Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Petryfikować patriarchat (N. Haynes, „Puszka Pandory Kobiety w mitologii greckiej”)

2/2024

Recenzje /

Kiedy w 2020 roku replika rzeźby Meduza z głową Perseusza Luciano Garbatiego stanęła w Nowym Jorku naprzeciwko sądu, w którym odbywał się proces Harveya Weinsteina, odegrała rolę artystycznego symbolu ruchu #MeToo. Praca jest trawestacją klasycznych rzeźb Canovy i Celliniego, gdzie już nie grecki heros trzyma za włosy zdekapitowaną Gorgonę, ale to ona dzierży jako trofeum jego głowę. To widoczne odwrócenie mitu o Perseuszu i Meduzie, które jako mem z podpisem ciesz się, że chcemy tylko równości, a nie zemsty zaistniało w zbiorowej świadomości dwa lata wcześniej, dosadnie wyraziło gniew kobiet na całym świecie. 

Meduza została przechwycona przez feminizm prawie pół wieku temu, w 1975 roku, wraz z publikacją eseju Hélène Cixous Śmiech Meduzy, która opisuje jej historię jako przykład męskiego strachu przed kobiecą seksualnością. Jednak dopiero po przewrocie spowodowanym #MeToo genderowe reinterpretacje mitów trafiły do mainstreamu. W ostatnich latach pojawiło się wiele opowiedzianych z kobiecej perspektywy mitologii, do najważniejszych przykładów należą: Kobiety i inne potwory. Tworzenie nowej mitologii Jess Zimmerman (2023), zbiór opowiadań polskich pisarek Ziarno granatu. Mitologia według kobiet (2022), nowe wydanie Kirke Madeline Miller (2022 i 2023) czy Histeria sztuki Soni Kiszy (2024). Ten ostatni tytuł to błyskotliwa analiza obrazów i rzeźb, w których mity niejednokrotnie są ważnym punktem odniesienia. Niedawno na polski rynek trafiła natomiast Puszka Pandory. Kobiety w mitologii greckiej Natalie Haynes (2023), rzetelnie punktująca patriarchalne treści ukryte w greckich tekstach kultury i ich późniejszych tłumaczeniach. Ostatni tytuł najlepiej odpowiada na potrzebę stworzenia nowej mitologii, łącząc naukowość z feministycznymi postulatami. Haynes omawia wybrane dzieła fragment po fragmencie, wprowadzając wiele dygresji po to, by wyjść poza schemat. Autorka z uśmiechem na ustach idzie na przekór naszym przyzwyczajeniom, w zaskakujący sposób wprowadzając archetypy we współczesny kontekst. Porównanie dramatu Medea z Hold Up Beyoncé? W Puszce Pandory wszystkie drogi interpretacyjne są otwarte.

Po tym, jak figura czarownicy została przez współczesny feminizm pozbawiona negatywnego znaczenia i zaczęła funkcjonować jako synonim kobiecej mądrości, przyszła pora na odczarowanie bohaterek greckich i rzymskich mitów. Odczytywane przez współczesne autorki mitologie pokazują dwie ścieżki prowadzące do restytucji ich wizerunku. Pierwszą, reprezentowaną przez Kirke i Ziarna granatu, jest dosłowne opowiedzenie mitu na nowo, z tą różnicą, że zamiast męskocentrycznej perspektywy autorki proponują poznanie punktu widzenia starożytnych heroin. Druga to forma eseistyczna, pokazująca, jak dominujące w kulturze przez stulecia narracje wypaczyły obraz kobiet. Promowana jako bestseller „New York Timesa” książka Haynes właśnie w taki sposób interpretuje opowieści o Pandorze, Jokaście, Helenie, Meduzie, Amazonkach, Klitajmestrze, Eurydyce, Fedrze, Medei i Penelopie. Znane w kolejnych przekazach przede wszystkim ze swych wad, w Puszce Pandory zyskują ludzką twarz – nie są potworami czy zbrodniarkami, ale kobietami dyskryminowanymi ze względu na płeć, wiek lub wygląd oraz ofiarami boskich intryg. Badaczka czyści kobiece archetypy z narosłych w kolejnych epokach warstw nienawiści. Oprócz przywołania danego mitu szkicuje tło kulturowe czasów, w których powstawały oraz okresów, kiedy je tłumaczono. Starożytna Grecja była patriarchalna, a postacie kobiece w teatrze grali mężczyźni, jednak trudno oskarżyć Eurypidesa czy Sofoklesa o mizoginię. Wręcz przeciwnie – Puszka Pandory wskazuje, że to przez nieumiejętnych autorów przekładów i dramaturgów kolejnych epok, takich jak Christopher Marlowe, do naszych czasów dotarły wersje mitu pokazujące bohaterki w jednoznacznie złym świetle. 

