Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Seryjny morderca czy seryjny pechowiec? („Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta”)

Recenzje /

Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co spotkało Jimmy’ego Hoffę, co stało się z D.B. Cooperem, ani która z podwładnych Kamila Durczoka nie nosiła majtek pod dżinsami. Jesteśmy za to bliżej prawdy o zniknięciu (czyt. śmierci) Kathie Durst i zabójstwie Susan Berman. Pierwsza była żoną Roberta Dursta, ekscentrycznego potomka magnata finansowego z Nowego Jorku. Druga – jego bliską przyjaciółką. Jesteśmy bliżej tej wiedzy dzięki serialowi dokumentalnemu Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta (The Jinx: The Life and Deaths of Robert Durst) Andrew Jareckiego.

Podobnie jak w swoim najgłośniejszym dziele, Sprawie Friedmanów, Jarecki opowiada historię, w której każdą pewność można podać w wątpliwość, a dla każdej odpowiedzi można znaleźć pytanie. Filmowiec już raz mierzył się z tą historią. I poległ. W 2010 roku nakręcił Wszystko, co dobre (All Good Things), mierne filmidło luźno oparte na mrocznych faktach z życia Kathie i Roberta Durstów (w głównych rolach Kirsten Dunst i Ryan Gossling). Ale to po obejrzeniu tego właśnie filmu Durst skontaktował się z Jareckim i zaproponował wywiad. Jarecki dostał drugą szansę, by opowiedzieć nam o życiu (i śmierciach) Roberta Dursta. I wykorzystał ją po mistrzowsku.

Durst i Jarecki
Durst i Jarecki

Całość zaczyna się od ostatniej zbrodni, w którą zamieszany jest Durst. W pierwszym odcinku wędrujemy do Teksasu. W miasteczku Galveston wyłowiono rozczłonkowane zwłoki mężczyzny. Trop prowadzi do sąsiadki nieboszczyka – niemej staruszki, jednak szybko okazuje się, że kobieta nie tylko nie jest niema, ale nie jest nawet kobietą. To Robert Durst we własnej osobie. Durst zostaje aresztowany, po czym wpłaca kaucję i ucieka. Ukrywa się przez ponad miesiąc, do momentu, w którym postanawia zwędzić kanapkę z marketu. Nie kradnie zresztą z powodów finansowych – jest obrzydliwie bogaty, a w chwili kradzieży ma przy sobie ok. 40 tysięcy dolarów. Zatem logika stojąca za kradzieżą kanapki z kurczakiem w takiej sytuacji zdaje się być godna członka zarządu PZPN sprzedającego na lewo bilety pod stadionem.

Gdy Durst w końcu trafia przed sąd (to już nie jest pierwszy odcinek, poszliśmy dalej), jego los wydaje się przesądzony. Jest rok 2001. 20 lat wcześniej, w niewyjaśnionych okolicznościach, zniknęła jego młoda żona. Rok wcześniej została zamordowana jego bliska przyjaciółka. W obu przypadkach Durst był podejrzanym, w obu nie udowodniono jego winy. Lecz tym razem jasne jest, że zabił. Pociął zwłoki ofiary i próbował je ukryć na dnie zatoki, po czym chciał uciec, no bo jak można się wybronić z tak beznadziejnej sytuacji? Podczas oglądania rozprawy Dursta przecieramy oczy ze zdumienia, bo okazuje się, że można.

Ktoś w tym momencie krzyknie: Hola, hola! Cóż to za spoilery!?

Po pierwsze: mamy do czynienia z dokumentem. Te zdarzenia naprawdę miały miejsce (mimo że trudno w niektóre z nich uwierzyć). Dlatego ważniejsze jest nie to, co się stało, ale jak się stało. Po drugie: to i tak zaledwie czubek góry lodowej. Górę tę tworzy nie tylko wyjątkowo wciągająca i nieprawdopodobna historia, ale również sposób, w jaki jest opowiedziana. To serial dokumentalny (uprasza się o zwrócenie szczególnej uwagi na słowo serial), jakiego dawno (nigdy?) nie było. Granica między dokumentem a rozrywką jest tu niedostrzegalna. Stąd pewnie częste porównania do True Detective’a, raczej nietrafione: TD to spokojna partia szachów w porównaniu do blitza, którego rozgrywają twórcy Przeklętego. Również zakończenie tego drugiego to prawdziwy szach-mat, podczas gdy finał TD bardziej przypomina pata.

Przeklęty składa się z sześciu odcinków pełnych zaskakujących zwrotów akcji i osobliwych postaci – od głównego bohatera począwszy, a na jego drugiej żonie skończywszy. Posiada wszystkie elementy typowe dla swego gatunku: prezentuje materiały archiwalne, rekonstrukcje zdarzeń, wypowiedzi wszystkich ważnych (wciąż żyjących) dla opowiadanej historii osób – detektywów, policjantów, prawników, dziennikarzy oraz rodzin i znajomych ofiar. Tym, co go wyróżnia, jest sposób ich przedstawienia. Dobrym przykładem jest choćby pierwszy odcinek i to, jak Jarecki przygotowuje nas na spotkanie z Robertem Durstem. Kiedy ten pomarszczony, drobny staruszek z siwą czupryną w końcu pojawia się na ekranie (wcześniej występuje tylko na materiałach archiwalnych i w mrożących krew w żyłach opowieściach innych) i spokojnie siedzi w fotelu, w głowie kłębią się tysiące myśli – o co zostanie zapytany? Jak będzie się bronił? Czy ktoś tak niepozorny naprawdę mógł popełnić wszystko to, o co się go oskarża? I wtedy – bach! – odcinek się kończy.

Durst
Durst

Kiedy w kolejnym epizodzie zostaje podane danie główne i Jarecki wreszcie staje (siada) naprzeciwko Dursta, rozpoczynając z nim rozmowę, dokument wciąga jeszcze bardziej. 72-latek (12 kwietnia obchodził urodziny, happy birthday?) jest przerażająco fascynujący. Staje się głównym narratorem. W swoich wypowiedziach jest zabójczo bezpośredni. Na pytanie Jareckiego, czy specjalnie zgolił sobie brwi, gdy ukrywał się po wydarzeniach w Galveston, odpowiada: Jak można sobie zgolić brwi przypadkiem?. U niejednego widza wzbudzi sympatię. Jak Hannibal Lecter. Jak Dexter Morgan.

Przeklęty wywołał niemałe poruszenie w Stanach. Twórcy nie tylko dotarli do nowych dowodów w sprawie, ale także, w dość niecodziennych okolicznościach, podsłuchali wyznanie grzechów. Produkcja miała wpływ na losy jej głównego bohatera, Roberta Dursta, a jego aresztowanie dzień przed emisją ostatniego odcinka wywołało mnóstwo kontrowersji. Kuriozalny i zarazem pasujący do niewiarygodnej całości jest fakt, że to sam Durst był inicjatorem powstania Przeklętego.

Poza wymienionymi wyżej kontrowersjami, które nasuwają kilka pytań o etyczność postępowań Jareckiego i reszty ekipy, trudno znaleźć powód, by nie obejrzeć Przeklętego. Jorge Luis Borges rzekł pewnego razu, że rzeczywistość nie zawsze jest prawdopodobna. Ale gdy pisze się opowieść, musi ona być wiarygodna. Inaczej wyobraźnia czytelnika ją odrzuci. Tę opowieść napisało życie. A jej finał jest dużo bardziej satysfakcjonujący niż zakończenie tego tekstu.

Serial miał premierę w Polsce 8 kwietnia w stacji HBO2.