Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

[W poprzednim odcinku] „Here and Now”

Artykuły /

Na każdym, kto w ciągu ostatniego dwudziestolecia zdążył obejrzeć Sześć stóp pod ziemią, informacja o nowym dramacie rodzinnym twórcy hitu HBO z początku XXI wieku musiała zrobić wrażenie. W połowie lutego na antenie (czy nadal tak się mówi?) tej samej stacji zadebiutował serial Here and Now. Dziesięcioodcinkowy sezon dobija właśnie do półmetka, a tymczasem konfuzja zdaje się narastać.

1 serial

Here and Now tytuł zapożycza z jedynej książki, którą wydał ojciec serialowej rodziny. Jest on akademickim filozofem, który – najwyraźniej od dłuższego czasu – zmaga się z różnymi stadiami depresji. Książka, którą napisał, do dziś wystarcza za paliwo jego sławy (jak to w serialach – dwa dni w pracy to rok utrzymania; jedno dzieło to ustawione całe życie z emeryturą włącznie), nie przeszkadza temu nawet jej, streszczony w serialu przez żonę, trącący myszką newage’owy budyń ukręcony z filozofii. Ekspresja aktorska Tima Robbinsa rzeczywiście nie wykracza poza stereotypowy obraz akademika w depresji. Niewiele mimiki i jakiegokolwiek innego ruchu, jeszcze mniej wyrazu. Greg jest postacią do pewnego stopnia intrygującą, szybko jednak okazuje się, że bunt, na który w tym przypadku możemy liczyć, to co najwyżej szybszy powrót z konferencji naukowej lub wybór kierunku innego niż sugeruje samochodowa nawigacja. God give me strength – jak powiedziałby mój ulubiony bohater Line of Duty.

2 serial

Serialową partnerką Grega jest Audrey, w którą wciela się Holly Hunter, aktorka znana doskonale choćby z oscarowego Fortepianu Jane Campion. I rzeczywiście, w przeciwieństwie do swojego obmierzłego małżonka, Audrey jest bohaterką wszechobecną i skupiającą dużą część uwagi – tak widza, jak i członków swojej skomplikowanej rodziny. Trudno odmówić Hunter wysiłku, aby wycisnąć z tej roli maksimum złożoności i dramatu. Niestety jeszcze trudniej te wysiłki przegapić. Od początku postać wydaje się dosyć oczywista, a – jak dotąd – także jej rozwój w sytuacjach kryzysowych jest doskonale przewidywalny. Audrey jest terapeutką, która aktualnie zażegnuje szkolne kryzysy – od początku serialu jest to konflikt uczniów wokół nowoutworzonego klubu „dumnych białych”, którego założenie uniemożliwiła szkoła. Jak można zauważyć w mgnieniu oka, role w tym serialu są od początku jasno określone. Każda z postaci ma przypisany może nie tyle typ, bo trudno byłoby całą rodzinę w ten sposób uporządkować, ale problem lub temat, który reprezentuje. Zanim zdążymy ich poznać, już doskonale wiemy, nośnikiem jakiej tożsamości czy dylematu etycznego we współczesnym społeczeństwie są poszczególne postaci. Wielu rzeczy spodziewałabym się po Alanie Ballu, ale nie schematycznych postaci i scenariusza z waty.

3 serial

Tematem tego serialu jest współczesna rodzina w jej multirasowej wersji. Poza najmłodszą biologiczną córką, rodzeństwo składa się z trójki adopcyjnych dzieci pochodzących z trzech różnych krajów (Liberia, Wietnam i Kolumbia). Każdy z tej czwórki reprezentuje nie tylko różne typy osobowe, ale przede wszystkim problemy osobiste, powiązane z ich przeszłością oraz rolami przypisanymi w rodzinie (God give me strength). Centralnym problemem jest jednak to, co spotyka syna o kolumbijskim pochodzeniu – Ramona. Schizofrenia? Psychoza? Telepatia i schizofrenia? Za dużo trawy oraz schizofrenia? Mimo że w Here and Now wszystko jest boleśnie jasne od samego początku, tutaj akurat będziemy się jeszcze długo powstrzymywać przed diagnozą.

