Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Kiedy rozum czuwa, budzą się potwory (SCP Foundation)

Artykuły /

Żyjąc w bezpieczeństwie i wygodzie, zapominamy czasem, jak niebezpieczny potrafi być świat. Dlatego właśnie potrzebujemy horroru – żeby nam o tym stale przypominał. Tak pisarka Elizabeth Barrette tłumaczy popularność opowieści grozy jako gatunku, podkreślając przy tym starą prawdę, którą wiele lat przed nią sformułował H.P. Lovecraft: najstraszniejsze jest zawsze nieznane. Jak jednak eksplorować lęk przed nieznanym w dobie internetu, gdy aż toniemy w nadmiarze informacji i wszystko możemy wyguglać? Twórcy Fundacji SCP, jednego z największych internetowych zbiorów historii z dreszczykiem, znaleźli na to odpowiedź. Tę samą, na którą dawno już wpadli antyszczepionkowcy i ludzie niewierzący w globalne ocieplenie: wszystko, co wiesz o świecie, to nieprawda.

SCP Foundation już dawno powinna była zakończyć swój żywot. Narodziła się w 2007 roku jako creepypasta – horrorowy mem – na niesławnym 4chanie, a memy żyją przecież raczej krótko. Co sprawiło, że akurat ta odmiana grozy wciąż straszy równie skutecznie jak przed dekadą? Zdaniem samej aktywnej społeczności, skupionej wokół Fundacji SCP, przyczyną była jej odmienność. Podczas gdy większość creepypast starała się szybko zaszokować odbiorcę krwawymi opisami czy ilustracjami, memy spod szyldu Fundacji przerażały w sposób dużo bardziej subtelny. Źródło horroru kryło się w tym, co niedopowiedziane, w niepokojących sugestiach, z których czytelnik sam wyciągał przeszywające dreszczem wnioski. Nic dziwnego, że uniwersum SCP stale się rozrasta i dorobiło się już tysięcy opowiadań, grafik i filmów, a nawet kilku rozbudowanych gier komputerowych: te historie naprawdę wiedzą, jak zaangażować odbiorcę. A przy okazji mówią coś bardzo interesującego na temat fali sceptycyzmu wobec nauki, jaka przetacza się obecnie przez kulturę.

Tytułowa Fundacja to fikcyjna tajna organizacja, która zajmuje się zabezpieczaniem i badaniem groźnych „obiektów SCP”. Każde z horrorowych opowiadań, zgromadzonych w SCP Wiki, ma format oficjalnego dokumentu z bazy danych Fundacji i opisuje jeden obiekt SCP, podając jego właściwości, wyniki przeprowadzonych na nim eksperymentów oraz procedury, jakich trzeba przestrzegać, by obiekt nie stanowił dla ludzi zagrożenia. Same obiekty to różnego rodzaju byty nadprzyrodzone: od przedmiotów obdarzonych niezwykłymi właściwościami, przez tajemnicze istoty władające groźnymi mocami, aż po niepojęte siły dążące do zniszczenia ludzkości. Sam skrót SCP pochodzi od motta Fundacji, określającego zarazem jej podejście do niebezpiecznych obiektów: „Secure, Contain, Protect”.

Fabularnie jesteśmy zatem w znanych rejonach. Fundacja SCP jest kolejną wariacją na temat idei, że władza ukrywa przed nami niewygodne prawdy, przede wszystkim na temat zjawisk nadprzyrodzonych. Agenci i badacze Fundacji dogadaliby się bez trudu z bohaterami produkcji takich jak Z archiwum X, Magazyn 13, Torchwood, Dom w głębi lasu czy Fringe: Na granicy światów. Nie bez powodu przywołałem też we wstępie Lovecrafta – większość historii z uniwersum SCP uderza w lovecraftowski ton egzystencjalnego horroru, budując wizję świata, który pod pozorami normalności skrywa sekrety zdolne przyprawić o obłęd.

