Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Osiecka jako idea (U. Ryciak „Potargana w miłości. O Agnieszce Osieckiej”)

Recenzje /

Nie wiem jak pachniała Osiecka. Ale jeśli zaufać Piotrowi Metzowi, który o nowej publikacji Uli Ryciak pisze: Czyta się prawie jak autobiografię. Ta książka pachnie Osiecką. – to muszę stwierdzić, że ów słodko-swojski zapach nie należy do moich ulubionych. W tym bukiecie nuty romantyczne wpadają w naiwność, elementy egzotyki są reprezentowane przez woń mazurskich kniei, zaś aromaty mroczne i tajemnicze rozlewają się z reguły w długi infantylny finisz.

Tak to pachnie, jeśli przekartkować. Tak to zostało skonstruowane i napisane. Jeśli zaś chodzi o postać Osieckiej, jaka wyłania się z biografii Ryciak, metafora zapachu – należąca przecież do świata doznań i cielesności – wydaje się nietrafiona. Narracja autorki koncentruje się mocno na prezentowaniu (afirmacji?) postaw i wartości. Każde zachowanie, każda decyzja realnej osoby jest umotywowana przyświecającą jej ideą. Osiecka została poddana mechanizmom odrealniania, wyabstrahowania. Z takiej pozycji łatwo odpierać wszelkie zarzuty, jakie „po ludzku” zwykło się wobec tekściarki wysuwać. A w taki właśnie ton książka często wpada – w ton mowy obronnej.

Zakładam, że Ula Ryciak nie chciała być adwokatem Osieckiej. Zdecydowanie chciała natomiast „oddać jej ducha” – to określenie, z całym swoim romantycznym i życzeniowym potencjałem, wydaje się w tym przypadku najbardziej właściwe. Jak widać po umieszczonych na okładce książki relacjach osób, które tekściarkę znały, sztuka ta chyba się biografistce udała (Urszula Dudziak wnioskuje nawet o literackiego Nobla dla Ryciak i niech to posłuży za obraz laurkowej konwencji, w jakiej utrzymana została publikacja). Sęk w tym, że owe przebłyski Osieckiej, które dla osób z nią związanych stanowią zrozumiałą – ze względu na sentyment – rewelację, postronnego czytelnika mogą drażnić.

Autorka przejmuje styl pisarski bohaterki. Styl, który doskonale sprawdzał się w lapidarnej formie piosenkowej, ale stosowany w dłuższych formach literackich nie zyskał szerokiego uznania, a przez krytyków nazywany był – może przesadnie, ale nie bez pewnej racji – grafomanią. Opowieść o życiu i twórczości Osieckiej zwraca więc uwagę na samą siebie poprzez poetyckie zakusy (Moda! Ta ekspresja duszy na okres jednego sezonu, o której decydują specjaliści od łapania impulsów i kreowania trendów (…) – s. 88; Opowiadała o dolinach egzystencji, ale żłobiła przesmyki z widokiem na horyzont. Wpuszczała światło w mgłę – s. 156 i wiele innych), nonszalanckie traktowanie tematu (Na mapie poszukiwaczy szczęścia Agnieszka wpisuje się zdecydowanie w nurt wędrowców, a nie ludzi osiadłych. (…) W duchu Baudelaire’owskiego motta: „Nieważne gdzie, nieważne dokąd! Byleby poza tym światem”. Być może skojarzenia biegną już ku marzycielskim donkiszotom, którzy podążają ku nierealnym celom. I po drodze zmagają się z urojonymi przeciwnościami. Nie błądźmy! Porzućmy szpady i sny zagubionych nieszczęśników. Agnieszka w żadnym wypadku nie jest spadkobierczynią błędnych rycerzy – s. 181) i w końcu – spoufalenie z bohaterką historii. Dygresje, prywatne założenia i wyobrażenia autorki niebezpiecznie często przeplatają się z faktami, zaś całość przedstawiona zostaje w dość frywolnej formie.

