Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Sutra karmicznego zarządzania (S. Carney „Śmierć na Diamentowej Górze”)

Recenzje /

Wątek stary jak nowoczesność: człowiek Zachodu wyrusza do Azji w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania dotyczące życia duchowego. Wierzy, że dzięki tamtejszym religijnym praktykom można nie tylko poznać siebie, ale także zmienić świat. Scott Carney udowadnia, że taki sposób postrzegania może prowadzić do różnych rezultatów, wśród których prawdziwe, pełne oświecenie należy do rzadkości.

Carney, antropolog i dziennikarz śledczy, rekonstruując życiorysy osób zdecydowanych poświęcić się całkowicie eksplorowaniu swojej duchowości, od początku daje do zrozumienia, że jego reportaż nie będzie miał optymistycznego zakończenia. Już sam tytuł – Śmierć na Diamentowej Górze, a także jego dopełnienie w oryginalnej wersji (A True Story of Obsession, Madness, and the Path to Enlightenment) zwiastują złowrogi wydźwięk opowiadanej historii. Carney demontuje popularny, zwłaszcza wśród Amerykanów, obraz podróży do Indii, na który składają się głównie wizje punktów koniecznych do „odhaczenia” na ścieżce do przemiany duchowej, takich jak kąpiel w Gangesie czy długie piesze wędrówki po skalistych zboczach. Pokazuje, że odbycie takiej drogi ma wpływ na duchowość podróżującego, ale i na jego cielesność – detalicznie opisuje wyniszczone ciała ludzi, którzy zatracili się w swoich spirytualnych poszukiwaniach, całkowicie rezygnując z troski o przyziemne potrzeby ciała.

Dlaczego Amerykanie odczuwają tak silny pociąg do spraw duchowości? W jednej z najważniejszych i najpopularniejszych książek próbujących odpowiedzieć na to pytanie, Skłonności serca. Indywidualizm i zaangażowanie po amerykańsku pod redakcją Roberta Bellaha, pojawia się teza, że silna pozycja religii ma swoje korzenie w początkach istnienia narodu. Badacze stwierdzają, że młody i wciąż zmieniający się kraj potrzebował jakiegoś stałego elementu, na którym mógłby się oprzeć. Współcześnie znane zróżnicowanie religijne pojawiło się dopiero w XIX wieku i było spowodowane zmianami społeczno-politycznymi zachodzącymi po wojnie domowej.

Carney nawiązuje do tego momentu w historii, ale Śmierć na Diamentowej Górze skupiona jest w główniej mierze na początkach XXI wieku. Co prawda autor często sięga do wydarzeń z odleglejszej przeszłości (dziewiętnastowieczne wysiedlanie i ludobójstwo Indian) czy tej nam czasowo bliższej (masowe samobójstwo członków sekty Jima Jonesa w Jonestown w Gujanie w 1978 roku), ale przywoływanie konkretnych wypadków ma raczej zbudować odpowiedni kontekst niezbędny do zrozumienia opowiadanej historii, niż stanowić centrum opowieści. Na przykład powołując się na historię wspomnianych w tekście miejsc, składa ich obraz ze wspomnień i wizji zakorzenionych w świadomości zamieszkującej tam wspólnoty. Przypomina też o innych ruchach religijnych (na przykład wspomnianej wcześniej Świątyni Ludu Jima Jonesa), wskazując na pewną cykliczność ich działań i powtarzalność tego samego scenariusza w różnych przypadkach. Służy to też zapewnieniu o obiektywności autora: Carney przytacza wypowiedzi i listy opisywanych osób, dzięki czemu można spojrzeć na przedstawione wydarzenia z wielu perspektyw. Nawet następujące niekiedy zaburzenia dystansu pomiędzy autorem i przedstawianą historią służą wyeksponowaniu głównego motywu przebijającego się przez tekst – jest nim niebezpieczeństwo wynikające przede wszystkim z obsesji w dążeniu do oświecenia, której ulegają bohaterowie. Carney, który sam studiował buddyzm w Indiach, zaczyna opowieść od młodej studentki, która po cyklu intensywnych medytacji popełniła samobójstwo. To jej przypadek zmusił autora do zastanowienia się, gdzie przebiega granica między próbami samodoskonalenia się a szaleństwem.