Tym, co Fundację wyróżnia, jest przyjęta forma literacka. Restrykcyjny format oficjalnego raportu, narzucający ścisłą kolejność prezentowania treści i zwięzły, naukowy styl z pozoru powinien szybko się znudzić. W rzeczywistości jednak pobudza kreatywność twórców, zachęcając do szukania wciąż nowych sposobów, by przestraszyć czytelnika. Niektóre raporty relacjonują historię badań nad danym obiektem, a my wraz z naukowcami stopniowo odkrywamy jego właściwości, by wreszcie w ostatnich zdaniach tekstu wyciągnąć z obserwacji przerażające wnioski. Inne fikcyjne dokumenty opisują obiekty z pozoru niegroźne, by następnie na wyrazistych przykładach pokazać, jak ich właściwości mogą stać się źródłem horroru. Jeszcze inne celowo naruszają konstrukcję lub styl raportu, by zobrazować, jak opisywany obiekt wpływa na umysł piszącego, doprowadzając go stopniowo do szaleństwa. Ilu twórców, tyle metod – a że stale powiększająca się SCP Wiki zawiera obecnie blisko 4000 raportów plus niezliczone opowiadania poboczne, każdy znajdzie tu przynajmniej jeden tekst, który długo nie pozwoli o sobie zapomnieć.

zdjęcie 1 (i dalej - tekst Zańki)

Lovecraftowskim korzeniom uniwersum SCP warto przyjrzeć się bliżej. W eseju M.R. James and the Quantum Vampire pisarz China Miéville analizuje dwa przeciwstawne nurty w horrorze: nurt duchologiczny (ang. hauntological) oraz nurt weird. Do pierwszego z nich zaliczają się historie, w których źródłem lęku jest coś, co zostało wyparte, a następnie powróciło, by nękać i dręczyć. To przede wszystkim, jak sama nazwa wskazuje, klasyczne i mniej klasyczne historie o duchach, ale także wszelkie opowieści o wampirach, zombie i innych istotach, które powróciły zza grobu. Duchologiczne potwory to echa przeszłości, które zazwyczaj napastują bohaterów z powodu krzywdy doznanej przed laty i szukają zadośćuczynienia albo zemsty. To także strażnicy moralnego porządku świata: straszą, dopóki winny nie odpowie za zło, jakiego się dopuścił.

W opozycji do tych fabuł stoi nurt weird, który użyczył swojej nazwy gatunkom literackim takim jak weird fiction i New Weird. W „dziwnych” opowieściach horror przybywa z zewnątrz, jest niespodziewany, obcy i niezrozumiały; do nurtu tego przynależą historie o kosmitach, istotach z innych wymiarów, morskich potworach, przedwiecznych bóstwach i wszelkiego rodzaju upiorach, których natury nie potrafimy pojąć. Potwory weird są nieludzkie – pochodzą spoza ludzkiego świata, nie pasują do niego i tym samym podważają naszą wiarę w ontologiczny i moralny porządek egzystencji. Samo ich istnienie dowodzi bowiem, że nasza wiedza na temat rzeczywistości jest niepełna, a gdzieś w ciemności czają się byty, do których ludzkie kategorie dobra i zła są nieprzykładalne. To dlatego nieszczęśnicy, którzy napotkali potwory Lovecrafta, tak często popadają w obłęd: gdy wszystko, w co wierzysz, okazuje się kłamstwem, szaleństwo jest całkiem rozsądną reakcją.

Zdaniem Miéville’a oba horrorowe nurty stanowią różne reakcje na to samo zjawisko: właściwe współczesności gwałtowne przemiany technologiczne i społeczne. Horror weird wyraża lęki związane z obcością i niezrozumiałością nowego świata, który zbyt szybko zastępuje stary. Z kolei w horrorze duchologicznym do głosu dochodzą echa doświadczeń i przekonań, które postęp zmiótł z powierzchni ziemi, ale które wciąż są żywe w ludzkiej pamięci. Rozmaite literackie czy filmowe potwory są w tym ujęciu odpryskami potworności samej współczesności. Mieleni w piekielnych trybach Historii i Postępu, pochłaniamy horrory, by skonfrontować się jakoś z głębokimi lękami i traumami, którym na co dzień nie potrafimy stawić czoła.

