Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Semiotyczny rollercoaster („Wystrzegaj się Futury”)

Artykuły /

Czy krój pisma ma znaczenie? Kto je nadaje? I czy projektant i odbiorca muszą się tym zajmować? Wystrzegaj się Futury to książka o słynnym dwudziestowiecznym kroju pisma, ale w równym stopniu o nadawaniu, przekształcaniu i odbieraniu znakom znaczeń.

Douglas Thomas, odpowiedzialny również za graficzny kształt książki, sugeruje to już projektem okładki. Osiowa kompozycja, nadmiar tekstu złożonego krojem w sześciu różnych stopniach, triada klasycznych drukarskich kolorów i nieproporcjonalnie duży margines górny mogą kojarzyć się raczej z kartą tytułową prosto z barokowego warsztatu drukarskiego. Wydana przez Karakter pozycja poświęcona jest jednak Futurze, typograficznemu manifestowi minimalizmu, nowoczesności i harmonii.

Nowa typografia – czyli jaka?

Futura trafiła na rynek w 1927 roku, w samym środku modernistycznej gorączki. Pod wpływem sztuki abstrakcyjnej, awangardowych prądów artystycznych, ale też przeobrażeń społecznych i lewicowej myśli politycznej w Europie Środkowej ukształtował się ruch Nowej Typografii. Jan Tschichold, jego główny teoretyk, postulował między innymi rezygnację z tradycyjnych czcionek szeryfowych i – ciągle powszechnie używanych w krajach niemieckojęzycznych – krojów gotyckich na rzecz rzekomo nowoczesnych i uniwersalnych pism bezszeryfowych (zwanych też groteskami).

Wielu projektantów liter postanowiło iść za ciosem i odejść od ich klasycznego kaligraficznego kształtu. Wśród konstruktywistycznych rozwiązań warto wspomnieć o związanym z Bauhausem Herbecie Bayerze, a także o eksperymentalnym alfabecie Władysława Strzemińskiego. Jednak to Paul Renner, dzięki równowadze między nowatorskimi tendencjami a czytelnością i użytecznością kroju, stworzył Futurę. Sam określił ją jako „pismo naszych czasów” – do dziś kształtujące typograficzny pejzaż wokół nas.

Polskie uzupełnienie do książki Thomasa. Władysław Strzemiński był czołowym przedstawicielem modernistycznego projektowania graficznego. Na ilustracji jego eksperymentalny krój pisma zdigitalizowany przez Artura Frankowskiego ze studia Fontarte. (Źródło: fontarte.com)

Jakkolwiek historia powstania Futury jest fascynująca i w kontekście projektowania XX wieku kluczowa, to można o niej przeczytać w każdej książce dotykającej zagadnień typografii. Wszystkich zaś, których dziwi, że ktoś postanowił napisać osobne dzieło poświęcone „czcionce”, warto uświadomić, że Wystrzegaj się Futury to już trzecia monografia poświęcona temu tematowi (wszystkie ukazały się w ciągu ostatniej dekady). Thomas jednak doskonale zdaje sobie z tego sprawę i podchodzi do zagadnienia z prawdziwie amerykańskim pragmatyzmem.

 

Paneuropa, Futura, Vogue

Stosowana przez niego metoda kulturowego badania recepcji kroju opiera się na dwóch założeniach, które pozwalają mu wyjść poza żmudne i mało rozwijające porównywanie kształtów liter oraz relacjonowanie postępów prac Paula Rennera nad idealnym kształtem „S” (będącej według wielu projektantów najtrudniejszą literą do zaprojektowania). Po pierwsze Futura to nie tylko projekt z pracowni Rennera. Na kartach książki pojawiają się również m.in. Spartan, Vougue, Twentieth Century, Ikea Sans (możemy do listy dopisać rodzimą Paneuropę, której udało się już znaleźć w tytule innej pozycji). Poza tym na rynku krojów cyfrowych istnieje obecnie kilkanaście fontów z Futurą w nazwie, przygotowanych przez różnych producentów. Jak pisze Thomas: „Tak naprawdę nigdy nie używałeś prawdziwej Futury (…). Posługujesz się albo kopią (…) albo kopią kopii” (s. 47). Nawet dla większości profesjonalnych projektantów są one nie do odróżnienia – wszystkie jednak mają, oprócz geometrycznego rodowodu, cechy szczególne oryginału: okrągłe „O”, spiczaste zakończenia „M” czy charakterystyczne jednorzędowe minuskułowe „a” (kształt wywodzący się z kursywy, pozbawiony kreski nad brzuszkiem). Oczywiście autor powołuje się na konkretną inkarnację Rennerowskiego oryginału. Dla bardziej dociekliwych przygotował diagramy i schematy porównujące szczegóły poszczególnych Futur.

