Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Ṯalāṯa: Jesienne dni winnicy

Artykuły /

Języka arabskiego zacząłem się uczyć na Uniwersytecie Jagiellońskim. Początkowa fascynacja szybko ustąpiła konsternacji wywołanej gramatycznymi zawiłościami, wplecionymi w meandry obcego alfabetu. Po trzecim semestrze umiałem z trudem opowiedzieć o wakacyjnych planach, co też zaprezentowałem w trakcie egzaminu ustnego. Wraz z zaliczeniem otrzymałem wówczas od prowadzącej niewielką książeczkę, oprawioną w znikomej urody okładkę. Po pobieżnym przekartkowaniu odłożyłem prezent na dolną półkę regału, traktując go raczej jako sentymentalny artefakt niż potencjalną lekturę. 

Dwa miesiące później siedziałem na balkonie sporego mieszkania w ormiańskiej dzielnicy Bejrutu. Codziennie rano wypijałem tam kubek gorącej kawy, przyrządzonej z dwukrotnie filtrowanej kranówki, która mimo tych zabiegów wciąż smakowała rozpuszczonym plastikiem. Przy akompaniamencie hałasów z nieodległej ulicy Armenia sporządzałem listę miejsc, które chcę odwiedzić w Libanie. W zestawieniu musiało pojawić się górskie miasteczko Baszarri, ważny ośrodek dla lokalnych maronitów i doskonała baza wypadowa do wędrówki na najwyższy szczyt Libanu – Kurnat as-Sauda. Nieopodal centrum, które w Baszarri stanowią okolice dominującej nad domami Katedry św. Saby, znajduje się skalny klasztor, jeden z wielu tego typu przybytków w okolicy. Urządzone w górskim zboczu klaustrofobiczne wnętrza nie zapewniają dziś jednak odosobnienia okolicznym eremitom. Dawny klasztor Mara Sarkisa jest bowiem miejscem pamięci o innym mistyku, niejakim Khalilu Gibranie – libańskim poecie i malarzu. Kiedy w upalny poranek zobaczyłem to nazwisko w opisie rozdziału z przewodnika Bradta, powróciło do mnie wspomnienie owej darowanej książeczki, na której mało gustownym krojem zapisano tytuł Prorok.

Muzeum Khalila Gibrana, Liban, 2019, fot. Filip Ryba

Gibran, ustami tytułowego proroka Al-Mustafy, poucza zebrany tłum i samych czytelników: 

Ja jestem również winnicą, i moje owoce

będą zebrane i włożone do prasy 

i będę tak jak młode wino

ukryte w dzbanach wieczności.

Wizyjną twórczość poety wypełnia motyw wina. Nie stanowi ono jednak kontry wobec ascetycznej postawy Gibrana, mimo że: byłoby dobrze, abyście żyli jedynie zapachem ziemi. Wino staje się możliwością zachowania rzeczy, pochwycenia jej wbrew mijającemu czasowi. Jest symbolem aktu przypominania w rzeczywistości bez jasnego punktu odniesienia, która w mistycznym malarstwie jawi się jako pusty, skalisty krajobraz albo rozmyta plama barwna. Prorok puentuje:

A zimą, kiedy czerpiecie wino,

pozwólcie, by każdy jego puchar

stał się w waszym sercu pieśnią.

A pieśń ta niech stanie się wspomnieniem

jesiennych dni winnicy

Współczesne libańskie wino jest wyjątkowe. Przez sommelierów bywa opisywane jako owocowe, delikatne, lekko szorstkie. Choć dziś proces wytwarzania tego trunku bazuje przede wszystkim na metodach francuskich, to okoliczne ziemie stanowią jedną z globalnych kolebek przemysłu winiarskiego. W okresie egipskiego Starego Państwa wino sprowadzano na dwór faraoński z Byblos, miasta oddalonego od centrum współczesnego Bejrutu o niecałe 30 kilometrów. Także inne ośrodki fenickie, takie jak Sydon i Tyr (dzisiaj Sajda i Sur), słynęły z produkcji wysokiej jakości trunków w całym okresie starożytnym. Tradycje winiarskie przetrwały kolejne wieki głównie dzięki częściowej niezależności milletów w czasach Imperium Osmańskiego. Millety stanowiły porządek prawny gwarantujący sporą autonomię mniejszościom religijnym na obszarze sułtanatu. Do dziś sztuką wytwarzania wina zajmuje się tu głównie ludność niemuzułmańska. 

Większość libańskich winnic skupia się w żyznej Dolinie Bekaa, rozciągniętej między górami Liban na Zachodzie a pasmem Antylibanu na Wschodzie. Okoliczne szczyty pozwoliły na wytworzenie specyficznego mikroklimatu, gdzie stosunkowo chłodne noce rekompensują upalne dni, a ulewne, zimowe deszcze zapewniają odpowiednią wilgotność. Wraz z kamienistą glebą i optymalną wysokością bezwzględną tworzy to nadzwyczaj dobre warunki do uprawy winorośli. 

Nieopodal miasteczka Zahle, administracyjnej stolicy regionu, znajduje się Château Ksara, najbardziej znana libańska winnica. Założona w 1857 roku przez Zakon Jezuitów zasłynęła z produkcji pierwszego w kraju wytrawnego wina. Jej dynamiczny rozwój okazał się możliwy dzięki odkryciu systemu grot i korytarzy, które zapewniały warunki do leżakowania wypełnionych winem beczek dzięki stałej, niskiej temperaturze i odpowiedniej wilgotności. Château Ksara stało się z czasem częścią współczesnej tożsamości Libańczyków, a samo wino zaczęło odgrywać coraz istotniejszą rolę w literaturze i sztuce regionu. 

