Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Afera Checkersgate, czyli Nixon i jego cocker spaniel

Artykuły /

Jaki byłby zwycięzca plebiscytu na najbardziej znanego psa w historii telewizji? Zapewne palma pierwszeństwa przypadłaby jednemu z wytworów wyobraźni genialnego duetu, który tworzyli William Hannah i Joseph Barbera. Pies Huckelberry zaczął bawić Amerykanów pod koniec lat 50. ubiegłego wieku, Scooby Doo jest o dekadę młodszy. A telewizyjnych psów było przecież więcej. Na srebrnym ekranie pojawiały się zarówno takie, które debiut zaliczyły jeszcze w kinie (Pluto, Droopy), jak i te z kart komiksów (Snoopy, Odie). Wymieniać można jeszcze długo: od Muttleya, przez Dwa głupie psy, aż po Briana Griffina. Żaden z tych sympatycznych czworonogów (niekiedy poruszających się na dwóch łapach) nie miałby jednak szans w plebiscycie na najbardziej wpływowego psa w historii telewizji. W cuglach wygrałby go zwierzak Richarda Nixona.

Polscy studenci marketingu politycznego raczej nie uczą się o Checkersie – tak wabił się ulubieniec trzydziestego siódmego prezydenta USA – za to każdy z nich pewnie byłby w stanie powiedzieć co nieco na temat znaczenia telewizyjnej debaty pomiędzy Nixonem a Johnem Kennedym z 1960 roku. Doskonale znana jest im też pierwsza negatywna reklama polityczna, czyli powstała cztery lata później Stokrotka. Ale oblicze amerykańskiej, a w rezultacie również światowej polityki zmienił właśnie Richard Nixon, zaś mimowolnie pomógł mu w tym Checkers.

Wszystko działo się w 1952 roku, kiedy Stany Zjednoczone żyły kolejną kampanią prezydencką. O nominację partii republikańskiej w wyborach ubiegali się Robert Taft i generał Dwight Eisenhower. Podczas prawyborów obaj zapewniali, że ich kandydatem na wiceprezydenta zostanie młody senator z Kalifornii, Richard Nixon. Nominację uzyskał Eisenhower i wywiązał się z obietnicy. Kampania wyborcza przebiegała po myśli republikanów. Ich kandydat w sondażach znacznie wyprzedzał demokratę Adlaia Stevensona. Jednak na dwa miesiące przed wyborami wiarygodność Richarda Nixona została znacząco podważona. Sprzyjający demokratom dziennik „New York Post” napisał, że na rzecz senatora został utworzony tajny fundusz w wysokości 18 tysięcy dolarów. Pieniądze miały pochodzić od tajemniczych milionerów, a Nixon miał je wykorzystywać na prywatne wydatki. Sprawa była na tyle poważna, że Eisenhower zastanawiał się nad zastąpieniem Nixona innym kandydatem. Generał zdecydował, że pozwoli senatorowi wygłosić telewizyjne oświadczenie, a jeśli ten wypadnie w nim wiarygodnie, pozostanie kandydatem na wiceprezydenta. Na wykupienie czasu antenowego sztab republikanów wydał 75 tysięcy dolarów. Wieczorem 23 września Nixon wygłosił przemówienie, które na zawsze zapisało się w historii amerykańskiej polityki i telewizji.

Siedzący za biurkiem Nixon zaczął swoje przemówienie słowami: Moi drodzy Amerykanie. Występuję przed wami jako kandydat na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych oraz jako człowiek, którego uczciwość i niezależność zostały podważone. Po chwili zaś dodał: To, co zamierzam zrobić za chwilę, nie ma precedensu w historii amerykańskiej polityki. Przedstawię telewidzom i radiosłuchaczom kompletne finansowe oświadczenie – wszystko, co zarobiłem, wszystko, co wydałem, wszystko, co jestem winien. Senator wziął do ręki kartkę i szczegółowo zaczął przedstawiać swój majątek. Mówił o nieruchomościach, samochodach, pożyczkach. Zapewnił, że nie posiada żadnych akcji ani obligacji. Gdy kamera pokazała siedzącą nieopodal żonę Nixona, polityk powiedział: Pat nie ma futra z norek. Ma za to porządny republikański płócienny płaszcz. A ja zawsze jej mówię, że wygląda dobrze we wszystkim.