Podpis: Charakterystyczne dla Futury małe „a” (Futura PT). Obok „a” z fontu Proxima Nova, będącego obecnie pod względem popularności jednym z głównych konkurentów Futury, oraz z poczciwego Timesa w wersji prostej i kursywnej.
Podpis: Futura do polskich drukarń trafiła w 1931 roku, czyli zaledwie 4 lata po premierze oryginału. Na ilustracji słynna okładka słynnych Narkotyków Witkacego z 1932 roku z tytułem złożonym prawdopodobnie Paneuropą. Warto zwrócić uwagę na (zdaje się przypadkowe) podobieństwo do okładki książki Thomasa. (Źródło: Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa).

Po drugie autor zdaje sobie sprawę, że nie można pozostać na tym etapie. Gdy przegląda się liczne ilustracje w książce (zwłaszcza rozdział Futura w miejskiej dżungli), dostrzec można niezwykłą różnorodność projektów wykorzystujących te niemal identyczne kroje pisma. Jak słusznie zauważa Thomas – krój pisma to tylko jeden ze środków wyrazu – w zależności od kontekstu, w jakim się go użyje: ustawienia świateł międzyliterowych i interlinii, koloru, nawet od słowa, które się nim złoży, może wyglądać zupełnie inaczej. Ważne jest, jak konkretny krój działa w konkretnym projekcie. Futura równie skutecznie zdobi szyldy takich marek jak Louis Vuitton czy Dolce & Gabbana, jak fasady tanich dyskontów i hipermarketów.

W związku z tym w Wystrzegaj się Futury opowieść o modernistycznych początkach tytułowego projektu Paula Rennera jest tylko punktem wyjścia. Prawdziwa historia kroju pisma to historia jego użyć.

 

Typograficzna historia Stanów Zjednoczonych

Thomas opisuje ją z amerykańskiej perspektywy, tylko czasem zaglądając na Stary Kontynent (głównie w związku z typograficznymi decyzjami nazistów). Wertuje dawne amerykańskie branżowe czasopisma, początkowo do europejskich eksperymentów nastawione bardzo ostrożnie. Pojawia się tu przy okazji, z polskiej perspektywy nie tak dobrze widoczny – wątek rasowy. Modernistyczne kroje niektórzy nazywali bowiem „jazzowymi”, co w latach 20. XX wieku w USA nie było pod tym względem neutralnym określeniem. Jednak mimo niechęci konserwatywnej części środowiska projektantów, Futura zdobywała coraz większą popularność i już przed II wojną światową była (ona lub jej klony) na wyposażeniu większości amerykańskich drukarni.

Na popyt Futury nie wpłynął negatywnie nawet bojkot produktów pochodzących z nazistowskich Niemiec – część amerykańskich plakatów propagandowych i map wojskowych składano za jej pomocą. Bardzo szybko stała się ówczesnym odpowiednikiem Timesa i Ariala – krojów, które dzięki dostępności na każdym komputerze, są dziś graficznym językiem oficjalnych dokumentów, prac magisterskich, ogłoszeń czy plakatów wyborczych. Innymi słowy, Futura, uważana początkowo za europejską fanaberię ze świata profesjonalnych projektantów i ambitnej prasy (dużą rolę w jej popularyzacji w USA miał Mehemed Fehmy Agha, dyrektor artystyczny „Vanity Fair”), stała się domyślnym rozwiązaniem. Zdawałoby się: całkowicie neutralnym.

Nasza mała Helvetica

Od Nixona do Supreme

O neutralności marzyli wcześniej moderniści. Nie dostrzegali jednak, że proponowane przez nich rozwiązania szybko stały się częścią dominującego dyskursu. Świadczy o tym chociażby popularność Futury wśród polityków, niezależnie od reprezentowanej opcji politycznej. Konserwatystom nie przeszkadzała jej modernistyczna genealogia – konsekwentnie trzymał się jej Richard Nixon, a dziś posługuje się nią skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec. Potwierdzeniem przynależności Futury do establishmentu było użycie jej przez NASA jako domyślnego kroju całego skomplikowanego systemu misji Apollo. Neil Armstrong zostawił na Księżycu pamiątkową tabliczkę z napisem złożonym pismem Paula Rennera.

(Źródło: Wikimedia Commons/ NASA)

Futura wpisała się też do brandbooka globalnego kapitalizmu, rządzonego przez międzynarodowe korporacje. Długa, choć niepełna lista powszechnie znanych marek posługujących się tym krojem znajduje się na wspomnianej okładce książki. Thomasa na szczęście interesują bardziej ironiczne i antykonsumpcjonistyczne użycia Futury, jak np. prace Barbary Kruger. Ironia ma jednak kolejną warstwę – charakterystyczne napisy w czerwonych prostokątach posłużyły do stworzenia identyfikacji wizualnej dla odzieżowej marki Supreme. Na tym przykładzie widać, jak kapitalizm potrafi uczynić ze swojej krytyki produkt sprzedażowy oraz w jaki sposób wykorzystywany jest do tego kod wizualny w postaci kroju pisma.

