Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

OŻYWIAJĄC SZTYWNIUTKIEGO – jak niecałe pół godziny ośmiogodzinnego serialu stworzyło Pioruna? (Popteksty)

Artykuły /

Pod koniec ubiegłego roku internet zalała fala artykułów na temat Ślepnąc od świateł – serialu w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego, będącego adaptacją książki Jakuba Żulczyka o tym samym tytule. Produkcję okrzyknięto najlepszym dotychczasowym polskim serialem eksportowym, ze świetnie napisanymi postaciami pierwszo-, drugo- oraz trzecioplanowymi. Pośród powołanych wtedy do życia bohaterów, także tych trzeciego planu, narodził się Piorun, komentarze pod teledyskiem którego przeglądałem wtedy z wypiekami na twarzy.

Pisano, że opracowana scenariuszowo przez Żulczyka i Skoniecznego, zagrana przez drugiego z wymienionych, postać nieistniejącego rapera deklamuje wersy lepiej niż większość rzeczywistych reprezentantów kultury hip-hop, pytano o płytę oraz powtarzano charakterystyczne, wylansowane przez bohatera hasło – „sztywniutko”, przewijające się w serialu pod postacią logotypu zarządzanej przez Pioruna marki odzieżowej. Fenomen bohatera łączyłem wtedy ze zjawiskiem experimental crossingu – przenikania zmyślonej postaci do zbiorowej świadomości, fuzji rzeczywistości i fikcji, zbadanego i opisanego w 2017 roku przez naukowców z uniwersytetu w Durham, współpracujących z dziennikiem „The Guardian”. Widziałem w nim także zlepek charakterystycznych detali ułatwiających odbiorcom odnalezienie rzeczywistych odpowiedników – powołując się na opisaną przez Eileen John część pracy zbiorowej z 2016 roku, zatytułowanej Fictional Characters, Real Problems, w wyrazistości Pioruna szukałem reprezentacji ulicznych raperów, obecnych na polskiej scenie od wielu lat. Ponad pół roku później powidoki zamieszania, jakie wywołała stworzona przez Krzysztofa Skoniecznego postać, co prawda słabną, ale nie gasną. Piorun ze świadomości widzów oraz fanów gatunku nie zniknie jeszcze na długo, choć w Ślepnąc od świateł pojawił się na ekranie zaledwie kilka razy. W gruncie rzeczy nie spędził na nim nawet pół godziny, jednak kreujący oraz grający go reżyser wykorzystał te krótkie momenty nad wyraz dobrze, opierając trzecioplanową postać na przemycie treści z rzeczywistego świata, rozszerzając jej działalność na inne plany serialu oraz opierając się, choć niejednoznacznie, na stereotypach. By Pioruna stworzyć, zagnieździć w fikcji, a później uwiarygodnić, tym samym dając mu przepustkę do świata rzeczywistego, wystarczyło zaledwie kilka scen.

SCENA PIERWSZA: PIORUN RODZI SIĘ Z RZECZYWISTOŚCI

Piorun pojawia się w serialu z hukiem. Z wrzaskiem, z wystrzeliwującymi spomiędzy zębów strugami śliny, z paleniem fur, rac, czterdziestoma chamami bez koszulek – jak opisuje swój własny teledysk Kubie, głównemu bohaterowi serii. Fikcyjny raper w swoim pierwszym serialowym występie jawi się jako ulicznik z krwi i kości, acz przerysowany, odurzony wszechobecnymi w produkcji substancjami. Jest pastiszowym ulepem, zbiorem wszystkich wyobrażeń o muzyce ulicy – w swoim pierwszym dialogu rzuca: Cebas i Piorun, w głowie się nie mieści, ostentacyjnie parafrazując tekst Wilka WDZ, członka kolektywu Hemp Gru, z utworu To jest to. Pioruna stwarzają nawiązania, tropy adresowane do świadomego widza.

Także jego rap wydaje się być znajomy, „zsamplowany” z rzeczywistości. Teorie wokół postaci Pioruna, sugerujące zaangażowanie w jej kreację rapowego duetu PRO8L3M, krążyły w internecie od samej premiery – ostateczne potwierdzenie tychże odnaleźć można w książce To nie jest hip-hop – rozmowy 2, autorstwa Bartka Strowskiego i Jacka Balińskiego. W umieszczonym w książce wywiadzie Oskar – połowa PRO8L3Mu – przyznaje się do napisania Piorunowi tekstów, będących uproszczonymi odsłonami charakterystycznego stylu deklamacji:  (…) po to, żeby Krzysiek, nieobyty z rapowaniem, mógł sobie z nimi poradzić. Lirykę osadziłem mocno w realiach serialu. Pierwsze podejścia Krzyśka przed mikrofonem nie były zbyt obiecujące, w związku z czym spędziliśmy w studiu naprawdę wiele dni, ale efekt końcowy okazał się spoko. Wydawało mi się, że ludzie nie poznają mojego pisania, ale wyszło na to, że wcale nie jest tak trudno mnie zidentyfikować – pewnie przez to, że scenariusz serialu był bliski moim tekstom z płyt PRO8L3Mu. Dilerzy, świat nocnej Warszawy… – mówi raper.

