Patronem wydania jest Kraków Miasto Literatury UNESCO
Hip, hip, hura! (R. Księżyk, „Wywracanie kultury”)
Autor
Maciej PawlikowskiIlustracja
Olga SzczechowskaRafał Księżyk napisał książkę, w której objaśnia mi otaczający świat. Sięgnąłem po nią, aby dowiedzieć się więcej o swoich kolegach w przykrótkich spodniach, stołujących się w przedziwnych miejscach, w których do kawy można zamówić pięć rodzajów mleka. Po lekturze wprawdzie o kolegach więcej nie wiem, ale za to powtórzyłem sobie wiadomości ze studiów o dandysach, flâneurach i bitnikach.
Wcale nie jestem złośliwy, po prostu spodziewałem się czegoś innego. Czego? Być może eseju, który przeprowadzi mnie przez ostatnie kilkanaście lat społecznych i kulturowych przemian. Tak się nie stało, bo zanim autor przeszedł do meritum, zrekonstruował historię figury dandysa, opowiedział o kampie, „białym murzynie”, Marcelu Duchampie, Milesie Davisie, Jacku Kerouacu i wielu innych mniej lub bardziej pamiętanych postaciach. Na instrukcję obsługi moich kolegów miejsca sobie nie zostawił. Natomiast dzięki Księżykowi poznałem lub przypomniałem sobie wiele fantastycznych i ciekawych rzeczy, takich jak chociażby utwory Kida 606. A to już duża zaleta. Naprawdę.
Bo książka Rafała Księżyka to przede wszystkim wyczerpujące omówienie archetypów, figur, metafor i strategii, które towarzyszą literaturze, kulturze, sztuce i człowiekowi w ogóle od XIX wieku, stąd jej główne zalety odnoszą się raczej do przeszłości niż teraźniejszości. Oczywiście pewne reguły i zasady, style życia, o których rozpisuje się były naczelny „Playboya”, zidentyfikujemy także we współczesnej Polsce. Niemniej jednak Wywracanie kultury to błyskotliwa analiza przeszłości i tylko nieśmiałe odniesienia do przyszłości.
W czasie, w którym kapitalizm pożarł już wszystkie świętości, a zamiast działu kadr mamy human resources, rozwiązania, o których przypomina Księżyk, okazują się skutecznym sposobem na przeżycie. W pierwszym i czasowo nam najbliższym tekście autor opowiada o cyfryzacji życia i strategii przetrwania młodych pokoleń, którą określa (za Geertem Lovinkiem) jako data dandy, czyli dandysa przeniesionego do cyfrowego świata internetowych stron, krzykliwych, namiętnych, ale krótkotrwałych sensacji, memów i mód, rozparcelowanych gustów i nade wszystko – odpadków, resztek, śmieci, ale także kopiowania i recyklingu. Gdy zrobi się już ciekawie, a my pobrudzimy się raczej posępnym światem współczesnym, załamiemy ręce i głośno westchniemy, autor cofa nas nagle do XIX wieku, do Charlesa Baudelaire’a i Beau Brummella, Oscara Wilde’a czy innych malarzy życia codziennego, w końcu do miast przemysłowych, handlowych pasaży i flâneurskich praktyk, aby potem znów wystrzelić w stronę Notatek o kampie i „czarnego dandyzmu” saperów (a jest to fragment, przyznaję, absolutnie kapitalny). Po dwóch rozdziałach zdajemy sobie sprawę, że Księżyk nas tu po niczym nie oprowadza, ale puszcza pędem, zmuszając do skoków między epokami, kontekstami i światami. Bo Wywracanie kultury to erudycyjna perełka i pokaz wiedzy, swoista rewia wielu mód i miliona strategii. Łatwo się w tym wszystkim pogubić, jasne, ale jeszcze łatwiej odkryć coś ciekawego, coś, czego albo nie znaliśmy, albo dotąd nie pomyśleliśmy o tym w dany sposób.
