Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Patowe sytuacje, czyli historia z mięsa uklepana (M. Syrwid „Bogactwo”)

Recenzje /

Syrwid nie szczędzi swojej protagonistce cierpienia pod każdą postacią. Czytelnikowi również – dlatego od wielu tygodni mierzę się z Bogactwem. Jak na razie Syrwid – Boruszkowska 1:0. Po przeczytaniu całości (czyli marszczeniu brwi i zagryzaniu warg w skupieniu przez 209 stron razy dwa) miałam ochotę założyć ciemne okulary i zasłaniając twarz, powiedzieć cicho: no comment. Ale nie mogę. Jest to powieść na swój sposób pociągająca.

Otóż proszę Państwa, siedzimy w ciemnej sali kinowej, w ostatnim fotelu po lewej stronie. W barthesowskiej czerni kina odczuwamy całym ciałem, wraz z kolejnymi linijkami tekstu zastygamy w pozach pełnych napięcia. Narrator wciąga nas w opowieść w odcinkach – o czym? O tym, o czym jest cała literatura i całe kino – o życiu, o życiu i całej reszcie, o doświadczeniu, o traumie, o metafizyce tożsamości, o pamięci. Poddawane wiwisekcji są wspomnienia Pat – często utkane z sytuacji patowych czy wręcz patologicznych. Po szczęśliwym dzieciństwie na Pat nie czeka już nic dobrego – lawina pomyłek w sytuacjach międzyludzkich (a pomyłki te i przypadki nazywają się kolejno Karol Złoty, Juliusz Kwiatek, Grzegorz Dusza, Mikołaj Nikin, Pablo).

Nic nowego, nic śmiesznego, że również Państwo są częścią tego tekstu – starannie wyreżyserowaną postacią – występują Państwo nawet w czołówce (gdyby Państwo nie zauważyli: na samym końcu, drobnym druczkiem). Można stracić orientację odnośnie własnej tożsamości odbiorczej – sama nie wiedziałam, czy jestem bardziej czytelnikiem, czy widzem. Ale podążałam za głosem narratora – prelegenta wprowadzającego w fabułę przed seansem, komentującego wydarzenia na ekranie.

Zerkanie do syta

Syrwid, wykorzystując tradycyjne elementy poetyki filmowej, pokazuje mocno sugestywne sposoby metaforyzacji rzeczywistości, wszywa w czytelnika nerw teraźniejszości, która jest głównie odbiorem świata w obrazkach (z dźwiękiem czy bez). Poszatkowana fabuła, zaburzenia chronologii, bogactwo i ciężar znaczeń, bliskie kadry, odważne sceny, chwyt filmu w filmie (czy raczej: reality show w powieści!)  – ciasto pełne drobin i Miasta, i ludzi, i ich rachunków oraz problemów ze sobą nawzajem. Temu wszystkiemu towarzyszą tysiące nerwowych drgań i obsesja story, którymi częstuje Państwa autorka.

Pamięć surowo wzbroniona

Wspomnienia. Wypierana trauma. Fragmentaryczna struktura powieści z białymi plamami w tekście to próba pisarskiego odtworzenia działania ludzkiej pamięci. Narracja naśladuje mechanizm pamiętania przeszłości wraz z całym przytłaczającym bogactwem szczegółów, wspomnień zapachów, dźwięków, bólu, upokorzenia. A biedna Pat, moi drodzy Państwo, musi się z tym bałaganem uporać. Z takich gruzów i śmieci nie zbuduje swojej nowej tożsamości. Co pozostaje? Dość spektakularna (ale też przewidywalna) byłaby eksplozja bomby wodorowej, inwazja kosmitów lub nagłe przebudzenie bohaterki z koszmaru. Nic z tego. Jedyne, co pozostaje, to kompulsywne sprzątanie, ogołacanie najpierw najbliższej przestrzeni, a potem samej siebie z wszelkich rekwizytów, takich jak krzesła, komputery, ekspartnerzy, własne oczy, jelita itd. Z tych i innych rzeczy przyniesionych ze śmietników Miasta bohaterka ułoży stosy pamięci – kurhany, w których spoczną jej wspomnienia. Takie obrzędy wymagają ofiary – i tu pojawiają się gołębie, które protagonistka morduje z zimną krwią. Nie za dużo dla Państwa?

