał ryxn. Do dziś zachowała się wyłącznie pierwsza część serii, więc obawiam się, że oficjalne statystyki nie będą w stanie potwierdzić mojej teorii. Jako bezpośredni obserwator owych wydarzeń, jestem jednak przekonany, że był to początek renesansu Dance Moms – konfundującej ery anglojęzycznej popkultury, która trwa aż do dzisiaj. Jej apogeum przypadnie zapewne na maj roku 2024, kiedy amerykańska stacja Lifetime ma wyemitować długo wyczekiwany odcinek specjalny programu z udziałem oryginalnej obsady. Niemniej wciąż pozostaje pytanie: dlaczego po tylu latach wciąż pamiętamy o Dance Moms?

Z perspektywy polskiego odbiorcy łatwo jest zlekceważyć, jak ogromną popularnością cieszył się niegdyś program. Odcinek premierowy trzeciego sezonu, rekordowy pod względem liczby odbiorców, zanotował oglądalność na poziomie trzech milionów widzów. Dzięki świetnym wynikom, Lifetime wyemitowało osiem sezonów pełnych wybuchowych kłótni pomiędzy instruktorką tańca Abby Lee Miller a matkami jej uczennic, a także wyprodukowało pięć spin-offów opartych na podobnej konwencji. Dance Moms nigdy nie zagościło na polskich ekranach (dwa pierwsze sezony zostały udostępnione na platformie player.pl pod tytułem Taniec – marzenie mojej mamy). Mimo to odnoszę wrażenie, że zła sława, którą cieszył się program, dotarła również do nas. Dance Moms do dziś stanowi jeden z kanonicznych przykładów przytaczanych na poparcie tezy o sadystycznej naturze programów reality show oraz zagrożeniach wynikających z obecności dzieci i młodzieży w showbiznesie. Nic dziwnego, że jest to również tekst, do którego powróciła wyobraźnia wielu osób, które obejrzały głośny ostatnio serial dokumentalny Cisza na planie, opisujący nadużycia przy produkcji programów Nickelodeon.

Biorąc pod uwagę kontrowersyjne metody stosowane przez Miller oraz jej często niedostosowane do wieku młodych tancerek choreografie, można by się spodziewać, że po zakończeniu emisji program ten pozostanie w powszechnej świadomości zaledwie jako przestroga na przyszłość. Podobny los spotkał inne reality show oparte na wątkach dziecięcej rywalizacji – Toddlers & Tiaras, które zakończyło emisję w 2016 roku. Tytuł ten obecnie przytaczany jest w kontekście szerszego dyskursu dotyczącego produkowanych wówczas przez stację TLC kontrowersyjnych programów. W każdym odcinku poznajemy nową rodzinę, nową „miss” oraz nową matkę zmuszającą swoją kilkuletnią córkę do powtarzania na scenie prostej choreografii w kostiumie Dolly Parton. Wiele emitowanych wówczas programów podążało za tym schematem. Przywołać można chociażby produkcje pokroju Moje paranoje czy Extreme Cheapskates. Działają one na podobnej zasadzie, oferując wgląd w najbardziej intymne sfery życia uczestników. Jednocześnie, poprzez ograniczenia czasu spędzanego przez nas z danym bohaterem, nie pozwalają nam na wytworzenie z nim znaczącej więzi emocjonalnej. Doświadczane przez uczestników programu negatywne emocje przybierają dla widzów formę abstrakcji, błahej ciekawostki, która z czasem odchodzi w zapomnienie.