zdjęcie 2

Nie ulega wątpliwości, że Fundacja SCP sytuuje się w nurcie weird. Choć sporo tu opowieści o duchach i ludziach dręczonych przez zbrodnie z przeszłości, samo główne założenie tego uniwersum – istnienie groźnych obiektów łamiących prawa natury – wpisuje się w tradycję Dziwności. Świat jest tu potwornym, amoralnym miejscem, w którym na człowieka bez żadnego powodu spaść może niewyobrażalne cierpienie, szaleństwo lub śmierć. Przed tą przerażającą świadomością (oraz zagładą) chroni nas tylko SCP Foundation, której nazwa nieprzypadkowo oznacza zarówno „fundację”, jak i „fundament”. Jej tajemniczy Administrator określa misję Fundacji jako „utrzymanie normalności, tak by ludność cywilna na całym świecie mogła przeżywać swoje życie wolna od strachu, podejrzliwości czy zwątpienia we własne przekonania”. Aby zrealizować ten cel, Fundacja stosuje dwie podstawowe metody. Z jednej strony wszelkimi dostępnymi metodami stara się zabezpieczyć niebezpieczne obiekty. Z drugiej strony kontroluje i cenzuruje wszystkie kanały przepływu informacji oraz stosuje leki wymazujące wspomnienia, by zwykli ludzie mogli żyć we względnym spokoju, nieświadomi czających się w mroku horrorów.

Główną bronią sił porządku w walce z chaosem świata jest nauka. Fundacja to przede wszystkim rzesze badaczy, stale gromadzących wiedzę o obiektach SCP w nadziei, że ich zrozumienie pozwoli ocalić ludzkość. Być może najbardziej wyrazisty symbol roli nauki w tym uniwersum można znaleźć w tekście, od którego wszystko się zaczęło: SCP-173. Pierwszym wymyślonym obiektem SCP była żywa betonowa rzeźba, która może się poruszać (i zabijać) tylko wtedy, gdy nie jest obserwowana. Mamy więc do czynienia z potworem, którego unieszkodliwia sam akt patrzenia, a więc zdobywania informacji na jego temat. Czyniąc nieznane znanym, można przywrócić światu naturalny porządek: beton pozostaje martwy, a ludzie – żywi. Dążenie do uzyskania wiedzy zmusza nas co prawda do konfrontowania się z horrorami, ale również pozwala wyjść z tego starcia cało. Fundacja wybiera więc metodę szkiełka i oka, wierząc, że znane zło jest o wiele lepsze od nieznanego.

W uniwersum SCP potworności i obcości stawia zatem czoła naukowy racjonalizm – jest jednak pewien szkopuł. Pisząc o horrorze weird, Miéville zwraca uwagę, że za prekursora tego gatunku można uznać H.G. Wellsa – autora kojarzonego z naukowością i racjonalizmem, który jednakowoż w późniejszych dziełach coraz częściej ukazywał bezsilność nauki w starciu z potwornością świata. Tę samą bezsilność dostrzec można w przypadku Fundacji. Mimo że tysiące jej naukowców niestrudzenie badają i katalogują obiekty SCP, pozostają one fundamentalnie niepojęte. Spod precyzyjnych opisów eksperymentów i naukowego żargonu przebija pesymizm: w najlepszym razie groźny obiekt uda się zabezpieczyć, ale jego pochodzenie i zasada działania pozostaną na zawsze zagadką. W niektórych opowiadaniach autorzy wprost przyznają, że nawet sama Fundacja zrezygnowała z prób zrozumienia Dziwności. Można w nich trafić np. na opis serii eksperymentów zakończony adnotacją, że przełożeni zakazali naukowcom dalszych badań nad danym obiektem. Neutralizowanie zagrożeń ma dla Fundacji pierwszeństwo nad zdobywaniem wiedzy; jeśli próba dowiedzenia się czegoś więcej o obiekcie grozi jego „aktywacją”, o eksperymentach należy zapomnieć. Ciekawość to w tym uniwersum dosłownie pierwszy krok do piekła.

zdjęcie 3

Ta bezsilność nauki w starciu z Nieznanym w nieoczekiwany sposób wiąże Fundację SCP z teoriami spiskowymi. Fundamentem większości teorii spiskowych jest nieufność wobec oficjalnego przekazu na temat rzeczywistości. Rząd USA wie o istnieniu kosmitów, ale to ukrywa. Potężne koncerny paliwowe spiskują, by nie dopuścić do stworzenia ekologicznego silnika na wodę. Globalne ocieplenie to zmowa naukowców, którzy chcą wydusić z nas pieniądze na badania. Wystarczy poprzeglądać przez chwilę internet, by zauważyć, że obraz świata głoszony przez naukę stał się u progu XXI wieku równie podejrzany jak narracje wygłaszane przez polityków i bogaczy. Nieufność względem szczepionek czy popularność pism typu O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą to sygnały świadczące nie tylko o upadku autorytetu nauki, ale i o głębokim zwątpieniu w samą możliwość naukowego wyjaśnienia świata. Skomplikowane teorie już nie przekonują, wyniki badań brzmią fałszywie. Dla coraz większej liczby ludzi nasza rzeczywistość zaczyna przypominać uniwersum SCP: pełno w niej zjawisk, których jajogłowi nie potrafią nam satysfakcjonująco wyjaśnić.

