Krystyna Rodowska, „Cudze moje. Wiersze (wybór przekładów poezji z lat 1968–2020)” (fragment)
Gérard de Nerval
Panowie i lokaje
Ci panowie, co żyją w opowieściach sławnych,
Ci rycerze mocarni w postaciach jak z Danta,
Te ciała, pod którymi tkwi szkielet giganta,
Wydawały się z ziemi brać korzeń pradawny,
Gdyby zeszli na ziemię, przyszła im ochota
Spojrzeć na spadkobierców swych nazwisk wspaniałych,
I zobaczyli rasę służalców skarlałych,
Schlebiającą ministrom i wciąż chciwą złota,
Tych cherlaków w plastronach i w gorsetach długich,
Zrozumieliby wtedy szlachetni panowie,
Że od wieków mieszała się w córek alkowie
Krew dobrze urodzonych z krwią zwykłego sługi.
Król Thule
Dawno temu żył pewien król Thule,
Który w darze od lubej swej dostał
Złoty puchar, nim sam w smutku ostał,
Znak, że wiernie kochała i czule.
I miał w cenie ten przedmiot czarowny,
Co miłości skarb na dnie zachował,
Ile razy zeń wina próbował,
W jego oczach lśnił żal niewymowny.
I gdy śmierci zbliżały się cienie,
Swe dziedzictwo jął dzielić pomału,
Ale przecie wyłączył z podziału
Puchar złoty, najdroższe wspomnienie.
I w najwyższej w całym zamku sali
Baronowie zasiedli przy stole,
Wierna szlachta stanęła półkolem,
Zajaśniały szeregi wasali.
Pod balkonem grzmią wody wzburzone,
Stary król wstaje z miejsca w milczeniu,
Wypił, zadrżał – leci w okamgnieniu
Złoty puchar w fale jak łzy słone!
Jeszcze w czarnej topieli się kręci,
Lecz już niknie, w głębinę zapadły.
Król pochyla się z czołem pobladłym…
Nigdy więcej go wino nie znęci.
Paul Eluard
Tyle marzeń w powietrzu
Tyle marzeń w powietrzu
Tyle okien w pąkach
Tyle kobiet na trawie
Tyle skarbów w dzieciach
I sprawiedliwość brzemienna
w zjawiska najczulej cudowne
i w racje najczystsze
W szczęśliwych na tej ziemi
zawodzi świst bicza
Śmiech że głowa odpada
Płacz że nagle po życiu
Oczy usta są niczym zmarszczki
Wszędzie plamy od cnoty
Wszędzie cienie w południe
Jej zachłanność równa jest tylko mojej
Oddająca się wszechświatowi w ruchu
Osaczona rozkoszą jak ogniem
Z ciemnością radzisz sobie lepiej niż cień
Głowo nastrojona
Moje serce bije w całym twym ciele
W twych wybranych zaciszach
Wśród białych traw nocy
Pod zatopionymi drzewami
Spędzamy życie
Na obalaniu godzin
Wymyślamy czas
I natychmiast jak zawsze
Zielenie i ptaki
Gdzie jesteśmy
Oddychają w spojrzeniach
Lądują na twych powiekach
Ostrożnie nie ruszaj się
Girlandy twych ramion
Dobre dla świąt mniej subtelnych
Żadnych gestów pozornych
Wyglądamy jakbyśmy zastygli
Tak bardzo jesteśmy potajemni
Cały ciężar swój oddaj jutrzni
Horyzontowi unerwienie wargi
Niech krater czystego powietrza
Koronuje twe szalone włosy
Tysięczny łyk piany wśród warg słońca
Albo skrzydło pulsujące twojej krwi
Daj twą moc twoje ciepło
Lato ciężkie gwałtowne i gorzkie
Wnętrz dłoni i twoich ust
Obdaruj przeźroczystym zmęczeniem
Daj twą słodycz twą ufność
W rozległościach twych oczu
Widać czasem wytworny kształt zamku
Otwartego jak motyl na wszystkie wiatry
A czasem straszliwe ruiny
Ostatnią pieszczotę
Przeznaczoną by nas rozłączyć
Czasem wino a czasem rzekę
Zasklepioną jak pszczeli rój
Chodź tu uległa chodź się ze mną zapomnieć
Aby wszystko zaczęło się od nowa
On jeden, ich dwoje, oni wszyscy
Jestem widzem aktorem i autorem
Jestem kobietą jej mężem ich dzieckiem
Jestem pierwszym uczuciem i ostatnim
Znikliwym przechodniem zwichrzoną miłością
I od nowa kobietą jej łożem i suknią
Plecionką ramion i pracą mężczyzn
Strzałą jego rozkoszy falą wód samiczych
Moje ciało proste i złożone, zawsze jest u siebie
Bowiem tam gdzie zaczyna się ciało, ja nabieram formy i świadomości
I nawet kiedy ciało rozkłada się w śmierci
To ja wewnątrz przechodzę próbę ognia
Poniewierka ciała wywyższa moje serce i życie
Ponieważ tak być musi
Na pełnym łożu twoje ciało się upraszcza
Srom rozpływa się wszechświat likworu
Toczy fale w których tają się ciała
Całkowite dokładne od karku do pięty
Kiść winogron bez skóry macierzyste grono
Uległe w swojej pracy i nabrzmiałe krwią
Wśród piersi ud i pośladków
Zarządza cieniem i pogłębia upał
Warga rozciąga się po horyzont łóżka
I nie ma gąbki aby zetrzeć noc
I nie ma snu naśladowcy śmierci
Krystyna Rodowska, Cudze moje. Wiersze (wybór przekładów poezji z lat 1968–2020), Officyna 2021.