Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

„Ekonomie przyszłości” pod red. Przemysława Wielgosza (fragment)

KONSENSUS WARSZAWSKI

Mało kto pamięta, czym był konsensus waszyngtoński. Kanon polityki neoliberalnej opracowany przez amerykańskiego ekonomistę Johna Williamsona pod koniec lat 80. już dawno stracił urok. Wystarczy wsłuchać się w ton obecnych debat ekonomicznych, by zdać sobie sprawę, jak daleko odeszliśmy od niezachwianej wiary w obniżki podatków dla najbogatszych, deregulację rynków finansowych, liberalizację handlu oraz prywatyzację sektora publicznego. Czy ktoś jeszcze poważnie traktuje przekonanie, że fanatyczne utrzymywanie dyscypliny finansowej, czyli w praktyce polityka oszczędności i zaciskania pasa, może przyczynić się do jakiegokolwiek rozwoju poza „rozwojem” nierówności, ubóstwa, recesji i ekonomicznej stagnacji? Zalecenia konsensusu waszyngtońskiego stoją w rażącej sprzeczności z doświadczeniami ostatnich dekad. Wdrażanie neoliberalnych zasad przez rządy i międzynarodowe instytucje finansowe (przede wszystkim Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Światową Organizację Handlu) nie przyczyniło się do wypełnienia rozwojowych obietnic jego zwolenników; wręcz przeciwnie, dodatkowo zdestabilizowało światowy system i uczyniło go bardziej wrażliwym na narastające wstrząsy. Przede wszystkim jednak zasady zebrane przez Williamsona nie dają żadnych odpowiedzi na wyzwania sytuacji obecnej, nie mówiąc o jutrze. Kryzysy zdrowotny, klimatyczny, ekologiczny, surowcowy, polityczny, ale także finansowy czy szeroko rozumiany strukturalny kryzys kapitalizmu nie mieszczą się w polu widzenia zakreślonym przez założenia konsensusu. Tymczasem włączenie tych zjawisk do analizy ekonomicznej, związane z zasadniczą przebudową jej głównych założeń, jest dziś być albo nie być nie tylko ekonomii, ale też społeczeństw na całej planecie. 

Koniec świata konsensusu waszyngtońskiego oznacza poważne kłopoty dla całego globu, ale są też dobre wiadomości. Po pierwsze, to właśnie między innymi konsensus waszyngtoński spowodował kłopoty, które go pogrążyły. Po drugie, wraz z jego kresem liczne bariery, które blokowały rozwój myśli i debaty ekonomicznej, przestały działać. 

Wychodząc od takiej diagnozy, zdecydowaliśmy się wykorzystać zakończenie całorocznego seminarium „Ekonomie przyszłości”, prowadzonego w Biennale Warszawa przez Przemysława Wielgosza, aby spotkać się w siedzibie Biennale w Warszawie i zebrać oraz przedyskutować propozycje, które mogłyby posłużyć do sformułowania nowego konsensusu, kładącego programowe fundamenty pod nowy, postneoliberalny porządek społeczno-ekonomiczny. Co istotne, nie chodzi nam o wymianę poglądów w kręgach akademickich, lecz o radykalną zmianę w dyskursie public economy, wywierającym realny wpływ na polityki ekonomiczne państw, a wciąż zdominowanym przez retorykę i mądrości rodem z konsensusu waszyngtońskiego. 

Forum zatytułowane Konsensus warszawski odbyło się 29 maja 2021 roku, a większość uczestniczek i uczestników spotkania zdecydowała się podpisać pod jedenastoma punktami podsumowującymi obrady. Konsensus warszawski, w odróżnieniu od waszyngtońskiego, nie jest zamknięciem debaty, ale wezwaniem do ponownego rozpoczęcia dyskusji. Dlatego zaproponowane poniżej punkty należy traktować nie jak nowy ekonomiczny dekalog, ale raczej próbę zarysowania obszarów i kwestii, z którymi będziemy musieli się zmierzyć w najbliższej przyszłości. Nie chodziło nam przy tym o wpisywanie pakietu strategicznych postulatów w ramy istniejącego systemu, ale o przekroczenie ich wszędzie tam, gdzie tworzą barierę dla zmian koniecznych w obliczu narastających kryzysów i impasu widocznego dziś w politykach ekonomicznych, zdrowotnych czy klimatycznych. W jedenastu punktach konsensusu warszawskiego zawarliśmy zatem wstępny i otwarty na modyfikacje, rewizje oraz uzupełnienia szkic innej ekonomii, w teorii i praktyce nie tylko możliwej, ale i koniecznej.