Dance Moms czekał za to zgoła inny los. Osoby, których zainteresowanie wzbudziły edity publikowane przez ryxn (a potem również u innych youtuberów), do dziś mogą natrafić na ogrom nowych materiałów fanowskich powiązanych z programem: analizy relacji między członkami obsady, wideoeseje kompilujące pozakulisowe materiały, a nawet inscenizacje odcinków wewnątrz gry Sims 4. Nagła popularność Dance Moms zaowocowała jednak nie tylko ogromem twórczości fanowskiej. Lifetime rozpoczęło masową produkcję kompilacji najbardziej pamiętnych momentów, zamieszczanych następnie na oficjalnym youtubowym kanale stacji. Żeby w odpowiedni sposób wykorzystać nową falę zainteresowania, konieczna była produkcja nowego materiału. Odcinek specjalny Dance Moms z udziałem oryginalnej obsady zdaje się najlepszym rozwiązaniem tego problemu. Jest on również świetnym punktem zaczepienia dla rozważań dotyczących popularności programu. Dlaczego właściwie w 2024 roku temat „martwego” reality show naznaczonego licznymi kontrowersjami wciąż przyciąga uwagę nowych odbiorców?

Nie jestem pierwszą osobą, która porusza w artykule kwestie etyczne związane z produkcją podobnych programów. Dyskusja ta trwa nieprzerwanie niemalże od samego początku istnienia reality shows, zarówno w dyskursie prasowym jak i naukowym. Kwestię tę porusza m.in. opublikowany na początku zeszłego roku artykuł Sereny Smith dla The Guardian. Autorka zwraca w nim uwagę na trwające próby poprawy warunków pracy uczestników kilku brytyjskich reality shows. Ma to stanowić odpowiedź na nagłośnioną w mediach sprawę tragicznej śmierci dwóch uczestników tamtejszej wersji Love Island. Jednocześnie artykuł Smith przywołuje wątpliwości związane z możliwością istnienia reality shows, które nie wyzyskiwałyby negatywnych stanów emocjonalnych swoich gwiazd, pozostając przy tym atrakcyjnymi dla potencjalnych widzów.

Powrót fascynacji Dance Moms w 2024 roku może świadczyć o znużeniu formą, którą obecnie przybierają podobne produkcje. Pomijając stare, wciąż utrzymujące się tytuły, mówić możemy o ogromnej ilości programów randkowych, opartych na formacie Love Island. Przywołać tu można Perfect Match, Too Hot To Handle bądź Hotel Paradise. Nie są to co prawda w pełni wypolerowane, ugrzecznione narracje, aczkolwiek nie ma w nich miejsca na chaos, który przyszło nam utożsamiać z reality TV: splunięcie Pumpkin na New York w półfinale Flavor of Love; Tyra Banks krzycząca na uczestniczkę America’s Next Top Model… nawet kłótnie Dody i Justyny Steczkowskiej na tafli lodowiska w TVP. Wszystkie te sytuacje, utrwalone do dziś w sferze popkulturowej, nie ukazywały swoich bohaterów w pozytywnym świetle. Mimo to oferowały nam coś, czego programy oparte o scenariusz nie były w stanie równie efektywnie replikować: obraz spontanicznych, niezapośredniczonych ludzkich reakcji, do których możemy się bezpośrednio odnieść.

Osoby zaznajomione z amerykańskim serialem Dobre miejsce emitowanym przez stację NBC pamiętają zapewne zwrot akcji, który ma miejsce w ostatnim odcinku pierwszego sezonu. Główni bohaterowie, których losy śledziliśmy na przestrzeni trzynastu odcinków odkrywają, że miejsce do którego trafili po śmierci nie jest tytułowym „dobrym miejscem”. Eleanor, Chidi, Jason oraz Tahani zostali specjalnie wyselekcjonowani oraz umieszczeni w tej samej przestrzeni ze względu na różnice w ich osobowości. Konieczność utrzymywania przez nich kontaktu ma służyć jako kara za rzekome występki popełnione przez nich w trakcie życia doczesnego. Ostatecznie to właśnie narastające pomiędzy nimi konflikty powodują, że Eleanor trafnie rozpoznaje sytuację, w której się znalazła. Przypadek Dobrego miejsca trafnie opisuje sytuację, z którą mamy do czynienia jako widzowie Dance Moms.

