Pożądanie, które ocala (Cristina Peri Rossi, „To, co niezbędne”)
Wydanie
6/2024Autor
Olga GodlewskaIlustracja
Wykorzystano fragment okładkiCristina Peri Rossi to urodzona w 1941 roku w Montevideo przedstawicielka boomu na literaturę iberoamerykańską i laureatka Nagrody Cervantesa z 2021 roku, nazywanej Noblem hiszpańskojęzycznego świata literackiego. To, co niezbędne jest zbiorem jej poezji, który w maju ukazał się po polsku. Składają się na niego wiersze pochodzące z różnych lat twórczości autorki, zebrane i przełożone przez latynoamerykanistkę Magdalenę Szkwarek, a wydane przez Fundację Duży Format. To już kolejne spotkanie tłumaczki z Cristiną Peri Rossi, po zbiorze, który ukazał się nakładem wydawnictwa Armagraf w 2019 roku.
Wcześniej urugwajską autorkę wprowadziła do polszczyzny Zofia Chądzyńska za pośrednictwem tomu opowiadań Popołudnie dinozaura (wyd. oryg. La tarde del dinosaurio, 1976). Ta niewielka, złożona z sześciu tekstów książka, poprzedzona wstępem Julia Cortázara (z którym Peri Rossi się przyjaźniła i o którym napisała autobiograficzną książkę Julio Cortázar y Cris), została wydana w Serii Iberoamerykańskiej Wydawnictwa Literackiego w 1983 roku. Popołudnie dinozaura skupia się na bohaterach i bohaterkach w wieku dziecięcym i nastoletnim, którzy przeżywają egzystencjalne rozterki, mierzą się z dojrzewaniem i odkrywaniem swojej seksualności i bezlitośnie obnażają fałszywość świata dorosłych i niejednoznaczność więzów rodzinnych. Opowiadania są w duchu bliskie prozie Clarice Lispector, brazylijskiej autorki okresu boomu, którą Peri Rossi zresztą tłumaczyła na hiszpański i która w ostatnich latach jest na nowo odkrywana przez polskich wydawców.
Na chwilę obecną te trzy wymienione pozycje to wszystko autorstwa Peri Rossi, co można przeczytać po polsku. Tymczasem jej dorobek to łącznie około czterdziestu powieści, tomów poezji i prozy oraz esejów tworzonych przed ponad pięćdziesiąt lat pracy literackiej. Debiutowała w 1963 roku zbiorem opowiadań Viviendo (Żyjąc), których bohaterkami są kobiety w lesbijskich relacjach. W kolejnych tekstach prozatorskich Peri Rossi zwróciła się ku tematyce społeczno-politycznej, na co wpływ miały panujące w Urugwaju niepokoje polityczne wywołane groźbą kolejnych zamachów stanu w Ameryce Łacińskiej oraz początkiem działalności bojowej lewicowego ruchu Tupamaros. Dwa zbiory opowiadań, Los museos abandonados (Opuszczone muzea) wydane w 1969 roku oraz Indicios pánicos (Oznaki paniki) z 1970, w profetyczny sposób opowiadają o rozkładzie państwa, o wynaturzeniach i samowoli władzy, wszechobecnej podejrzliwości i nieustannym poczuciu niepokoju wśród obywateli. Pierwszą powieścią Peri Rossi była wydana w 1969 roku El libro de mis primos (Księga moich kuzynów). Przeplatając prozę z poezją, autorka opowiada w niej o buncie dzieci w strukturach autorytarnej, opresyjnej rodziny oraz przygląda się narodzinom miejskiej partyzantki. Jej wczesne teksty zostały docenione przez ówczesną krytykę. Los museos abandonados wygrały konkurs dla młodych twórców wydawnictwa Arca (opowiadaniami zachwycał się m.in. pisarz Mario Benedetti), a El libro de mis primos zdobyła pierwszą nagrodę za powieść w konkursie tygodnika „Marcha”.
