Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Pieprz się dla lasu

Recenzje /

Konkurs Dokumentalny 28. Warszawskiego Festiwalu Filmowego wygrało bezapelacyjnie tegoroczne odkrycie – Fuck For Forest Michała Marczaka, film, który miał swoją światową premierę właśnie w warszawskiej Kinotece. Elektryzujący tytuł, kontrowersyjny trailer, progresywne podejście do ekologii (z tej okazji ukuto nawet nowy termin – ecoporn), kilkadziesiąt tysięcy odsłon na Youtubie jeszcze przed premierą i zapewniona kinowa dystrybucja. Niewielu filmom dokumentalnym udaje się osiągnąć zarówno sukces artystyczny – nagrody na najważniejszych europejskich festiwalach filmowych – jak i zainteresowanie mediów i publiczności. Nie mam wątpliwości, że FFF osiągnie także sukces komercyjny, bowiem umiejętnie i nowatorsko łączy Erosa z typowymi dla dokumentu kwestiami społecznymi. Oczywiście seks przyciąga, a seks w służbie ekologii z pewnością zwabi także młodych hipsterów, ekologów i lewaków.

W swoim filmie Marczak opowiada historię założonego w 2004 roku norweskiego stowarzyszenia Fuck For Forest, które zbiera fundusze na ratowanie ginącej planety poprzez sprzedawanie w internecie zdjęć i filmów pornograficznych. FFF werbują erotycznych aktywistów na swoich stronach internetowych, berlińskich ulicach, paradach równości, młodzieżowych wiecach i skłotach. Za jedyne dwanaście euro możemy uzyskać dostęp do tysięcy amatorskich materiałów audio-wideo o wyraźnym zabarwieniu erotycznym, a przy okazji ocalić kawałek Amazonii. Świat jest zaczarowany, planeta orgastyczna. Idea FFF, próbując połączyć w jedno założenia rewolucji seksualnej, hipisowskiej anarchii i ochrony przyrody, jest tyleż szczytna, co naiwna i anachroniczna – sam reżyser określa ją jako „pokraczny konstrukt myślowy”. Wszystko to mogłoby wydawać się dziecinną utopią zbuntowanej klasy średniej, gdyby nie fakt, że stowarzyszenie zebrało na swoim koncie już 420 tysięcy euro, a suma wciąż rośnie. Marczak zagląda do falansteryjnej berlińskiej komuny, w której członkowie FFF prowadzą tryb życia wyklętych naturystów, a obiektyw kamery wyławia z niej młodego, zagubionego, acz barwnego chłopca – Danny’ego. To jego śladami będziemy podążać wraz z opowieścią, razem z nim rekrutować niewinnych przechodniów do fellatio w służbie matki natury, zanurzać się w depresji i podróżować przez amerykańskie kontynenty.

To, co decyduje o sile tego dokumentu, to jego całkowita nieprzewidywalność: zaczyna się bowiem jak typowa narracja o berlińskich alternatywnych dzieciakach, a kończy jako gorzka refleksja bez łatwych odpowiedzi, gdy po erotycznych szaleństwach i imprezach grupa wreszcie dociera do amazońskiej dżungli z książeczką czekową i gotowością do niesienia pomocy. Na miejscu piją rytualny psychodelik Ayahuasca, praktykują jogę ubrani jedynie w bezwstyd, a podczas spotkania z lokalną społecznością zostają całkowicie odrzuceni przez rdzenną ludność jako zepsuci Zachodem spekulanci. Lokalni campesinos nie chcą pieniędzy, lecz możliwości pracy i samostanowienia o sobie. Fiasko tej podróży dzieli grupę, której członkowie rozchodzą się w cztery strony świata.

Fuck For Forest jest filmem wprawiającym w zakłopotanie, ostentacyjnie intymnym. Chociaż pikantnych momentów nie ma w obrazie aż tak wiele (wbrew pozorom), to otrzymamy efekty estetyczne wielorakiego rytmu: wszelakie formy triolizmu, orgazm totalny, czy seks tantryczny. Pamiętajmy przy tym, że to nie industrialne porno, więc bohaterowie, XXI-wieczni hipisi, to raczej wyznawcy trichofilii. Niektóre momenty mogą wyprowadzić widzów z bezpiecznej strefy komfortu – jak w scenie, gdy na garażowym party po odbytym stosunku seksualnym jeden z członków grupy zlizuje z siebie spermę i menstruacyjną krew partnerki, wykrzykując peany na cześć wolnej miłości. Dokumentalista otrzymał więc uprzywilejowany, nieograniczony dostęp do swoich bohaterów, do ich alkowy oraz wrażliwej emocjonalności. I wykorzystał to najlepiej, jak tylko można, pozostając jednocześnie bezstronnym obserwatorem. Marczak za pomocą skromnych zasobów technologicznych stworzył łechcący nasze oczy obraz domykający i uzupełniający opowiadaną historię. Kamera jest zawsze blisko, operuje na zbliżeniach makro, zachowując jednocześnie maksimum autentyczności i używając jedynie naturalnego oświetlenia.

Fuck For Forest jest również dziełem niejednoznacznym i ambiwalentnym w swoich sądach. Dwóch niezależnych od siebie krytyków napisało o filmie jako o portrecie fiaska całego przedsięwzięcia (Agnieszka Makowska) oraz zarzuciło Marczakowi trzymanie sztamy z bohaterami (Michał Walkiewicz). Żadna z tych rzeczy nie ma miejsca w filmie, a jednocześnie oba sądy są prawdziwe. To właśnie decyduje o jego sile – pozwala dostrzec, jak nasze własne przekonania rzutują na postawiony problem, a w efekcie nie daje żadnych gotowych odpowiedzi.

W uzasadnieniu werdyktu jury WFF stwierdza, że temat z pozoru śmieszny i powierzchowny tak naprawdę okazuje się głęboki i aktualny. To naszym zdaniem najlepszy na tym festiwalu film o współczesnym świecie. Będzie szansa się o tym przekonać, gdyż Fuck For Forest trafił do polskich i zagranicznych kin 23 listopada. Nie bądźmy filistrami, dajmy dzieciakom z FFF szansę na uratowanie świata, chodźmy do kina. Koniecznie.

Ewa Drygalska

(ur. 1984) – absolwentka filmoznawstwa i doktorantka w Instytucie Amerykanistyki UJ, gdzie przygotowuje pracę doktorską na temat kina blaxploitation. Lubi rap i filozofię postsekularną. Żartuje, że jest feministką.