Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Wszyscy jesteśmy żółtodziobami (M. Różyc „Nowa moda polska”)

Recenzje /

My wszyscy, którzy się tutaj [w Polsce, przyp. aut.] zajmujemy modą, jesteśmy w jakimś sensie żółtodziobami

Marcin Różyc w wywiadzie dla poznańskiej księgarni Bookoff

 

Kto oczekiwał kompendium wiedzy o nowej modzie polskiej, może poczuć się zawiedziony. Marcin Różyc w swej próbie opisania nowej polskiej mody, która kreuje ambitną, i w pewnym sensie, wyrafinowaną modową kulturę podejmuje temat mody lat dwutysięcznych i 90., rozpoznając go niezwykle pobieżnie, na podstawie prac projektantów dobranych w niezrozumiały sposób. Choć podkreśla on we wstępie, że nie jest to opracowanie historyczne, które rzetelnie i szeroko przedstawia dzieje najnowszej mody w Polsce, brakuje wyraźnego dopowiedzenia, że oto na ręce czytelnika złożony zostaje zaledwie szkic, zarys, subiektywny wybór tworzonej nad Wisłą mody.

Sięgając po Nową modę polską, chciałoby się puścić w niepamięć osławione popisy autora na platformie Natemat.pl, gdzie ze swoistą konsekwencją relacjonował kolejne pokazy zaprzyjaźnionych projektantów. Dziennikarskie zacięcie prezentował w „modowych reportażach”, m.in. w tym o detektywistycznym tytule Horror w modzie! Czyli co można znaleźć w kieszeniach spodni od wielkiego kreatora, w którym opisywał znalezienie tipsa w kieszeni świeżo zakupionych szortów Dries Van Noten. Była to akceptowalna szczypta humoru i ekscentryzmu w wydaniu warszawskiego dziennikarza, przechadzającego się swego czasu na branżowych imprezach z nieodłącznym pieskiem. Sam autor, po trosze przemycający na polski grunt amerykański lajfstajl, we wstępie Nowej mody polskiej zauważa, że współczesny wizerunek mody ukształtowała głównie prasa celebrycka i telewizyjne programy przyciągające miliony widzów. I w tym punkcie trudno byłoby się z Marcinem Różycem nie zgodzić, bo rzeczywiście przeciętny Polak swoją wiedzę o modzie czerpie z kolorowych czasopism, w których pomiędzy jednym skandalem a drugim przeciągnięty jest czerwony dywan z pretendującymi do grona „sław” gwiazdkami wyznającymi głównie filozofię ZIEŃ. Trudno jest się jednak temu dziwić w społeczeństwie pozbawionym ugruntowanej kultury mody. Joanna Klimas w jednej z rozmów z autorem omawianej książki podkreśla, że w Polsce na przełomie lat 90. i dwutysięcznych to, co wydawało się ekstremalną wiochą, zaczynała kupować elita finansowa. Na ratunek polskim gustom przybywało wielu kształcących się poza granicami kraju młodych wizjonerów pragnących uświadomić Polaków, że pokazywane na okładkach brukowców kreacje nie stanowią o rzeczywistej polskiej modzie, a jedynie są celebryckimi pląsami w cekinowych szmatkach.

Ad rem, ukazuje się Nowa moda polska „nieznoszącego czekać” dziennikarza mody i siłą rzeczy oczekuje się, że jako jedna z niewielu (jeżeli nie jedyna?) zwartych publikacji będzie systematyzowała zagadnienia filozofii polskich marek, ich stylistyk, związków ze sztuką; że będzie pokazywała przekrojowy obraz zjawisk modowych po 1990 roku i wszystko to, czego jeszcze tylko zapragnęlibyśmy, niejako książkowo „wyposzczeni” w tym temacie. Tymczasem po lekturze Nowej mody polskiej naprawdę niełatwo jest określić, do kogo ta publikacja jest skierowana. Wydaje się zbyt wybiórcza i niepełna jak na książkę przeznaczoną dla osób kompletnie niezaznajomionych z tematem, a z drugiej strony bardzo subiektywne wybory autora są niezrozumiałe dla tych posiadających już pewną wiedzę z zakresu polskiej mody.

Z zalet tej pozycji: czytelny jest podział na cztery rozdziały, opisujące kolejno modę i sztukę, modę i miasto, sylwetki projektantów oraz rozmowy Marcina Różyca przedrukowane z magazynu „Exklusiv”, w którym to dziennikarz był swego czasu szefem działu mody. Niewątpliwym plusem jest także okładka książki z magnetycznym białym M (jak Marcin?) na czerwonym tle. Są więc polskie barwy narodowe, moda w tytule, zgrabny niewielki format, dużo zdjęć, ciekawe Wydawnictwo 40 000 Malarzy…

