Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

bb+b = 3xSzczygielski

Bez kategorii /

Skrót „bb” odnosi się do tyleż popularnego, co kontrowersyjnego w społeczności gejowskiej seksu bez zabezpieczeń (barebacking). Równaniem „bb+b” oznaczyłem zaś cykl trzech niezwykle popularnych powieści Marcina Szczygielskiego składających się na Kroniki nierówności. Berek, pierwsza książka z cyklu, odbił się szerokim echem nie tylko w tak zwanym „środowisku gejowskim”, lecz także w świecie „heteryckim”, o czym świadczyć może spektakl oparty na powieści Szczygielskiego. Druga część – Bierki – również zyskała sobie grono oddanych fanów. O popularności obydwu niech świadczą liczne wydania w ciągu zaledwie kilku lat. Niedawno ukazała się trzecia w cyklu książka pt. Bingo. Wszystkie powieści łączy nie tylko wątek homoseksualizmu jednego z  głównych bohaterów (zawsze jest ich dwóch), ale także umieszczenie problematyki związanej z doświadczeniem odmienności seksualnej na tle aktualnych problemów społecznych. I tak w Berku sąsiadką głównego bohatera jest wierna słuchaczka Radia Maryja, w Bierkach zaś sportretowany zostaje licealista odkrywający swoją seksualność, popadający z tego powodu w konflikt z rodziną. Trzecia część jest naturalnym przedłużeniem cyklu: tym razem poznajemy Pawła – prezentera telewizyjnego, odkrywającego swój homoseksualizm w wieku 42 lat.

Co ma jednak wspólnego seks bez zabezpieczeń z powieściami Szczygielskiego? Jednocześnie mało i dużo. Scena rozpoczynająca pierwszą część cyklu to właśnie stosowany przez głównego bohatera w praktyce barebacking, w wyniku którego zostaje zakażony wirusem HIV. Z perspektywy czytelnika można powiedzieć, że spotkanie z powieściami jest niczym seksualna przygoda, która jednocześnie daje wiele satysfakcji, ale też niesie ze sobą ryzyko. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Użyte przeze mnie w tytule równanie „bb+b” nie ma na celu epatowania seksem, ale jest próbą zarysowania związków i pęknięć w trzyczęściowym (dotychczas) cyklu. Wszystkie powieści oprócz tytułów zaczynających się na literę „b” – będących jednocześnie nazwami popularnych gier – postaci homoseksualnych i rozpoczynających każdą część scen seksu, łączy jeszcze kilka innych cech. Jedną z nich jest sposób prowadzenia narracji. Można określić go jako narrację roli. Za każdym razem autor wybiera dwie postaci i to z ich punktu widzenia opisuje świat przedstawiony. Są to światy sprofilowane pod względem płci, wieku, poglądów i orientacji seksualnej. Szczygielski stara się, na ile to możliwe, zderzyć ze sobą dwie wizje rzeczywistości, tak by czytelnik odniósł wrażenie, że nie da się ich ze sobą pogodzić. I tu już pojawia się pęknięcie między dwiema pierwszymi częściami cyklu a ostatnio wydaną częścią trzecią. W Berku i Bierkach subiektywne narracje w zakończeniach godziły się ze sobą i zostawiały czytelnika w przeświadczeniu, że mimo pozornie diametralnych różnic między narratorami w gruncie rzeczy więcej ich łączy niż dzieli, Polacy to „jedna wielka rodzina”, a powierzchowne rysy nie powinny przesłaniać głębszych związków.

Bingo pod tym względem mocno wyróżnia się na tle poprzednich części. Dwoje głównych bohaterów – Paweł i Ania – z których perspektywy prowadzona jest narracja, to zgodne małżeństwo. On – prezenter telewizyjny w jednej ze stacji informacyjnych, ona – scenarzystka popularnego serialu, a po godzinach pisarka czerpiąca natchnienie z życia (głównie z podglądania sąsiadów z mieszkania naprzeciwko). Ich narracje się zazębiają i są w miarę zgodne, aż do momentu, w którym Anna wplątuje się w (wykreowany w dużej mierze przez media) romans z kolegą Pawła z pracy. Od tego wydarzenia obie narracje zaczynają się od siebie oddalać, coraz wyraźniej pokazując, że wcześniejsza zgoda była złudna. W ten sposób w trzeciej części Kronik nierówności odwrócony zostaje schemat z dwóch pierwszych. Końcowe sceny Bingo to zupełna dysharmonia: okazuje się, że na pozór świetnie funkcjonująca rodzina jest w gruncie rzeczy targana sprzecznościami. Ta zmiana narracyjna ma jednak pewne uzasadnienie w cyklu. W Berku autor próbował stępić ostrze stereotypu mówiącego o nieprzystawalności światów geja i „moherowego beretu”, w Bierkach z kolei krytyce poddany został mit niemożności porozumienia między uczniem a nauczycielem, między starym a młodym pokoleniem. W tej perspektywie Bingo okazuje się próbą rozbicia stereotypu o sprawnie i zgodnie działającej rodzinie.

