Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Opętanie (Gaspar Noé „Climax”)

Recenzje /

Znowu jest zmysłowo, znowu jest immersja, znowu jest szok. I przede wszystkim – ponownie jesteśmy uczestnikami niezwykłego audiowizualnego doświadczenia. Gaspar Noé to nie tylko jeden z najoryginalniejszych reżyserów europejskiego arthouse’u, ale także artysta, którego dzieła mają bardzo wyraźny autorski sznyt. Tym razem zabiera widza na szaloną imprezę do opuszczonej szkoły z internatem, w której członkowie grupy tanecznej świętują udaną próbę. Zabawa przebiega w przyjemnej atmosferze, dopóki jej uczestnicy nie zdają sobie sprawy, że ktoś dosypał czegoś do pitej przez wszystkich sangrii.

Climax jest filmem bardzo niekonwencjonalnym i powiewem świeżości w czasach, gdy nawet kino masowe na potęgę korzysta z postmodernistycznych rozwiązań formalnych. Praca operatora sprawia, że widz znajduje się gdzieś na granicy podglądania i bycia kolejnym z uczestników imprezy. Jest to możliwe dzięki niebywale długim, nawet kilkunastominutowym ujęciom i ciągłemu ruchowi kamery, która przez większość czasu dryfuje na wysokości oczu i podąża za bohaterami. Wrażenie immersji jest bardzo silne i stworzone w sposób perfekcyjny. Przypomina trochę pod tym względem Birdmana z 2014 roku. Jednakże w filmie Alejandro Gonzáleza Iñárritu trudno poczuć się jedną z postaci przez to, że kamera tylko podąża za bohaterami. Wrażenie immersji jest tam raczej skutkiem ubocznym imponującej próby przeniesienia życia na ekran, przy równoczesny nawiązaniu do teatralnej tematyki. W Climaksie nie jest się niczyim towarzyszem, raczej biernym obserwatorem tego, jak w czasie rzeczywistym rozpada się cywilizowany porządek społeczny, a do głosu dochodzą pierwotne instynkty.

W wywiadzie dla Onetu reżyser powiedział, że „gdy umysł śpi, ciało zaczyna wrzeszczeć”. W rezultacie mimowolnego spożycia narkotyku, dorośli ludzie stają się wściekłym, rozemocjonowanym tłumem. Zacierają się granice tego, co dozwolone, puszczają hamulce i liczy się tylko to, co w danym momencie przyjdzie do głowy – błyskawiczny samosąd, agresywny atak, zaspokojenie żądzy. Bohaterowie tracą zdolność analizy wewnętrznych potrzeb oraz zewnętrznych zdarzeń, opierając się wyłącznie na najbardziej podstawowych pobudkach. Motyw destrukcyjnych żądz, które przejmują kontrolę nad ludźmi, nie jest niczym nowym w kinie Gaspara Noé. Ta problematyka została już podjęta choćby w Nieodwracalne z 2002 roku, gdzie brutalny gwałt zaślepionego pożądaniem mężczyzny jest przyczyną nocnej odysei Marcusa (Vincent Cassel), partnera skrzywdzonej kobiety. Nim także kierują niszczycielskie popędy – rozwścieczony i pragnący zemsty przemierza miasto w poszukiwaniu oprawcy.

Jaki jest jednak cel kręcenia filmu w tak niecodziennej formie? Czy to tylko spektakularna wydmuszka, czcza zabawa z widzem, konwencjami, przyjętymi wzorcami filmowej struktury? Nic z tych rzeczy. Noé wrzuca nas w sam środek zrujnowanego, pozbawionego rozumu mikrospołeczeństwa, a ze swoich bohaterów wyciąga atawizmy, instynkty, cielesne pragnienia. Wrażenie bezpośredniego obcowania z dziką naturą człowieka jest jak poznanie jakiejś wstydliwej prawdy. Reżyser nie bez powodu wykorzystuje w swoim filmie grupę taneczną. Wywijanie ciałem do nieustannie dudniącej muzyki techno przypomina monotonny, dziki rytuał. To także uwolnienie się od tego, co intelektualne i przyjęcie tego, co czysto fizyczne. Taneczne podrygi aktorów przenoszą widza w stan upojnego transu.

Climax jest także szczególnie interesujący pod względem wartości artystycznych. Gaspar Noé już na początku daje nam przedsmak późniejszej makabry, rozpoczynając film oniryczną sekwencją umierającej na śniegu kobiety, po której pojawiają się napisy końcowe. Jest to filmowa sztuczka stara jak świat, lecz mimo to spełnia swoją funkcję, zachęcając widza do śledzenia powoli rozwijającej się fabuły. Kolejnym interesującym zabiegiem jest obsadzenie ról aktorskich prawdziwymi tancerzami. Noé niedługo przed rozpoczęciem zdjęć wyszukał swoich bohaterów w klubach i w internecie. Jedna z pierwszych scen, w której postaci przedstawiają się, mówią o swoich pasjach, ambicjach i przeszłości, jest zbiorem prawdziwych wypowiedzi starających się o angaż tancerzy, których w dalszej części filmu oglądamy już jako aktorów.

Sentymentalne porno („Love”)

Wyjątkiem jest wcielająca się w główną rolę Sofia Boutella, aktorka znana między innymi z filmów Star Trek: w nieznane, Mumia czy Atomic Blonde. To jej najczęściej towarzyszy kamera i to na niej w pewnym momencie spoczywa odpowiedzialność jak najwierniejszego przedstawienia narkotycznego obłędu. Udaje jej się to zrobić poprzez nawiązanie do słynnej sceny z Opętania Andrzeja Żuławskiego, w której postać grana przez Isabelle Adjani traci nad sobą kontrolę po wyjściu z metra. Kultowy, nagrodzony Złotą Palmą pokaz jej aktorstwa prawdopodobnie na zawsze pozostanie niedoścignionym wzorcem tego, jak ukazać niepohamowane, dzikie szaleństwo. Sofia Boutella jednak staje na wysokości zadania i trafnie oddaje ducha narkotycznego opętania.

Gaspar Noé za nic ma przyzwyczajenia widza. Poza rozbiciem filmowej struktury poprzez niezwykle długie ujęcia i zaburzenie chronologii, próbuje wytrącić nas z równowagi przez zmienianie perspektywy, z której obserwujemy przedstawione wydarzenia. Jedną z najsilniejszych sekwencji filmu jest kilkuminutowa scena filmowanego od góry, improwizowanego tańca każdego z uczestników, która swoją ekspresją i monotonią hipnotyzuje odbiorcę. Swobodnie dryfująca kamera jest w Climaksie kluczowym zabiegiem narracyjnym. Jej ruch nie tylko ma sprawiać, że widz jest jednym z bohaterów, ale ma także oddawać stan umysłu podglądanych ludzi.

Argentyński enfant terrible ponownie wchodzi na francuskie salony i szokuje widownię. Noé chce bulwersować, prowokować, wytrącać widza ze strefy komfortu, pokazywać ludzką naturę z jej najbardziej niewygodnej dla nas strony. W swoim najnowszym filmie tworzy więc niezwykle zmysłową wizję atawistycznego horroru. To obraz nieraz trudny i wymagający, zwłaszcza pod względem odbioru części formalnej. Natomiast w porównaniu do większości filmów Gaspara Noé Climax nie jest tak skandalizujący i kontrowersyjny. Z tego powodu to być może najbardziej przystępne z jego dzieł.