W 1982 roku, na znak protestu wobec inwazji Izraela na Liban, w swoim mieszkaniu nieopodal  bejruckiego Uniwersytetu Amerykańskiego samobójstwo popełnił sześćdziesięciotrzyletni mężczyzna – Chalil Hawi, jeden z najważniejszych poetów libańskich XX wieku. Hawi pisze:

W komórkach kości, w jądrach komórek,

w oddechu słońca, w przezroczu luster,

w skrzypieniu drzwi, w otoczce ziarna, 

w winie, w zgniłej wodzie

przenikającej ściany

dreszcz nieuchronnej śmierci!

Poezja Hawiego zalana jest winem, które nierzadko staje się synonimem bogactwa i przepychu. Tym winem można się upoić, można dzięki niemu zapomnieć, można coś zmyć, nigdy jednak nie pozwala ono realnie zmienić nieznośnej rzeczywistości. Poeta pisze:

Nie głoszę, że anioł boży

wlał młode wino i żar zielony

w moje ciało skute lodem. 

Że oczyścił żyły 

z krwi zatrutej ropą i jadem.

[…]

Nie głoszę. Sam tego nie wiem…

W twórczości Hawiego wino staje się jednym ze środków do ujawnienia nieusuwalności libańskich tragedii, które stanowią jądro tego, co należałoby określić mianem współczesnej libańskości, bowiem:

Jesteśmy z Bejrutu, niestety, urodziliśmy się

z wypożyczonymi twarzami i mózgami,

nasza myśl rodzi się na ulicy niczym prostytutka

i spędza swe życie udając dziewicę.

Wino łączy się tu z problemem pamięci. Związek ten jest jednak ze swej natury ambiwalentny, bo przecież proces wytwarzania wina stanowi rodzaj konserwacji, zachowania pożądanych  właściwości, tymczasem samo picie trunku to nierzadko gorączkowa próba zapomnienia. Ten rozziew pozwala wyrazić rodzaj sprzeczności ukrytej w samym środku wspomnianej już libańskości, która sytuuje się na fundamentach bogatej, lecz druzgocącej przeszłości, każąc jednocześnie zapomnieć o traumach wojen, terroru i nieustannie krążącego widma kolejnych konfliktów. Efektem tej sprzeczności jest wyrwa, której nie da się zapełnić ani zalać. Tak pisze o tym Hawi:

Manna i miód,

wino, jakiego nie znają dzbany!

Nikt nie jest głodny prócz jaskini.

To paszcza daremnie otwarta,

a wyschnięta ręka wyciąga się i zaciera

bezsilnie suchą linię…

To w pewnym sensie diagnoza całego Bliskiego Wschodu, regionu, którego największym problemem jest  powracająca i nieustępliwa pamięć. Wspomnienie potęgi kalifatów krzyżuje się tu z serią następujących po sobie porażek, których zwieńczeniem stała się wojna w Iraku. Libański intelektualista Amin Maalouf w eseju dotyczącym dynamiki współczesności puentuje: Od tej pory trwa rozdzierający rozrachunek, lecz towarzyszy mu gorycz i strach. A także eksplozja wiary, która niezbyt dobrze maskuje bezmiar rozpaczy.

Wspomniane muzeum Khalila Gibrana gromadzi jego dzieła i przedmioty codziennego użytku, miesza w kolejnych pomieszczeniach mistyczną twórczość z materialnością zwyczajnych rzeczy, przedstawienia smukłych, nagich postaci wśród skał sąsiadują z wysłużonymi meblami. Minąwszy labirynt małych pokoi natrafia się na wąskie schody prowadzące do podziemnej krypty, w której spoczywa ciało poety.

Groty i korytarze w winnicy Château Ksara, Liban, 2019, fot. Filip Ryba

Kilka dni po pobycie w Baszarri byłem w winnicy Château Ksara. W grotach i korytarzach, pamiętających czasy Imperium Rzymskiego, poczułem ten sam zapach mokrych kamieni, który unosił się w krypcie Gibrana. Pomiędzy beczkami pełnymi czekającego na swoją kolej wina powróciło do mnie wspomnienie epitafium, wypisanego na drewnianej tabliczce przy grobie poety:

Jestem żywy jak ty

I teraz stoję przy tobie

Zamknij oczy i rozejrzyj się

dookoła, a zobaczysz mnie

przed sobą.

***

W pracy nad tym tekstem korzystałem z następujących publikacji:

Khalil Gibran, Prorok, tłum. nie podano, Wydawnictwo Salezjańskie 2004.

Pieśni gniewu i miłości. Wybór arabskiej poezji współczesnej, tłum. i red. Krystyna Skarżyńska-Bocheńska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1990.

Jan Subart, Opętanie. Liban, Państwowy Instytut Wydawniczy 2015.

Amin Maalouf, Rozregulowany świat. O kryzysie naszych cywilizacji, tłum. Wojciech Prażuch, Czytelnik 2011.

***

Ṯalāṯa (ثلاثة) to arabskie określenie na cyfrę trzy, a także tytuł, który zdecydowałem się nadać  niniejszemu cyklowi trzech tekstów – krótkich spojrzeń na wybrane aspekty bliskowschodniej kultury. To szybkie rzuty oka, impulsy, migawki i doświadczenia z regionu, który zbyt często skrywa się pod płachtą wojennych barw i niezrozumiałej agresji. To gest bardziej czułego spojrzenia w jego stronę. 

Projekt „Kultura w akcji” jest współfinansowany ze środków Miasta Krakowa.

Filip Ryba

(ur. 1996) – na co dzień student w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ, w przerwach podróżnik amator. Lubi łączyć perspektywę ponowoczesną z bliskowschodnią codziennością. Ma słabość do sukulentów, francuskiego poststrukturalizmu i powieści Orhana Pamuka.