Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

John Williams, „August” (fragment)

3/2025

Prolog

List · Juliusz Cezar do Atii ·
45 r. przed Chr.

Wyślij chłopaka do Apollonii.

Zaczynam szorstko, moja siostrzenico, by z miejsca cię obezwładnić, a siłą perswazji ubiec i przełamać twój pochopny sprzeciw.

Twój syn wyjechał w dobrym zdrowiu z Kartaginy, gdzie obozujemy; ujrzysz go w Rzymie najpóźniej za tydzień. Kazałem załodze płynąć bez pośpiechu, aby mój list dotarł pierwszy.

I tak zaczniesz protestować, przekonana o swej racji, bo jako matka synowi i córka rodu Juliuszy jesteś podwójnie uparta. Chyba się domyślam, jakie wymówki usłyszę; jużeśmy o nich mówili. Stwierdzisz, że dziecko słabuje – chociaż wkrótce się przekonasz, że służąc pode mną w kampanii hiszpańskiej, Gajusz Oktawiusz nieomal wydobrzał i wraca do Rzymu zdrowszy, niż gdy go opuszczał. Wyrazisz wątpliwość, czy za granicą dobrze o niego zadbają – lecz zastanów się przez chwilę i sama powiedz, gdzie będzie mu lepiej: u medyków apollońskich czy u wypachnionych rzymskich konowałów. Rozmieściłem w Macedonii i wokół jej granic sześć moich legionów; kiedy umiera senator, świat niewiele na tym traci, ale żołnierz ma być zdrowy. Na macedońskim wybrzeżu panuje pogoda tak łaskawa jak w stolicy.

Dobra z ciebie matka, Atio, ale masz pewną przywarę: cierpisz na zbytnią surowość, przesadną cnotliwość w obejściu i obyczajach, która czasem się odzywa w naszej szanownej rodzinie. Wypuść syneczka z uścisku, by stał się mężczyzną, skoro wchodzi już w wiek męski. Niedługo osiągnie osiemnasty rok żywota, a przecież pamiętasz znaki towarzyszące jego narodzeniu i jest ci wiadome, jak gorliwie usiłuję pomóc jego szczęściu.

Zrozum, proszę, dlaczego otwieram ten list rozkazem. Twój syn prawie nie zna greki; w sztuce wymowy kuleje; czytał filozofów, lecz literatury, krótko mówiąc, ledwie liznął. Czy rzymscy nauczyciele to takie próżniaki i tacy niedbalcy jak rzymscy obywatele? W Apollonii chłopak zgłębi filozofię i nauczy się po grecku pod okiem Atenodora, Apollodor natomiast zaprawi go w retoryce i zadba o jego oczytanie literackie. Już ich uprzedziłem.

Gajusz jest młody, bogaty, dobrze urodzony, a do tego piękny; trzeba, by wyjechał z Rzymu. Jeżeli go nie zepsują względy dziewcząt oraz chłopców, ulegnie próżnym pochlebcom. (Doceń subtelną aluzję do twej wiejskiej moralności). W spartańskim rygorze przedpołudnia będzie spędzał pośród najuczeńszych mężów, ćwicząc się w sztuce myślenia, a popołudniami w otoczeniu legionistów wprawi się w drugim rzemiośle koniecznym mężczyźnie.

Wiesz, co doń czuję; znasz moje zamiary; usynowiłbym chłopaka, co już uczyniłem w sercu, gdyby nie opór Marka Antoniusza, któremu się marzy objąć rządy po mnie; skrada się wśród moich wrogów równie zgrabnie i przebiegle jak słoń w świątyni westalek. Twój syn Gajusz został moją prawą ręką, ale żeby nią pozostał i mógł później przejąć władzę, musi nabrać mego ducha, na co nie ma szans w stolicy, bo swe główne siły rzuciłem do Macedonii. Są to siły zbrojne, które w przyszłe lato poprowadzę wraz z Gajuszem przeciw Partom lub Germanom i które trzymam w odwodzie na wypadek spisków w Rzymie. ~ A tak przy okazji: jak się miewa Marcjusz Filip, twój kochany ślubny? Jest rozbrajająco głupi i nie sposób go nie lubić. Mogę mu tylko dziękować, że tak pracowicie pajacuje w mieście i nieudolnie namawia się z Cyceronem, swoim przyjacielem, przeciwko mnie, dzięki czemu nie ma czasu bawić się w ojczyma chłopcu. Nieboszczyk twój małżonek, chociaż nisko urodzony, miał tyle oleju w głowie, żeby spłodzić syna i zadbać o przyszłość nazwiska Juliuszy; twój obecny luby knuje, żeby mi zaszkodzić, i pragnie zgładzić nazwis­ko, które jest jego jedynym tytułem do chwały. Życzyłbym sobie samych tak nielotnych wrogów. Nie mógłbym się nimi chwalić, lecz spałbym spokojniej.

Poleciłem Gajuszowi, by zabrał do Apollonii dwóch swoich przyjaciół, którzy walczyli u jego boku w Hiszpanii, a teraz wracają razem z nim do Rzymu: Marka Wipsaniusza Agryppę i Kwintusa Salwidienusa Rufusa, znanych ci młodzieńców. Dołączy też do nich niejaki Gajusz Cylniusz Mecenas. O nim jeszcze nie słyszałaś, lecz zapytaj męża, a ten od razu ci powie, że to zacny dziedzic etruskiego rodu spokrewnionego z królami; ukochany będzie kontent; przynajmniej tyle doceni.

Czytając ten list od wuja, mogłaś wpierw odnieść wrażenie, że przyszłość Gajusza leży w twoich rękach. Pozwól więc, że Cezar pozbawi cię złudzeń. Wrócę do Rzymu w przeciągu miesiąca; może dobiegło twych uszu, że senat zrobi mnie wkrótce dożywotnim dyktatorem. Moim prawem będzie wyznaczyć dowódcę jazdy, drugiego po mnie dostojnika w państwie. Tak też z góry uczyniłem; dobrze się domyślasz: wybrałem twojego syna. Sprawa jest postanowiona, decyzja – nieodwołalna. Jeżeli tobie albo Marcjuszowi przyjdzie do głowy się wtrącać, spadnie na was gniew powszechny, a wasz dom okryje hańba, przy której moje przewiny wydadzą się lżejsze od pomniejszych grzeszków.

Liczę, że udały ci się wczasy w Puteoli i że przyjechałaś do miasta na sezon. Niepokoi mnie Italia, ale tęsknię do niej. Może po moim powrocie, gdy załatwię w Rzymie to, co jest do załatwienia, zaszyjemy się w Tivoli i posiedzimy w zaciszu. Zapraszam cię z mężem, może nawet z Cyceronem, jeśli będzie miał ochotę. Wygaduję na nich, lecz przecież bardzo ich lubię. Tak jak ciebie, oczywiście.

John Williams, August, przeł. Maciej Stroiński, Filtry 2025.