Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Złe dane. Transmediale 2015

Artykuły /

metadane

                                                      informatyka afektywna

self-quantification

eye-gazing                                         biometryka

 gamifikacja                            optymalizacja                         face-tracking

matematyzacja

akceleracja                                                     personalizacja

profilowanie                           przewidywanie                       usieciowienie

psychopolityka

 

Z powyższej neologicznej zupy pojęć wyłania się zestaw słów-kluczy tegorocznej edycji 28 berlińskiego festiwalu Transmediale, który nadaje ton krytycznemu dyskursowi cyfrowego zwrotu ostatnich dekad. Zaplanowany na pięć dni program wystaw, wykładów, performansów i warsztatów dotyczył wybranych aspektów akcelerującej digitalizacji w różnych obszarach kultury i codzienności mediatyzowanej przez nowe technologie.

trans1

Capture All – hasło ukute jako motyw przewodni festiwalu odwoływało się do zjawiska Big Data oraz postępującej algorytmizacji. Algorytm jako neoliberalna ideologia ma służyć ciągłej optymalizacji oraz sprawić, że wszystko będzie przewidywalne. Diagnoza kuratorów przygotowujących berliński festiwal jest złowroga, wręcz fatalistyczna. Powolna dekonstrukcja cyberpunkowych nadziei na nowe, lepsze, cyfrowe jutro właśnie dobiegła końca. Jesteśmy pod rządami wielkich korporacji, algorytmicznego dyspozytywu (tzn. urządzenia), opanowani szaleństwem gromadzenia i analizowania pozbawionych sensu danych. Postorwellowska retoryka towarzysząca Transmediale wydaje się nie mieć wielu punktów wspólnych z ciągle dominującym na rodzimym gruncie sposobem narracji o platformach 2.0 jako przestrzeni współpracy, uczestnictwa i pożądanej demokratyzacji. Jednoosobową, samotną krucjatę przeciwko Big Data prowadzi w cyberpesymistycznym tonie Wojciech Orliński na swoim facebookowym profilu oraz w ostatniej książce Internet. Strach się bać. A że jest czego, zaraz się przekonamy.

Część konferencyjna festiwalu, na którą składały się panele dyskusyjne i prezentacje zaproszonych gości, podzielono na trzy robocze moduły odnoszące się do sfer życia prywatnego, zawodowego oraz czasu wolnego.

trans2

PRACUJ

Drogi czytelniku, jeśli czytając ten tekst, sądzisz, że oddajesz się błogiemu odpoczynkowi po ciężkim dniu pracy, gdy w tle gdzieś pobrzękuje wesoło i niezobowiązująco Facebook/Twitter/YouTube, nic bardziej mylnego. Rozpocząłeś właśnie drugi etat w fabryce Marka Zuckerberga et consortes, w której informacje o nas, preferencje i interakcje z innymi użytkownikami są przetwarzane na komercyjnie sprofilowany strumień danych. Obietnica, że technologia uwolni nasz czas, okazała się złudna, wszyscy bowiem wykonujemy emocjonalną pracę (lubiąc, udostępniając, wyrażając opinie), dostarczając w ten sposób internetowy kontent w ramach ekonomii daru, która okazuje się wysoce nieodwzajemniona.

