Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

PODSUMOWANIE 2015 #2: Maria Kobielska

Artykuły /

+

 

Filip Springer

To jeden z moich faworytów już od kilku czytelniczych sezonów, a 13 piętrami udowadnia, że wręcz coraz bardziej trzyma rękę na pulsie. Pracowitość, jaką pokazuje przy projekcie Miasto Archipelag, zapowiada obiecujący ciąg dalszy. Teksty Springera są odkrywcze w podstawowy sposób: dostarczają konkretnych narzędzi do pomyślenia inaczej o bezpośrednim otoczeniu, zobaczenia wreszcie wyraźnie problemów, w które przecież od dawna bijemy jak głową w mur.

Taco Hemingway

Choć muszę się zgodzić ze wszystkimi krytycznymi uwagami o utworach i personie Taco (hipsteriada! artysta jednego, góra dwóch tematów! łatwa ironia!), a nawet je pouzupełniać (słowoklucz moich zastrzeżeń: gender), nie mogę tu nie wzmiankować płyt, które odtwarzałam w ostatnich miesiącach przypuszczalnie średnio raz dziennie. Tekstowo Taco znakomicie nadaje się na polonistyczne zajęcia ze stylistyki (been there, done that), a w czasie wolnym od pracy dalej nie przestają mnie cieszyć piosenki o didżeju, który coś tam miksuje sobie i odczuwa wiele trudu.

Nowe Muzeum Śląskie

Nowe MŚ spośród powstających obficie atrakcyjnych muzeów historycznych wyróżniają nie tylko rozwiązania architektoniczne, ale i próba opowiedzenia historii, która nie naśladuje niewolniczo głównych wzorów polskiej kultury pamięci, choć oczywiście pozostaje z nimi w ścisłym kontakcie. Może brzmi to dość ostrożnie, ale na porównawczym tle wystawa Światło historii wypada naprawdę nieźle.

 

 

Body/Ciało Małgorzaty Szumowskiej

Nie umiem sobie wytłumaczyć powszechnego uznania dla tego filmu, miałkiego, stawiającego metafizyczne pytania na poziomie licealisty, co gorsza usiłującego niedomówieniami zasugerować głębokie odpowiedzi, irytującego i ciągnącego się jak flaki z olejem, choć w istocie trwa niecałe półtorej godziny – wytłumaczyć inaczej, niż kolonialnym powtórzeniem: skoro dali Srebrnego Niedźwiedzia, musi być super. Stylizacja na Kieślowskiego może i jest dowcipna, ale naprawdę nie załatwia sprawy.

Aresztowanie spektaklu Teren badań: Jeżycjada

To moment, w którym trzeba stracić resztki dziewczyńskiego sentymentu do Małgorzaty Musierowicz, piszącej od lat zresztą coraz gorzej, smutniej i dziecinniej (pozdrowienia dla diagnozującego to – również od lat – pasjonującego forum internetowego). Musierowicz doprowadza do zakazu, na czas utajnionego procesu, wystawiania offowego przedstawienia (reżyseria: Weronika Szczawińska, specjalistka od precyzyjnie przemyślanych scenicznych esejów), w którym nie pada żadne zdanie przez nią napisane. Powołuje się między innymi na zastrzeżenie znaku towarowego „Jeżycjada” i naruszenie jej dóbr osobistych, jakim jest, jak rozumiem, poddanie pod dyskusję modelu konserwatywnego, mieszczańskiego społeczeństwa, któremu w swoich książkach składa hołdy.

Żołnierze „wyklęci”

Rysujący się coraz wyraźniej nowy boom w polityce historycznej mógłby symbolizować najbardziej ponurą twarz polskiej kultury: wiążącą się z przemocą, upraszczaniem trudnych historii i hurtową gloryfikacją co najmniej wątpliwych postaci. Czyżby wkrótce heroizację powstania warszawskiego trzeba by zobaczyć jako mniejsze zło? Równie przykro mi o tym pomyśleć, jak o hipotetycznym udziale w manifestacji w obronie wolności słowa polskich (brr) kabareciarzy. A w tej sytuacji politycznej nie ma gwarancji, że nie przyjdzie nam się w przyszłym roku na taką udać.

 

!

 

Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy 23, 1080 Bruksela

Obejrzałam film Chantal Akerman z 1975 roku z ponurej okazji: reżyserka zmarła tej jesieni, 5 października. To najbardziej uważny film, jaki widziałam w życiu, wspaniały, precyzyjny, straszny, napięty do granic możliwości; nie mogłam oderwać wzroku od obierania ziemniaków, miałam poczucie, że o bohaterce dowiaduję się wszystkiego, co da się wiedzieć, i jednocześnie zachodziłam w głowę, co się z nią stanie za kolejną chwilę.