Czaple współczują (Hiromi Kawakami, „Manazuru”)
Wydanie
6/2024Autor
Zofia Ozaist-ZgodzińskaIlustracja
Fragment okładki książkiGroza to coś, co nie istnieje, mimo że trwa przyczajone. Nie umiemy tego nazwać, określić, zlokalizować ani uzasadnić, ale wiemy na pewno, że jest. I że przetrwa. W powieści Hiromi Kawakami groza przybiera postać siniejących palców. Tam, gdzie detale traktowane są z pietyzmem, po kilkudziesięciu stronach czujność czytelnika wzrasta i wciąż zastanawiamy się, skąd przyjdzie zagrożenie?
Główna bohaterka i narratorka powieści Manazuru to czterdziestoletnia Japonka, freelancerka, mieszkająca z matką i dorastającą córką. Pewnego dnia jej mąż zniknął, a ona go nie szukała. Traumę przeżywa nastawiona na ciche przetrwanie. Żadnych spazmów, histerii, rozpaczy. Tylko czasem pojawia się krocząca za główną bohaterką postać… Kim jest? Czy pójść za nią? Czy ona pozwoli, aby pójść za nią?
Autorka próbuje oswoić trudne doświadczenie utraty bliskiej osoby. W powieści jest ono tym trudniejsze, że niewytłumaczalne. Nie ma żadnych przesłanek, gdzie zaginionego szukać. Można tylko uporczywie czekać, a później odprawić ceremonię żałobną i przed ołtarzykiem żarliwie się modlić, by był to już koniec. Trwania, nietrwania, niepokoju – ale koniec.
Zanim to jednak nastąpi, bohaterka zachowuje się niczym kulka w grze pachinko: odbija się od przeszkód. Praca, dom, matka, córka, kochanek, dom, córka, praca, matka, dom… Jej myśli są porwane. Czasy teraźniejszy i przeszły przenikają się, a przyszłego brakuje. Tak jakby przyszłości nie było. Wreszcie (spoiler?) kobieta próbuje zaprzyjaźnić się z tym, co groźne, obce, niepokojące – ale stale w jej życiu obecne.
Czyżby była to powieść o akceptacji?
Nie.
To jest historia o przemijaniu. Głos góry Yasunariego Kawabaty, ale dla kobiet.
Kobiece układy i relacje stanowią oś, trzon, meritum utworu. Sposoby na przeżywanie kobiecości, dojrzałość, dojrzenie, starzenie się, niepokoje, macierzyństwo – to ważne myśli, które niesie za sobą spokojny nurt opowieści. Ciągle towarzyszy im rywalizacja, konkurencja. Nie tylko z kobietą z pieprzykiem na szyi, ale z najbliższymi – własną matką i córką. Szkoda, że główna bohaterka Kei nie ma siostry! Ich stosunki mogłyby być nader interesujące.
Warto pamiętać, że Hiromi Kawakami zdobyła nagrodę już za pierwsze opublikowane opowiadanie, a debiutowała dopiero po odchowaniu dzieci. Ewa Kraskowska, badając fenomen tzw. „literatury kobiecej”, uznała, że tym, co wyróżnia ten typ publikacji, jest nastawienie na odbiorczynie, które są już określone w kontekście zwyczajowych kobiecych ról społecznych, zazwyczaj są otwarte na zmianę i mają w sobie pewną odwagę. Bohaterka Manazuru znajduje się w takiej sytuacji, zwielokrotnionej zniknięciem męża. Świat staje się matriarchalny, podobnie jak w opowiadaniu autorki Nadepnęłam na węża.
Badacze prozy Kawakami piszą, że nie sposób opisać jej bez metafor. Na uwagę zasługuje język, który inna pisarka, Seiko Tanabe, określiła jako łatwy w czytaniu, a jednak piękny. Przekonuje mnie ta delikatna, pełna uwagi i podszyta grozą proza. Czytam i wierzę w kobietę, która chodzi za bohaterką cały czas w sukience w słoneczniki. Jednocześnie wiem, że to może być lektura wymagająca uwagi, zwłaszcza od kogoś, kto wszystko chciałby rozumieć. Zrozumieć.
W literaturze japońskiej często punkt kulminacyjny bywa umieszczony poza opowieścią. Takie prowadzenie narracji z czasem staje się dla odbiorcy naturalne, podobnie jak koncentracja na szczegółach. Po lekturze takich książek można już nie chcieć literatury, gdzie nie poświęca się uwagi jedzeniu, kolorom, nastrojom. Tłu. Nadciągającą burzę czuć w powietrzu na długo przed pierwszą błyskawicą. W powieści Manazuru zwracają uwagę zachowania, gesty, zjawiska. U ludzi, ale i u ptaków. Czaple współczują. Uważnym odbiorcom przypomni się Werter otoczony przez smutne drzewa.
Jest i autobus, który przyjedzie, rzecz jasna, za 10 minut. Przyjedzie na pewno, to jest Japonia. Mija 10 minut, z rozkładu wynika, że on przyjedzie, za kolejne 10 minut. Czas płynie, ale nie skraca dystansu. To po co płynie?
Gdy czytałam, na myśl przychodzili mi wszyscy japońscy pisarze naraz. Może to zaginiony w tej powieści Rei jest teraz na wydmach z kobietą o przekrwionych od piasku oczach, opisanej w powieści Kobieta z wydm Kōbō Abe. Może zniknął w górskim pensjonacie z prowincjonalną gejszą, w Krainie śniegu Yasunariego Kawabaty i tak dalej. Przecież w literaturze, w wyobraźni autorek i autorów, wszystko jest możliwe, a każda powieść jest głosem w dialogu. Czasem to rozmowa z odbiorcą, a czasem z kobietą w sukience w słoneczniki.
Hiromi Kawakami
Manazuru
przeł. Barbara Słomka
Karakter 2011