Szukając wspólnego mianownika popularnych teorii spiskowych, łatwo zauważyć, że jest nim z reguły przekonanie, iż ta czy inna grupa dąży do uzyskania władzy nad światem – albo tę władzę już posiada i wykorzystuje w złowrogich celach. Podejrzliwość względem oficjalnych narracji miałaby zatem źródło w nieufności wobec władzy. To dlatego zwolennik teorii spiskowych może oskarżać naukowców na równi z politykami, szefami korporacji i bankierami – wszyscy oni posiadają uprzywilejowaną pozycję społeczną i cieszą się autorytetem. Co więcej, wszyscy są też częściami wielkich, amorficznych bytów – rządów, firm, banków, środowisk naukowych – których poczynania wpływają na życie milionów osób, ale których zasady działania i cele nie są do końca jasne. W takiej sytuacji łatwo o podejrzenie, że byty te tylko czyhają, by skrzywdzić bezbronnego szarego człowieka. Z jego perspektywy są one niczym obiekty SCP: niepojęte, potężne i śmiertelnie groźne.

Choć jednak opowiadania z uniwersum SCP, podobnie jak teorie spiskowe, mają u swoich podstaw podejrzliwość względem obowiązującej wizji świata, ideologiczne te teksty stają mimo wszystko po stronie nauki. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że historie z SCP Wiki zachęcają odbiorcę do racjonalnego, analitycznego myślenia – aby poczuć przyjemny dreszczyk grozy, czytelnik z reguły musi samodzielnie wyciągnąć logiczne wnioski z przedstawionych faktów. Nawet sam fakt, że badaczom Fundacji udało się skatalogować i zabezpieczyć blisko 4000 obiektów, jasno pokazuje, że naukowy racjonalizm wciąż może w tym uniwersum całkiem sporo. Światło Rozumu być może nie jest w stanie do końca przeniknąć mroku, ale pozwala przynajmniej częściowo nad nim zapanować. A o panowanie koniec końców chodzi – Fundacja jest w równym stopniu organizacją naukową, co wojskową. Groźne obiekty są zabezpieczane przez uzbrojone po zęby oddziały specjalne, w Fundacji obowiązuje ścisła hierarchia i stopnie tajności, a na wypadek, gdyby jakiś obiekt wyrwał się na wolność, organizacja ma na podorędziu granatniki, czołgi i głowice atomowe.

zdjęcie 4

Czytając o dzielnych komandosach i badaczach chroniących nas przed potworami, łatwo jednak przeoczyć fakt, że w samej idei Fundacji jest coś głęboko niepokojącego. Tajna, dysponująca niemal nieograniczonymi funduszami i możliwościami organizacja rządząca światem to przecież horror, przed którym większość teorii spiskowych nas przestrzega. Fundacja stara się co prawda ocalić ludzkość przed zagrożeniami, jednak w swoich staraniach raczej nie przebiera w środkach. W badaniach nad obiektami SCP regularnie wykorzystywani są skazańcy z cel śmierci, a w razie potrzeby także inni ludzie, o których nikt się nie upomni, jak więźniowie polityczni czy uchodźcy. Cywile, którzy natkną się na obiekty czy tajne placówki, faszerowani są lekami usuwającymi wspomnienia. Fundacja kieruje się wprawdzie etyką, jest to jednak etyka wojskowa, poprzestająca na ograniczaniu liczby ofiar i strat materialnych do niezbędnego minimum. Z jednej strony jest to oczywiście zrozumiałe – gdy w grę wchodzi ryzyko zniszczenia ludzkości, trudno się przejmować detalami. Z drugiej jednak strony zarządcy Fundacji chyba nie doczytali Nietzschego, gdy pisał, że ten, kto walczy z potworami, powinien uważać, by sam czasem nie stał się potworem.