Wszystko inne zdaje się chaosem. Czym jest sztuka mody, dowiadujemy się na podstawie prezentacji zagranicznych wystaw i międzynarodowych muzeów (na przykład Metropolitan Museum of Art), działających na nieporównywalnie większą skalę, z wykorzystaniem budżetów, o których polskim kuratorom się nawet nie śniło. Następnie znajdujemy krótkie wprowadzenie do zagadnienia mecenatu, aż w końcu z bólem głowy przechodzimy do polskich instytucji zajmujących się mariażem mody i sztuki. Autor wybiera wystawy głównie warszawskie, ponieważ Największe zainteresowanie modą przejawiają instytucje wystawiennicze ze stolicy. Z Marcinem Różycem polemizuje w bardzo merytoryczny sposób autor bloga Muzealne Mody, zarzucając dziennikarzowi pewną niekonsekwencję: z jednej strony krytykanctwo nieatrakcyjnego i przestarzałego sposobu prezentowania historii mody na wystawach retrospekcyjnych jako scenki z życia manekinów, z drugiej przywoływanie jako spektakularnej wystawy Sara Lipska. W cieniu mistrza, która, jak twierdzi autor witryny Muzealne Mody, była właśnie taką wystawą ubrania były pokazane mało atrakcyjnie, echo splendoru i luksusu.

Kolejno omówiony zostaje projekt Krzyk mody zrealizowany przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, którego kuratorem był sam Marcin Różyc. Wydarzenie zostało zrealizowane przy czwartej edycji festiwalu „Warszawa w budowie” i dotyczyło reklamy w przestrzeni publicznej. Z tematem zmierzyli się polscy artyści, którzy zaprojektowali pięć rzeczywistych witryn zachęcających do odwiedzenia sklepów konkretnych marek (H&M, Gosi Baczyńskiej, Zakładu Krawieckiego Zaremba oraz atelier Ani Kuczyńskiej), a także dwie witryny znajdujące się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Autor Nowej mody polskiej podkreśla, że „Krzyk mody stał się dowodem na to, że reklama nie musi być wyłącznie agresywnym wrzaskiem. Moda może bowiem krzyczeć poprzez dzieło sztuki.”

Osobiście żałuję, że najmniejszej wzmianki nie doczekał się Kraków z modowymi rzeźbami cenionej na świecie młodej artystki Haliny Mrożek. Indywidualna wystawa prac absolwentki Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie została pokazana w 2011 roku w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK i była realizacją pracy dyplomowej Sculp Couture.Moda. Miasto. Architektura to tytuł kolejnego rozdziału z historii najnowszej mody polskiej według Marcina Różyca. Jak słusznie zauważa autorka bloga Modologia, jest to mały poradnik zakupowy. Różyc zapoznaje nas z warszawską osią luksusu, a także z innymi najważniejszymi polskimi metropoliami mody. W tym zacnym gronie znalazła się Warszawa, Poznań ze Starym Browarem, Łódź i FashionPhilosophy Fashion Week, Wrocław i Sky Tower gdzieś w marginalnej wzmiance. O Krakowie w kontekście zakupowym mówi się jedynie przy okazji nakreślenia sylwetki projektanta WP Onaka, ale czemu się dziwić, skoro krakowski Rynek i prostopadłe do niego ulice zamieniają się Zagłębie Kebaba.  Świadomość mody krakowskiej w Warszawie jest widocznie na tyle niska, że aż niewarta uwagi, i spostrzeżenia, że wśród wyrastających jak grzyby po deszczu kantorów i fast foodów można odnaleźć autorskie butiki z modą wyrazistą, charakterystyczną i nawet związaną ze sztuką.

W tej mnogości uwag i pretensji wypadałoby, abym skupiła się na trzecim rozdziale rozbieranej na czynniki pierwsze lektury, jednak nie jestem w stanie rozwikłać tajemniczej zagadki, jaką jest dobór sylwetek i projektantów, i choć z uporem i wytrwałością Sherlocka Holmesa, tropiąc i węsząc, próbowałam odnaleźć klucz wyboru, nadzieje na poznanie go okazały się płonne i ulotne niczym zapach wód damskich C-THRU.

Czwartego rozdziału Nowej mody polskiej nie sposób oceniać, ponieważ składa się on, jak zapisane zostało na tylnej okładce książki, z rozmów autora z najciekawszymi osobowościami polskiej mody

W cytowanym na początku niniejszej recenzji wywiadzie Marcin Różyc mówi, że porównuje polską modę z zagranicznymi rynkami Berlina i Lizbony, ponieważ to też są miasta, które nigdy nie będą Paryżem, a mają modowe aspiracje. Cóż mogę więcej dodać. Być może propozycja pewnego języka krytycznego autora powinna zostać opatrzona innym tytułem. Na przykład Subiektywna nowa moda polska lub Moda polska okiem Marcina Różyca. Dopóki jednak nie doczekamy się rzetelnych propozycji zawodowych krytyków, piszących poprawną polszczyzną specjalistów, będziemy skazani na wieczne aspiracje, zaczynające się na quasi-czerwonym dywanie, a kończące w pewnej małej czerwonej książce.

 

Nowa moda polska

Marcin Różyc

Wydawnictwo 40 000 Malarzy, Warszawa 2012

Liczba stron: 336

106 ilustracji kolor, 7 ilustracji czarno-białych