Legenda głosi, że Dance Moms miało początkowo podążać za schematem znanym z Toddlers & Tiaras, co odcinek ukazując nam urywek rzeczywistości innego studia tańca. Szybko okazało się jednak, że w obsadzie pierwszego odcinka tkwi duży potencjał, co skutkowało przedłużeniem ich kontraktu z Lifetime na sześć sezonów. Jednym z czynników, który miał wpłynąć na podjęcie tej decyzji, był pączkujący konflikt pomiędzy dwiema matkami – Christi Lukasiak oraz Melissą Gissoni. Ich wrogie relacje, oparte na diametralnych różnicach w charakterze obu kobiet, bezpośrednio napędzają narrację pierwszych czterech sezonów programu. Gissoni utrzymywała bliską relację z Abby Lee Miller, co zapewniało jej córce (Maddie Ziegler, znanej ze współpracy z wokalistką popową Sią) uprzywilejowaną pozycję w zespole. Lukasiak, wrogo nastawiona do nauczycielki, otwarcie krytykowała faworyzowanie przez nią dzieci Melissy, a to prowadziło do licznych konfrontacji pomiędzy członkiniami obsady. Na przestrzeni pierwszych czterech sezonów mamy do czynienia z idealnie dobraną obsadą, która samoczynnie generuje nowe konflikty oraz interesujące dla widzów sytuacje fabularne.

Inną istotną dla narracji Dance Moms osią konfliktu jest ta dzieląca Abby Lee Miller oraz jej byłą uczennicę – Kelly Hyland. Przez kolejne sezony możemy obserwować, jak relacje kobiet ulegają degradacji na skutek złego traktowania córek Hyland przez instruktorkę. Ich konflikt sięga apogeum w siódmym odcinku czwartego sezonu, prowadząc do najbardziej pamiętnej sceny programu. Kelly twierdzi, że Miller próbuje zastąpić jej dziecko nową tancerką. Rozwścieczona nauczycielka naciera na nią, sprawiając, że kobieta łapie ją za włosy oraz odpycha. Scena ta do dziś stanowi wizytówkę renesansu Dance Moms, funkcjonując w anglojęzycznej popkulturze jako popularny dźwięk na TikToku, a także remix w konwencji jersey club. Długotrwała obecność potyczki Hyland–Miller w popkulturowej pamięci nie jest wyłącznie wynikiem zbiorowego szoku, którego doznali fani programu w trakcie emisji odcinka. Stanowi ona emocjonalny punkt kulminacyjny dla napięć nasilających się na przestrzeni czterech sezonów. Napięć, które mogliśmy obserwować na bieżąco, współodczuwając narastającą w matkach dziewczynek frustrację.

Główną obsadę programu dopełniają: Holly Frazier, pełniąca funkcję głosu rozsądku w grupie matek, co zapewniło jej dużą popularność wśród fanów, Jill Vertes, która jest w stanie zrobić wszystko, by zapewnić sukces „swojej małej Kendall”, oraz Cathy Nesbitt-Stein – właścicielka konkurencyjnego studia Candy Apples Dance Center. Dotychczas niewiele wspominałem o młodych tancerkach, których konkursowe zmagania stanowią tło dla rozgrywających się w programie wydarzeń. Naturalnie uczennice odgrywają istotną rolę w strukturze Dance Moms. Od pierwszego sezonu programu mamy okazję na bieżąco śledzić ich zmagania z wymagającą choreografią oraz ostrą krytyką ze strony Miller. Jednocześnie jesteśmy również świadkami efektów ich ciężkiej pracy w postaci triumfów w konkursach tanecznych. Pierwsze sezony programu zdają się świadomie budować narrację na podstawie owych punktów, sprawiając, że trudności, z którymi zmagały się po drodze, zdają się nieistotne w szerszej perspektywie. 

