Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Nostalgia Ostateczna („Adventure Time”)

Artykuły /

Początkowo myślałem o napisaniu przewrotnej recenzji – czegoś w rodzaju „czy to twoja podświadomość, czy naprawdę są tam takie treści?”, ale było to skazane na porażkę. Animowany serial produkcji Cartoon Network jest fenomenem na skalę światową. Już wcześniej mieliśmy do czynienia z animacjami dla dzieci, które z różnych powodów zdobywały popularność wśród dorosłych, jednak żadne z tych zjawisk nie trafiło do tak szerokiej rzeszy odbiorców jak właśnie Adventure Time.

Internauci są bardzo ostrymi recenzentami i często nie pozostawiają suchej nitki na rzeczach, które zostały dobrze przyjęte przez profesjonalnych krytyków. W jakimś stopniu kwestionuje to sens istnienia autorytetów, pewnie za jakiś czas będziemy w stanie wyciągnąć kolektywną opinię z wielu portali, uzyskując zbiorowe „TAK” lub „NIE” dla dowolnego filmu bądź publikacji. Przy mocnej krytyce współczesnej ramówki Cartoon Network, jedynie Adventure Time budzi entuzjazm, skłania do formułowania komentarzy, interpretacji, cosplayowych reinterpretacji oraz tworzenia popularnych memów. Jaka jest tego przyczyna? Czy chodzi o oniryczną fabułę, charakterystyczną kreskę, absurdalny humor, pastelowe kolory czy nieczytelne dla dzieci podteksty?

Pierwszy, niepełny odcinek Pendelton Ward, twórca serii, przygotował dla stacji Nickelodeon, jednak nie spotkał się z wielkim entuzjazmem zarządu. Nie było trzeba jednak czekać długo, aż ten krótki fragment rozprzestrzenił się wiralnie w internecie, zyskując uwagę Cartoon Network, stacji, która od razu zamówiła cały sezon. Fabuła jest pozornie prosta: Finn, ludzki chłopak, i magiczny pies Jake ochraniają Królewnę Balonową i jej królestwo przed złym Lodowym Królem. Klasyczny schemat zostaje złamany, gdy dowiadujemy się, że Finn urodził się z kapusty i, znaleziony przez rodziców Jake’a, był razem z nim wychowywany w rodzinie magicznych psów. Są najlepszymi przyjaciółmi, jednak nie można się oprzeć wrażeniu, że to Jake pełni rolę mentora i jest znacznie bardziej dojrzały niż nastoletni Finn. Królewna z kolei rządzi królestwem pełnym cukierków, przeprowadza eksperymenty godne szalonego naukowca, a jej ciało składa się z gumy balonowej. Nie jest też jedyną, którą Finn ochrania – spotykamy także Królewnę Hot-Dog, Królewnę Mięśni, Królewnę Grudkowego Kosmosu czy Królewnę Tost. Motywację do ataków Lodowego Króla stanowi odwieczne poszukiwanie żony, często przedstawione w taki sposób, aby budziło współczucie dla wysiłków biednego szaleńca.

W animacji rozpoznać można kilka warstw narracji – każda zdaje się kierowana do różnych grup wiekowych. Pierwsza, która przemawia do najmłodszych odbiorców, to heroiczna przygoda, przedstawiona w „cukierkowej” animacji. Drugi poziom, apelujący do nastoletnich odbiorców, to problem relacji z drugim człowiekiem: przyjaźni Jake’a i Finna, a później interakcji Finna z kobietami. Finn próbuje zdobyć serce starszej od siebie, znacznie poważniejszej Królewny Balonowej (która odbiera jego „bohaterstwo” jako coś niepoważnego), zaprzyjaźnia się z przerażającą wampirzycą Marceliną, pomaga niesfornej Słoniczce. Ostatecznie decyduje się na związek z Królewną Ognia, jednak ciało księżniczki zbudowane jest z płomieni, co wyklucza fizyczny kontakt. To dość mocna przenośnia nastoletniej seksualności. Przedstawione typy osobowości są nowymi, współczesnymi archetypami: Balonowa jest przemądrzałym nerdem, Królewna Grudkowego Kosmosu (moja ulubienica) rozpieszczoną, skupioną na sobie nastolatką, Jake oddanym, ale nieuważnym i momentami głupawym przyjacielem. Pojedynczo występujące postaci (i ich działania) potrafią doprowadzić do łez, głównie przez flirt z wszechobecnymi stereotypami – Bóg Imprezy jest personifikacją zachowań amerykańskich chłopców z koledżu.

Z kolei dorośli odbiorcy skuszeni zostają głębokim sentymentem, wywołanym przez wszystkie smaczki i powiązania. Odwołania do lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych można wyliczać w nieskończoność: BMO wygląda niczym pierwszy game boy, w wielu odcinkach pojawia się 8-bitowa muzyka, niektóre wątki i grafiki nawiązują do Dungeons & Dragons, jednej z pierwszych gier RPG. Styl serii puszcza oko do Betty Boop oraz Popeyea, którzy też potrafili przyciągnąć przed ekrany znacznie starszą publiczność. Niektóre sceny są cytatami z innych filmów, jak na przykład sceny walki a’la Sailor Moon lub Dragon Ball (i większość mang), czy te przywodzące na myśl romans rodem z produkcji Disneya.

Program z czasem nabiera rozpędu i prawdziwej głębi, gdy dowiadujemy się o przeszłości krainy Ooo. Okazuje się, że przyczyną istnienia magicznego świata jest wielokrotnie wspominana Wojna Grzybów (nawiązanie do grzyba atomowego), a Finn to jedyny człowiek, który ją przeżył, jeśli nie liczyć Abrahama Lincolna, czyli Króla Marsa. Dowiadujemy się, że Lodowego Króla i Marcelinę łączy tragiczna przeszłość, która całkowicie odmienia nasze spojrzenie na obie postaci. Serial trafia prosto w serce, grając na emocjach mocniej niż niejedna „poważna” produkcja. Zetknięcie dziecięcej, kolorowej wizji z brutalnością szarego świata jest trudne do przetrawienia i pokazuje dysonans poznawczy, jaki spotyka praktycznie każdego z nas. Motyw postapokalipsy, sprytnie przemycany w tle normalnej akcji, przywodzi na myśl świat uniwersum Stalkera, Metro 33 czy Fallouta, widziane przez różowe okulary.

Jako oddany od najmłodszych lat fan animacji, z ręką na sercu mogę zaryzykować stwierdzenie, że Adventure Time to najlepszy obecnie serial animowany. Co z konkurencją? The Simpsons są wnikliwą analizą amerykańskiej rodziny, jednak brakuje tam wzrostu i zmiany, którą przechodzą bohaterowie Adventure Time. South Park jest ostrym komentarzem politycznym, Bobs Burger to ciepła i zabawna historia małomiasteczkowości, natomiast Family Guy jest zlepkiem idiotycznych żartów. Adventure Time wdaje się w udany flirt z wieloma gatunkami i to właśnie uniwersalność jest największą zaletą kreskówki, którą mógłbym nazwać postapokaliptycznym, familijnym science fiction (sic!).

Damian Dawid Nowak

(ur. 1989) - urodzony w Tarnowskich Górach, zamieszkały w Warszawie, studiował Philosophy of Cognition, Moral and Value na Uniwersytecie Warszawskim. Pracujący w mediach fan dobrej literatury i jedzenia. Założyciel portalu Good Place Warsaw. W 2014 zadebiutował tomikiem poetyckim pt. "Nieistotne".