Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Finis perfectus (M. Hłasko „Listy”)

Recenzje /

Niedawno minęło 45 lat od śmierci Marka Hłaski, pisarza kultowego, ale jednocześnie nieco zakurzonego. Kochanego przez czytelników (bo to przecież chłopak stąd, z Marymontu), cenzurowanego i usilnie wypieranego ze świadomości społecznej przez władze PRL. To postać legendarna, zaszufladkowana jako „kaskader literatury”, nie tylko ze względu na swoją twórczość, ale i (być może przede wszystkim) życie, jakie prowadził. Był uważany za polskiego Jamesa Deana, jednak, wbrew wszelkiego rodzaju mitom krążącym wokół życiorysu Hłaski, po lekturze Listów okazuje się, że wcale nie żył szybko. Jedynie umarł młodo. Dziś kończyłby 80 lat. Listów jest 363, a dni tygodnia osiem.

Korespondencja Marka Hłaski zaczyna się listem napisanym w 1944 roku, a kończy telegramem Sonii Ziemann z informacją o śmierci Marka wysłanym do jego matki w 1969 roku. Wyboru i opracowania podjął się Andrzej Czyżewski (kuzyn pisarza), układając listy chronologicznie, bez podziału na adresatów. Chronologiczność całego zbioru jest bardzo istotna – poznajemy pisarza jako niepewnego i nader wrażliwego nastolatka, który staje się powoli dorosłym mężczyzną. Mamy tym samym do czynienia nie tylko z dojrzewaniem Hłaski jako człowieka, ale i jako pisarza.

W 1994 roku ukazała się książka Listy Marka Hłaski. Zawierała ona – pokaźny jak na tamte lata – zbiór 158 niepublikowanych wcześniej listów pogrupowanych według adresatów i zawierających kilkustronicowe wprowadzenie. Kilkanaście lat później ukazała się biografia z prawdziwego zdarzenia, czyli Piękny dwudziestoletni autorstwa Andrzeja Czyżewskiego, książka odsłaniająca nieznane fakty z życia pisarza (zdjęcia, dokumenty, listy), których zebranie było rzecz jasna zadaniem trudnym, bo Hłasko uwielbiał mitologizować własne życie i wciąż ciężko jest podczas opowiadnia o nim odróżnić prawdę od fikcji literackiej.

Listy, zawierające niemal wyłącznie korespodencję pisaną przez autora Następnego do raju, opatrzone są dokładnymi datami i licznym przypisami, które wyjaśniają niektóre nieznane czytelnikowi sformułowania. Dzięki nim wiemy, kim jest choćby „Panna Czaczkes”, jak nazywał pisarz Agnieszkę Osiecką. Powieść w listach, którą układa dla nas Czyżewski, nie jest jednak domknięta, wszak może się okazać, że ktoś w dalszym ciągu przechowuje listy od Hłaski, które nigdy zostały opublikowane. W każdym razie wybór korespondencji stawia autora Pierwszego kroku w chmurach w zupełnie innym świetle. Bynajmniej nie mamy tu do czynienia z awanturnikiem i pijakiem, jak zwykło się o nim myśleć.

Ta książka to fascynujący apendyks do biografii Marka Hłaski. Dowiadujemy się między innymi, że pisarz był prześladowany za swój dziewczęcy wygląd oraz że żywił do matki skrytą nienawiść, która narastała z czasem: pamiętaj, że jest człowiekiem, przez którego najwięcej w życiu wycierpiałem – pisze w liście do Agnieszki Osieckiej. To również piękne listy miłosne pochodzące z okresu, gdy Hłasko przebywał na emigracji (najpierw te do Panny Czaczkes, później te pisane po angielsku do żony Sonii), a także świadectwo dramatu emigranta i nieustannej wiary w rychły powrót, przeradzającej się powoli w rezygnację: Moje życie to przeklęta bzdura. Jeden Wielki Żart. Wreszcie: Listy to utrzymany w konwencji noir obraz tamtych czasów, do szpiku obdarty z nierealności.

Pomimo powyższych zalet całość zbioru nieco niszczy niestety forma, w jakiej został wydany – najnowsza edycja listów Hłaski, za którą odpowiedzialna jest Agora, przypomina pod względem wizualnym darmowy dodatek do gazety. Mimo to: wybór Czyżewskiego to piękny prezent, jednak zapakowany w tani papier i przewiązany wstążką z zeszłorocznych urodzin.

 

Marek Hłasko

Listy

Opracowanie: Andrzej Czyżewski

Wydawnictwo Agora, 2014

Liczba stron: 592