Peri Rossi pisała również wiersze o tematyce społecznej, które ukazywały się w lokalnej prasie. Jej pierwszym zbiorem poezji był Evohé z 1971 roku, którego tytuł nawiązuje do ekstatycznego okrzyku wydawanego przez bachantki. Peri Rossi, znana już w środowisku jako niepokorna – politykująca – pisarka, tym razem przedstawiła urugwajskim czytelnikom i czytelniczkom tom wierszy w całości poświęcony miłości lesbijskiej i energii zmysłowości. Evohé wywołał spory skandal, choć niekoniecznie przez swoją śmiałość – literatura erotyczna pisana przez kobiety miała już wieloletnią tradycję w kraju (począwszy od Delmiry Agustini, która szokowała Urugwaj już na początku XX wieku), a wątki erotyczne pojawiały się też we wcześniejszej twórczości Peri Rossi. Negatywne zaskoczenie publiczności – jak przypuszczała sama autorka w wywiadzie dla Johna F. Deredity z 1978 roku – wynikało się raczej z niespodziewanej zmiany obszaru jej zainteresowań literackich, i to w politycznej rzeczywistości, która wydawała się tematem ważniejszym niż erotyczne uniesienia. W tym samym wywiadzie Peri Rossi stanowczo odparła zarzuty o frywolność jej poezji, wyznając, że charakter zbioru wyrażał chęć życia i celebracji miłości pomimo narastającego konfliktu w kraju. Mimo to zbiór Evohé okazał się jej ostatnią książką napisaną w Urugwaju.
„Odczuwam ból tutaj, / po stronie ojczyzny.”
Tym minimalistycznym wierszem Cristina Peri Rossi otwiera swój zbiór poetycki Estado de exilio (Stan wygnania) z 2003 roku. Na tom składają się wiersze, które napisała po tym, jak w 1972 roku, w obliczu zaostrzającej się sytuacji politycznej w kraju, uciekła do Barcelony. Choć rządy dyktatury wojskowej w Urugwaju rozpoczęły się dopiero rok później, już wówczas panowała atmosfera niesprzyjająca środowiskom lewicowym. Peri Rossi była członkinią nowo powstałej wówczas koalicji Szeroki Front (hiszp. Frente Amplio) i pisała dla komunistycznego pisma „El Popular” oraz dla tygodnika „Marcha”, który potępiał autorytaryzm – znalazła się więc w niebezpieczeństwie. Zmuszona opuścić swoją matkę i środowisko intelektualne w Montevideo (a także liczącą trzy tysiące egzemplarzy bibliotekę), na pokładzie statku udała się do Hiszpanii – i nigdy nie wróciła do Urugwaju.
Ucieczka uchroniła ją przed więzieniem i umożliwiła swobodną twórczość poza granicami kraju. Choć w prologu do Estado de exilio wyznaje, że początkowo obawiała się, że po opuszczeniu Montevideo utraci swoją tożsamość jako pisarka, większość jej dzieł powstała właśnie w Barcelonie, w której autorka mieszka do dzisiaj, a wygnanie stało się jednym z najważniejszych motywów w jej twórczości. Gdyby wygnanie nie było strasznym ludzkim doświadczeniem, byłoby gatunkiem literackim, stwierdza. Rzadko jednak pisze o tym doświadczeniu w pierwszej osobie, ponieważ nie jest łatwo płakać na ulicach adopcyjnych miast, ale też dlatego, że bardziej od wyrażenia swojego cierpienia interesuje ją przyglądanie się samemu zjawisku, które w tamtym czasie było udziałem wielu Urugwajczyków – ale też Argentyńczyków czy Chilijczyków uciekających za granicę przed reżimowymi rządami w swoich krajach.
Temat wygnania niczym refren przewija się przez zbiór To, co niezbędne (w którym znalazło się zresztą wiele utworów opublikowanych pierwotnie w Estado de exilio). Peri Rossi pisze zarówno o zupełnie przyziemnych trudnościach życia na obczyźnie, o zagubieniu w sensie czysto geograficznym, jak i o metafizycznym poczuciu dezorientacji w „adopcyjnej” rzeczywistości.
Zwięzłe, epigramatyczne wiersze Budka telefoniczna 1975 i Barcelona 1976 rejestrują drobne codzienne frustracje, które towarzyszą osobom żyjącym na wygnaniu. Zepsuty aparat telefoniczny i nieudana rozmowa o pracę, choć zestawione z doskwierającym niedoborem gotówki, zostały potraktowane lekko i ujęte w wersy przypominające bezsilne westchnienie.