„Oto napar z miasta – wywar z brudnego piasku i spalonego potu”

Rzecz się dzieje w Mieście. Nie jest to zwykłe miasto – z niemego świadka wydarzeń przeistacza się w pełnokrwiste monstrum wchłaniające ludzkie korpusy. Jest niczym Saturn z obrazu Goi pożerający własne dzieci. U Syrwid znajdą Państwo jedne z lepszych opisów miasta w literaturze. Nie jest ono tylko tłem wydarzeń, zdaje się nakłaniać do przemocy, uczestniczyć w zemście. Łapczywe na wszelkie Bogactwo, wymaga ofiary najwyższej: Miasto zagarnęło historię Pat i nie odda […]. A Pat nie poczuła, kiedy Miasto na niej usiadło, położyło łapska jak na swoim i wyjmowało garściami […] zostawiło Pat: dokładnie wyżartą wewnątrz. A wszystko to oglądają Państwo w planie wielkim.

Sam na sam z szaleństwem

Syrwid bije Państwa po twarzy otwartą dłonią ról, które ktoś/coś każe nam odgrywać w każdej minucie; otwartą dłonią masek, które wygrzebujemy na śmietnikach i bezrefleksyjnie przeszczepiamy w miejsce twarzy (za przeproszeniem: Twarzy).

Jesteśmy wszyscy bohaterami swoich własnych opowieści, seriali z odcinkami różnej długości, o śmiesznych, miękkich tytułach, takich jak: życie, życie i cała reszta, ż jak życie, życie jest piękne, wszystko za życie, moje życie beze mnie, żywot (w nielicznych przypadkach). Chociaż nikt nie zobaczy swoich własnych napisów końcowych i nie ogarnie wszystkich epizodycznych postaci, to i tak wiemy, jak te wszystkie produkcje się kończą – i nie są to happy endings.

A Państwo nadal nie wiedzą, o co chodzi. Szukamy skarbu. Zamiast szkatułki z kosztownościami zapowiedzianej szumnie w tytule znajdują Państwo płócienny worek, z którego na chybił trafił wyciągają Państwo ból, zemstę, dzieciństwo szczęśliwe, chorobę, obsesje, dostatek, gołębie wnętrzności, psycho(Pato)logie dnia codziennego, kufry przyjemnych wyborów, kompleks Edypa, stabilizację, reifikację, omamy, wszystko tak sugestywne, jakbyście Państwo to widzieli.

Do zaczytania

Szach mat. Maksymalnie wyczerpująca lektura. Rozłożeni są Państwo na łopatki.

Napisy końcowe bardziej ironiczne niż zazwyczaj. Zdecydowanie nie chcą Państwo wyjść przed końcem seansu, choć mocnych momentów, gdy zasłaniają Państwo oczy i odwracają twarz, nie chcąc patrzeć na ekran, jest wiele. Nokautująca proza.

Ależ to mógłby być hit, albo i nie.

 

____

Marta Syrwid

Bogactwo

Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża

Liczba stron: 210

Iwona Boruszkowska

(ur. 1982) – redaktor naczelna portalu Panorama Kultur www.pk.org.pl. Filolożka i kulturoznawczyni, doktorantka na Wydziale Polonistyki UJ, gdzie zajmuje się badaniem figur szaleństwa w literaturze. Tłumaczka współczesnej literatury ukraińskiej. Współpracuje m.in. z magazynem literackim "Radar". Okazjonalnie zajmuje się wszystkim.