Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Sherlock z Rivii, czyli: niebiała Ciri, to najlepsze, co może nas spotkać

Artykuły /

Kultura – nie tylko popularna – aby być żywą, musi ewoluować, przyjmować wpływy z zewnątrz. I przetwarzać je tak, by odzwierciedlać nieustanie zmieniającą się rzeczywistość.

Postać Sherlocka Holmesa z opowiadań Arthura Conan Doyle’a przetrwała w naszej świadomości właśnie dlatego, że w ciągu ostatnich stu trzydziestu lat była wielokrotnie rekontekstualizowana przez osoby z różnych zakątków świata w tekstach kultury skierowanych do różnych grup społecznych. Mieliśmy filmy (wedle Księgi rekordów Guinessa słynny detektyw jest najczęściej pojawiającą się na kinowych ekranach postacią fikcyjną w historii tego medium), komiksy, gry elektroniczne i planszowe, słuchowiska, nieoficjalne kontynuacje literackie, seriale animowane i aktorskie, adaptacje i remiksy.

W Sherlock Homes in the 22nd Century, serialu animowanym z 1999 roku, tytułowy bohater był ludzką skamieliną przywróconą do życia w dwudziestym drugim stuleciu naszej ery, by w towarzystwie Johna Watsona, androida z wszczepem pamięciowym, oraz potomkinią inspektora Lestrade ścigać sklonowanego profesora Moriarty’ego po futurystycznym Londynie. We włosko-japońskiej animacji Sherlock Hound z 1984 roku Holmes jest antropomorficznym psem latającym steampunkowymi sterowcami, żywcem wyjętymi z kart powieści Juliusza Verne. W swej długiej historii Sherlock miał też okazję być zombie i kosmitą, walczył też z lovecraftowskimi Wielkimi Przedwiecznymi, Kubą Rozpruwaczem, dinozaurami w zaginionym świecie oraz hrabią Draculą. W komiksowej miniserii Watson & Holmes z 2012 roku Sherlock wraz ze swym wiernym towarzyszem osadzeni zostają w konwencji kina blaxploitation. W 2018 roku HBO Asia, bazując na popularnym serialu BBC z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej, stworzyło serial Miss Sherlock, w którym tytułową postacią jest młoda Japonka rozwiązującą kryminalne zagadki we współczesnym Tokio.

Kilka dni temu w internecie pojawiła się pogłoska, że twórcy netfliksowego serialu The Witcher – bazującego na twórczości Andrzeja Sapkowskiego – poszukują do roli Ciri aktorki BAME (Black, Asian, and Minority Ethnic przy czym należy pamiętać, iż w tej ostatniej kategorii mieszczą się również osoby uchodzące za białe). Nie trzeba było długo czekać na głosy krytyki wyrażane w mniej lub bardziej cywilizowanych formach. Zarzucano brak wierności materiałowi źródłowemu i próbę nieadekwatnego wypełniania wymagań bliżej nieokreślonej politycznej poprawności, wykazywano też sprzeczności takiego castingu z wewnętrzną logiką świata przedstawionego. Ani bardzo aktywna na Twitterze showrunnerka Lauren S. Hissrich, ani ktokolwiek z reprezentantów platformy Netflix w żaden sposób nie skomentował tej pogłoski.

Rolą adaptacji jest przystosowanie materiału źródłowego do potrzeb określonego medium oraz odbiorców. Doyle pisał dla określonego czytelnika – XIX-wiecznego mieszkańca Wielkiej Brytanii – z określonej perspektywy. Współczesne adaptacje, szczególnie te skierowane do młodszych odbiorców, mają tendencję do pomijania takich elementów jak uprzedzenia rasowe wykazywane przez niektóre postaci pozytywne czy nonszalanckie korzystanie z narkotyków przez głównego bohatera. W zależności od obranej konwencji zmiany sięgają oczywiście znacznie dalej. Inaczej wygląda komiks dla czarnoskórych (i nie tylko) fanów blaxploitation, inaczej przeznaczony na japoński rynek serial telewizyjny, a inaczej przeznaczony dla odbiorców kina akcji blockbuster z Robertem Downey Jrem w roli głównej, choć wszystkie te dzieła łączy jeden i ten sam kulturowy pień. Na tym właśnie polega siła narracji o Sherlocku Holmesie – jest kulturowo inkluzywna, każda jego inkarnacja wzbogaca mit słynnego detektywa o nowe, unikalne perspektywy i sprawia, że mit ów po przeszło dwustu latach wciąż jest żywy w naszej świadomości.

