Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Sezon w piekle (H. Geissler, „Praca sezonowa”)

Recenzje /

Jeśli ktoś się nadal zastanawia, dlaczego Jeff Bezos jest najbogatszym człowiekiem świata, to odpowiedź na te wątpliwości jest oczywista ‒ dlatego, że szef Amazona unika płacenia podatków, w przebiegły sposób wykorzystując księgowe sztuczki. Najbardziej uderza fakt, że Bezos sam nie tworzy żadnych treści czy produktów, tylko żeruje na pracy innych. Jego firma jest jak największa na świecie rzeka, która karmi się spadającym do niej deszczem, po czym nawadnia spragnionych konsumpcji klientów. Tak wygląda to z perspektywy makro, a żeby dowiedzieć się, jak działa Amazon w skali mikro, warto sięgnąć po książkę Praca sezonowa niemieckiej autorki Heike Geissler.

Tytuł tej powieści reporterskiej od razu wskazuje na to, że nie będziemy mieli w niej do czynienia z punktem widzenia osoby, dla której magazyn jest długoterminowym miejscem pracy. Dla bohaterki książki konieczność jazdy do centrum logistycznego Amazona to tylko przejściowa trudność, z którą trzeba się zmierzyć, aby pokonać chwilowe tarapaty finansowe. Nie świadczy to jednak w żaden sposób o uprzywilejowanym położeniu bohaterki Pracy sezonowej. Wręcz przeciwnie, jest symptomatycznym przykładem tego, jak prekarne realia przekreślają możliwość stabilizacji, przywiązania do jednego rodzaju wykonywanej pracy. Rzeczywistość, w której pisarka, aby w dłuższej perspektywie pozostać czynna zawodowo, musi na jakiś czas przestać wykonywać swoje najważniejsze zajęcie, to ta sama rzeczywistość, w której statystyczny pracownik coraz częściej napotyka na liczne przeszkody, by doskonalić się w wybranym przez siebie kierunku. W zamian za to poddawany jest ciągłemu przeszkalaniu i w efekcie kończy jako zagubiony specjalista od wszystkiego i niczego, nie wiedząc, czy jutro będzie z przylepionym uśmiechem na ustach wciskać klientom fast foodu śmieciowe jedzenie, czy wydzwaniać do abonentów sieci komórkowej z wyuczonymi formułkami sprzedaży.

Na samym początku Pracy sezonowej uderza to, że w opisie przygody z Amazonem zupełnie pominięto etap rekrutacji. Bohaterka zostaje po prostu zaproszona na spotkanie, na którym ma wybrać, na jakim stanowisku chce pracować. Nad okresem, który potrafi ciągnąć się miesiącami, przysporzyć niemałych problemów i przygnębiać z powodu nieustannego odrzucania CV, w książce Geissler przechodzi się do porządku dziennego. Czy to dlatego, że w niemieckich centrach logistycznych każdy, kto zgłosi się do pracy, szczególnie w gorącym okresie, ma gwarancję zatrudnienia? Taka perspektywa wydawałaby się chyba jednak mało realistyczna. Od rzeczywistości odbiega też list, który otrzymuje bohaterka Pracy sezonowej na rozpoczęcie współpracy z firmą Bezosa. W liście tym bowiem nadawca posługuje się formą grzecznościową „pani”. Forma ta, jak się okaże, będzie obowiązywać tylko przy okazji przywitania i pożegnania, natomiast w trakcie zatrudnienia w Amazonie jakikolwiek dystans zostanie zupełnie pominięty zgodnie z amerykańskim zwyczajem, by do pracowników mówić po imieniu i niwelować bariery uniemożliwiające traktowanie ich z wyższością.

O dystansie nie zapomni jednak bohaterka powieści, która przez większość czasu snuje dość rzadko stosowaną w prozie narrację ‒ narrację w drugiej osobie liczby pojedynczej ‒ zwracając się do samej siebie właśnie za pomocą formy „pani”. Czy w mówieniu w ten sposób nie kryje się przypadkiem wyniosła duma inteligentki, która, mimo że chwilowo pracuje w Amazonie, lubi pieniądze i drogie praliny, a w dodatku nie ma zastrzeżeń do liberalizmu ekonomicznego? Niekoniecznie ‒ wydaje się, że rozdwojenie jaźni w Pracy sezonowej to raczej efekt procesu alienacji. Wykształca on w jednostce obcą jej pragnieniom część osobowości, która dostosowana jest do wymagań stawianych przez dane zajęcie. Na stanowisko pracy wkracza nieznana dotąd „pani”, podczas gdy autentyczniejsze „ja” zostaje odwieszone na hak. Bohaterka książki Geissler sięgnie po nie z powrotem dopiero wtedy, gdy ponowny przypływ zleceń na tłumaczenia pozwoli jej zrezygnować z pracy fizycznej. 