  1. DEMOKRATYZACJA ZARZĄDZANIA GOSPODARKĄ I ZASOBAMI

Pogłębienie demokracji oznacza zarówno jej przywrócenie w obszarach, które kilka dekad temu zostały wyjęte spod kontroli społecznej, jak i objęcie procedurami demokratycznej negocjacji sfer dotychczas pozostających pod wyłączną kontrolą aparatów państwowych lub władzy ekonomicznej prywatnego kapitału.

W pierwszym przypadku demokratyzacja polega na odbudowie pozycji związków zawodowych i organizacji pracowniczych w przedsiębiorstwach. Kluczowym posunięciem jest tu przywrócenie systemu negocjacji umów zbiorowych, zagwarantowanie prawa do strajku oraz ustanowienie instytucji demokracji zakładowej pozwalających na udział załóg w zarządzaniu przedsiębiorstwami. Dodatkowymi rozwiązaniami wspierającymi ten kierunek na terenie Unii Europejskiej będą europejska płaca minimalna i koordynacja przepisów prawa pracy, która wyeliminuje dumping socjalny. Kolejnym sposobem demokratyzacji zarządzania gospodarką jest zobowiązanie banku centralnego do walki z bezrobociem, w wielu krajach już praktykowane. Uzupełnienie architektury instytucjonalnej z Radą Polityki Pieniężnej o Społeczną Radę Polityki Fiskalnej osłabi wpływ sektora finansowego na politykę ekonomiczną rządów, a zarazem wzmocni politykę inwestycji publicznych. Podobną rolę może odegrać wzmacnianie sektorów uspołecznionych oraz gospodarki dóbr wspólnych.

Demokratyzacja zarządzania zasobami wymaga natomiast ustanowienia kontroli społecznej nad wszystkimi zasobami naturalnymi, w tym surowcami, które dziś są prywatyzowane na ogromną i niekontrolowaną skalę. 

2. DOBRA WSPÓLNE

Dobra wspólne powinny stać się centralną kategorią nowej gospodarki zdolnej do absorpcji siły kryzysu klimatycznego, dostosowania społeczeństw do narzucanych przez niego warunków oraz ocalenia zdobyczy społecznych i cywilizacyjnych minionych dwóch stuleci. Domena dóbr wspólnych obejmuje dobra kulturalne, środowiskowe, intelektualne i polityczne. Należą do niej instytucje i zasoby istotne z punktu widzenia utrzymania i reprodukcji więzi społecznych, zachowania materialnych warunków życia społeczeństw, zaspokajania potrzeb i zapewnienia sprawczości. Dobra te trzeba chronić przed prywatyzacją, utowarowieniem i komercjalizacją. Jednym z podstawowych kroków na drodze do budowy gospodarki dóbr wspólnych powinno być podporządkowanie ochrony własności intelektualnej oraz – szerzej – procesów zmiany technologicznej potrzebom społecznym. Oznacza to radykalne ograniczenie i skrócenie czasu obowiązywania monopoli intelektualnych (patentów, praw autorskich, praw własności dotyczących danych i know-how), uspołecznienie i otwarcie dostępu do dziedzictwa intelektualno-kulturalnego, ze szczególnym uwzględnieniem wiedzy i technologii medycznych, farmaceutycznych i służących do walki ze skutkami zmian klimatu oraz innych kryzysów ekologicznych.

To samo dotyczy uspołecznienia narzędzi komunikacyjnych oraz uwspólnienia cyfrowych baz danych i infrastruktury platform komunikacyjnych. Musimy stworzyć nowe instytucje i infrastrukturę publiczną do zarządzania danymi, jak wspólnice danych. Gospodarka dóbr wspólnych oznacza też dekomercjalizację i sprawiedliwą dystrybucję zasobów naturalnych – wody, powietrza, obszarów leśnych, zasobów morskich, a przede wszystkim ziemi uprawnej zagrożonej przejęciem i wyjałowieniem przez monokultury przemysłowe. Tylko zrównoważone społecznie i środowiskowo rolnictwo będzie zdolne przeciwdziałać kryzysowi żywnościowemu spowodowanemu przez zmiany klimatu i wzrost liczby ludności. Konieczne jest także zwiększenie suwerenności żywnościowej regionów, między innymi poprzez ograniczenie spekulacji i międzynarodowego handlu podstawowymi produktami żywnościowymi.

