Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Transformacje Abramović

Artykuły /

Za drogo, Skandal, Bojkotuję – to tylko kilka z komentarzy, na jakie trafiłam w ostatnich kilkunastu tygodniach, kiedy w mediach pojawiały się kolejne (dla wielu szokujące) newsy związane z wystawą Mariny Abramović w toruńskim CSW. Padały mocne oskarżenia:  nieodpowiednia płaca dla performerów, konieczność zakupu wstępu na wernisaż, zbyt wysokie ceny biletów na wystawę i konferencję. Jednym słowem – afera.

 

Skandale

Od początku jednak: Marina Abramović urodziła się w Belgradzie w 1946 roku. To performerka, gwiazda art worldu i ikona sztuki współczesnej. Jej prace znajdują się w kolekcjach znakomitych europejskich i światowych muzeów. Jest aktywna artystycznie już od kilkudziesięciu lat, a ze swoją twórczością (jako jednej z niewielu) udało się jej przebić niewidzialny mur hermetycznego świata sztuki. Bo o Abramović słyszał ktoś więcej niż fani sztuki współczesnej. Może dlatego, że ma na koncie nie tylko instalacje i performanse, ale i okładkę „Vogue’a, przemowę na TEDzie, występ z Jayem Z czy pop dokumenty o niej samej (Artist is present z 2012), jak i o jej wyjeździe do Brazylii (Space in between z 2016). Kocha modę (woli piękne ubrania od dzieci) i nie ukrywa, że lubi z pomocą chirurgów plastycznych poprawiać urodę. Widownia wie o niej sporo, bo Abramović chętnie dzieli się swoim życiem prywatnym, z którego robi twórczy użytek. Mówi więc otwarcie o trudnej relacji z przemocową matką, podobnie jak o prywatno-zawodowym love story z Ulayem w roli głównej.

Abramović jest więc sytą ikoną, trochę symbolem, trochę celebrytką, a przede wszystkim kawałkiem historii. Stanowi też doskonały materiał do internetowych dyskusji, w których zdania to nie ta sama Marina co kiedyś czy sprzedała się należą do najłagodniejszych określeń, które znalazłam. Bo wiadomo, że w internecie wszyscy znają się nie tylko na polityce, piłce nożnej czy medycynie, ale i na himalaizmie, a ostatnio: współczesnej sztuce.

Własne karty

Sheryl Sandberg (szefowa operacyjna Facebooka) mówi, że by osiągnąć sukces w korpoświecie, trzeba zasiąść do stołu i włączyć się do gry* – nawet, jeżeli reguły tejże nie są idealne. Abramović najwyraźniej myśli podobnie, a w grze, którą prowadzi, bierze udział nie tylko jej twórczość. Znajdzie się też miejsce dla sporów sądowych (z Ulayem), okładek „Vogue’a” czy „Elle”, chaotycznego crowdfundingu, wielokrotnie złamanych serc czy publicznych oskarżeń wobec Jaya Z, który rzekomo nie wpłacił obiecanych pieniędzy na Marina Abramović Institute (w rzeczywistości mąż Beyoncé dotrzymał słowa).

Przy tym nowym, mniej artystycznym, a bardziej PR-owym stole, w 2016 roku Abramović opowiedziała na nowo jedną ze swoich klasycznych opowieści. Dotyczyła ona Brazylii (wspomniany dokument Space in between), do której jeździła niemal od „zawsze”. To tam uczyła się pracy z i nad ciałem, a czas spędzony w towarzystwie społeczeństw pierwotnych uznała za jeden z najbardziej pobudzających twórczo (w książce Pokonać mur** sporo uwagi poświęca też wyprawie do Australii i podobnym poszukiwaniom „prawdy w początku”). W dokumencie wyreżyserowanym przez del Fiol Abramović wraca do Brazylii po trzydziestu latach od pierwszej wizyty. Spotyka szamanów, zielarki i duchownych, bierze udział w rytuałach leczniczych i oczyszczających. Opisuje te doświadczenia jako transformujące, stanowią one dla niej pomost między duchowością a światem materialnym.

Nie ma tu już jednak dawnej Abramović. Drobnej, lecz silnej dziewczyny, która z odwagą i bezkompromisowością ogląda rzeczywistość, a zarazem uczy się jej. Jest za to Marina, która podróżuje po Brazylii w towarzystwie swojej świty i z nutą neokolonialnego paternalizmu (zapewne nieplanowanego, ale trudno uniknąć tego wrażenia) przygląda się prostym, zacofanym Brazylijczykom, a zarazem wysysa z nich siły witalne. Jej zdaniem funkcja performansu i rytuału jest podobna – ma on pozwolić na nabranie dystansu i przemianę. Abramović dąży więc do własnej odnowy, jakby chciała wrócić do miejsca, z którego wyruszyła. Okazuje się to jednak niemożliwe. Minął czas, minął świat, a performerka ma świadomość, że musi iść o krok dalej, stworzyć nową jakość i nową narrację. Serbka w swoim pop dokumencie wciąga widza, nawet tego artystycznie nieświadomego, w dyskurs, w którym ten – chcąc tego czy nie – otrze się o esencję jej działań twórczych. No właśnie: czy to, że punktem wyjścia jest instagramowe brazylijskie spa, deprecjonuje resztę znaczeń?

Czarownica

Abramović jak w soczewce skupia sporo kulturowych i stereotypowych uprzedzeń i lęków związanych z kobietami (zwłaszcza kobietami sukcesu) i artystek. Ich osiągnięcia są w dalszym ciągu wielokrotnie częściej niż w wypadku mężczyzn kwestionowane lub podważane. Po wpisaniu w google „abramovic woman art success”, większość treści, które się pojawią, dotyczy aborcji (o której artystka mówi otwarcie). Jakby tego było mało, słynna performerka sprzedaje bardzo problematyczny i niewygodny produkt. Instalacje Jeffa Koonsa, choć określane mianem kiczu, mają przynajmniej jasno określoną cenę. Wiadomo, ile jest wart Koons. A ile jest warta Marina i jak wycenić performans? I czy na pewno 25 złotych za wystawę, 50 złotych za wernisaż lub przedział 75-500 złotych to za dużo za konferencję-spotkanie z gwiazdą sztuki współczesnej XX i XXI wieku?

Bez względu na to, czy przedwystawowe sensacje były wyrazem szczerego oburzenia czy też dobrze prowadzoną akcją promocyjną, przy okazji toruńskiego „The Cleaner” doświadczyliśmy swoistego społecznego eksperymentu, z którego jasno wynika, że większość z nas nie lubi za sztukę płacić, a mariaże artystów z biznesem wolimy ganić, zamiast chwalić ich za przedsiębiorczość. Abramović nie pasuje więc do żadnej akceptowalnej kategorii – nie jest skromna ani pokorna, nie jest porządną kobietą lub łatwo klasyfikowalną twórczynią. W świecie sztuki już dawno osiągnęła wszystko, co mogła. Bez względu na głosy krytyczne, oskarżenia o wtórność czy autoplagiaty, jest diwą, królową i  legendą uczącą kolejne pokolenia. Teraz obsypuje swoje dokonania brokatem sławy i próżności, próbując łączyć trudno sprzedawalną sztukę z popkulturą. I robi to skutecznie.

* Lean in, Sheryl Sandberg

** Pokonać mur. Wspomnienia, Marina Abramović, James Kaplan, Rebis, 2018.