Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Świat Eleanor („Dobre Miejsce”)

Recenzje /

Dla wielu osób pierwszym zetknięciem z historią filozofii był Świat Zofii. Powieść Josteina Gaardnera wykładała najważniejsze filozoficzne koncepcje w ramach metafikcyjnej historii, która nastolatkom mogła się wydawać zaskakująca. Dzisiaj podobną funkcję może pełnić stworzone dla amerykańskiej stacji NBC, a w Polsce dostępne na Netfliksie Dobre Miejsce.

Sympatyczny starszy mężczyzna zaprasza Eleanor Shellstrop (Kristen Bell) do swojego gabinetu. Tam spokojnie tłumaczy jej, że umarła, życie pośmiertne istnieje, a ona w nagrodę za całe dobro, które czyniła za życia (miliony dolarów oddane na cele charytatywne, pomoc potrzebującym w odległych zakątkach Ziemi itp.), trafiła do serialowego odpowiednika nieba. Wieczność spędzi w idyllicznej dzielnicy pełnej kawiarenek sprzedających mrożony jogurt, a towarzyszyć jej będzie jej druga połówka – senegalski profesor filozofii, Chidi Anagonye (William Jackson Harper).

Problem w tym, że główna bohaterka jest całkowicie skupiona na sobie, przez całe życie nie okazała nikomu ani krztyny dobroci, a do Dobrego Miejsca trafiła w wyniku administracyjnego błędu. Wobec groźby wiecznego potępienia, jeśli prawda wyjdzie na jaw, Eleanor postanawia odbyć u Chidiego szybkie korepetycje z etyki i nauczyć się, jak być dobrym człowiekiem.

Ta cokolwiek skomplikowana sytuacja wyjściowa to oczywiście świetny przepis na komedię spod znaku „ryby wyjętej z wody” (gdzie bohaterka trafia nagle w zupełnie obce środowisko, w którym musi się jakoś odnaleźć) z wyjątkowo wysoką stawką. Nawet wątki filozoficzne świetnie wpasowują się w tę formułę: w typowym sitcomie wzmianki o Arystotelesie czy Kierkegaardzie nie pojawiają się zbyt często (tak samo jak makabreskowe przedstawienia dylematu wagonika), ale schemat, gdzie kolejne odcinki obracają się wokół konfliktów, których rozwiązanie stanowi jednocześnie lekcję moralną, jest w tym gatunku standardem.

Analizowane jako sitcom Dobre Miejsce okazuje się produkcją zaledwie solidną. Widać w niej na pewno etos twórcy, Michaela Schura (współautora m.in. Parks and Recreation i Brooklyn Nine-Nine), który w swoich produkcjach lubi skupiać się na zasadniczo przyzwoitych, choć niepozbawionych wad ludziach. Warstwa wizualna, szczególnie w pierwszej serii, przywodzi na myśl sielankowe i nieco surrealistyczne scenerie z Pushing Daisies, ale bez charakterystycznego dla Bryana Fullera wizualnego ekscesu. To zalety. Wady? Pod względem humoru Dobremu Miejscu nieco brakuje do amerykańskiej wersji The Office czy choćby Community. Gagi są poprawne, ale w większości – choć zdarzają się zaszczytne wyjątki – tworzone według szablonów zapewnianych przez postacie (np. „Michael nadmiernie fascynuje się prozaicznym ziemskim zwyczajem/obiektem/zjawiskiem” – takim jak szelki) i nieco zbyt często wypowiadane w sposób wyraźnie wskazujący „oto żart”, by mogły naprawdę zaskoczyć.

Jednak komedia (nawet przyprawiona uroczym absurdem) to tylko jeden element układanki – i wcale nie najważniejszy. Stosunkowo szybko w Dobrym Miejscu zaczynają się pojawiać zwroty akcji w znaczący sposób zmieniające status quo serialu (szczególnie głośno było o tym, pochodzącym z końcówki pierwszego sezonu), a wraz z nimi: wartka i dość skomplikowana fabuła. To wyjątkowe posunięcie nie tylko jak na sitcomy, tak często oparte na pewnej stałej dynamice, ale w ogóle według standardów amerykańskiej telewizji, gdzie nagminnie odwleka się istotne punkty rozwoju fabuły, by przypadły na ostatni odcinek przed dłuższą przerwą, tworząc cliffhangery.