4 serial

Co ciekawe, to właśnie przy okazji tego wątku do głosu dochodzi historia o dużo większym potencjale narracyjnym niż rozgotowane smęty rodziny Bayer-Boatwright. Terapeuta Ramona, Dr Shokrani, to intrygująca i nieoczywista postać, podobnie jak jego żona oraz transseksualny (dodajmy: jedynie w domu) syn, który afirmuje jednocześnie swoją muzułmańską tożsamość kulturową i religijną. Ich historia (jak dotąd ujawniana tylko za pośrednictwem krótkich retrospekcji) i relacje wydają się doskonałym tematem – nie epizodu, ale całego serialu. Chętnie obejrzałabym produkcję o odwróconych proporcjach. Możliwe, że tę nieoczywistość daje się utrzymać tylko w drugoplanowym wątku. A może to scenariuszowy trick – znużeni schematyzmem progresywnej rodziny rzucimy się w ramiona serialu o skomplikowanej tożsamościowo muzułmańskiej rodzinie żyjącej w Stanach XXI wieku. Wszystko to jest jednak trochę bardziej skomplikowane. Problem z Here and Now nie polega bowiem na tym, że ideologia serialu jest od początku oczywista. Widziałam w ostatnich latach dziesiątki seriali (np. bardzo przecież różne The Good Fight, She’s Gotta Have It, Please Like Me czy nawet Orange is the New Black), które doskonale to ogrywają i wykorzystują tę wyrazistość na swoją korzyść. Tu jednak zrobione to jest bez polotu, bez scenariuszowego napięcia i namiętności. Postaci nie są przesadnie dosłowne politycznie, rodzina także nie jest zaprojektowana zbyt przewidywalnie. Oczywiście, skojarzenia nieuchronnie kierują w stronę Brangeliny, ale w rzeczywistości, jak wiele takich rodzin znamy? O jak wielu takich rodzinach widzieliśmy seriale? A jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, że wszystko to wyświetla się przed nami na podglądzie – jakby nic nie miało nas zaskoczyć i szybciej chcielibyśmy mieć to za sobą. Błędem twórców nie jest polityczna wyrazistość, ale puste deklaracje bez pokrycia w wyrazistości – estetycznej, scenariuszowej, dialogowej.

5 serial

W wywiadzie dla Guardiana Alan Ball stwierdził, że nie obchodzi go, czy widzowie polubią jego nowy serial. Oglądając ostatni odcinek serialu, wracałam myślami do tej wypowiedzi. W Here and Now doskonale widać – postawmy kropkę kilka słów wcześniej – że Alanowi Ballowi rzeczywiście nie zależy. Dobra telewizja powstaje w wyniku połączenia pasji, energii aktorów i artystyczno-rozrywkowej nadziei na ferment i wydarzenie. Trudno nie zauważyć, że dla skrajnych prawicowców (wiem – czytałam, bo nie wierzyłam) serial rzeczywiście jest szokującym spektaklem, budzącym odrazę swoim liberalnym i postępowym wydźwiękiem (swoją drogą nadal się zastanawiam, czy byłabym w stanie zgodzić się ze zdaniem, że to serial postępowy). Jak płachta na byka działają na ultrakonserwatystów i, co tu dużo mówić, rasistów i homofobów przed telewizorami multirasowa rodzina, homoseksualne związki i swoboda obyczajowa serialu. Widać dziewiętnastowieczne standardy mają się świetnie nawet wśród widzów HBO. Kto by pomyślał.

Serdecznie odradzam w takim razie zapoznanie się z rzeczywiście transgresyjnymi produkcjami – występuje ryzyko wypalenia oczu oraz nawrócenia na ludzką przyzwoitość. Tymczasem Here and Now to poprawny, ale okropnie przewidywalny i ostatecznie nieco nużący serial, w którym karty zostały zbyt szybko rozdane. Cóż, może nie byłoby jednak tak źle, gdyby Alanowi Ballowi trochę bardziej zależało.

Olga Szmidt

(ur. 1989) – literaturoznawczyni, krytyczka literacka i telewizyjna, redaktor naczelna portalu Popmoderna. Pracuje w Katedrze Krytyki Współczesnej na Wydziale Polonistyki UJ. Autorka monografii naukowych „Korespondent Witkacy” (Universitas, 2014) oraz „Autentyczność: stan krytyczny. Problem autentyczności w kulturze XXI wieku” (Universitas, 2019), biografii „Kownacka. Ta od Plastusia” (Czarne, 2016) oraz tomu „Odkrywanie Ameryki. Wybór tekstów krytycznych z lat 2010-2017” (WUJ, 2018). Wydała także autorski notes „Finlandia. Książka do pisania” (Austeria, 2017).