Wydawać by się mogło, że krzywdy wyrządzane przez samą Fundację znajdują usprawiedliwienie w osiąganych przez nią efektach. Ostatecznie w naszym świecie też wykorzystujemy nieetycznie zdobytą wiedzę – na przykład wyniki hitlerowskich eksperymentów na więźniach – by uczynić ludzkie życie lepszym. Dzięki Fundacji niebezpieczne anomalie przestają zagrażać naturalnemu porządkowi, a cywile są w stanie żyć względnie normalnie – byłaby ona zatem mniejszym złem, akceptowalną ceną, jaką płacimy za ochronę przed chaosem świata. Problem w tym, że Fundacja tych wyników nie osiąga. Zastraszająca liczba opowiadań z uniwersum SCP dotyczy obiektów, których Fundacji nie udało się zabezpieczyć lub które zdołały wyrwać się na wolność. Niejedna historia kończy się sugestią, że mimo wszelkich starań organizacji katastrofa lada chwila nastąpi. Fundacja stale znajduje się na skraju ostatecznej, nieuniknionej klęski – obiektów jest zwyczajnie za dużo i są zbyt potężne, żeby ludzkość na dłuższą metę mogła przetrwać. Najlepsze, na co możemy liczyć, to przedłużenie agonii.

Relacja uniwersum SCP do naukowej wizji świata jeszcze bardziej się komplikuje, gdy zauważyć, że potworność Fundacji implikuje potworność nauki. Gdy wojskowi szafują ludzkim życiem, jakoś to akceptujemy, od naukowców zwykło się jednak wymagać więcej. Tymczasem w wielu opowieściach z SCP Wiki jednym ze źródeł horroru jest właśnie los nieszczęsnych skazańców, zmuszanych do udziału w eksperymentach przez bezdusznych badaczy. I znów – gdyby cierpienie i śmierć uczestników badań pomagały ocalić ludzkość przed zagładą, jakoś to byśmy może wybaczyli. Bardzo często jednak naukowcami Fundacji kieruje zbytnia ciekawość, popychająca ich do poświęcania ludzi w celu uzyskania większej wiedzy o danym obiekcie. Co gorsza, za te nadużycia badaczom w większości przypadków grozi co najwyżej surowa nagana i przesunięcie do innego projektu. Moralnie wątpliwe okazują się więc nie tylko metody stosowane przez naukę, ale nawet jej główna siła napędowa – ciekawość świata. Tym bardziej, że w uniwersum SCP – podobnie jak w naszym świecie – jest ona podporządkowana interesom wojska. Oto jeden z powodów, dla których naukowiec z dobroczyńcy ludzkości stał się współcześnie figurą budzącą podejrzliwość i lęk: za jego plecami często stoi żołnierz.

zdjęcie 5

Mamy więc do czynienia z ciekawym paradoksem. Projekt literacki operujący naukowym językiem i zachęcający do analitycznego myślenia oraz stawiający naukowców w roli herosów kryje głęboko w swoim wnętrzu silną ambiwalencję wobec nauki jako takiej. Widać ją nawet we wspomnianym opisie misji Fundacji, gdzie buńczuczna deklaracja, że ludzkość nie powróci do epoki błagania niepojętych „bóstw” o litość, łączy się ze stwierdzeniem, że „zjawiska niewyjaśnione nigdy do końca nie znikną, jak gdyby wszechświat domagał się istnienia tego, co absurdalne i niemożliwe”. Fundamentalnie irracjonalna rzeczywistość nie poddaje się naukowemu zrozumieniu, a zagłady ludzkości nie da się naukowymi metodami powstrzymać. A więc po co w ogóle Fundacja? Zwolennicy teorii spiskowych od początku mieli rację: naukowcy straszący nas chorobami i globalnym ociepleniem to tylko aroganccy kłamcy, którym tak naprawdę chodzi o władzę nad światem.

Uniwersum SCP nie jest oczywiście naszą rzeczywistością. Ale jeżeli uznać je – tak jak wszystkie opowieści grozy – za krzywe zwierciadło, w którym w zniekształconej formie odbijają się nasze prawdziwe lęki, otrzymujemy bardzo ciekawy obraz współczesnych niepokojów związanych ze światem nauki i jego wizją świata. Naukowiec to ktoś, kto zatraca człowieczeństwo. Nauka jest bezduszna i okrutna, a uzyskiwane za jej pomocą benefity – wątpliwe. Autorytet badaczy nie ma żadnych podstaw, a oni sami, jak wszyscy ludzie u władzy, chcą raczej pieniędzy niż naszego dobra. Nauka nie jest w stanie wyjaśnić nam rzeczywistości ani rozwiązać nękających nas problemów. A co więcej, skoro przeżyliśmy bez niej tyle tysiącleci, to dalej też sobie jakoś poradzimy.