Największą wartością Wywracania kultury dla kogoś, kto niekoniecznie spędza wolny czas na wertowaniu „Tekstów Drugich” i studiowaniu filozofów ponowoczesności, będzie właśnie nieprawdopodobny przekrój dokonany w tej książce. Kilkadziesiąt zarysowanych sylwetek, kontekstów i motywów – to, co próbował tu posklejać Rafał Księżyk, imponuje, choć nie jestem pewien, czy konstrukcja ta nie rozleci się w czasie lektury bardziej wymagającego czytelnika. Nie sądzę również, aby mniej wymagający czytelnik dotrwał do końca, bo choć na stronie wydawnictwa przeczytać możemy, iż „Wywracanie kultury odległe jest jednak od teoretyzowania. Skupia się na perspektywie życia codziennego”, nie oznacza to, że autor wykłada nam tu fizykę kwantową językiem przedszkolaka. To trudny, interdyscyplinarny tekst, który wymagać od nas będzie sprawdzania definicji i biogramów kolejnych postaci.
Bo też Księżyk upchnął w jednym tekście pół semantycznego kosmosu – od pojęć doskonale znanych po te, które dopiero odkryjemy. Jest tu kamp, data dandy, dryft i przechwycenie, Neo-HooDoo i saperzy (nie, nie ci saperzy), patafizyka i okultyzm (tak, pojawia się Aleister Crowley), ready mades, dada i Fluxus, mit błyskawiczny i trickster, brikoler i ironiczny konformizm Erika Satiego – jest mnóstwo odniesień, anegdot i uwag, ale są też bohaterowie czasami z kompletnie różnych wymiarów, których Księżyk zderza. Obok więc wspomnianych Davisa, Satiego, Baudelaire’a czy Brummela pojawią się na przykład… Frank Sinatra i John Cage.
Wszyscy bohaterowie Wywracania kultury mają wspólny cel: przetrwać koszmar życia codziennego, a pozwala na to dandyzm przeciwstawiony władzy, systemowi czy światu. Dandyzm i jego późniejsze emanacje to sposoby na (prze)życie w świecie, który rozpuszcza indywidualizm i rozkłada każdą większą narrację. Zwrot ku szykowi jest w istocie aktem desperacji, ale dla bohaterów tekstów Księżyka to często jedyne możliwe wyjście. Dlatego zamiast rozpaczy kluczenie, zamiast ataku szyk. Powtarzane przez Księżyka wielokrotnie słowa „Szok. Szyk” stanowią streszczenie 248 stron książki.
Nim zabierzecie się za lekturę, warto uzmysłowić sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, Księżyk nie dochodzi do jednego, ogólnego wniosku ani nie odkrywa wielkich prawd. Teksty, choć uparcie powracają do tych samych, tytułowych figur, sprawiają wrażenie od siebie na tyle oderwanych, że odnalezienie ostatecznej tezy, którą moglibyśmy odnieść do moich nieszczęsnych, wspomnianych już znajomych, okazuje się zbyt trudne do wykonania. To natomiast dobre teksty przekrojowe, które naświetlają mnóstwo ciekawych, a czasami zapomnianych motywów. Po drugie, książka Księżyka to właśnie swoista encyklopedia, w której odkrycie pojęć i zjawisk dotąd nam nieznanych zapewni satysfakcję. I choć nie dowiemy się, jak to wszystko ma się do galopującego kapitalizmu (Księżyk nie wprowadza kontekstu ekonomicznego i nie rozwija problemu konsumpcjonizmu – przeciwnicy dandysów Księżyka to raczej mityczni „Oni” niż konkretne jednostki lub grupy), ani tym bardziej nie znajdziemy tu żadnych życiowych porad, które pomogłyby nam przełożyć skok z okna na inny dzień, sądzę, że po Wywracanie kultury warto sięgnąć właśnie z tych dwóch powodów.
Brakuje jednak rozdziału spinającego, który te wszystkie analizy odniesie do świata nam bliższego. Przez większość lektury zastanawiałem się, kiedy autor porzuci wielkie nazwiska na rzecz zwyczajnego blokowiska. Po przeczytaniu Wywracania kultury mógłbym dojść do wniosku, że moi znajomi mają coś z Huysmansa. Ale nie, akurat z Huysmansa mają niewiele. Choć z pewnością łączy ich szok, którego na różne sposoby doznają każdego dnia i któremu muszą się przeciwstawić. Jeśli zatem chcecie tak po prostu dowiedzieć się, kim jest hipster, wpiszcie to słowo w Google. Księżyk, choć może pomóc, to wyłoży wszystko z miliardem dodatkowym odnośników. A ja wiem, że nie macie na te odnośniki czasu.
Rafał Księżyk
Wywracanie kultury. O dandysach, hipsterach i mutantach
Wydawnictwo Czarne, 2018
Liczba stron: 248