Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Nie taki znowu Mały Książę (M. Tulli „Szum”)

Recenzje /

Magdalena Tulli pokazuje świat widziany oczyma małej dziewczynki, skrajnie niedostosowanej do rzeczywistości, zaprzyjaźnionej z nieco dzikim lisem. Skojarzenie z Małym Księciem wydaje się nieuniknione – zostajemy odesłani w przestrzeń obcych planet, na których panują trudne do zrozumienia stosunki społeczne. Co to znaczy oswoić? Kogo i co oswoić? – już niemal pytam słowami powiastki filozoficznej, lecz nagle otwieram oczy i widzę powieść Tulli inaczej, obok Pianistki Elfriede Jelinek.

Przyzwyczailiśmy się być może, że krytyka społeczna bywa wyrażana w języku dotkliwie bliskim rzeczywistości, okaleczonym, pełnym ironii czy prowokacji. A kiedy zostaje wypowiedziana w języku baśni, myślimy, że mamy do czynienia z baśnią. W tym przypadku jest inaczej – choć dziewczynka jest niemal jak z Czerwonego Kapturka i lis też niczego sobie, to ton opowieści jest całkiem wyważony.

Szum otwiera informacja o śmierci matek. Odejście kobiet staje się dla głównej bohaterki początkiem nowej epoki. Niestety nie będzie to epoka „przyjaźni”, jak chciałaby tego amerykańska kuzynka. Wraz ze śmiercią matki bohaterka wyzwala się z więzów łączących ją z przeszłością. Matka była strażniczką pewnego porządku: Kiedy jedliśmy szarlotkę w niedzielne popołudnia, które były przeznaczone na życie rodzinne, od zawsze zasiadały wokół nas tłumy niewidzialnych sędziów przysięgłych, którym przyznaliśmy kompetencje większe od naszych własnych, tylko dlatego, że nie ciągnęła się za nimi nienormalna przeszłość, jak smuga sczerniałej krwi. Był to trybunał jednomyślny. Jakież mogą być różnice zdań, gdy idzie o kwestię normalności? Matka, opisywana w kategoriach władzy, pojawia się również w Pianistce Elfriede Jelinek: Lecz oto już staje przed nią mamuśka i stawia ją do raportu. Do raportu i pod ścianę, inkwizytor i pluton egzekucyjny w jednej osobie, przez państwo i przez rodzinę uznana jednogłośnie w prawach matki.

Erika w powieści Jelinek utożsamia się z narzuconym przez matkę porządkiem, staje się doskonałym wytworem jej nakazów i zakazów, a próbę buntu przeciwko narzucanemu systemowi obraca w autoagresję. Bohaterka Tulli na przemoc symboliczną reaguje inaczej, uporczywie i, chwilami wydawałoby się, beznadziejnie walczy o to, by nie poddać się formie, w którą jest wtłaczana. Walczy krzykiem i łamaniem szkolnych krzesełek.

W obu powieściach podstawową jednostką opresyjną jest rodzina, o której mówi się w kategoriach z zakresu sprawowania władzy: Pilnowano się, żeby nic godnego uwagi nie wyciekło na zewnątrz – pisze Tulli. Przemoc symboliczna, której doświadcza bohaterka powieści, opiera się na negacji rzeczywistości. Jest szarlotka na stole i świąteczny nastrój. Wszystko jest z pozoru normalnie. Mechanizm przemocy uruchamiany zostaje poprzez dopuszczenie do mówienia lub powstrzymanie od niego: Rzucił słuchawką, żeby mnie ukarać. Wcale się nie zdziwiłam, wiedziałam za co. Przejął po swojej matce obowiązki egzekutora reguł. Rygory dotyczyły tonu – „Pół tonu ciszej!” – i były dla niego święte.

Strzegąca tajemnic przeszłości matka z powieści Tulli oraz wyznaczająca granice tabu matka Eriki Kohut bronią dostępu do języka, wyznaczają granice mówienia. Powody wprowadzenia zakazu mówienia, jakiemu podlegają pewne obszary ich doświadczenia, bywają zupełnie różne – trudno bowiem zrównywać obozową przeszłość matki z Szumu Tulli z seksualną obsesją matki Eriki. Zakazowi mówienia podlegają obszary nienazwane lub nienazywalne, takie, które stanowią w ich życiorysach czarną dziurę. W bronieniu dostępu do tego, co traumatyczne, kumuluje się obawa przed zranieniem i uporczywa chęć ustanowienia ładu w rzeczywistości.

Obie matki, ta z powieści Tulli i ta u Jelinek, zostały pozbawione imion, tak jakby figura matki definiowała je w sposób wystarczający. Dążenie do ładu, harmonii lub po prostu chęć utrzymania status quo objawiają się w sposób powierzchowny poprzez próbę utrzymania rytuałów. Nie może sięgać głębiej, bo głębiej kryje się przemilczana trauma, wszystko to, co grozi chaosem i z czym matki nie są gotowe się mierzyć. Broniąc do tego dostępu, krzywdzą swoje córki. Jednocześnie spełniają swoją podstawową rolę – rolę matki, która polega między innymi na tym, by obronić dziecko przed „złem”. Powielają przy tym schemat wyparcia. Przemoc związaną z posługiwaniem się językiem można w Szumie odnaleźć na najbardziej podstawowym poziomie. Główna bohaterka ma problem z mówieniem. Wyrwana do odpowiedzi nigdy nie wie, co powiedzieć, nie potrafi też fizycznie wydobyć z siebie głosu. Nie lepiej jest z czytaniem i pisaniem. Litery brykają – w tym określeniu początkujący student kierunku pedagogicznego rozpoznałby dziś dysleksję. Można je jednak rozumieć również jako wyraz niepogodzenia z językiem. Dziewczynka pozostaje w stanie wojny z najmniejszymi jednostkami obcego systemu – literami.

Specjalistkami od języka są kobiety – matka, ciotka i nauczycielka. To one decydują, co ma zostać wypowiedziane, a co przemilczane i w ten sposób nadają ramy rzeczywistości: Życie nie byłoby tak śmiesznie proste, jak chciała, gdyby nie nauczyła się narzucać rygorów również faktom. Ojciec znajduje się w powieści Tulli poza problemem dotykającym dziewczynkę, bo myśli i mówi w obcym języku. Ponadto jest małomówny – w jego rodzinie zwykło się twierdzić, że dzieci i ryby głosu nie mają. Odsunięcie ojca od języka jest w rzeczywistości wyłączeniem go z problemów, z którymi w powieści Tulli borykają się kobiety:

Nie umiałam utrafić w wąziutkie pasmo właściwej głośności, wciśnięte między zakazane zakresy hałasów a głuchą ciszę. […] Wierzyłam, że wiele się dla mnie zmieni, jeśli nauczę się mówić nie za głośno, nie za cicho, dokładnie tak jak trzeba.

Jeśli chodzi o źródła przemocy trudno zestawiać ze sobą powieść Jelinek i Tulli. Cenne wydaje się jednak spostrzeżenie, iż sportretowana przez Tulli rodzinna trauma może być odczytywana inaczej niż tylko w kontekście historycznym i analizowana inaczej niż w kategoriach postpamięci. W opisach instytucjonalnie wytwarzanej przemocy kryje się fundamentalna krytyka stosunków społecznych.

 

Magdalena Tulli

Szum

Znak Literanova, 2014

Liczba stron: 192