Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Spotted: wpierdol

Artykuły /

Od zawsze rozczulali mnie chłopcy w dresach. Poważnie. Może ten zew uczuć wykształcił się u mnie trochę przewrotnie, bo najpierw zdążyłam zasłyszeć kilka kombatanckich opowieści o tym, że „dresy”, co prawda, pobiły miłośników Comy, ale ci i tak mają nad nimi moralną, estetyczną, strategiczną i karmiczną przewagę. Była to więc miłość do przegranego/wygranego, który nie ma jak dowodzić na forach internetowych i w studenckich knajpach własnej racji, bo w tym czasie buja się po ośce, w tym czasie żyje własnym życiem – żyje trochę jak u Godarda, tylko bardziej.

Rozczulali mnie więc ci chłopcy typu #sport, chłopcy typu #zdrowie, chłopcy typu #podtrzepak. Mówię zapewne jedynie o procencie, jeśli nie o promilu całego zbioru „chłopców w dresach”, ale ten właśnie procent zdążyłam sobie oswoić. Prostym, praktycznym ciuchom odpowiadały zawsze proste, praktyczne zasady, bo wbrew pozorom byli to zawsze chłopcy z zasadami. Zasadą jest szacunek do matki, nakaz odpowiadania na „siema”, kiedy mijamy się w bramie, podobnie też klasyczny „wpierdol”. Wpierdol, oczywiście, z zasadami. Nie chcę tu przeprowadzać apoteozy przemocy, bo wiadomo, że jest to grunt grząski. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na pewien jej wymiar, daleki rebelii, bliższy raczej działaniom, które pozwalają zachować harmonię w świecie pełnym dysonansów i dzięki którym właściwe rzeczy mogą wrócić na właściwe im miejsce. Przywracanie porządku za pomocą wpierdolu odbywa się wtedy wdzięcznie, chłopięco, jak łapanie pstrągów w potoku gołymi rękami.

Nic dziwnego, że proceder tak urokliwy przeniósł się do internetu. Facebookowa witryna Spotted: wpierdol pozwala na wygenerowanie dowolnej ilości wpierdolu, zapewniając przy tym poczucie bezpieczeństwa i anonimowość. Wypada tu wyjaśnić jedno kanoniczne założenie strony – świat realny ma się nijak do tego internetowego i ten drugi zdecydowanie wygrywa. Reguła „kozak w necie, pizda w świecie” ustępuje pod naporem bardziej demokratycznej reguły „kozak w świecie, pizda w necie”. Niełatwo ogarnąć wszystkie metapoziomy tej strony, ale ze wszech miar godna jest podjęcia próby zrozumienia. Sama nazwa jest zgrabnym skrótem standardowego komunikatu od spottera: Co prawda spotkaliśmy się w realu, ale wrodzona nieśmiałość uniemożliwiła mi właściwe rozwiązanie siłowe naszej palącej kwestii. Dalej jest jeszcze piękniej. Otwierają się przed nami barwne wizje załatwiania swoich rachunków i wyrównywania doznanych krzywd online: od Spottersa z bloku: Chciałbym dokurwić sąsiadowi z dołu, który oskarża mnie o wyrzucanie śmieci pod klatką. Taki z ciebie kurwa webmaster, to zapraszam na google, mordę ci kutasem skapiszonuję, cwelu. PS: następnym razem cały kosz ci wypierdolę na pulpit. Jak widać, nie chodzi tylko o proste przeniesienie przemocy do internetu, a co za tym idzie: zmianę jej wymiaru z czysto fizycznego na werbalny. Chodzi także o stworzenie zupełnie nowego języka na miarę naszych czasów i potrzeb.

Na szacunek (!) zasługuje też żelazna konsekwencja adminów stojących na straży właściwej stronie stylistyki – w momencie, gdy powstała inna witryna, wyraźnie inspirowana ich pomysłem i kontentem, sformułowali oni posta, który dobitnie negował ontologiczny status konkurencji: Kurwiaki, kradnijcie kurwa obrazki z telegazety, a nie nasze teksty. Wpierdolimy wam tak, że jeszcze wasze wnuki będą chodzić w gipsie. Ksero-spierdoliny. Wyjebujcie z internetu. Odpowiedź drugiej strony (Spotted: Wpierdol Szczytno) okazała się tragikomicznie kuriozalna: Chcieliśmy uprzejmie prosić o nieobrażanie naszych naszych spotterów lub spotterrek:) nie mamy prawa do zmieniania lub usuwania części nadesłanych do nas treści. Więc proszę choć o trochę kultury […].

spottedwpierdol_imgPoza prozą życia można znaleźć jeszcze na stronie Spotted: wpierdol odrobinę poezji. Sporadycznie pojawiają się fragmenty liryczne, które każą mi myśleć, że spottersi to w gruncie rzeczy dobre, wrażliwe chłopaki (i dziewczyny). Ot, choćby takie koleżeńskie pozdrowienie jak koncert życzeń : Morza szum, ptaków śpiew, Spotters z twarzy ściera krew: Chciałem serdecznie pozdrowić Meksykanów z plaży w Gdyni, z którymi się dzisiaj napierdalaliśmy! Może i brudasy, ale szacun za walkę. Liczymy na powtórkę! Zdarzają się też pytania, które prędzej czy później musi zadać sobie każdy myślący człowiek, np. Andrzej Gołota romantyk czy pozytywista?

Oczywiście nie sposób uniknąć pewnych błędów i wypaczeń – zdarza się i tak, że jakiś spotters napisze nierozważnie: Niedługo Cię dojadę jak spotkam Cię na mieście. Na szczęście publika pozostaje czujna: Ten wpierdol się nie liczy – koleś planuje wpierdol w realu, więc nie kwalifikuje się. Jeszcze inni zapominają, że przytaczanie bluzgów pod własnym adresem (nawet jeżeli następuje po tym kontra) niszczy własny wizerunek w internecie. Są to jednak drobne błędy, nad którymi, mam nadzieję, spottersi i spotterki będą wytrwale pracować, a które nie powinny zniechęcać do zapoznania się z treścią tej literacko kompletnej kompozycji, jaką jest Spotted: wpierdol.

__

Wszystkie cytaty z fanpage’a Spotted: wpierdol zachowały oryginalną pisownię.

Agnieszka Staszczak

(ur. 1988) – absolwentka komparatystyki UJ. Interesuje się nową prozą polską i odzieżą sportową.