Anglojęzyczni badacze oraz tłumacze dokonali wyborów, odzwierciedlających światopogląd ich epoki, a nie ten pierwotny. Kiedy w oryginałach jest mowa o gwałcie, we współczesnych wersjach autorstwa Roberta Gravesa czy Rogera Lancelyna Greena pisze się o „pochwyceniu” lub „porwaniu”. Chociaż za użyciem eufemizmów mogły stać dobre intencje – np. chęć spopularyzowania mitów wśród dzieci – to jednak wpłynęło to na wypaczony obraz greckich i rzymskich podań w popkulturze. Dlatego Haynes wielokrotnie sięga nie tylko do źródeł, ale też po słownik, by upewnić się, że pas Hipolity nie był wcale banalną częścią garderoby, ale wojennym ekwipunkiem, a Amazonki miały piersi. Autorka nie stroni od żartów i sama przyznaje, że dość beztrosko podchodzi do transliteracji i tłumaczenia słów z greki czy łaciny, jednak jej naukowe zaplecze wynosi tę publikację ponad efekt chwilowej mody. 

Każdy z rozdziałów składa się z elementów rozkładających mit i jego historię na czynniki pierwsze, by złożyć go w nową, często sprzeczną z przyzwyczajeniami całość. Na początku pisarka próbuje jak najwierniej odwzorować pierwotną wersję mitów. Lekturę tekstów źródłowych uzupełnia o informacje historyczne dotyczące odbioru spektakli, ich późniejszych parodii oraz tego, które sztuki budziły szczególne kontrowersje i w jakich kręgach. Zaskakujące do jakich wniosków może doprowadzić sama analiza techniki scenicznej w sztuce Eurypidesa! Dzięki temu, że Arystoteles w Poetyce skrytykował użycie przez dramaturga efektu odlatywania ze sceny na platformie, który był zarezerwowany dla boskich postaci, Haynes wywnioskowała, że Medea została w jego interpretacji poparta przez panteon bóstw.

Najciekawsze wnioski w Puszce Pandory płyną z porównania popularnej wersji mitu, czyli znanych przykładów filmowych, teatralnych i książkowych, ze starożytnymi tekstami. Skrupulatność Haynes pozwala dostrzec, w którym wieku odebrano Eurydyce głos, kiedy skrzynię Pandory zastąpiono niewielką szkatułką i, przede wszystkim, dlaczego tak się stało. Celem tych poszukiwań nie jest tylko przywołanie historycznych ciekawostek, lecz zrozumienie przyczyn i skutków transformacji popularnych mitów. Właśnie w tych zmianach wyraźnie widać siłę działania patriarchatu. Dobrze obrazuje to początek rozdziału o Fedrze. Haynes zaczyna od przywołania znanej opowieści: macocha zakochuje się w swoim pasierbie, który odrzuca jej miłość. Kobieta w odwecie oskarża go o gwałt w pożegnalnym liście i popełnia samobójstwo. Istotne są kolejne napisane przez badaczkę zdania:

Ten miniaturowy portret Fedry jest wierny, ale tylko do pewnego stopnia. Nie bierze pod uwagę części materiałów źródłowych, którymi dysponujemy na jej temat, natomiast uwzględnia całkiem sporo naszych własnych uprzedzeń wobec macoch, kobiecego pożądania seksualnego oraz tak, wobec kobiet, które oskarżają mężczyzn o to, że je krzywdzą, słusznie czy niesłusznie. Fedra dopuszcza się strasznej nieuczciwości, której konsekwencje są fatalne. Ale nie jest – przynajmniej nie w jednej z najbardziej znanych sztuk, które przetrwały z Aten z V wieku p.n.e. – czarnym charakterem. To tylko połowa tragedii, a to nie jest to samo.