Oświadczenie Nixona jest szczególnie pamiętane ze względu na jego ostatnią część. Przyszły prezydent na chwilę spuścił wzrok i zakrył twarz dłonią. Po chwili wyznał, że po wyborach otrzymał podarunek od anonimowego człowieka z Baltimore. Prezentem był mały pies, czarno-biały szczeniak rasy cocker spaniel. Nixon mówił: Nasza sześcioletnia córeczka Tricia nazwała go Checkers. Dzieci naprawdę kochają psy i pragnę oświadczyć, że cokolwiek będzie się mówiło na ten temat, zatrzymamy tego zwierzaka. Nie bez przyczyny zatem mowa, którą wygłosił polityk, przeszła do historii jako Checkers Speech.

W ostatnim słowie Nixon dodał: Poddaję się pod osąd Narodowego Komitetu Republikanów [Republican National Committe; dalej: RNC] za pośrednictwem tej relacji telewizyjnej. Niech w RNC zdecydują, czy moja dalsza kandydatura pomoże, czy zaszkodzi. I chciałbym was prosić, byście pomogli im zdecydować. Piszcie do RNC – czy powinienem zostać, czy odejść. Jakakolwiek będzie decyzja, podporządkuję się jej. Efekt osiągnięty przez Nixona był jak najbardziej pozytywny. Do siedziby RNC natychmiast zaczęły spływać listy i telegramy. Ich znakomita większość zawierała głosy poparcia dla senatora. Nixon uniknął zatem „efektu bumerangu”, który polega na inicjowaniu u odbiorców postaw i zachowań zupełnie odwrotnych niż zamierzone. W ostateczności Nixon pozostał kandydatem republikanów na wiceprezydenta, a po wygranych przez Eisenhowera wyborach objął urząd drugiej osoby w państwie.

Właśnie mija 60 lat od tamtych wydarzeń. Mamy zatem całkiem dogodną okazję, by stwierdzić, że Nixon – powszechnie uważany za bodaj największego bad guya spośród powojennych prezydentów USA – był w istocie medialnym wizjonerem. Jako pierwszy tak skutecznie wykorzystał w kampanii wyborczej nowe medium, jakim była wówczas telewizja. Jako pierwszy zmusił jej odbiorców do reakcji, która polegała na podjęciu konkretnego działania – napisania listu do partyjnego komitetu. Co więcej – pewnie z czasem dokonałby tego ktoś inny – ale to właśnie za sprawą Nixona tak wielkie znaczenie w dzisiejszych kampaniach politycznych mają współmałżonkowie, dzieci i zwierzęta.

Richard Nixon miał szczęście, że nie żył w czasach Internetu, kiedy to każde odbiegające od normy zachowanie polityka natychmiast może stać się tematem bezlitosnych memów. Inna sprawa, że opowiadanie o psie już dawno przestało być postrzegane jako odstępstwo od normy. I być może właśnie dlatego Checkers, w przeciwieństwie do samego Nixona, został dziś nieco zapomniany przez twórców kultury popularnej. Zakonserwowana głowa cocker spaniela pojawia się w jednym z odcinków serialu animowanego Futurama. O Checkersie, jako prawdopodobnym lokatorze psiego piekła, wspominał również niegdyś Homer Simpson. Nie ma się co jednak dziwić, że to akurat twórcy tych seriali wykazali się historyczną i polityczną pamięcią. Wystarczy zajrzeć do internetowego archiwum serialu The Simpsons, by zorientować się, że w setki idzie liczba odcinków, w których pojawiają się rozmaite nawiązania do niemal wszystkich amerykańskich prezydentów.

Przytoczone powyżej fakty mogłyby stać się pożywką dla coraz bardziej popularnego ostatnio nurtu tworzenia alternatywnej historii świata. Ciekawie byłoby dowiedzieć się od jakiegoś historyka, co by się stało, gdyby w 1952 roku rodzina Nixonów nie miała szczeniaka. Czy Eisenhower zostałby prezydentem? Kto rządziłby Stanami Zjednoczonymi w następnych latach? I wreszcie kwestia najbardziej intrygująca: czy polityka poszłaby w takim kierunku, że główną atrakcją partyjnego wiecu jest nie kandydat na prezydenta, ale Clint Eastwood?

Checkers zdechł w 1964 roku, przeżywszy dwanaście lat. Został pochowany na cmentarzu dla zwierząt Bide-A-Wee w miejscowości Wantagh w stanie Nowy Jork. Cztery lata później Richard Nixon został prezydentem USA. Nie pomagał mu już żaden pies.

Jacek Skałecki

(ur. 1988) – urodził się i mieszka w Lublinie. Absolwent dziennikarstwa UMCS. Twórca "LUBcastu – podcastu o Lublinie".