Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Porozmawiajmy o Ciri (Wiedźmin)

Artykuły /

Historia Ciri to historia postaci, która po kolei odrzuca wszystkie archetypowe tożsamości i ucieka nie tylko przed swoim własnym przeznaczeniem, ale również – na poziomie metatekstowym – dookreśleniem.

O Ciri, bohaterce sagi o Wiedźminie, mówi i pisze się stosunkowo niewiele – i nie ma w tym nic dziwnego, bo Ciri to postać niełatwa do skategoryzowania. Z Geraltem sprawa jest prosta – cyniczny twardziel walczący z potworami, uprawiający seks z pięknymi kobietami i snujący rozważania o istocie mniejszego zła czy przeznaczeniu, nie stawia wyzwań w zakresie intelektualnej kontekstualizacji. Robi wszystkie te rzeczy, których zwykliśmy oczekiwać od tego rodzaju postaci, jeśli mamy czuć wobec niej sympatię. Gdy bierze ojcowską odpowiedzialność za los dziecka, jest mu w stanie poświęcić całe swoje życie. Choć pożąda wielu kobiet, tę Prawdziwą Miłość konsekwentnie żywi do jednej. Geralt jest określony – jego profesja, seksualność, miejsce na świecie i w przestrzeni narracyjnej pozostawiają niewielkie pole dla wątpliwości czy dywagacji.

Geralt nie jest w stanie uciec przed swoją archetypowością. Odstępuje od roszczeń wobec Dziecka Niespodzianki – tyko po to, by przeznaczenie tak czy inaczej wepchnęło mu tę Niespodziankę do rąk i uczyniło ją kluczowym elementem jego egzystencji. Gdy traci medalion deklaruje, że to najwyższy czas, aby z wiedźmina stać się kimś innym – a już w następnym tomie korzysta z dostarczonego przez czarodziejkę-kochankę substytutu i w najlepsze kontynuuje wykonywanie swojej profesji. Pod koniec sagi zapowiada kategoryczne zerwanie z błędnorycerstwem, które raptem kilkadziesiąt stron dalej pozbawia go życia. Cała saga o wiedźminie ukazuje nam Geralta próbującego wyplątać się z krępującego go archetypu – tylko po to, by raz po raz odnosić na tym polu sromotną porażkę. Wiedźmin jest postacią narracyjnie okrzepniętą, nawet na poziomie metatekstu. W pewnym momencie dostaje nawet drużynę z bardem, łuczniczką i medykiem, niczym w sesji Dungeons & Dragons. Jego podróż przez świat przedstawiony w poszukiwaniu Ciri też jest szablonowa, choć, w charakterystyczny dla Sapkowskiego sposób, jest to szablon postawiony na głowie i częściowo zdekonstruowany.

Geralt nie jest w stanie uciec przed definiującym go archetypem Typowego Bohatera Fantasy – co nie oznacza, że nie próbuje. Bynajmniej. Po pomyślnym rozwiązaniu kryzysu na cintryjskim dworze obiecane mu jest Dziecko Niespodzianka – dziecko, które będzie mógł wytrenować na podobnego sobie wiedźmina, kontynuującego tradycje cechowe. Mimo że bohater rezygnuje z roszczeń wobec potomka cesarskiej pary, za sprawą przeznaczenia staje się on prawdopodobnie najważniejszą osobą w jego życiu. Wiele rozdziałów później, po utracie magicznego medalionu, symbolu swojej profesji, Geralt odrzuca wiedźmińską rolę w ustalonym porządku rzeczy, poszukiwania zaginionej Ciri czyniąc poszukiwaniami nowej tożsamości. Nie mija jednak wiele czasu, a Geralt ponownie sięga po miecz i zaczyna zabijać potwory za pieniądze – ze starymi nawykami zerwać jest równie trudno, co z ustaloną konwencją.

W przeciwieństwie do swojego przybranego ojca, tożsamość Ciri jest płynna i nieokreślona. Odwołując się raz jeszcze do poetyki gier fabularnych – klasa jej postaci zmienia się dynamicznie, w miarę postępu fabuły. Najpierw jest ledwie obietnicą nieodkrytą fabularną kartą. Potem jest księżniczką. Potem o mało co nie zostaje brokilońską driadą. Potem jest wiedźminką. Potem czarodziejską czeladniczką. Potem członkinią zbójeckiej bandy, niewolnicą-gladiatorką… Inaczej niż Geralt, zamiast bezskutecznie uciekać przed z góry narzuconą tożsamością, opowieść o Ciri traktuje tożsamości jako wymienne konstrukty. Dziewczyna jest wpisywana w absurdalnie wiele ról społecznych i narracyjnych, ale z żadną z nich ostatecznie się nie godzi. Jest potomkinią legendarnej Falki Krwawej, ale zamiast wypełniać przepowiednię związaną z jej rodowodem, adaptuje imię swojej przodkini jako bandycki pseudonim. Jest nosicielką prastarego elfiego genu, ale odmawia wypełnienia związanej z tym przepowiedni. Jest dziedziczką cintryjskiego tronu, ale ucieka przed życiem politycznej marionetki. Jest Dzieckiem Starszej Krwi, ale nie chce wpisywać się w los przepowiedziany jej przez Ithlinne. 