Wystąpienia zaproszonych do tego panelu teoretyków konfrontowały powojenne zdobycze związków zawodowych realizujące się w haśle „888 – 8 godzin pracy, 8 godzin wypoczynku, 8 godzin snu” ze współczesnym paradygmatem pracy jako pasji i neoliberalnego przykazania „rób to, co kochasz”, które powoli zamazują granicę pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Czas pracy rozciąga się więc do 24 godzin, gdy kreatywnym należy być zawsze, a najlepsze pomysły mogą się pojawiać nawet w trakcie snu. Na dyskursywnym horyzoncie wyłania się więc zaczerpnięte z marksistowskiego słownika pojęcie „cyfrowego wyzysku”, któremu mamy być poddani. Nowa formuła kognitywnej, niematerialnej pracy znosi także możliwość oporu i protestu (czy możemy zastrajkować przeciwko samym sobie?). Jeden z festiwalowych projektów, Wages for Facebook amerykańskiej aktywistki Lauryn Ptak, ma zwrócić naszą uwagę na niematerialną pracę wykonywaną przez użytkowników Facebooka oraz monetyzację pojęcia przyjaźni, jakiej miałyby być poddawane nasze interakcje online. Przepisując feministyczny manifest o nieodpłatnej pracy domowej wykonywanej przez kobiety, Ptak łączy współczesne pojęcie cyfrowego wyzysku z postulatami ruchów kobiecych z początku lat 70 i skłania do przemyślenia istoty pracy. Stąd też obecność na festiwalu krytyki cyberfeministycznej, opierającej się na pojęciach troski i afektu. Jako niematerialne, niebazujące na zysku mają one służyć wspólnocie, a nie wymianie towarowej i proponować rozwiązania alternatywne wobec korporacyjnego reżimu.

trans3

ŻYJ

Jak widmo nad festiwalowymi debatami o współczesnej formule codzienności unosił się duch Michaela Foucaulta, którego klasyczne pojęcia panoptykonu, produkcji podmiotowości i biopolityki były odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Najwięcej uwagi poświęcono złowieszczemu zagadnieniu „algorytmicznego urządzenia” odwołującego się do słynnego pojęcia govermentality, ale tym razem zarządza się nie ludźmi, lecz danymi. Big Data: surowe, obsceniczne dane wyłaniają się z tego obrazu jako nowe obiekty semiotyczne, ale pozbawione kluczowej części równania – swoich signifié. Płynące nieprzerwanie zera i jedynki to pozornie obiektywne, mówiące same za siebie „fakty” produkujące „wiedzę” o nas. Jednak pozbawione mediacji języka, poziomu symbolizacji i interpretacji metadane wyłaniają się z tego obrazu raczej jako stan czystej, antyhumanistycznej natury. Matematyka ma dziś wyrastać na nową epistemologię władzy – produkcja wiedzy oparta jest bowiem o statystykę i algorytmy. Czeka nas prawdziwy koniec historii i wyobraźni: doświadczenie autobiograficzne zamienia się w pozbawione narracji przypadkowe zdarzenia umieszczone na osi czasu, a obiektywne dane opracowywane przez algorytmy na podstawie statystki mogą przewidywać nasze przyszłe wybory, preferencje i zachowania. Jakby tego było mało, sami poddajemy się nieustannej optymalizacji, obsesyjnie instalując aplikacje śledzące naszą produktywność, jakość snu, nawyki żywieniowe i redukując każdą naszą aktywność do jej funkcjonalnych elementów.

Odnosiłam nieodparte wrażenie, że coraz trudniej uchwycić tę kondycję poprzez krytyczną działalność artystyczną. Na wystawie głównej zaprezentowanej w Haus der Kulturen der Welt dominowały projekty o logice dekonspiracji, oparte na zasadzie dość prostego przekładu zjawisk technologicznych na język sztuki. W takim tonie utrzymane były między innymi „Face Cages” Zacha Blasa – spreparowane metalowe maski wymodelowane na bazie aplikacji rozpoznających ludzką twarz. Zmaterializowane i założone przez ich właścicieli okazują się niezwykle bolesne w noszeniu, na wzór średniowiecznych narzędzi tortur. Podobnym tropem podążyła Heather Dewey-Hagborg, która stworzyła „Invisible – pierwszy podręczny zestaw do ochrony naszej biologicznej prywatności” składający się z dwóch małych fiolek. Rozpylając zawartość pierwszej z nich, mamy usunąć 99,5% naszego DNA pozostawionego w przestrzeni publicznej, druga natomiast tę mikroresztkę rozsiewa wokół i tworzy chmurę genetycznego chaosu.