Oto bowiem ostatni gwóźdź do trumny naukowego autorytetu Fundacji – fakt, że zanim się pojawiła, groźne obiekty jakoś nie zdołały zniszczyć rzeczywistości. Główny zarzut, jaki uniwersum SCP zdaje się stawiać naukowemu postrzeganiu świata – że arogancją i władczością maskuje ono swą bezsilność oraz zbędność – znajduje potwierdzenie w historyczności Fundacji. Istnieje ona dopiero od kilkuset lat, a zatem jak ludzkość radziła sobie wcześniej? Niektórzy autorzy opowiadań próbują obejść ten problem, wspominając o poprzednich tego typu organizacjach, tworzonych przez papieży, cesarzy i królów. Inni twórcy opisują dawne magiczne zaklęcia czy religijne rytuały, które pomagały okiełznać obiekty nim nadeszła technologia. Ale skoro wszystkie te nienaukowe metody skutecznie chroniły ludzkość, to nauka ewidentnie nie jest aż tak niezastąpiona, jak sama zdaje się uważać.

Możliwe zresztą, że jest jeszcze gorzej. Jednym z poważniejszych lęków związanych z nauką, towarzyszących nam co najmniej od czasów bomby atomowej, jest myśl, że stwarza ona więcej problemów niż rozwiązuje. Jeśli poszukać literackiego odbicia tego lęku w historiach z SCP Wiki, można natrafić na niepokojąco wysoki odsetek obiektów SCP, które zdają się powołane do życia przez samą Fundację. Spontanicznie ożywające przyrządy naukowe, przejawiająca niezwykłe właściwości dokumentacja obiektu, badacze przemienieni w groźne byty… Część z tych zagrożeń to wynik celowych eksperymentów, inne to wypadki przy pracy, jeszcze inne zdają się przybywać z sąsiednich wymiarów, zwabione działaniami Fundacji. Trudno się dziwić, że ludzkość w tym uniwersum przetrwała tysiąclecia we względnym spokoju, a obecnie w co drugim opowiadaniu znajduje się na krawędzi zagłady – potworna nauka rodzi stale kolejne potwory.

zdjęcie 6

Czym jednak właściwie jest potwór? Klasyczna definicja brzmiałaby „budząca lęk istota przeciwna naturze”. Z kolei krytyk literacki i bloger, Philip Sandifer, definiuje potwora jako coś, co wymyka się kategoryzacji, wskazując równocześnie za Miéville’em, że ta niedookreśloność monstrum pobudza fanów horroru do obsesyjnego katalogowania fikcyjnych stworów. Tę skłonność łatwo dostrzec w SCP Wiki – każdy obiekt ma przypisany numer, jeden z kilku stopni zagrożenia, procedury bezpieczeństwa i naukowy opis. Cała działalność Fundacji opiera się na założeniu, że Nieznane ma zostać odkryte, poznane, zrozumiane, opisane i unieszkodliwione. Administrator Fundacji może przyznać w opisie jej misji, że tego, co irracjonalne, nie da się z rzeczywistości do końca wyrugować, ale pobrzmiewa w tym zdaniu niesmak i frustracja. Przecież powinno się dać.