Oczywiście można to przekonująco tłumaczyć różnicą wieku obojga bohaterów. Geralt jest stary, mimo że wiedźmińskie mutacje hamują proces fizycznego starzenia. Ciri po raz pierwszy pojawia się w cyklu jako dziecko, po raz ostatni – jako młoda kobieta, co sprawia, że jej transformację można z łatwością wpisać w schemat opowieści o dojrzewaniu. Ja chciałbym jednak zaproponować nieco mniej intuicyjną, ale ciekawszą interpretację. Geralt reprezentuje normę – heteronormę, normę narracyjną, archetypowość fabularną, niezmienność, w której z jednej strony się nie mieści i stara się od niej uciec, ale do której jest do samego końca przywiązany. Ciri jest bohaterką innego (nowego?) typu – ucieka przed dookreśleniem na wszelkie możliwe sposoby. Jej seksualność jest kwestionowana i nieokreślona. Z kolei jej narracyjna tożsamość jest płynna i zmienna. Dzięki swoim mocom podróżowania w czasie i przestrzeni, dziewczyna sporą część ostatnich tomów sagi spędza poza głównym uniwersum, odwiedzając inne światy, zwiedzając zupełnie odmienne historie spoza ustalonej wiedźmińskiej kosmologii.

Dobrym przykładem tej dytochomii jest kwestia, która od niepamiętnych czasów rozpala wyobraźnię fanów sagi i po dziś dzień pozostaje przedmiotem niekończących się dyskusji – orientacja seksualna Ciri. Autor stawia tu na niejednoznaczność i niedopowiedzenia. Relacja Ciri i Mistle może być rezultatem szczerego romantycznego zainteresowania obu dziewcząt, sytuacyjnej seksualności, toksycznej relacji przemocowej albo jakiejś kombinacji tych czynników. W przypadku Geralta większość tych wątpliwości jest jednoznacznie rozwiana na gruncie samego tekstu. Mimo obszernych fragmentów narracyjnych, dających nam wgląd w jego przemyślenia, refleksje i obserwacje, ani razu nie zwraca on uwagi na innych mężczyzn w sposób, który oznaczałby romantyczne lub seksualne zainteresowanie. Wiedźmin nigdy nie znajduje się w sytuacjach, w których jego heteronormatywność mogłaby być zakwestionowana. Jest całkowicie określony, również i pod tym względem. Ciri natomiast pozostaje niedookreślona – może jest biseksualna, może heteroseksualna, może panseksualna. Właśnie niejednoznaczność jest tu sednem. Ucieczka przed tym binarnym opisaniem jest ostatecznym tryumfem Cirilli. Idźmy zatem dalej – Ciri jest wiedźminką. Choć nie przeszła obligatoryjnej dla tej profesji Próby Traw, bohaterka traktuje to określenie tożsamościowo. Jest czarodziejką z urodzenia, ale wyrzeka się magii – przynajmniej tej tradycyjnie pojmowanej i wpajanej jej przez Yennefer, ponieważ zachowuje swoje genetyczne umiejętności przemierzania czasu i przestrzeni.

Co smutne, fandom Wiedźmina najwyraźniej nie ma zamiaru pozwolić Geraltowi na wyrwanie się z tego archetypu. Internetowi komentatorzy alergicznie reagują na jakiekolwiek, choćby mocno domniemane, wzmianki o potencjalnej rekontekstualizacji wiedźmina. Wiedźmin nie może być czarnoskóry, nie może być nieheteronormatywny, nie może odwiesić miecza na kołek albo spocząć na Wyspie Jabłoni. Geralt nigdy nie wyrwie się z archetypu, który ostatecznie przecież go uśmiercił. Z Ciri sprawa nie jest nawet w połowie tak prosta. O ile dobrze się orientuję w fandomie, sama postać ma bardzo mieszaną reputację i daleko jej do uniwersalnej akceptacji, jaką cieszą się Geralt, Jaskier czy Yennefer. Podejrzewam, że częścią problemu może być właśnie to, co dla mnie stanowi największą jej zaletę. Ciri przekracza granice, rozprawia się z własną przeszłością i buduje swoją tożsamość na własnych warunkach. Dzięki temu jest w stanie uciec przed ścigającym ją przeznaczeniem i żyć pełnią życia – szukać szczęścia w miejscach innych niż życie pozagrobowe. To jest za nią. A przed nią wszystko.