3. NOWE MIARY KONDYCJI GOSPODARKI

Potrzebujemy innych kryteriów i priorytetów rozwoju społecznego. Wzrost powinien być mierzony poziomem zaopatrzenia ludności, od którego należy odejmować punkty zużycia zasobów nieodnawialnych. Kluczowe jest tu pogodzenie sposobów i zakresu gospodarowania z celami ochrony środowiska i stabilności biosfery. W pojęciu wzrostu należy zatem uwzględnić skalę eksternalizacji kosztów środowiskowych. Musi stać się ona kosztem ciążącym na wskaźnikach wzrostu. Konieczna jest rejestracja zasobów niematerialnych, a kluczowych do przetrwania społeczeństw – w postaci opieki (żłobki, przedszkola, opieka nad osobami starszymi), służby zdrowia, edukacji. Kwestie wzrostu należy także uwolnić od redukcjonistycznego ekonomizmu, czyli spojrzenia, które zawęża pojęcie wzrostu do wskaźników czysto ilościowych, ignoruje natomiast kwestie jakości życia, więzi społecznych, a także wpływu gospodarki na demokrację.

Zasadniczym kryterium oceny kondycji ekonomicznej społeczeństw powinna być zatem skuteczność społeczna i środowiskowa, a nie jedynie ekonomiczna czy zredukowana do finansowej, obecnie najpowszechniejszej. Musimy przy tym uwzględniać spolaryzowaną geografię współczesnej gospodarki światowej, co oznacza, że globalne Południe ma prawo do rozwoju i że obecna droga Północy jest nie do powtórzenia. Zarówno Północ, jak i Południe potrzebują nowych dróg.

4. WALORYZACJA PRACY OPIEKUŃCZEJ I REPRODUKCYJNEJ

Kryzys zdrowotny uświadomił nam, że praca opiekuńcza nie jest dopełnieniem gospodarki produkcyjnej, ale jej sercem i warunkiem koniecznym. Zarówno jej podmiot (w znacznej większości kobiety), jak i wytwarzane w ramach pracy opiekuńczej „produkty” (zdrowie, wykształcenie, socjalizacja, budowa więzi społecznych, regeneracja fizyczna i psychiczna, zapewnienie materialnych i emocjonalnych warunków funkcjonowania pozostałych sektorów gospodarki) przekładają się na znaczną i rosnącą część bogactwa społecznego, a zarazem amortyzują negatywne konsekwencje ekspansji innych sektorów kapitalizmu. Jednym z jej historycznych warunków była dewaloryzacja rynkowa pracy opiekuńczej kobiet. Dziś społeczeństwa nie przetrwają ani nie mogą liczyć na zrównoważony rozwój bez jej rewaloryzacji, zarówno rynkowej (wzrostu płac i nakładów na prace opiekuńcze), jak i – przede wszystkim –pozarynkowej (rozwoju istniejących usług opiekuńczych i budowy nowych), a także rozdzielenia tej pracy pomiędzy wszystkich członków społeczeństwa (poprzez opodatkowanie, usługi społeczne), co umożliwi opiekun(k)om zaangażowanie się w inne czynności, na przykład pracę odpłatną.

5. PROGRESYWNE OPODATKOWANIE

Skala wyzwań stojących obecnie przed światową gospodarką i gospodarkami krajowymi wymaga zerwania ze szkodliwą polityką obniżek opodatkowania dla kapitału i najbogatszych oraz tolerowania rajów podatkowych. Gospodarka światowa potrzebuje dziś przeniesienia ciężaru z polityk pieniężnych na polityki fiskalne. Jeśli chcemy mniej nierówności, ubóstwa i niepewności, a więcej stabilności, sprawiedliwego doceniania wkładu jednostek w gospodarkę, zaspokajania potrzeb i aspiracji, musimy wprowadzić wyraźnie progresywne podatki dochodowe i majątkowe, a krajowe systemy podatkowe uzupełnić o globalny system podatkowy, który obejmie wielonarodowe korporacje, odpowiadające już za ponad 40 procent światowego PKB, ale w ogromnej części niemal niepłacące podatków. Dodatkowo konieczne jest wprowadzenie opłat środowiskowych (nałożonych na wszelką działalność zakładającą zużycie paliw kopalnych).