Your Body is Battleground. Jedna z najsłynniejszych prac Barbary Kruger. (Źródło: Wikimedia Commons/ Wwiktoria)

Co ciekawe, o nieczyste powiązania z kapitalizmem i władzą posądza się głównie drugą najsłynniejszą czcionkę XX wieku, czyli Helvetikę. Paula Scher, słynna projektantka i krytyczka dizajnu, nazwała ją nawet krojem wojny w Wietnamie. Rzeczywistość nie jest jednak czarno-biała: na jednej z reprodukcji Thomas pokazuje amerykańską mapę Wietnamu Północnego z 1967 roku złożoną tak uwielbianą przez projektantów Futurą. Krój Rennera dotychczas miał taryfę ulgową, co mogło wynikać z faktu, że jest po prostu bardziej czytelny, zrównoważony i niezwykle plastyczny. Nie tylko pod względem graficznym, ale też semiotycznym – prostackość Helvetiki niemal zawsze zdominuje projekt, podczas gdy Futura w rękach zdolnego projektanta będzie wyglądać inaczej, niezależnie, czy ma za zadanie sprzedać tanie meble, drogie perfumy, czy zdobić okładkę książki.

 

Długie trwanie przyszłości

Nie należy się więc spodziewać, że projektanci zaczną wystrzegać się Futury. Co jakiś czas wieszczy się jej koniec (Klaus Detjen w książce Światy zewnętrzne wspomina, że już w 1960 roku projektanci stwierdzili, że Futura jest anachroniczna), jak dotąd jednak nie wyszła z mody. Nowe logo Google (2015) jest złożone literami odnoszącymi się bezpośrednio do Futury. Pod koniec marca 2019 w internecie pojawiło się zdjęcie tablicy informującej o projekcie wykonanym w ramach budżetu obywatelskiego w Łodzi (żeby było ciekawiej, geometryczne litery Strzemińskiego). Nieuważni urzędnik i grafik zamiast wpisać jego nazwę w miejsce tytułu zostawili tekst pomocniczy: „NAZWA PROJEKTU FUTURA BOLD LUB ARIAL BLACK”. Arial to jedna z cyfrowych przeróbek Helvetiki. Najwyraźniej wciąż jesteśmy w typograficznym XX wieku.

Pismo Strzemińskiego, przeróbka Helvetiki i Futura. Czy to jazzowy modernizm, czy kod wizualny dominującego dyskursu?

Lektura książki Douglasa Thomasa na pewno pomoże projektantom w bardziej świadomej pracy i uwrażliwi ich na społeczne i kulturowe znaczenie poszczególnych krojów pisma. Nie zgadzam się jednak z Ellen Lupton, która w przedmowie do Wystrzegaj się Futury ostrzega, że to pozycja dla typograficznych snobów. Mimo że początkowe rozdziały faktycznie wymagają pewnej typograficznej wiedzy, to prędko przenosimy się do świata, który jest bliski znacznie większej liczbie odbiorców. To świat filmów Wesa Andersona, mebli z Ikei, Volkswagena, streetwearu i high fashion, kampanii wyborczych i galerii sztuki. I choć Futurę się tu głównie demaskuje i posądza o trzymanie się z tymi „złymi”, to trzeba też przyznać, że poszczególne, oddzielone od siebie fragmenty świata genialny projekt Paula Rennera w jakiś sposób łączy.

Na koniec chciałbym zgłosić drobne uwagi terminologiczne dotyczące polskiego wydania. Amerykańskie „gothic” zostało w niektórych miejscach przetłumaczone jako „gotyk” (s. 40–41), co może wprowadzać pewne zamieszanie, gdyż w obu językach słowo to oznacza inny rodzaj pisma, odpowiednio: bezszeryfowe i gotyckie (w nomenklaturze angielskiej zazwyczaj „blackletter”). Również określenie „bezszeryf” (s. 76) nie wydaje się zbyt trafne i raczej niespotykane poza żargonowymi rozmowami projektantów. Zwłaszcza, że „szeryfem” nie określamy „pisma szeryfowego”, a element litery.

 

Douglas Thomas

Wystrzegaj się Futury

Przeł. Dorota Malina

Wydawnictwo Karakter, 2019

Liczba stron: 208

Grzegorz Fijas

(ur. 1992) – polonista, edytor i projektant graficzny współpracujący z wydawnictwami książkowymi i prasowymi. Prowadzi bloga poświęconego typografii (gfijas.pl) oraz facebookowy profil „Niebezpieczne litery – typografia i edytorstwo”.