Wszystkie trzy powieści łączy także styl i gatunek. Wszystkie są podręcznikowymi przykładami fachowo napisanych powieści popularnych. Szczygielski udowadnia, że nie tylko doskonale opanował schemat gatunkowy, ale jednocześnie potrafi go zrealizować w sposób atrakcyjny dla czytelnika. Jedną z podstawowych zalet jest brak nadęcia. Berek, Bierki i Bingo nie aspirują do bycia niczym więcej niż świetnie napisanymi powieściami popularnymi. Na próżno więc szukać wydumanych analiz, ciągu odniesień kulturowych czy zawiłości narracyjnych tak lubianych przez współczesnych pisarzy, próbujących nieudolnie wykorzystać wzorzec powieści popularnej do przekazania krytyki zastanego świata. Choć u Szczygielskiego nie brak trafnych obserwacji na temat różnych elementów  polskiej rzeczywistości, propagowania „postępowej” postawy tolerancji wobec osób nieheteronormatywnych, to wszystkie one podpadają pod pewien społeczny schemat, utrwalony zbiór społecznych przekonań. Nie można czynić z tego zarzutu, gdyż głównym celem tego typu książek nie jest burzenie schematów poznawczych, wywracanie przekonań czytelniczych. Można się zżymać na iście konserwatywny charakter Kronik nierówności, jednak w moim przekonaniu taka krytyka jest próbą wyważania otwartych drzwi.

Do tej beczki miodu muszę dorzucić łyżkę dziegciu. Berka i Bierki od Bingo dzieli rzecz mocno wpływająca na ostateczne odczucia czytelnicze. Być może kilkoma poniższymi uwagami zaprzeczę wcześniejszym rozpoznaniom, ale muszę stwierdzić, że Bingo jest powieścią najsłabszą z cyklu. Pierwszych kilkaset stron jest popisem Szczygielskiego. Czyta się je z zapartym tchem. Mamy bowiem wszystko, czego powieści popularnej trzeba: wyraziste sylwetki bohaterów, zalążki rodzących się konfliktów, niespodziewane zwroty akcji. W połowie – wszystko to zaczyna się rozpadać i kruszyć. O ile w poprzednich powieściach narracja trzymała w niepewności do ostatniej strony, o tyle w ostatniej części Kronik nierówności, wraz ze zbliżaniem się ku końcowi, miałem coraz mniejszą ochotę na kontynuowanie lektury. Początkowo nie byłem w stanie wytłumaczyć tego odczucia. Dość szybko zdałem sobie sprawę, gdzie leży problem. Otóż Szczygielski chciał w Bingo powiedzieć zbyt dużo. Rozpoczęte przez niego wątki i konflikty, jak na prawdziwą powieść popularną przystało, musiały ulec rozwiązaniu, zabrakło jednak miejsca, by tego dokonać w i tak obszernej powieści. Odnosi się wrażenie, że druga połowa jest próbą doprowadzenia fabuły do końca wbrew wszystkiemu. Widać liczne pęknięcia i nieciągłości, doświadczamy galopujących zwrotów akcji, a motywacja kolejnych posunięć bohaterów staje się coraz mniej wiarygodna. Postacie tracą na barwności i swoistości, które były wielkimi zaletami poprzednich części cyklu. Czytelnik zostaje z poczuciem, że autor sam męczył się przy pisaniu końcowych części, aż z braku cierpliwości postanowił uciąć wszystko w najmniej odpowiednim do tego miejscu, a sytuacje niejasne pozostawił w zawieszeniu.

Jaki ostatecznie związek ma czytanie Bingo z barebackingiem? Obie czynności są niezwykle atrakcyjne, wywołują dreszczyk emocji związany z przyjemnościami, do których niechętnie się przyznajemy, ale które namiętnie praktykujemy, gdy nikt nie widzi. Obydwie czynności są jednak obarczone sporym ryzykiem. W przypadku „bb” jest to ryzyko zarażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową, w przypadku Bingo jest to ryzyko zawodu i niespełnienia pokładanych w książce nadziei. O ile w wypadku seksu bez zabezpieczeń powinien wygrać zdrowy rozsądek, o tyle w wypadku książki, mimo wszystkich jej wad, powinna zwyciężyć chęć oddawania się (nie)dozwolonym przyjemnościom.

 

PS Autor zastrzega, że nie popiera barebackingu ani nie twierdzi, że jest to niezwykle popularna praktyka w środowisku gejów. Wzmianka o tych praktykach w tekście została podyktowana pomysłem na jego konstrukcję.