Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Kochasz jak kapitalista (M. Napiórkowski „Kod kapitalizmu…”)

Recenzje /

Książka Kod kapitalizmu. Jak Gwiezdne Wojny, Coca-Cola i Leo Messi kierują Twoim życiem Marcina Napiórkowskiego, to ambitna próba wyjaśnienia porządku współczesnego świata, jego niewidzialnej gramatyki i semantycznych zagadek. Tyleż udana, co nieprzyjemna w odbiorze.

Najpierw populistyczny przykład anegdotyczny i próba wczucia się w sytuację badacza. Zwróciliście kiedyś uwagę na zachowanie klientów w dyskontach spożywczych? Nienaturalnie ożywione dzieci znające na pamięć wszystkie nazwy towarów. Wyniosłe matrony zachowujące się tak, jakby spełniały konsumpcyjne kaprysy co najmniej w londyńskim Harrodsie, choć przecież tak naprawdę kupują tanie i niezdrowe jedzenie w osiedlowej Biedrze. Zagubieni emeryci, których przytłacza pstrokaty chaos, wciąż kojarzący się w Polsce z dostatkiem. A w tym wszystkim my. Niby chcemy szybko zrobić zakupy i jak najprędzej opuścić przedsionek kapitalistycznego piekła, a jednocześnie co rusz przystajemy, dziwimy się promocjom, wymyślnym towarom, walczymy z pokusą kupowania niepotrzebnych rzeczy. Smutne i dziwne, prawda? Otóż nie. I nawet jeśli uważamy się za świadome jednostki, gardzące wszem i wobec bezmyślną konsumpcją, nie jesteśmy wolni od jej przemożnego wpływu.

Ot, kapitalizm. Wyzyskuje bosonogich biedaków w krajach peryferyjnych i niedowartościowanych specjalistów w krajach średniozamożnych. Marnuje codzienny trud ludzi i wszelkie inne zasoby. Gwałci, kradnie, oszukuje i pewnie już niebawem zniszczy nasz świat. Skoro w kilku powyższych zdaniach pozbyłem się balastu lewackiej nienawiści, teraz mogę ze swobodą przejść do obserwacji poczynionych przez Napiórkowskiego. Autor Kodu kapitalizmu nie ocenia, nie wystawia moralnych świadectw, nie wysuwa oskarżeń wobec systemu, w którym żyjemy. Koncentruje się na tym, jak kapitalizm działa na poziomie semiotycznym, jak przenika naszą świadomość, aspiracje, marzenia. Udowadnia, że sposób organizacji ekonomicznej rządzi nie tylko naszymi portfelami, ale też językiem i emocjami, w tym miłością (!).

Książka Napiórkowskiego pełna jest opowieści, które udowadniają, że kapitalizm wpływa na postrzeganie świata nawet jego najbardziej zagorzałych przeciwników. Feministyczny bunt przeciw sztucznie tworzonym kanonom urody lub lewicowa niechęć do międzynarodowych korporacji nie pozwalają odciąć się od środowiska, w jakim przyszło nam żyć. Napiórkowski tłumaczy, że kapitalizm jest jak gramatyka. Posługując się językiem, nie zwracamy uwagi na rządzące nim reguły. Dorastając w systemie, który poprzez kreowanie wyobrażeń, horyzontów, przysposabia do określonych zachowań, chcąc nie chcąc przyswajamy sobie jego prawidła.

Do najciekawszych i zarazem najsmutniejszych fragmentów Kodu kapitalizmu należą te, w których autor opowiada o konsumpcyjnych zwyczajach dzieci: Dzieciństwo jest stopniowym procesem uświadamiania sobie własnej niemocy. Dorastając w kapitalizmie (lub ucząc się go w procesie transformacji), od rzeczy zrobionych, wymyślonych, narysowanych, uczymy się woleć te kupione. Najlepiej, oczywiście, oryginalne, odpowiednio ometkowane, naznaczone błogosławieństwem franczyzy. W setkach czy tysiącach drobnych, codziennych interakcji uczymy się kochać logotypy, wstydzić podróbek, wyśmiewać samoróbki. Te gorzkie spostrzeżenia zyskują dopowiedzenie w rozdziale poświęconym symbolice państwowej, pamięci historycznej oraz „markom narodowym” i w wieńczącym książkę eseju Koszulka z Žižkiem, czyli ostateczna perwersja kapitalizmu. Otóż: Dawny kapitalizm sprzedawał produkty. Na przykład koszulki. Nowy kapitalizm sprzedawał bunt, czyli koszulki z Che Guevarą mówiącym, że kapitalizm jest zły. Ale dopiero w trzecim kroku dokonuje się ostateczny akt perwersji (Hegel dostrzegłby tu pewnie syntezę). Dziś kapitalizm sprzedaje koszulki ze Slavojem Žižkiem mówiącym, że kapitalizm podporządkował sobie już nawet Che Guevarę. Aż chciałoby się powtórzyć legendarne and so on, and so on słoweńskiego filozofa.

Kod kapitalizmu ma sporo zalet. Pozwala otrząsnąć się z nadmiaru dobrego samopoczucia, lepiej zrozumieć przyczyny naszych codziennych decyzji, poznać strategie i efekty uboczne wielkich przedsiębiorstw. Autor umiejętnie unika prostego krytykanctwa. Zachowuje naukowy dystans.

Jednocześnie coś w tej książce mnie drażni i nie pozwala czerpać pełnej satysfakcji z lektury. Początkowo sądziłem, że powodem jest niechęć autora do zajmowania jednoznacznego stanowiska i gromkiego potępiania systemu. Ale gdyby Kod kapitalizmu był jadowitym pamfletem, straciłby sporo ze swoich naukowych walorów. Szukając odpowiedzi, trafiłem na pojawiający się w tekście akronim TINA: there is no alternative. Kapitalizm niepodzielnie rządzi światem i nie ma dość „lewackiej koszulki”, która (noszona jak zbroja) mogłaby nas przed nim chronić.

 

Marcin Napiórkowski

Kod kapitalizmu. Jak Gwiezdne Wojny, Coca-Cola i Leo Messi kierują Twoim życiem

Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2019

Liczba stron: 304

Jan Bińczycki

(ur.1982) – bibliotekarz, publicysta, regionalista współzałożyciel kolektywu „Tłusty Druk”, co tydzień prowadzi program pod tą samą nazwą na kanale Reset Obywatelski.