Kryzys jest naturalnym stadium każdego organizmu, powtarzającym się etapem cyklu niezależnym od konstrukcji, ideologii i ekonomii. Kryzys komunizmu, kryzys kapitalizmu czy kryzys Babilonu i tak objawią przecież z czasem swój święty szczyt. A potem historia znowu zatoczy koło i wszystko zacznie się od początku.
Życie Roberta Brylewskiego nie mogło potoczyć się zwykłym torem. Ten urodzony w Warszawie (ale wychowany w Koszęcinie) syn tancerzy Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” dorastał w warunkach dalekich od socrealistycznego standardu – przesiąkniętych hippisowską atmosferą wspólnoty, muzyki i tańca. A kiedy jako nastolatek przeprowadził się do Warszawy, uniosła go przezierająca nieśmiało przez „żelazną kurtynę” rewolta punkowa i zdecydował poświęcić się graniu.
I tak oto muzyczny żółtodziób zdobył niespodziewanie swój święty szczyt w 1980 r. Wokół trwało przesilenie: rodziła się Solidarność, zaskoczeni komuniści zastygli na swoich pozycjach, a Kryzys jako pierwszy (i jak się potem okazało: ostatni zarazem) z zespołów punkowych bezczelnie wstrzelił się w główny nurt polskiej muzyki rozrywkowej. W dużej mierze była to zasługa wszechobecnego chaosu, nastroju rozprężenia i potrzeby wolności, choć trzeba tu podkreślić znaczącą rolę menadżera grupy Jacka Olechowskiego.
Niemożliwe stało się całkiem realne. Kryzys, nie posiadając ani jednej zarejestrowanej piosenki, trafił na pierwsze miejsce listy przebojów tygodnika „Panorama”, a rok później zagrał profesjonalną, ogólnopolską trasę, w ramach której wystąpił m.in. w katowickim Spodku i na festiwalu w Opolu. I choć zespół z powodu nieporozumień personalnych niebawem rozpadł się (a miało to miejsce jeszcze przed karnawałem lata Solidarności w 1981 r.), to Brylewski kontynuował swoją undergroundową działalność w tak znaczących dla polskiej muzyki zespołach jak Brygada Kryzys, Izrael czy Armia.
Autobiografia artysty ma formę wywiadu-rzeki, niezwykle sprawnie przeprowadzonego przez Rafała Księżyka. Warto zresztą docenić styl, z jakim dziennikarz kreuje tę rozmowę – z pozoru jego ingerencja w opowieść Brylewskiego wydaje się znikoma, a pytania z reguły zamykają się w jednym krótkim zdaniu. Owa zdawkowość wpływa jednak znakomicie na dynamikę książki, gdyż czyta się ją (a raczej wchłania) z prędkością punkowej solówki. Niemniej istotna jest też lekkość i swoboda, z jaką Księżyk łowi mniej znane wątki z życiorysu Brylewskiego. Tu zaprocentowała znakomita znajomość sceny alternatywnej poparta wieloletnią działalnością dziennikarską na łamach takich czasopism jak „Brum” czy „Antena Krzyku”.
Słowa pochwały należą się również Wydawnictwu Literackiemu, dostajemy bowiem do ręki książkę, która (zarówno za sprawą świetnej okładki autorstwa Wilhelma Sasnala, jak i znacznej ilości ilustracji doskonale korespondujących z treścią rozmowy) jako przedmiot stanowi niemalże małe dzieło sztuki. Na oprawę graficzną książki składa się wiele archiwalnych zdjęć, plakatów, kolaży, biuletynów, ulotek, okładek płyt, fragmentów zinów (m.in. legendarnej „Szmaty” czy efemeryczno-fantasmagorycznego „Gonietza Konopnego”), plakatów wyborczych (Brylewski kandydował w wyborach samorządowych w 2010 r. z listy wyborczej Komitetu Wyborczego Wyborców „Gamonie i Krasnoludki” założonego przez twórcę Pomarańczowej Alternatywy – Waldemara „Majora” Fydrycha) czy nawet reprodukcji obrazów (Cezar Marcina Maciejowskiego) i fragmentów komiksów (Życie codzienne w Polsce w latach 1999–2001 Wilhelma Sasnala). Dodatkowo informacje dotyczące Brylewskiego zostały opracowane w postaci kalendarium, dyskografii oraz filmografii, a wydawnictwo uzupełniono o indeks osób, indeks ilustracji i indeks zespołów muzycznych.
Kryzys w Babilonie stanowi kolejną pozycję reprezentującą modny ostatnio nurt wspomnieniowy artystów sceny niezależnej – wcześniej ukazały się m.in. książki Soul Side Story Tomasza Budzyńskiego czy Dezerter. Poroniona generacja Krzysztofa Grabowskiego. Jednak to właśnie ta książka powinna stanowić lekturę obowiązkową, przede wszystkim ze względu na postać głównego bohatera – człowieka-instytucji, człowieka-legendy, który odcisnął ogromne piętno na polskiej kontrkulturze: jako muzyk – będąc prekursorem i translatorem na język słowiański punkrocka, reggae i alternatywnego techno (w projekcie Max i Kelner), jako organizator i animator – współtworząc festiwale (m.in. Róbrege) oraz zakładając najważniejsze chyba studio nagrań lat 90-tych „Złota Skała” – oraz jako performer, graficiarz i artysta totalny, choć zwykle stojący przecież gdzieś w drugim szeregu, a w konsekwencji niedostatecznie doceniany.
Dub to rozszerzenie muzyki. Dźwięk w 3D (…) rozszerza muzykę w głąb i wykorzystuje nowe obszary. Echa, pogłosy. Echolalia – tak muzyk określa powstałą na Jamajce technikę przetwarzania muzyki, ale równie dobrze można tę definicję zastosować do niego samego. Brylewski również jest postacią przestrzenną, wielowymiarową, stojącą w opozycji zarówno do szarego modelu życia, jak i do etosu gwiazdy rocka. Jego historia, opowiedziana z dystansem godnym wytrawnego szulera, obdarta jest z patosu i zbędnego kombatanctwa. Stanowi opowieść artysty, który wbrew wszystkim (a czasem wbrew sobie samemu) wyznaczył artystyczny szlak wiodący podziemnymi korytarzami, pełen pułapek i fałszywych celów, a który z upartością godną prawdziwego Ślązaka wytrwale fedruje, pomimo własnych słabości, przeciwności losu i ponad pięćdziesięciu lat na karku. I dziś znów z przyjemnością możemy być świadkami tego, jak Kryzys obnaża swój „Święty Szczyt”.
_
Robert Brylewski, Rafał Księżyk, Kryzys w Babilonie. Autobiografia
Wydawnictwo Literackie, 2012
Liczba stron: 584