Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Aleksandra Wstecz, „Kwiaty rozłączki” (fragment)

Bez kategorii /

Rośliny przyszłości

Ciało obok jeszcze nie wie, czego się po mnie spodziewać.

To jeszcze ciało obce,

zanurzone w Morzu Czarnym.

Oznajmia:

I to mają być najpiękniejsze chwile naszego życia?

Sikam na stojąco do wody, śmieję się.

Morze jest niewinne, a ja je psuję.

 A masz, świecie.

Za całe swoje dobro na powierzchni.

Za twoje produkty rozweselające i ich efekty:

spokój, milczenie i jasność –

pływaj w sikach.

Nie mam pojęcia, dlaczego

ciało obce stoi tutaj dalej ze mną

i zatapiamy się w patronce rozstania – brudnej wodzie.

W innym morzu umierają ludzie, a będzie umierać ich coraz więcej.

W tym wytruli delfiny przed olimpiadą w Soczi, padały na brzegu.

Siebie nie zabijamy, tylko patrzymy.

A mówią, że dopiero wtedy przestaje się być Europejką, gdy się wlecze krwawy potrzask za sobą.

Wychodzę z morza.

Zakrywam się ręcznikiem, którym nawet nie da się wytrzeć.

Śmierdzi jak szmata do mycia podłogi.

Morze, to ja mam taki zapach.

Jak kwiatki-śmierdziuchy –

rośliny, które przyjmują się wszędzie.

Moja przyjaciółka

kupiła mi bilet do ciała obcego,

stwierdzając za mnie, żebym żyła

bez korzeni:

Jeśli tak czujesz, rób.

Mówi, że biedarośliny

to rośliny przyszłości.

Mówi, że biedarośliny

to my.

Raz znalazła styropian pokryty mchem –

myślał, że plastik to kamień i się z nim zrósł.

Szukam na plaży roślin jutra.

Zepsułam właśnie czytnik,

dostaliśmy go z mężem na prezent ślubny.

Wpadł mi do niego piasek i nie mogę czytać.

Nie żywię do niego żadnej urazy.

To tylko czytnik.

Nie ma co płakać nad prezentem,

nad siedmiolatkiem po rozwodzie.

Noszę w sobie stały cykl przeprosin.

Przepraszam, że zepsułam.

Przepraszam

nasz wspólny,

siedmioletni

czytnik.

A więc odleciałam tanim lotem

– zostawiając za sobą bolesny ślad węglowy –

żeby szukać roślin na kamienistej plaży,

przepraszać piasek.

Nabijam kolejne godziny

z ciałem obcym, oszczędną roślinnością,

żeby nie wyglądało

na wyrwanie z korzeniami.

Zwykle mówi się: To trwa od lat.

I po wszystkim.

Nie trwa. Od lat rozłącza nas coś innego.

Ledwo znam ten rozłącznik.

Daty ważności

Była żona mojego (wtedy obecnego) męża zmieniła profilowe.

Chciałam je sprawdzić i niechcący zaprosiłam ją do znajomych.

Od tamtego czasu nie tylko mnie zablokowała,

ale tak jakby nienawidziła mnie jeszcze bardziej.

Wzięłam go na bok:

Sprawdź mejla.

Napisałam do twojej byłej, że jest cipą.

I że powinna się lepiej organizować żeby być

lepiej zorganizowaną cipą,

zarządzającą naszym życiem.

Dodałam Cię do odbiorców.

Odpowiedział:

Dobrze, zarejestrowałem.

Zastanawiam się teraz, dlaczego mój były mąż lubi moje zdjęcia.

A moje przyjaciółki nie.

Zastanawiam się, dlaczego on byłby skłonny ucieszyć się z mojego widoku.

A one powodują, że mi niedobrze.

Trzymają z nim solidarność,

której on – przynajmniej z tego, co mówił – nie chciał.

Naciska palcem wskazującym na serce, one nie.

A jednak wciągnęły go pod kopułę niechęci.

Nie wyrwą mu naszych wspomnień, które są dobre.

Ani nie dowiedzą się nigdy o tym, co było złe.

Nie wpadną na to, że nasz dom był nasz, a nie ich,

chociaż czasami mówiłam o nim,

coś się ze mnie ulewało.

Koleżanki chętne ci wpierdolić za to, że się na cokolwiek decydujesz.

Siostrzeństwo, girl power, dziewczyństwo, cipiaństwo takie, paper dolls.

Co będzie z moimi tajemnicami, o których wiedzą?

Czy mój były mąż może teraz powiedzieć mojej przyjaciółce, że sypiałam z jej mężem?

Czy moja była przyjaciółka może teraz powiedzieć mojemu byłemu mężowi, że pieprzyłam się na dachu z jakimś idiotą?

Czy obydwoje kiedyś dojdą do wniosku, że to była ta sama osoba?

Aleksandra Wstecz, „Kwiaty rozłączki”, Korporacja Ha!art 2020.