Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Szklanka mleka dla Virginii! (V. Forrester „Virginia Woolf. Opowieść biograficzna”)

Recenzje /

Powiedzieć, że Godziny uczyniły z Virgini Woolf postać niemal popkulturową, nie jest chyba wielkim odkryciem. Podobnie jak stwierdzenie, że znacznie przyczyniły się do zwiększenia zainteresowania twórczością pisarki, powstania nowych tłumaczeń i większej dostępności jej książek. Bez wątpienia zabiegi dążące do popularyzacji literatury są dobre i wskazane, o ile nie spłycają twórczości jedynie do „chwytliwych“ momentów wyrwanych z szerszego kontekstu biograficznego. Miałoby się ochotę z ironicznym zniecierpliwieniem czekać na znane już w Londynie natarcie ołówków, notatników i podkładek pod kubek z wizerunkiem pisarki. Atak jednak, jak na razie, nie następuje, a zamiast niego przedświąteczne szyldy księgarń oferują nam niedawno przetłumaczoną z francuskiego Opowieść biograficzną autorstwa Viviane Forrester, nagrodzoną w 2009 roku Prix Goncourt de la Biographie.

Forrester postanowiła przyjrzeć się listom i dziennikom Woolf, efektem tych przemyśleń jest biografia, czy raczej – jak wskazuje sama autorka – opowieść biograficzna. Łatwa do czytania, prezentująca rzekomo nowe podejście i może nawet dobra na prezent. Każda opowieść zakłada subiektywizm i interpretację, co samo w sobie nie jest przecież niczym złym. Szczególnie jeśli przypomnimy początek eseju Woolf How Should One Read a Book, zastrzegający, że niezależność myślenia jest jedną z najważniejszych jakości lektury, jaką może cieszyć się czytelnik. W przypadku książki Forrester mamy do czynienia z rozumieniem mocno ukierunkowanym na problem relacji z jej mężem, Leonardem Woolfem, na traumy przeszłości i zblokowaną seksualność pisarki.

 

Zdobyliśmy sztukę i uwolniliśmy miłość

Na pierwszych stronach biografii Woolf przeczytać można słowa dwudziestoczteroletniego Lyttona Stracheya, przyjaciela Leonarda, który w 1904 roku woła: jesteśmy więksi niż nasi ojcowie, więksi niż Shelley, więksi niż XVIII wiek […] zawładnęliśmy wszystkim. Znaleźliśmy religię, stworzyliśmy estetykę, ustaliliśmy filozofię. Widać w tym zdaniu młodzieńczy dramatyzm maksymalnej ekspresji, marzenie o zawładnięciu światem, a także pośrednią negację ery wiktoriańskiej. Zobaczmy, jak rozwiną się te „wielkie nadzieje“ i czy rzeczywiście – jak pisze Lytton do Leonarda – zdobyli sztukę i uwolnili miłość? Początek biografii Woolf prezentuje czytelnikowi nieco rozchwianego emocjonalnie, aczkolwiek inteligentnego członka słynnego Cambridge Apostles (tajnego stowarzyszenia intelektualnego), który po ukończeniu studiów wyjeżdża na Cejlon. Mowa oczywiście o Leonardzie, późniejszym mężu Virginii. Lektura książki Forrester to między innymi stopniowe odkrywanie tej postaci, której autentyczność emocji i przeżyć z Cejlonu skontrastowana zostaje przez autorkę ze sztucznie wypracowanym dystansem i grą charakteryzującą jego życie w Londynie. Sam Woolf przedstawiony zostaje jako osoba, która „posłużyła się“ Virginią, narzucając jej tożsamość i pozbawiając ją szacunku do samej siebie. W tym właśnie stwierdzeniu tkwi, jak zapewnia wydawnictwo – całkiem nowe spojrzenie na jej [Virginii] biografię. Jak dalej informuje notka wydawnicza – książka ukazuje pisarkę jako osobę niezwykle silną, choć skrzywdzoną przez męża i syna, którzy stworzyli zasadnicze zręby legendy o jej wątłości psychicznej oraz oziębłości seksualnej. Metaforycznym przedstawieniem relacji Leonarda z żoną staje się (zarówno symboliczna, jak i najzupełniej realna – przynoszona żonie do wypicia) szklanka mleka dla Virginii – metafora jego władzy oraz kontroli nad pisarką, jakże mocno podkreślającą, że czytanie i tworzenie to właśnie momenty wolności.

 

Nie ma Boga. Jesteśmy słowami, muzyką, rzeczą samą w sobie

W wieku piętnastu lat Virginia pyta o to, jak żyć w tym niemożliwym świecie? Po czterdziestu trzech latach w Pani Dalloway wkłada w usta Klarysy podobne słowa: bardzo, bardzo niebezpiecznie jest żyć choćby jeden dzień. Szczególnie że jej życie, jak pisze w Dzienniku, istnieje w momencie zapisania. Egzystencja kieruje się więc rytmem pisania, jest mu wręcz oddana i podporządkowana. W umyśle pojawiają się słowa, bohaterowie, a także niecierpliwość tego, kto drży na myśl o tym, czego nie można zapisać, lecz co ona [Woolf] potrafi wskazać. Forrester uwypukla dramatyzm świata pisarki, z jednej strony jawiący się jako piękny, nieuchwytny, fascynujący,  z drugiej natomiast, pełen przeszłości, która jest przez Woolf negowana, wypierana i – jak czytamy w Chwilach istnienianiemożliwa do wypowiedzenia na głos. Forrester nie jest pierwsza wśród biografów Woolf z pomysłem, aby właśnie w dzieciństwie Virginii szukać odpowiedzi na nurtujące pytania. Pojawia się więc problem śmierci matki, skomplikowanej relacji z ojcem – Lesliem Stephenem, jak również wszechobecnej w jej twórczości fascynacji wodą. Innym zagadnieniem jest też jednoczesny konflikt i chęć pojednania-identyfikacji z teściową, interpretowany przez autorkę książki jako odczuwana przez Woolf potrzeba zdefiniowania relacji z własną, zmarłą przed laty matką.

