Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Łukasz Łuczaj, „Seks w wielkim lesie” (fragment)

Nowości wydawnicze /

ZBOŻE I KRZAKI

Jest święto. A ja w proteście chcę umrzeć z upokorzenia. Chcę, aby znaleźli mnie martwego, ze sterczącym penisem, ze spuszczonymi spodniami poplamionymi białą spermą, pośród zboża zabarwionego krwistoczerwoną posoką. I jestem przekonany, że moje ostatnie przedstawienie – którego będę jedynym aktorem i jedynym widzem, w rzece, nad którą nikt nie przychodzi – nabierze znaczenia.

Pier Paolo Pasolini, Bestia stylu (Bestia da stile), 1970

Niejeden stary polski film pokazuje kochanków chowających się w zbożu, od Nad Niemnem (reż. Zbigniew Kuźmiński, 1987) po Samych swoich (reż. Sylwester Chęciński, 1967). W nizinnym wiejskim krajobrazie Polski pola uprawne stanowiły często większość powierzchni, a drzewa znajdowały się dopiero gdzieś na horyzoncie. Pastwisko i łąki były nisko wykoszone. W lipcu było już po sianokosach, a zboże było wysokie. Nic więc dziwnego, że szukający intymności ludzie się w nie zagłębiali. Do niedawna zboża rosły często po pas, a nawet po szyję. Stojąca w zbożu dziewczyna mogła nawet ukryć tam swoje nagie piersi. Wystarczyło więc tylko zrobić mały tunel i było się całkowicie zamaskowanym przez metrowe źdźbła i otulonym kobiercami rosnącej w zbożu wyki. W zbożu wszędzie pełno było maków, chabrów, kąkoli, rumianów. Ech, musiało być kolorowo kochać się w takim przykwieconym, wielkim zbożu. Z czasem, z chęci maksymalizacji wydajności w przeliczeniu na jednostkę powierzchni, zaczęto uprawiać nowe, niskie odmiany zbóż. Obecnie zboża są tak niskie, że ciężko się w nich schować nawet psu, a herbicydy skutecznie niszczą maki i chabry.

À propos psów… termin „dogging” bierze się od angielskiego „pies”,dog, gdyż pierwotnie odnosił się do ludzi, którzy w Anglii chodzą na spacer z psem i podglądają pary kochające się w podmiejskich lasach. Z czasem jednak zaczął oznaczać ludzi, którzy umawiają się na seks w takim miejscu. Szczególnie popularny jest w okolicach Londynu i hrabstwie Kent. „Umawiają” to mocno powiedziane, bo często w organizowane przez internet schadzki ludzi, którzy mają na to ochotę, włączają się zupełnie przypadkowi uczestnicy. W Londynie tradycje podobne do doggingu istnieją już od XIX w. – na Hampstead Heath jest miejsce, gdzie już wtedy spotykali się geje, szukając ustronnych okolic nadających się do uprawiania seksu. Dogging przeniósł się także do innych krajów, w tym i do Polski, szczególnie Warszawy. W Warszawie pary umawiają się czasem w miejscach, które są widoczne z tras szybkiego ruchu, a zarazem niedostępne.

Starym warszawiakom miłosne igraszki kojarzą się z nadwiślańskimi zaroślami. Teraz brzegi Wisły porośnięte są prawdziwym, gęstym łęgowym lasem. Kiedyś jednak drzew było mniej i kochankowie kryli się w krzakach wikliny i innych krzewiastych gatunkach drzew porastających brzegi cieków wodnych. Wielki krzew daje ci schronienie jak namiot. Ciebie nie widać, ale ty mniej więcej orientujesz się, co się dzieje dookoła. Nadrzeczne krzaki są zresztą domeną wielu ukrytych działań, jak picie wina czy palenie trawki. W pewnym sensie pisanie o krzakach wykracza poza pisanie o erotyce w naturze. Bo chciałbym pisać o czymś przyjemnym, „estetycznym”. Zakładam jednak, że są i przyjemne krzaki, a sytuacje, kiedy piknik w gąszczu wiklin otoczonych wijącym się chmielem, kolczurką klapowaną (Echinocystis lobata), gdzie dotarłaś przez ścieżkę z zadeptanych pokrzyw, nawłoci kanadyjskich i niecierpka himalajskiego (Impatiens glandulifera) strzelającego swymi strąkami, będzie jednym z najważniejszych wspomnień twego życia. Zarośnięty krzakami brzeg rzeki ma jeszcze jedną zaletę. Kiedy już przedrzesz się przez nadwiślańskie gąszcze, przez klony jesionolistne, czeremchy, pokrzywy, rdestowce japońskie (Reynoutria japonica), nawłocie i niecierpki, otworzy się przed tobą tafla wody. Znajdziesz tu zarówno kamienie, na których można usiąść i patrzeć w wodę, trzymając się za ręce, jak też piaszczyste łachy. Za drzewami usłyszysz mruczenie wielkomiejskiej Warszawy. Będziecie sami, jeśli traficie akurat na moment, że nie obserwuje was żaden wędkarz.

„Życie Warszawy” we wspomnianym już artykule opisuje pary kochające się w warszawskich parkach, np. Łazienkach czy Parku Skaryszewskim. Nie jest to jednak zjawisko nowe. Moja znajoma umawiała się na seks ze swoim chłopakiem w nocy do Łazienek jeszcze w czasach moich studiów – trzydzieści lat temu. Chroniły ich stare cisy o krzewiastej formie. Przypuszczam, że kochankom sprzyjają także erotyczne wibracje właściciela pałacu – króla Stanisława Augusta. Kochając się w parkach i zaroślach, nie zawsze jednak szukają dodatkowych podniet. Taki wybór miejsca na seks może być podyktowany na przykład tym, że dzielą swoje mieszkanie z rodzicami lub kolegami.

Łukasz Łuczaj, Seks w wielkim lesie, Korporacja Ha!art 2020.