trans4

BAW SIĘ

Podczas tego panelu przyglądano się procesowi gamifikacji (gamification), czyli przemiany wszystkich aspektów codziennego życia, jak sport i zabawa, w grę poddaną określonym regułom współzawodnictwa i dążeniu do zwycięstwa. I tu znowu przykra diagnoza: zabawa to nowy sposób na utowarowienie, kontrolę i dozór. Koncepcje gier z powodzeniem wykorzystywane są w wielkich korporacjach, by wzmagać produktywność swoich umęczonych „pełnoetatową zabawą” pracowników. Po godzinach sami chętnie poddajemy się tej samej logice, podejmując wyzwania spalania kalorii czy przebiegniętych kilometrów i dzieląc się swoimi wynikami ze znajomymi sfrustrowanymi zaśmieconym wallem. Gamifikacja działa na nas tak dobrze, bo oferuje natychmiastowy odzew i wrażenie progresu. Dyskusje wokół tego cyklu wykładów angażowały się w próbę odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób odzyskać swobodną, wspólnotową zabawę. Jedną z propozycji była mobilna aplikacja DeadSwap 2.0 berlińskiej grupy Telekomunisten, która stworzyła sekretny offline’owy system wymiany plików między użytkownikami. Korzystający z aplikacji mają za zadanie przenosić, a następnie ukrywać przed innymi nośnik danych. Sednem zabawy jest to, że cała komunikacja jest otwarta i dostępna dla wszystkich, więc muszą się oni wykazywać zdolnościami maskowania się, szyfrowania, niepozostawiania cyfrowych śladów. Niewinne podchody bawiąc, uczą, pokazują bowiem zasadę działania współczesnego internetu, gdzie zachowanie prywatności wymaga nie lada sprytu i wysiłku.

Czy faktycznie tracimy naszą podmiotowość, by stać się oddychającymi agregatami danych? Trudno uniknąć wrażenia, że fatalistyczne transmedialowe wizje popadają niekiedy w technologiczno-naukowy determinizm. Przyjmując elitarne pozycje, obejmują swoim refleksyjnym okiem wąską grupkę właścicieli korzystających z Ubera, kont na Amazonie i smartwatchy. Momentami również wydają się teoretyzować w oderwaniu od doświadczeń przeciętnych użytkowników internetów, którzy dalecy są od modelowych, posłusznych konsumentów. Często bowiem produkowane o nas supercenne dane okazują się bujdą na resorach: albo nie mają żadnej wartości komercyjnej, albo wytwarzają efekt przeciwny do zamierzonego. Modele do wykorzystania danych z social media dla biznesu opracowywane przez tęgie głowy z najlepszych uniwersytetów są dość omylne, nawet jeśli nie chcemy ich zbytnio oszukać. Wrzucając siebie w wirnik metadanych, okazałam się raczej konserwatywnym, mało rozgarniętym (jedyne 42% inteligencji) 26-letnim mężczyzną.

Autoironicznym komentarzem do całości berlińskiego wydarzenia był dla mnie pokaz krótkiego filmu Year 1999 AD Lee Madena. Film przedstawia wizję „domu przyszłości” – wyobrażonego w 1967 roku. Cztery dekady temu marzyliśmy o niczym innym jak o milionach elektronicznych gadżetów, o superbezpiecznych domach objętych 24-godzinnym monitoringiem, o domowych komputerach skanujących nasze ciała, umiejących analizować informacje dotyczące naszego zdrowia, sprawności, preferencji żywieniowych i samopoczucia. Takie życie sobie wyśniliśmy i żyjemy w przyszłości.

Ewa Drygalska

(ur. 1984) – absolwentka filmoznawstwa i doktorantka w Instytucie Amerykanistyki UJ, gdzie przygotowuje pracę doktorską na temat kina blaxploitation. Lubi rap i filozofię postsekularną. Żartuje, że jest feministką.