Dwie nakładające się na siebie płaszczyzny rodzą pytanie: czy mierzi sama Osiecka (zakładając, że jej osobowość została doskonale przez Ryciak odwzorowana), czy mierzi maniera, w którą wpada autorka biografii? Sądzę, że pewne gesty, postawy, a nawet sposób formułowania myśli, u Osieckiej naturalne, musiały być spójne w obrębie jej tożsamości i składać się na magnetyzujące usposobienie. Tymczasem Potargana w miłości to farbowany lis. Fingowana autobiografia, uwypuklająca określone cechy bohaterki. Karykatura to już zbyt surowe określenie, a jednak oddaje istotę rzeczy – wyolbrzymienie pewnych cech wywołuje nagle efekt śmieszności lub irytację.

Nawet jeśli celem autorki biografii nie było zabranie głosu w obronie Osieckiej, to przyjęta przez nią perspektywa niejako ją do tego zmobilizowała. Bo trzeba przyznać, że Ryciak weszła w Osiecką głęboko, aż do zawiązania porozumienia (choć jest to w tym przypadku relacja jednostronna), które upoważnia do wypowiadania się w czyimś imieniu. Aż do zakwestionowania granic między realnie zaistniałym wydarzeniem a przeczuciem jego motywów psychicznych. Biografka prezentuje więc koleje losu Osieckiej i zdaje sobie sprawę z tego, jak okrutnie brzmią fakty, w jak nieciekawym świetle stawiają bohaterkę. Dla każdej takiej historii znajduje jednak usprawiedliwienie, choćby najbardziej pretekstowe: W wychodzeniu za mąż Agnieszka nie nabierze wielkiej wprawy. Po Frykowskim zrobi to jeszcze raz. Znów wyjdzie za nieznajomego i wróci, zanim zdążą się bliżej poznać. (…) Sztukę uciekania Agnieszka opanowała dość wcześnie. Kiedy była dorastającą panienką, regularnie pływała w Wiśle i na basenie Legii. Nauczyła się wychodzić z wodnego wiru i uciekać. „Wystarczy mocno odbić się od dna i skoczyć w górę po skosie”. Metoda sprawdzona w przypadku wirów ciekłych stanie się stosowaną instynktownie taktyką w wirach miłosnych i życiowych (s. 137).

Ryciak dotyka w ten sposób wszelkich rys na wizerunku „poetki jezior”, mierzy się z jej reputacją bezwzględnej uwodzicielki, bulimiczki emocjonalnej, lekkoducha, ignorantki politycznej, wyrodnej matki, alkoholiczki. Dla każdej łatki znajduje usprawiedliwienie i – w rzeczy samej – wydaje się, że są to argumenty bliskie Osieckiej, niejako wywiedzione z jej natury. Jak mantra powracają więc w Potarganej w miłości tyrady na temat ideału absolutnej wolności, wyzwolenia spod jarzma społecznych zobowiązań, ciekawości wobec świata i ludzi, zachłanności życia, indywidualizmu i emancypacji (nota bene, wstawki te brzmią bliźniaczo i pojawiają się co kilka-kilkanaście stron, co niekorzystnie wpływa na kompozycję rozchwianą licznymi powtórzeniami).

Taka prezentacja wizerunku Osieckiej staje się zaletą książki. Ryciak przekonująco oddaje dysonans między osobowością artystki a rzeczywistością i mentalnością PRL-u. Przekonuje, że kontrowersje wokół postawy życiowej Osieckiej brały się nie tyle z niej samej, ile z otaczającego ją kontekstu – Polski szarej, konserwatywnej, patriarchalnej, pełnej hipokryzji. Autorka sentymentalnych piosenek prywatnie była świadomą siebie, swojej wartości i potrzeb kobietą, która potrafi zadbać o własny interes. To nie uduchowiona trzpiotka-poetka, ale profesjonalistka pracująca słowem, której sukces był wypadkową talentu, konsekwentnej pracy, żelaznego charakteru i specyfiki czasów. Osiecka wyprzedziła swoją epokę, współcześnie jej wewnętrzny imperatyw wolności, niechęć do stabilizacji i rodzicielstwa nie budziłyby z pewnością tylu zastrzeżeń.