Powrót do korzeni umożliwia poznanie nie fragmentu czy połowy tragedii, ale całości ujętej z różnych perspektyw. Jest to ważne właśnie w kontekście feministycznym, wobec wymazywania kobiet z kultury. Co zatrważające, w ujęciu Haynes szczególne szkody w tym temacie przyniósł XX wiek. Tak pisze o filmie Jazon i Argonauci: Jak to często bywa z takimi opowieściami, względnie niedawne wersje często umniejszają role grane przez postaci kobiece w dużo większym stopniu, niż robili to starożytni. Haynes w Puszce Pandory, wychodząc od greckich mitów, podąża za światopoglądem dominującym w feministycznej eseistyce – stara się przywrócić kobietom należne im miejsce w historii. Fakt, że robi to w formie popularnonaukowej, moim zdaniem dodaje emancypacyjnej wymowie jej książki siły. Nie znaczy to, że głos kobiet potrzebuje uprawomocnienia przez odniesienie go do kultury tworzonej przez setki lat przez mężczyzn. Przykłady Dziewczyństwa Melissy Febos (2022) i Dziewczynek. Kilku esejów o stawaniu się Weroniki Murek (2023) pokazują, że wyjście od własnych przeżyć w stronę uniwersalnych obserwacji może mimo to służyć owocnym refleksjom. Jednak niezbędne wydaje się wpisanie osobistego doświadczenia w szerszy kontekst. Zaryzykuję stwierdzenie, że feministyczne eseje pełnią podobną funkcję, co mity. Poprzez utożsamienie się z bohaterkami można przeżyć katharsis lub po prostu lepiej zrozumieć mechanizmy rządzące relacjami i życiem społecznym. Tekst zbyt bliski pisemnej autoterapii uniemożliwia jednak spojrzenie z dystansu. 

Takim przykładem jest wspomniany już tom Kobiety i inne potwory. Jest to zbiór pod względem ideowym najbliższy Puszce Pandory. Zimmerman bierze pod lupę mity, by ukazać patriarchalne mechanizmy dominujące w naszej kulturze. Pomysł się sprawdza, kiedy autorka zestawia starożytne opowieści z wydarzeniami tworzącymi współczesną mitologię, np. w eseju o furiach i kobiecym gniewie, gdzie pojawia się przykład aktywizmu społecznego oraz spraw Weinsteina i Bretta Kavanaugh. Jednak większą część książki poświęca własnym doświadczeniom – toksycznym związkom, bolesnej endometriozie czy braku akceptacji własnego ciała. Gdy w odniesieniu do mitu o Scylli autorka pisze o tym, że ciało jest wrogiem niemożliwym do oswojenia i sama, przez patriarchat, uważa jego dół za obrzydliwy, mogę jej współczuć, ale nie jestem w stanie zrozumieć czy się utożsamić. Tam, gdzie Murek i Febos filtrowały swoje przeżycia przez pryzmat kultury i traktowały siebie jako przykład podobny filmom i powieściom, autorka Kobiet i innych potworów odnosi się do mitów tylko po to, by nadać sens własnej herstorii. 

Zimmerman i Haynes pokazują skrajnie różne podejścia do mitologii. Tam, gdzie u jednej jest prywatne, u drugiej – publiczne, konfesyjne kontrastuje z naukowym, a introspektywne z uniwersalnym. Pierwsza autorka posługuje się mitem, by dokonać autoanalizy, druga – przywraca go kobiecej zbiorowości. Puszka Pandory odzyskuje powszechny dostęp do archetypów (skrojonych na miarę naszych czasów). Próbuje pokazać, że kobiety przestają być obiektami jednoznacznie negatywnej oceny i można z nimi empatyzować. Haynes rozbija stereotypy złej żony (Klitajmestra), femme fatale (Helena), wyrodnej matki (Medea), okropnej macochy (Fedra), ale też pozytywnych wzorców idealnej żony (Penelopa) i milczącego obiektu westchnień (Eurydyka). Te służące męskim elitom figury zbudowały naszą kulturę i narzuciły wobec kobiet oczekiwania, które nadal są aktualne. Przywołana na początku Meduza w ujęciu Haynes zyskuje szczególnie ciekawe oblicze, spójne z analizą umieszczoną w Histerii sztuki. Obie badaczki zwróciły uwagę na rolę Ateny, skazującej ofiarę gwałtu za zbrodnię, która została na niej dokonana. W ujęciu Kiszy można potraktować mizoginiczne zachowanie bogini jako metaforę historycznego najazdu Hellenów na matriarchalne plemię. Z kolei w interpretacji Haynes Atena, oszpecając Meduzę, mogła chcieć ocalić ją przed dalszym cierpieniem. Brytyjska autorka idzie w swoich refleksjach jeszcze dalej, zestawiając Meduzę z Midasem i dochodząc do wniosku, że dla niektórych kobieta posiadająca władzę i głos zawsze jest potworem. Jednak najważniejszy morał, szczególnie w kontekście ruchu #MeToo, pojawia się ku przestrodze na samym początku rozdziału: kto walczy z potworami, ten niechaj baczy, by sam nie stał się potworem

Natalie Haynes 

Puszka Pandory. Kobiety w mitologii greckiej

przeł. Agnieszka Szling

W.A.B. 2023