Ów słodko-gorzki wydźwięk programu zatraca się jednak wraz z nadejściem trzeciego sezonu. Następuje wówczas zauważalna zmiana w tonie zainicjowana przez nieobecność Kelly Hyland oraz jej dzieci, a następnie trzytygodniowy strajk obsady. Momenty sukcesu młodych tancerek, które wprowadzały element ciepła do przeważająco cynicznej narracji, stają się coraz rzadsze. Metody nauczania Abby Lee Miller, które już w poprzednich sezonach zakrawały na przemoc psychologiczną, cechuje coraz większe okrucieństwo, w szczególności w stosunku do córek Lukasiak oraz Hyland. Sprawia to, że opowieść o wytrwałości młodych tancerek urywa się w najmniej satysfakcjonującym dla widzów momencie. Rekompensata za lata cierpień oraz ciężkiej pracy nigdy nie następuje. Brooke i Paige opuszczają zespół w pierwszej połowie czwartego sezonu wskutek wspomnianej przeze mnie kłótni ich matki z Abby Lee Miller. Wkrótce po nich, w dniu wygranej w ogólnokrajowej rywalizacji, w równie ponurych okolicznościach z programu odchodzi Chloe.

Czwarty sezon jest ostatnim, który zaliczyć można do „złotej ery” Dance Moms. Wyniki oglądalności późniejszych sezonów stopniowo maleją, pomimo faktu, że Brooke, Paige i Chloe zastąpione zostają innymi członkiniami obsady – w tym kontrowersyjną influencerką dziecięcą, Jojo Siwą. Nieobecność Christi Lukasiak, Kelly Hyland oraz ich dziewczynek da się boleśnie odczuć. Schemat konfliktów, który napędzał narrację pierwszych czterech sezonów, zostaje bezpowrotnie zaburzony. Twórcy programu starają się zapobiec powolnej śmierci Dance Moms kierując uwagę na frustracje Holly Frazier, wynikające z doświadczanych przez nią oraz jej córkę mikroagresji, a także oferując Jill Vertes rolę nieoficjalnej narratorki programu. Wraz z informacją o odejściu rodziny Maddie Ziegler z programu, a także trwającym postępowaniem karnym przeciwko Miller, jasnym stało się jednak, że fenomen Dance Moms dobiegł końca… po czym nadeszła pandemia.

Pomimo wszelkich wątpliwości moralnych związanych z produkcją tego reality show, w roku 2024 program zdaje się popularniejszy niż kiedykolwiek wcześniej, a z pewnością stanowi największy sukces Lifetime. Zaprezentowany przez twórców programu obraz skomplikowanych relacji łączących matki tancerek oraz Abby Lee Miller do dziś budzi sympatię widzów, łącząc zarówno element mrocznej ciekawości obecny w produkcjach TLC, jak i ciągłość narracyjną pozwalającą na wytworzenie więzi emocjonalnej pomiędzy widzami a obsadą programu. Jednocześnie warto zastanowić się, czy długotrwała popularność Dance Moms nie zaowocuje próbami replikacji formuły programu, a więc również replikacją skrajnie nieetycznych warunków, w których powstawał. Artykuł opublikowany przez magazyn „Rolling Stone” opisujący nadużycia, których dopuściła się wspomniana już przeze mnie Jojo Siwa w sprawowaniu kontroli nad dziecięcym girlsbandem XOMG POP! zdają się wskazywać, że podobne procedery mają już miejsce. 

Pozostaje jedynie liczyć, że maj będzie miesiącem, w którym popkultura raz na zawsze upora się z piętnem, które odcisnęło na niej Dance Moms.

Kacper Dziadkowiec

(ur. 2000) – student piątego roku studiów kulturoznawczych na UJ. Interesuje go szeroko pojęta popkultura, ze szczególnym naciskiem na muzykę popularną i kino grozy. W chwilach, gdy nie prokrastynuje nad otwartym plikiem tekstowym, nadrabia zaległości płytowe oraz cieszy się trashowym reality TV.