W takiej perspektywie Osiecka reprezentuje określoną ideę – niezależności i nowoczesności. Jest symbolem, którego nie obowiązują sprawy ziemskie – moda, pieniądze, konwenanse, nawet przemijanie rozumiane jako dojrzewanie. Takiemu symbolowi jakby nie na miejscu jest zarzucać, że romansował, porzucał przyjaciół, nie zajmował się dzieckiem. Można za to dywagować, jak usposobienie postaci ma się do kulturowo-filozoficznego rozumienia zjawiska melancholii oraz nostalgii. Ryciak podejmuje tego typu próby – dość niespodziewane, bo wciskające się w tok lekkiej opowieści o życiu.

Ocena biografii Potargana w miłości nie przychodzi zatem łatwo. Książka jest rozedrgana, poszarpana, nierówna kompozycyjnie. Ryciak w zasadniczej części swojego wywodu zachowuje porządek chronologiczny, zaczyna jednak od prezentacji ostatnich lat, chwil życia Osieckiej, a kończy opowieścią o dzieciństwie i domu rodzinnym. Konsekwentnie w myśl zasady: najpierw powszechnie znane, często obciążające fakty, potem – opis ich motywów. Trzeba jednak przyznać, że snuta z ogromną lekkością opowieść naprawdę wciąga. Ma charakter wartkiej i przekonującej gawędy, a formalna niesforność i chaotyczność chyba właśnie pozwoliły uchwycić pogmatwaną naturę Osieckiej i skomplikowanie jej biografii, którą istotnie trudno byłoby opowiedzieć w sposób uporządkowany i zborny.

Ryciak wykonała rzetelną pracę badawczą – namówiła do zwierzeń wielu znajomych Osieckiej, zgromadziła pokaźny katalog zdjęć i dokumentów, którymi wzbogacona została publikacja. W biografii artystki dotarła do wątków szerzej dotąd nieznanych, często na tyle delikatnych i wciąż świeżych, że w książce jedynie sygnalizowanych, bez zdradzania personaliów. Brak przypisów sprawia jednak, że czytelnikowi odbiera się możliwość kontrolowania wiarygodności prezentowanej wersji wydarzeń. W wartkiej narracji Uli Ryciak w nieskoordynowany sposób mieszają się wypowiedzi artystki oraz jej znajomych, miejskie plotki, wątki z twórczości Osieckiej (a więc fikcja), fragmenty listów i pamiętnika artystki, i w końcu – subiektywne wyobrażenia i opinie autorki książki. Potargana w miłości to nie tyle biografia, co opowieść o życiu Osieckiej snuta przez zafascynowaną nią postać. To laurka, to świadectwo ponadczasowej przyjaźni i zrozumienia. To historia autorstwa Uli Ryciak.

W 2011 roku Agata Tuszyńska opublikowała książkę Tyrmandowie. Romans amerykański, oszczędnie – zbiór listów plus komentarze Mary Ellen Tyrmand. W ubiegłym roku Andrzej Kijowski wydał listy Marka Hłaski z solidnie opracowanymi przypisami. Myślę, że minimalizm i powściągliwość obu autorów więcej zrobiły dla bohaterów ich opowieści niż pełne entuzjazmu i dobrych intencji przegadanie biografki Osieckiej. Żeby zajrzeć w czyjąś intymność, trzeba się ukryć.

Ula Ryciak

Potargana w miłości. O Agnieszce Osieckiej

Wydawnictwo Literackie, 2015

Liczba stron: 450

Malwina Mus-Frosik

(ur. 1987) – doktor literaturoznawstwa związana z Wydziałem Polonistyki UJ. Zainteresowana związkami literatury z popkulturą – bada działalność Marcina Świetlickiego, chętnie zajmuje się krytyką literacką, okazjonalnie także muzyczną.