Ponieważ z góry wiemy, że historia bohaterki Pracy sezonowej będzie trwała tylko miesiąc, na pewno nie dostrzeżemy w niej tego poziomu desperacji co w opowieściach ludzi, którzy z pracami fizycznymi wiążą się, nie mając pojęcia, kiedy nastanie ich kres. Na samym początku książki wyraźnie wyczuwa się obojętność narratorki wobec zasad panujących w Amazonie. Nie kwestionuje ona reguł gry rynkowej, a jej opisy są chłodne. W języku, jakim się posługuje, brakuje rozpaczy, determinacji i bezpośredniości wkurwu pracownika, który, mimo że zdaje sobie sprawę z beznadziejności składanej mu oferty, i tak musi na nią przystać z uwagi na swoją pozycję na rynku pracy. Z czasem jednak, w miarę zaznajamiania się z kolejnymi aspektami funkcjonowania Amazona, bohaterka książki Geissler odnosi się do swojej pracy coraz bardziej negatywnie. Zaczyna ją drażnić skąpstwo firmy, która swoich olbrzymich dochodów w żadnej mierze nie wykorzystuje do tego, aby polepszać warunki pracy osób zatrudnionych na magazynach. Jej uwagę przykuwają także żarty na temat tego, że pracownicy za głupie pytania będą zmuszeni robić pompki. Choć takie dowcipy mogą wydawać się nieistotnym szczegółem, w istocie podsuwają skojarzenia z wojskiem, a sam magazyn przyrównują do przestrzeni typu koszarowego.

Krytycyzm bohaterki książki Geissler nasila się zwłaszcza w trakcie jej choroby. W narracji pojawia się wtedy więcej opisów fizycznego bólu oraz narasta poczucie wspólnoty z klasą robotniczą. Sezonowa pracownica Amazona po zakończeniu zmiany udaje się do wypożyczalni wideo w poszukiwaniu filmów o tematyce proletariackiej i przypomina sobie spracowane ręce swojego ojca. Jej myśli biegną też w kierunku takich postaci jak Paul Lafargue, który nie mógł wyjść ze zdumienia, że w rozwiniętej cywilizacji kapitalistycznej ludzie dali sobie zaszczepić miłość do wyniszczającej pracy. W momencie wyrażenia pragnienia rewolucji rozważania bohaterki napotykają jednak na mur. Kierownictwo Amazona lubuje się bowiem w tym, żeby nastawiać pracowników przeciw sobie za pomocą wzmagających wewnątrzzakładową konkurencję systemów motywacyjnych. Inne środki do blokowania sprzeciwu to między innymi uniemożliwianie osobom zatrudnionym w Amazonie zbyt bliskich kontaktów i zbyt długich pogawędek oraz zakazywanie kobietom noszenia przyciągających oko ubrań (które uświadamia, że kapitalizm ma cechy patriarchalnej religii).

Skoro bunt na wielką skalę okazuje się niemożliwy, w magazynie, w którym pracuje bohaterka książki Geissler, wykształcają się dwa alternatywne sposoby walki ze standaryzacją i mechanizacją pracy: zawiązywanie się małych grupek, które stanowią lokalne punkty oporu wobec korporacyjnego molocha, i prowadzenie indywidualnej dywersji, która sabotuje panujące procedury poprzez lekceważenie limitów czasowych. Ostatecznie narratorka Pracy sezonowej dochodzi do tego, że najlepsze, co można zrobić dla pracowników firm takich jak Amazon, to oddać im głos. Wydaje się to jej najcenniejszą zdobyczą wyniesioną z magazynu Jeffa Bezosa. Koniec końców okazuje się jednak, że szansę na to, aby wejść na rynek czytelniczy z opowieścią o pracy w Amazonie, ma tylko osoba, która już uprzednio była zauważoną autorką i snuje swoją opowieść stylem będącym w stanie zadowolić wybrednych konsumentów literatury. Relacja z pracy w Amazonie napisana prostym i bezpośrednim językiem osoby niemającej doświadczenia literackiego, nieprzepuszczona przez filtr wrażliwości reportera czy dziennikarza, prawdopodobnie nie wzbudziłaby większego zainteresowania wydawców. A szkoda, bo oznacza to mniej więcej tyle, że rynek literacki odzwierciedla tylko podziały klasowe.

Największym koszmarem w firmie Bezosa jest jednak przymus wydajności. Nie wystarczy pracować ‒ trzeba pracować jak najszybciej i wypełniać ustaloną normę, której wrogie są wszelkie różnice między pracownikami. Cały ponury żart sytuacji bohaterki Pracy sezonowej tkwi zaś w tym, że jej zatrudnienie przypada na okres poprzedzający święta Bożego Narodzenia. Ich chwilowa obfitość jest jednak tak naprawdę złożoną ze zmarnotrawionych pieniędzy ofiarą na rzecz niewidzialnej (niczym Bóg) ręki rynku. A żeby ofiara została spełniona, ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś. Jak stwierdza bohaterka książki: handel bożonarodzeniowy determinuje życie zbyt wielu ludzi. Jeśli miesiąc w Amazonie pokusilibyśmy się nazwać sezonem w piekle, to byłby to sezon w pierwszym kręgu tego piekła. Cała ta „amazońska” przygoda bohaterki Pracy sezonowej odbywa się jednak w zamożnych Niemczech, w których stawki godzinowe są zdecydowanie większe niż np. w Polsce, nie mówiąc o tym, co w samym środku kapitalistycznej gehenny przeżywają pracownicy kongijskich kopalni koltanu. Nie znaczy to jednak oczywiście, że porównania z koszmarem Południa miałyby stanowić usprawiedliwienie koszmaru Północy. W końcu oba te kręgi tworzą to samo piekło.

Heike Geissler

Praca sezonowa

tłum. Elżbieta Kalinowska

Wydawnictwo Czarne, 2020

Liczba stron: 176