SCENA DRUGA: PIORUN ISTNIEJE W SERIALU POZA SAMYM SOBĄ

Piorun tym razem nie rapuje, nie bierze narkotyków, egzystuje gdzieś na tyłach, w tej scenie nie pojawia się w ogóle. Ale i tak zaznacza swoją obecność. 

Trzecioplanowy bohater siedzi z partnerką przy śniadaniu rodem z periodyku „Przyślij Przepis”: pomidorki, ogóreczek, masełko, bułeczki i buziaczki. Sielankę przerywa nagłe pukanie do drzwi, po którym w kamienicznej kuchni-pokoju dziennym pojawia się stary znajomy bohatera, skory do windykacji długu sprzed lat. Zszokowany bohater siedzi przy stole z dziewczyną, dzięki panoramicznemu ujęciu bardzo dobrze widać bluzę kobiety. Partnerka zadłużonego dżentelmena nosi ubrania z emblematem fikcyjnej marki Sztywniutko. Bohatera granego przez Skoniecznego w tej scenie nie ma, widzowi przypomina się jednak o jego istnieniu – wspomniana przelotnie na początku serialu marka zakorzenia w jego rzeczywistości postać jej twórcy, podbijając ją dodatkowym, wzbogacającym świat własny serii, elementem.

SCENA TRZECIA: PIORUN POZA EKRANEM

Jeden z końcowych odcinków serialu. Piorun, ukrócony przez Dario – prawdziwego ulicznika, gangstera złego do szpiku kości, którego postać wykreował mistrzowsko Jan Frycz, po reprymendzie ze strony mafijnego bossa zmienia się nie do poznania. Scenariusz obdziera go z rapowego sznytu, zabiera mu złoto, prawilność, ulubione narkotyki, pozostawiając go samemu sobie, skurczonego, wciśniętego w wełniany bezrękawnik, na środku przydomowego, ciasnego garażu. Piorun siedzi w nim nad stosem kartek, nowych projektów dla marki Sztywniutko, promującej teraz (tj. po wymuszonej przemianie bohatera) zdrowy tryb życia: zero prochu, zero wódy, nawet browara. Krucjata antymelanżowa. Te chłopy od tamtego chłopa, (…) przyszli i cały utarg z firmy mi zabrali – stwierdza Piorun.

W momencie, w którym widz, nasycony teledyskami, anturażem, muzyką czy inspirowanym więziennym slangiem językiem postaci, uwierzył w nią na tyle, by prosić o rozszerzenie jej działalności poza fabularne ramy serii, twórca wywraca jej istnienie do góry nogami, tym samym dodając jej oryginalności i stawiając pytanie o granice stereotypu. 

PIORUN POZA STEREOTYPEM

„Graficzny” charakter najnowszych tekstów kultury sprawia, że trudno dziś o postaci wyraziste, niebędące jedynie zlepkiem kilku dosłownych dekoracji – nawet na dalszym planie, w którym na bliskość stereotypu zezwala się bardziej. Umiejętnie napisana na rzecz filmu historia oraz jej składowe z rzeczywistego świata biorą dużo, ale też wnoszą do niego coś od siebie, w formie myta.

Nie wiem, czy postać Pioruna samym swoim istnieniem w serialu wnosi do prawdziwego świata cokolwiek istotnego. Myślę jednak, że fakt, iż zdobyła grupę rzeczywistych fanów, stanowi istotny przykład procesu wyraźnego zarysowania i zręcznego ożywienia bohatera fikcji. Ukończywszy tekst, jeszcze raz przejrzałem komentarze pod teledyskiem do napisanego na potrzeby serialu utworu Od braci dla braci. Długogrającej płyty Pioruna domagano się w nich ledwie miesiąc temu – postać rapera, który nie istnieje, wciąż żyje w wyobraźni fanów i ma się całkiem nieźle.

Projekt jest współfinansowany ze środków Miasta Krakowa.