Serialem, z którym Dobre Miejsce okazuje się mieć zaskakująco wiele wspólnego, są Zagubieni – i to nie tylko dlatego, że oba seriale przeniosły bohaterów w zaświaty. Dobre Miejsce także koncentruje się na walce grupki postaci –  do Eleanor i Chidiego dołączają wkrótce ich sąsiedzi, Tahani (Jameela Jamil) i Jianyu (Manny Jacinto) oraz anielski projektant Dobrego Miejsca, Michael (znany z serialu Cheers – Ted Danson) i Janet (D’Arcy Carden), sztuczna inteligencja pomagająca mieszkańcom – o przetrwanie w pozornie sielskim miejscu. Ponadto w serialu stopniowo odkrywane są kolejne tajemnice, poszerzając zakres świata przedstawionego (bohaterowie zajrzą na przykład do Neutralnego Miejsca) i coraz sugestywniej podsuwając pytania o jego naturę.

Najważniejszym wydaje się to, które trapi niektórych już podczas szkolnej katechezy: czy system, w którym nieliczna grupka szczęśliwców w zamian za kilkadziesiąt lat dobrego życia otrzymuje wieczną nagrodę, a reszta ludzkości cierpi, poddawana nieskończonym torturom, rzeczywiście można uznać za sprawiedliwy? Czy to dobrze, że istnieje piekło? Katolicyzm rozwiązał problem, wprowadzając czyściec, ale Dobre Miejsce, jako serial amerykański, wyrasta oczywiście z teologii protestanckiej.

Sytuacja przedstawiona w serialu ma jednak swoje przełożenie także na doczesność. Żyjemy w końcu w systemie, w którym stosunkowo niewielka część populacji może się cieszyć przywilejami niedostępnymi innym. Łatwo w tej sytuacji uwierzyć w hipotezę sprawiedliwego świata, w myśl której wszystko, co się nam przydarza, jest naszą zasługą (lub naszą winą). Wprowadzając na scenę postać Eleanor (a także przez inne zabiegi narracyjne w dalszej części serialu), twórcy wskazują, że niezależnie od zasług lub ich braku – i przy całym osobistym rozwoju, jaki bez wątpienia przechodzi bohaterka – osoba uprzywilejowana będzie w pierwszej kolejności walczyć o zatrzymanie swoich przywilejów.

Jeszcze w trzecim sezonie Dobre Miejsce oferuje dość ograniczoną perspektywę, skupiając się na stopniowej poprawie Eleanor i próbach uniknięcia Złego Miejsca. To świetnie pokazuje, jak trudno jest o szerszą refleksję nad systemem, w którym się żyje, gdy całkowicie pochłania nas walka o przetrwanie (a tak należy interpretować zmagania Eleanor, biorąc pod uwagę, że jedyną alternatywą dla niej jest Złe Miejsce). Jednocześnie jednak sytuacja bohaterów coraz bardziej przypomina długą grę w Jengę: kolejne coraz rozpaczliwsze posunięcia czynią ich sytuację bardziej niestabilną i wydaje się, że w końcu musi dojść do poważniejszego przewrotu. Na pewno byłoby to ciekawe również w kontekście filozoficznego zacięcia serialu: czy etyczne zobowiązania dotyczą tylko najbliższych nam osób czy też może sięgają szerzej?

Artur Nowrot

(ur. 1989) – redaktor, tłumacz, krytyk, prozaik. Publikował w „Wizjach”, „Kontencie”, a także antologiach: Dzieje się oraz Tęczowe i fantastyczne. Zawodowo chodzi po dachach i próbuje godzić to z działalnością twórczą. W wolnych chwilach czyta fantastykę, poezję i komiksy. Do znalezienia na Facebooku: "Artur Nowrot: literartura".