W wierszu Wielbłąd podmiotka liryczna porównuje swój los do bezładnej tułaczki tytułowego zwierzęcia:
Jak ślepy wielbłąd
przemierzyłam miasta szerokie jak oceany
jak ślepy wielbłąd
gubiłam się w miastach ciasnych jak burdele
Z kolei w Geografii podejmuje próbę wyjścia ze stanu zagubienia. Zaczyna oswajać nową przestrzeń i nawigować po niej za pomocą drobnych przedmiotów, które gromadzi: długopis z banku / kalendarz kieszonkowy / zapalniczka reklamowa. Te ulotne, mało wartościowe, pozbawione jakiejkolwiek indywidualności obiekty – przewodniki mniej wzniosłe niż Wergiliusz / na tę wyprawę w Nieznane. Przedmioty te stają się zaczątkiem budowania nowego życia, maleńkimi kotwicami, które przypominają o ścieżkach przebytych danego dnia w obcym mieście.
„Na świecie jest ponad tysiąc języków / nie licząc naszego”
Pomimo że wygnanie kładzie się cieniem na zbiorze To, co niezbędne, wyraźnie dominują w nim utwory o tematyce erotycznej (część z nich pochodzi ze wspomnianego wcześniej tomu Evohé). Wiersze zdają relację z miłosnych uniesień i udręk bohaterek, z ich udanych i nieudanych schadzek, oddają nabożną cześć kobiecemu ciału (Módlcie się: ona rozchyliła nogi. / Wszyscy na kolana.), a jednocześnie autorka zaznacza, że:
o wiele lepsze niż to, że zdejmuje sukienkę
jest jej paradowanie ulicami Nowego Jorku
– Park Avenue –
z plakatem:
«Je suis lesbianne. I am beautiful».
Seks w poezji Peri Rossi jest zarówno manifestem i prowokacją, jak i zatraceniem, ucieczką przed światem. W wierszu Modlitwa zbliżenie między kochankami jest medytacyjnym momentem wstąpienia w sferę sacrum i zupełnego odcięcia od świata zewnętrznego:
Kiedy ona rozchyla nogi
niech cały świat zamilknie.
Niech nikt nie szepcze
ani nie przychodzi z opowieściami, poezją
historiami o katastrofach
W wierszu Jedenasty września podmiotka wpatrzona w ciało kochanki, pozostaje ślepa i głucha na to, co dzieje się na zewnątrz. Uprawiając miłość, kobiety tworzą zamkniętą, intymną przestrzeń w opozycji do wydarzeń wielkiego świata:
Jedenastego września dwa tysiące pierwszego
o trzeciej po południu, czasu hiszpańskiego,
samolot rozbił się w Nowym Jorku,
a ja cieszyłam się, uprawiając seks.
Profeci wieszczyli koniec cywilizacji,
ale ja uprawiałam seks.
Apokaliptycy prognozowali świętą wojnę,
ale ja cudzołożyłam do utraty tchu
Miłość fizyczna jest również przestrzenią wolności, pozwala zapomnieć o codziennych troskach i społeczno-politycznych uwarunkowaniach, w których bohaterki funkcjonują:
W Edenie łóżka
– terytorium bez flag, bez granic,
bez ograniczeń, geografii ze snów,
wyspie skradzionej codzienności, mapom, patriarchatowi i prawom
dziedziczenia –
Intymną przestrzenią kochanek jest również język, którym posługują się między sobą; wspólny idiolekt, który wykształcają, aby uwodzić się nawzajem i wyznawać sobie miłość. W Sztuce kochania romans zaczyna się od słów (I tak opowiadając ci historie / oraz deklamując wiersze / zakochiwałam się), a w wierszu Anielica stróż podmiotka liryczna rozkodowuje uczucia kobiety w użytej przez nią formie gramatycznej:
„Wyjdziemy z tego”, mówi, uśmiechając się pewnie
i z przekonaniem.
Podoba mi się ta liczba mnoga.