6. KONIEC Z FETYSZYZOWANIEM DŁUGU PUBLICZNEGO

Od ponad dekady kolejne kryzysy zmuszają główne gospodarki kapitalistyczne do zawieszania reguł ograniczających możliwe zadłużenie i deficyt budżetowy. Limity zadłużenia przeszkadzają w skutecznej walce ze skutkami kryzysów, ale także po prostu hamują rozwój społeczny. W imię stabilności zysku kapitału finansowego składają na ołtarzu polityki zaciskania pasa zarówno społeczeństwa, jak i sektory produkcyjne zaspokajające potrzeby społeczne. Tymczasem od roku 2008 wyraźnie daje się we znaki problem, na który krytyczni ekonomiści wskazywali od dawna – sektor finansowy przestał być lokomotywą rentowności kapitalizmu i źródłem pieniądza dla gospodarki. Dziś rozwija się już tylko kosztem reszty systemu, zwiększając jego niestabilność. Polityki zmierzające do ograniczenia zadłużenia publicznego, na przykład cięcia w wydatkach budżetowych, prywatyzacje usług publicznych i zamrażanie płac, mają dwojakie skutki negatywne – z jednej strony zwiększają zadłużenie prywatne, a z drugiej nie zmniejszają dynamiki wzrostu długu publicznego. Dlatego czas zerwać z zaciskaniem pasa. Z długu pochodzą aktywa netto w gospodarce, jest więc konieczny dla tworzenia dobrego, zdywersyfikowanego środowiska inwestycyjnego, które poza na przykład akcjami spółek obejmuje też długoterminowe, stabilne papiery wartościowe.

7. ROZSZERZANIE SFERY DARMOWOŚCI / GWARANTOWANYCH USŁUG PUBLICZNYCH

Przyszłość należy do różnych form i sposobów zbiorowego zaspokajania potrzeb. Powinniśmy je rozwijać kosztem konsumpcji indywidualnej realizowanej za pośrednictwem rynków opartych na konkurencji. Rynek doskonale pośredniczy w konsumpcji, ale nie sprawdza się przy zaspokajaniu wielu istotnych potrzeb. Masowa rynkowa konsumpcja leków nie jest tym samym, co zaspokojenie potrzeby zdrowia publicznego. Finansowana długiem konsumpcja na rynku deweloperskim nie gwarantuje zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Konsumpcja kolejnych modeli gadżetów technologicznych nie zaspokaja naszej potrzeby lepszej komunikacji i dostępu do informacji oraz wiedzy. Wreszcie masowa konsumpcja samochodów nie jest tym samym, co zaspokojenie społecznej potrzeby komunikacji (oraz skomunikowania regionów) i przemieszczania się. Potrzebujemy raczej publicznych i darmowych systemów opieki medycznej, publicznego budownictwa obniżającego ceny mieszkań, otwartego dostępu do kultury i zasobów wiedzy, bibliotek, instytutów badawczych, wreszcie – publicznej i najlepiej darmowej komunikacji. Olbrzymia część podstawowych potrzeb powinna i może być odtowarowiona, czyli zaspokajana bez pośrednictwa rynku. Dzięki temu przestanie on być czynnikiem reprodukującym nierówności i nakręcającym kulturę konsumpcjonizmu. Rozszerzenie sfery darmowości uczyni społeczeństwo bardziej egalitarnym, solidarnym i demokratycznym. Uodporni je na wstrząsy i niestabilność niesioną przez mechanizmy akumulacji kapitału i kaprysy rynków kontrolowanych przez największe korporacje.

8. SKRÓCENIE CZASU PRACY BEZ ZMNIEJSZANIA PŁAC

Skala wzrostu wydajności i technologicznej modyfikacji procesów pracy w ostatnich dekadach już dawno powinna znaleźć odzwierciedlenie w rozwiązaniach, które zmniejszyłyby ciężar intensywności pracy i czasu, jaki na nią przeznaczamy. Taki jest sens postępu na tym polu. Od skracania czasu pracy zależy więc przywrócenie zdrowych zasad w stosunkach produkcji i pracy. Chodzi nie tylko o radykalne zmniejszenie tygodniowego wymiaru pracy, na przykład do pięciu godzin dziennie przez cztery dni w tygodniu, ale też o stworzenie mechanizmu automatycznego skracania czasu pracy stosownie do wzrostu jej wydajności. Zmniejszenie obciążenia pracą, ograniczenie bezrobocia, pełne zatrudnienie, wzmocnienie pozycji przetargowej pracowników w miejscu pracy oraz odzyskanie czasu wolnego to niejedyne korzyści ze skrócenia czasu pracy. Skracanie czasu pracy musi iść w parze ze zwiększeniem stabilności zatrudnienia, poprawą warunków pracy i stosowaniem gwarancji zatrudnienia dla redukcji bezrobocia i prowadzenia antycyklicznej polityki gospodarczej. Potrzebujemy dekomodyfikacji pracy. Skracanie jej czasu ma sens wyłącznie pod warunkiem, że idzie w dużym pakiecie z politykami dochodowymi, dowartościowaniem pracy nieodpłatnej, zapewnieniem usług publicznych, demokracją pracowniczą. Zamiast odpowiadać konsumpcją towarów na rosnącą alienację i zmęczenie, możemy zmniejszać obciążenie pracą i zachęcać do korzystania z czasu wolnego na rzecz rodziny, wypoczynku, samorozwoju, który podnosi jakość życia przy mniejszym nakręcaniu produkcji.