 

Mój Żydzie – wydaje się Pan taki obcy…

W trakcie czytania książki powraca jednak co chwilę postać Leonarda – jako wydawcy, jako entuzjasty dzieł żony i pierwszego krytyka jej prac, wreszcie jako syna Żydówki. Virginia nakreślona zostaje przez Forrester jako osoba niepotrafiąca poradzić sobie z żydowskim pochodzeniem własnego męża. Klimat ich domu, prócz oczywistej wszechobecności książek, to także dyskretna atmosfera przykrego dla Leonarda „salonowego“ antysemityzmu. W Leonardzie narasta więc zarówno tłumiony gniew, jak i milczenie. Emocjom daje częściowy upust, pisząc The Wise Virgins i zdradzając ciszę, która pozwoliła – jak pisze autorka – na rozkwit oczywistych zniewag antysemickich. Z drugiej strony, uważny czytelnik pamięta, że Woolf, pisząc o mężu, niejednokrotnie pieszczotliwie nazywa go swoim Żydem, a na rok przed wybuchem wojny broni wszelkich form ludzkiego prawa do wolności i godności w Trzech gwineach. Padają w nich przecież kontrowersyjne słowa przyrównujące ucisk kobiet do prześladowań na tle rasowym i religijnym: obecnie wy jesteście odsuwani na bok, wy jesteście zmuszani do milczenia jako Żydzi, jako demokraci, z powodu waszej rasy i waszej religii. Woolf miała doskonałą świadomość tragizmu własnego położenia, czego potwierdzenie odnaleźć można w Dzienniku. Forrester analizuje fragmenty wspomnień dotyczących wojny, pisanych zarówno przez Leonarda, jak i autorkę Pani Dalloway. Wynika z tego zestawienia zaskakująca zgodność relacji o dramatycznym postanowieniu popełnienia wspólnego samobójstwa, jeśli tylko Hitler opanowałby Anglię.

 

Nie ma rzeczy, na której można by położyć rękę i powiedzieć „to jest to“

Momenty spędzane z mężem to również bliski kontakt z książką – namacalny i fizyczny, na przykład praca w wydawnictwie. Z Dzienników wyraźnie wyłania się też obraz Leonarda nie tylko sprawującego kontrolę nad żoną, ale też będącego przyjacielem i pierwszym, a zarazem najwierniejszym czytelnikiem. Virginia zawsze ze zniecierpliwieniem czeka na jego opinię, a Leonard jest sędzią rzetelnym, surowym, lecz prawie zawsze pełnym aprobaty. Co więc sprawia, że Forrester stara się udowodnić zależność między „okrucieństwem“ Leonarda a stanem psychicznym Woolf? Odpowiedź odnaleźć można w jednym z listów pisarki, w którym zwierza się z wysiłków, jakie musi podjąć, by porozumieć się z ludźmi. Jak pisze, wynika to po części z braku dzieci, a po części z przerażenia, które ogarnia mnie czasami. Tym mocniej budzi się w niej jednoczesny podziw i chęć rywalizacji z ukochaną siostrą Vanessą, ucieleśniającą dla Virginii ideał kobiecości, rodzinnego spełnienia oraz (jak twierdzi Forrester) odebranego jej przez decyzję Leonarda prawa do macierzyństwa.

Kwestie, które podaje w wątpliwość autorka biografii, to przede wszystkim „szlachetność“ Leonarda, rzekoma kruchość i choroba Virginii oraz mit wycofanego, beznamiętnego stosunku pisarki do seksualności. Jak wiemy, od 1926 roku Woolf była zakochana w Vicie Sackville-West, a ich dynamiczny związek w dużej mierze opierał się także na wzajemnej fascynacji fizycznością. Nie jest też tajemnicą, że całe środowisko grupy Bloomsbury cechowała dość duża swoboda obyczajowa. Zwykło się o nich mówić: they lived in squares and loved in triangles. Ustalenia i opinie Quentina Bella (siostrzeńca Woolf i historyka grupy Bloomsbury) przez długi czas obowiązywały powszechnie, co według Forrester stało się powodem niesłusznego utrwalenia obrazu Woolf jako osoby oziębłej, szalonej i zdystansowanej wobec dzieci, które przecież tak bardzo chciała mieć. Jej ciekawy punkt widzenia jest z pewnością cenny, a wykorzystane źródła obszerne, warto jednak zachować ostrożność oraz ocenić lekturę indywidualnie. Czytając tę napisaną w bardzo przystępny sposób książkę, która stara się opowiedzieć o zawiłościach biograficznych, ludzkich emocjach i relacjach, nie można oprzeć się wrażeniu pewnego spłycenia. Zbyt łatwo przechodzi się tu od biografizmu do stwierdzeń, a przytoczenia słów Woolfiańskich bohaterów mają pełnić funkcję dowodów. Traktując nowo przetłumaczoną narrację Forrester jako nie tylko kolejną biografię genialnej pisarki, ale również nieco inną interpretację historii jej życia, nie należy więc zapominać o postulatach samej Woolf z The Common Reader – jedyna rada, jaką powinien przyjmować czytelnik, to kierowanie się własnym, niczym nie skrępowanym czytelniczym instynktem.

 

____

Viviane Forrester

Virginia Woolf. Opowieść biograficzna

Tłum. Maria Śledzianowska

Wydawnictwo PWN, 2014

Liczba stron: 375