Tu właśnie kryje się podstawowa przyczyna potworności Fundacji – fakt, że chciałaby ona podporządkować absolutnie wszystko racjonalnej wizji świata, wypierając wszystkie inne wizje. Rzeczywistość powinna mieć sens, powinno dać się ją zmierzyć, zbadać i zrozumieć. Te jej elementy, które się naukowemu poznaniu nie poddają, które nie mieszczą się w definicjach i szufladkach, zostają napiętnowane jako anomalie i uznane za potworne, nawet jeżeli sama Fundacja przyznaje, że w gruncie rzeczy nie są groźne. Trudno nie współczuć np. łagodnej wodnej nimfie czy pozbawionemu skrzydeł pegazowi, istotom, które zostały uwięzione i poddane okrutnym eksperymentom tylko dlatego, że nie mieściły się w naukowym paradygmacie. Są też obiekty SCP o potencjalnie dobroczynnych właściwościach, np. zdolne leczyć nieuleczalne choroby, które jednak z racji swej „nienormalności” zostały ukryte przed opinią publiczną (ale pracownicy Fundacji oczywiście korzystają z nich czasami na własny użytek). Zamiast wypracować różne podejścia do różnych obiektów, Fundacja traktuje je wszystkie jak abiekty, reagując przerażeniem i wstrętem na każdą anomalię, odmawiając im podmiotowości i wyrzucając je czym prędzej poza obręb ludzkiego świata. I choć powołuje się przy tym na naukowy racjonalizm, pracownicy Fundacji nie postępują wcale jak naukowcy. Prawdziwy naukowiec w obliczu niepodważalnych nowych odkryć powinien zmodyfikować dotychczasowe przekonania, rozbudowując naukowe definicje i teorie tak, by objęły zarówno stare, jak i nowo odkryte zjawiska. Pracownicy Fundacji (istniejącej, jak sama twierdzi, by chronić „normalność”) postępują raczej jak zwolennicy teorii spiskowych: jeśli fakty nie pasują im do wyjaśniającej wszystko teorii, tym gorzej dla faktów.

Owo dążenie Fundacji do wyparcia wszystkich innych możliwych wizji świata najlepiej widać w opisie misji organizacji, rozpoczynającym się od zdania: „Ludzkość w obecnej formie istnieje od ćwierć miliona lat, jednak tylko ostatnie 4000 miały jakiekolwiek znaczenie”. Pobrzmiewa w nim bowiem – podobnie jak w późniejszych pogardliwych słowach na temat zabobonnych jaskiniowców, czczących obiekty jako bóstwa i demony – znajoma władcza arogancja naukowego racjonalizmu. Nim spłynęło na nas światło Rozumu, błądziliśmy przerażeni w ciemnościach, snując na temat świata śmieszne, religijne wizje. Całą prehistorię można zignorować, liczą się tylko czasy, w których znaliśmy już matematykę, astronomię i fizykę. Nieważne, że przez poprzednie tysiące lat rodziliśmy się, stawialiśmy pierwsze kroki, uczyliśmy się życia wśród ludzi i bogów, walczyliśmy, kochaliśmy, zakładaliśmy rodziny, podziwialiśmy majestat niebosiężnych gór i nazywaliśmy konstelacje imionami zmarłych. Potwór nauki nie może tych doświadczeń pożreć, a zatem nie mają znaczenia.

zdjęcie 7

Tylko czy nauka rzeczywiście jest właśnie taka? Zwierciadło, jakim jest uniwersum SCP, odbija w końcu nie prawdę, a nasze lęki i nadzieje. Może współcześni zwolennicy teorii spiskowych, zarzucający naukowcom chęć zdobycia dosłownej czy symbolicznej władzy nad światem, tak naprawdę w sekrecie trochę o tym marzą? Cytowany już Sandifer zauważył, że główną zaletą wiary w teorię spiskową jest możliwość dogonienia zmieniającego się zbyt szybko świata, „wyprzedzenia nacierającej fali informacji” i uzyskania błogiego poczucia, że skoro poznaliśmy ostateczną prawdę, to nic nas już w życiu nie zaskoczy. Może zagubieni we współczesności ludzie tak naprawdę chcieliby, żeby nauka przestała zarzucać nas tysiącami sprzecznych teorii i po prostu raz a dobrze wytłumaczyła nam, na czym świat stoi? Życie byłoby przecież o tyle łatwiejsze, gdyby jedna narracja tłumaczyła wszystko. A jeżeli tak się nie da, jeśli rzeczywistość faktycznie jest irracjonalna i niepoznawalna – to czy nie mogłaby istnieć taka Fundacja, która by ochroniła nasze przekonania, usuwając sprzed oczu wszystko, co z nimi niezgodne?

 

Wszystkie zdjęcia pochodzą z SCP Wiki.

Przemysław Zańko

(ur. 1989) – chłop z Mazur, obecnie inteligent w Warszawie. Publikuje opowiadania, recenzuje, bloguje. Interesuje się science fiction, nauką, grami, dziwnymi książkami i zdrowiem psychicznym. Skończył z polonistyką. Strona autorska: www.zanko.pl