9. DEMOKRATYCZNE PLANOWANIE

Planowanie, podobnie jak regulacja, nie jest kwestią wyboru. Każdy rynek podlega regulacji i w każdej gospodarce mamy do czynienia z planowaniem. Problem polega tylko na tym, czy regulacja i planowanie będą demokratyczne i kontrolowane przez społeczeństwo, czy wręcz przeciwnie – wyzute z demokratycznej kontroli pozostaną w gestii najsilniejszych podmiotów prywatnych operujących w gospodarce. W minionych dekadach państwo wycofywało się z roli regulatora i planisty. Przekazywało ją kapitałowi, a na siebie brało jedynie koszty jego działań na obu polach. Bilans tego okresu, a także potencjał ukryty w nowych technologiach cyfrowych przekonują, że demokratyczne planowanie jest w zasięgu ręki. Ponadto opiera się na mechanizmach deliberacyjnych zamiast cenowych, czyli umożliwia znacznie głębsze i bardziej inkluzywne rozeznanie sytuacji niż prosty pomiar ceny. Wyzwania kryzysu klimatycznego i wyczerpywania się zasobów każą natomiast stwierdzić, że porzucenie możliwości demokratycznego planowania oznaczałoby w dzisiejszych warunkach pozbycie się ważnego i skutecznego narzędzia kreowania innej, bardziej racjonalnej polityki gospodarczej i alokacji zasobów. 

10. REWIZJA SPOSOBÓW BADANIA I ZWALCZANIA NIERÓWNOŚCI

Zaledwie 1 procent populacji świata koncentruje w swoich rękach połowę globalnego bogactwa. Najbogatsi przechwytują coraz większą część wartości tworzonej przez wszystkich, a jednocześnie przerzucają na społeczeństwa koszty jej wytworzenia. Wzrost nierówności jest obecnie jednym z najpoważniejszych problemów społecznych, a pandemia jeszcze go zaostrzyła. Skuteczność walki z nierównościami i ich negatywnymi skutkami zależy od wpisania polityk na rzecz równości w szerszy kontekst postępowych zmian (polityki fiskalnej, inwestycji, rozbudowy usług publicznych i systemów redystrybucji), ale także od rozszerzenia spektrum badań nad nierównościami, włączenia miary nierówności do sposobów mierzenia kondycji gospodarki oraz uwzględnienia w nich zmiennych geograficznych, płciowych, historycznych.

11. ODZYSKANIE I ZAGWARANTOWANIE PLURALIZMU I POLITYCZNEGO WYMIARU NAUK EKONOMICZNYCH

Ekonomia jest nauką społeczną. Dlatego ma swoją historię i polityczny charakter. Osoby nazywające się ekonomistami są zaangażowane i stronnicze, a pluralizm metod, podejść i koncepcji to naturalny stan dyskursu ekonomicznego. W debacie publicznej nie ma czegoś takiego jak ekonomia bezprzymiotnikowa, wolna od założeń, kontekstu kulturowego i moralnego, a przekonanie o istnieniu ekonomicznej „myśli jedynie słusznej” wyrządziło ogromne szkody zarówno nauce, jak i praktycznej polityce ekonomicznej. Jednym z podstawowych warunków zmiany społecznej koniecznej w obliczu splotu kryzysów klimatycznego, gospodarczego i politycznego jest odzyskanie zdolności do krytycznego roztrząsania założeń teoretycznych i politycznych uwikłań koncepcji ekonomicznych. Dopiero na takiej podstawie możemy odzyskać autentyczny pluralizm debaty, a także uruchomić ekonomiczną wyobraźnię.

EWA BIŃCZYK

MACIEJ GRODZICKI

ZOFIA ŁAPNIEWSKA

AGNIESZKA MRÓZ

HANNA SZYMBORSKA

MARIA ŚWIETLIK

JAN TOPOROWSKI

PAWEŁ UMIŃSKI

PRZEMYSŁAW WIELGOSZ

ANNA ZACHOROWSKA-MAZURKIEWICZ

JAN J. ZYGMUNTOWSKI

Ekonomie przyszłości, pod red. Przemysława Wielgosza, Biennale Warszawa 2021.