[…]
Najważniejsze, że ona jest przy mnie i patrzy na mnie
rozpieszcza mnie całuje mnie obejmuje mnie broni mnie odstrasza śmierć
i używa liczby mnogiej
Do brzegu
W wierszu Historia pewnej miłości podmiotka liryczna przygląda się swojej przeszłości w epickim ujęciu i odnotowuje różne bolesne wydarzenia, w tym utratę ojczyzny, które ostatecznie doprowadziły ją do ukochanej. Wygnanie okazuje się więc koniecznym etapem w drodze do miłosnego spełnienia:
Żebym mogła cię kochać
musiałam uciekać na statku z miasta, w którym się urodziłam
a ty walczyć z Franco.
Miłość z kolei okazuje się czymś więcej niż sposobem na zapomnienie. Oferuje nie tylko zatracenie, lecz także odnalezienie– jak w wierszu Naktuz, w którym ciało kochanki może pochłaniać i doprowadzić do utonięcia, a zarazem zapewnia ocalenie na jednej z jej plaż. Podobną oazę odnajduje też w końcu wielbłąd-tułacz:
Ale teraz
mój wielbłąd nie jest już ślepy
zna swoje przeznaczenie:
wilgotne plaże twoich ud
piasek twoich warg
jedwab twojego brzucha
słodka woda z dzbana twoich ust
i sól twojej morskiej muszli
między nogami.
Wreszcie w wierszu Barnanit – Barcelona nocą podmiotka stapia się z katalońskojęzyczną kochanką na poziomie lingwistycznym i w tym zespoleniu oddaje się jej przewodnictwu. I tak ostatecznie odnajduje się, geograficznie i emocjonalnie, w początkowo obcej sobie przestrzeni, bo miasta poznaje się, kochając:
Myślę, że z miłości do ciebie
nauczę się nowego języka
tego archaicznego języka
w którym jesień jest rodzaju żeńskiego
– la tardor –
[…]
Myślę, że z miłości
wymienimy się sylabami i słowami
jak bożkami
jak kluczami szyfrogramów.
I, szczęśliwa, po raz pierwszy w obcym mieście
innym mieście
dam się prowadzić przez te pejzaże
Zbiór To, co niezbędne, w przemyślanym wyborze i sprawnym przekładzie Magdaleny Szkwarek, przedstawia migawkowy przegląd, abecadło pozwalające wstępnie zapoznać się z poezją Cristiny Peri Rossi. To niewielka, ale ważna w polszczyźnie cegiełka do poezji lesbijskiej i krótki wstęp do literatury urugwajskiej. Pozwala dojrzeć jej talent, poczuć styl i złapać rytm, po czym… pozostawia niedosyt i przekonanie, że Peri Rossi zasługuje na większą obecność i uwagę. I – mimo całej przyjemności z obcowania z jej poezją w przekładzie – pozostawia też pewne rozczarowanie co do strony technicznej wydania. O ile polskie tłumaczenia wierszy opracowane zostały bardzo starannie, w towarzyszących im wersjach oryginalnych zdarzają się ortograficzne wpadki (na szczęście pojedyncze). Korektorskiej uwagi zabrakło również w posłowiu, czego rezultatem są przykre dla oka błędy edytorskie. Wspominam o tych usterkach bardziej z poczucia powinności niż z potrzeby serca, bo ogromnie cieszy mnie ta nowa odsłona twórczości Peri Rossi i szanuję wysiłek wydawniczy podjęty przez Fundację Duży Format pomimo niewielkiego komercyjnego potencjału tej publikacji. Jest to lektura, która dostarczyła mi dużo czytelniczej satysfakcji ze względu na ujmującą bezpośredniość i ogromną wrażliwość językową autorki oraz obecność wątków, które się łączą i wzajemnie przenikają, również z innymi jej tekstami. Ten zbiór obudził też we mnie nadzieję (pobożne życzenie?) na ukazanie się następnych polskich przekładów Peri Rossi, które w swoim zakresie wyjdą już poza to, co niezbędne.
Cristina Peri Rossi
To, co niezbędne
przeł. Magdalena Szkwarek
Fundacja Duży Format 2024