Poszukiwania na własną rękę i niefrasobliwość w eksplorowaniu własnej duchowości to nie jedyne zagrożenia, o których wspomina Carney. Wielokrotnie zostaje zasugerowane, że jeszcze większe niebezpieczeństwo niesie wymagane w buddyzmie całkowite oddanie przewodnikowi, który sam zgubił się na swojej drodze do oświecenia. Takim nauczycielem jest Michael Roach, jedna z trzech centralnych postaci występujących w książce. Roach to duchowy przywódca proponujący własną wersję tybetańskiego buddyzmu. Jego wpływ na pozostałą dwójkę bohaterów reportażu – Christie McNally i Iana Thorsona już od początku jest niepokojący. Roach przejmuje nad swoimi uczniami całkowitą kontrolę, motywując swoje działania praktykami religijnymi. Alarmujący jest dla czytelnika także osobisty rozwój Roacha. W obserwacji tego procesu pomaga sposób narracji, umożliwiający rekonstrukcję przebytej przez niego drogi, a także podział na trzy rozdziały wytyczające kamienie milowe tej historii. Roach, który już od początku wykazywał skłonności do pójścia w błędnym, a nawet obrazoburczym (według buddyjskich mnichów) kierunku, przeobraża się z duchowego przewodnika w biznesmena zbierającego środki do stworzenia ośrodka medytacji – tytułowej Diamentowej Góry. Aspekt finansowy wybija się na pierwszy plan jego działań, wywołując ironiczne komentarze o tym, że tak naprawdę Roach prowadzi zajęcia z „karmicznego zarządzania”. Wątpliwości budziło także jego małżeństwo z McNally (wbrew regułom praktykowanej religii), ale i motywacja do prowadzenia duchowych nauk. Carney zadaje pytanie, czy od początku buddyzm nie był dla nauczyciela tylko środkiem do różnych działań biznesowych (wzbogacił się na handlu diamentami, do czego pośrednio zainspirowała go Sutra Diamentowa). Sceptyczni byli też eksperci, którzy obserwowali działania Roacha – zgodnie twierdzili, że jego praktyki mają niewiele wspólnego z prawdziwym buddyzmem tybetańskim.

Zarówno Carneyowi, jak i bohaterom jego reportażu przyświeca ten sam cel – uzyskanie odpowiedzi na pytania, które nie dają im spokoju. Roach i jego zwolennicy koncentrują się na obietnicy oświecenia i dążąc do transcendencji, dowolnie dobierają elementy buddyjskich tradycji. W Carneyu natomiast po śmierci studentki obudziła się potrzeba odpowiedzi na pytanie, gdzie przebiega granica pomiędzy doskonaleniem się poprzez medytację a psychozą. On też jest gotów na podjęcie niekonwencjonalnych środków, co podobnie jak w przypadku buddystów mogło źle się skończyć. Mimo pierwotnego przekonania o własnym bezpieczeństwie wynikającego z dystansu do inicjatyw Roacha, zaczął odczuwać skutki prowadzonych badań. Carney miał wrażenie, że nałożono na niego pewnego rodzaju klątwę, która miałaby być karą za opisywanie przywódcy duchowego bez jego zgody. Ten stan zmienił się dopiero, gdy buddyjscy mnisi odprawili rytuał zapewniający autorowi bezpieczeństwo. Ta krótka anegdota eksponuje podział na dwie grupy: działających według zasad i tych, którzy je lekceważą. Bardzo upraszczając, można nawet powiedzieć, że to wskazanie „dobrych” i „złych”. Jednak margines między nimi – jak wszystkie podziały ustanowione w książce Carneya – jest bardzo cienki. Stąd też ostrzeżenie, które jest myślą przewodnią tego reportażu – trzeba uważać na to, gdzie stawia się stopy, bo łatwo można nie zauważyć wytyczonej granicy.

 

Scott Carney

Śmierć na Diamentowej Górze. Amerykańska droga do oświecenia

tłum. Dominika Cieśla-Szymańska

Wydawnictwo Czarne

Liczba stron: 318

Joanna Barańska

(ur. 1992) – absolwentka kulturoznawstwa na WP UJ. Zimą programowo czyta XIX-wieczną literaturę rosyjską. Interesują ją przedstawienia postapokalipsy w tekstach kultury.