Wiedźmin jest polskim Sherlockiem Holmesem w tym sensie, że od prawie dekady dokonuje gwałtownej ekspansji kulturowej – w dużej mierze dzieje się to za sprawą trylogii gier video autorstwa CD-Projekt RED, która w atrakcyjnej formie przedstawiła wiedźmińską narrację nowemu pokoleniu na całym świecie. Niedługo serial telewizyjny wyprodukowany przez największą istniejącą platformę streamingową zrobi to ponownie. O Wiedźminie dowiedziały się – i dowiedzą – osoby z Korei, RPA, Japonii, Jamajki oraz wielu innych zakątków naszego globu. Opowieść stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego jak najbardziej zasługuje na to, by stać się ikoną na miarę detektywistycznych opowiadań o Sherlocku Holmesie – to proza bogata emocjonalnie i intelektualnie, przesiąknięta przy tym motywami celtyckimi, słowiańskimi, germańskimi, skandynawskimi, hinduskimi, arabskimi, chińskimi oraz wieloma innymi. I nie trzeba będzie długo czekać, by osoby o wspomnianym pochodzeniu – jak w przypadku opowieści o Sherlocku Holmesie – zaczęły przetwarzać tę narrację z własnych perspektyw.

To już się zresztą dzieje. Amerykańskie wydawnictwo Dark Horse Comics publikuje komiksy z wiedźminem Geraltem w roli głównej pisane przez osoby spoza naszego kręgu kulturowego. Na początku dwudziestego pierwszego wieku ukazał się Wiedźmin z Wielkiego Kijowa zbiór opowiadań rosyjskojęzycznego autora Władimira Wasiliewa, w którym Geralt z Rivii jest ukraińskim technomantą polującym na zbuntowane maszyny. Na stronach internetowych archiwizujących fanfiction możemy znaleźć literackie wprawki osób z USA, Niemiec, Rosji, Chin – nie należy lekceważyć tej formy twórczości, ponieważ to właśnie ona w dużej mierze odpowiedzialna jest za żywotność wielu ikonicznych kulturowych narracji, czego Holmes jest najlepszym przykładem. Zdziwię się, jeśli za dekadę nie będziemy mieli do dyspozycji japońskiego serialu anime na motywach sagi, hollywoodzkiego filmu kinowego oraz rozmaitych przeróbek z całego świata. Tym bardziej, że sam Sapkowski bardzo chętnie i bez oporów udziela innym artystom pozwolenia na swobodne korzystanie z jego twórczości, co udowodnił, dając swoje błogosławieństwo Wasiliewowi oraz młodym polskim autorom. Ich wariacje na temat wiedźmina zostały niedawno wydane przez Supernową w zbiorze Szpony i Kły.

Produkowany przez amerykański zespół scenarzystów i reżyserów The Witcher nie będzie wierną translacją kulturową i fabularną sagi Sapkowskiego, tak samo jak nie był nią Wiedźmin z Wielkiego Kijowa czy którakolwiek z wcześniejszych adaptacji. I bardzo dobrze – by wiedźmińska narracja zachowała świeżość i żywotność nie może pozostać historią napisaną dla polskich fanów fantastyki z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. I znów: Sherlock również musiał otworzyć się na transgresje, by uwodzić nas do dnia dzisiejszego, a był to proces, który zachodził od samego początku, jeszcze za życia autora. Ikoniczny strój Holmesa, w skład którego wchodziła charakterystyczna czapka, nie pojawia się w żadnym opowiadaniu autorstwa Doyle’a – to wymysł pierwszego ilustratora utworów o londyńskim detektywie, Sidneya Pageta. Podobnie charakterystyczna masywna fajka na stałe dołączyła do Sherlockowego rekwizytorium dopiero wtedy, gdy za twórczość Doyle’a zabrał się teatr.

Opowiadanie Wiedźmin miało swoją premierę ponad trzydzieści lat temu – od tamtego czasu wykreowany przez Andrzeja Sapkowskiego świat eksplorowany był w filmie, serialu, słuchowiskach, sztuce teatralnej, grach video, papierowej grze fabularnej i co najmniej trzech niezależnych od siebie komiksowych inkarnacjach. Najwyższy czas, by za opowieść o Białym Wilku i Lwiątku z Cintry na dobre wzięli się ludzie z innych kręgów kulturowych, wzbogacając ją o własne perspektywy, ubierając w wiedźmiński kubrak swoje indywidualne spojrzenie na świat. Z perspektywy monoetnicznej Polski idea Ciri jako postaci niebiałej może wydawać się szokująca – dla kogoś z ogólnie pojmowanego Zachodu to coś znacznie bardziej naturalnego niż obsadowa monochromatyczność. Na niebiałym Lwiątku z Cintry się nie skończy – netfliksowy The Witcher będzie serialem skrajnie odmiennym od tego, co mieliśmy okazję przeczytać na kartach książek Sapkowskiego i zaobserwować na monitorze w trakcie gry w produkcje CD-Projekt RED. I bardzo dobrze – narracja musi ewoluować. W przeciwnym wypadku utraci aktualność i odejdzie w zapomnienie – zamiast kulturową ikoną stanie się trendem, który przeminie i zakończy swój żywot jako przypis w encyklopedii kultury popularnej. A byłaby to straszna szkoda.

Dzięki HBO Asia młode japońskie kobiety mogły spojrzeć na najsłynniejszego na świecie fikcyjnego detektywa, charyzmatycznego mistrza dedukcji oraz niekwestionowanego geniusza – i zobaczyć siebie. Czy to takie straszne, że dzięki Netfliksowi będą mogły doświadczyć tego samego, patrząc na odważną, zdeterminowaną wiedźminkę?