Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Lek na lęk

Artykuły /

W zalewie sensacyjnych i nierzadko islamofobicznych doniesień trudno o rzetelne i spokojne przybliżenie islamu. Ale tego właśnie może dostarczyć twórczość G. Willow Wilson.

Roznoszący się po social mediach spam szczuje nas clickbaitowymi nagłówkami o rzekomych atakach uchodźców na chrześcijan, a politycy plotą o strefach no-go, w których obowiązuje rzekomo szariat. Trudno nie odczuwać lęku i mnie też on dotyka. Nie mam jednak złudzeń – wiem, że bierze się on z ignorancji; że choć na poziomie intelektualnym potrafię powiedzieć sobie: „To nieprawda”, to brakuje mi odpowiedzi na pytanie: „Czym jest islam?” i ten brak sprawia, że trudno dać odpór strachowi. Jednocześnie wydaje mi się, że coraz ważniejsze jest, by potrafić znaleźć odpowiedź – choćby w związku z kryzysem humanitarnym wywołanym wojną w Syrii. Szukając jej, natknąłem się na G. Willow Wilson.

Dla czytelników śledzących na bieżąco komiksową popkulturę G. Willow Wilson to przede wszystkim scenarzystka popularnej serii o Ms. Marvel – pierwszej muzułmańskiej superbohaterce z własną serią. Kamala Khan to mieszkająca w New Jersey nastolatka pochodzenia pakistańskiego, zapalona fanka superbohaterów, która pewnego dnia – nie zagłębiając się, bo i po co, w szczegóły komiksowego lore’u – zyskuje nadludzkie moce. Od tej pory próbuje walczyć ze złem, a jednocześnie trapią ją typowe dla nastolatków problemy: kontrolujący rodzice, przemądrzały starszy brat, pierwsze zauroczenia. Wilson bardzo umiejętnie łączy tutaj konwencję superbohaterską z opowieścią dla nastolatków, a efekt jest lekki i niepozbawiony humoru.

Jednak specyficzny kontekst kulturowy jest – mimo archetypowych ram konwencji – widoczny i niemożliwy do pominięcia. Wystarczy zajrzeć do pierwszego zeszytu, żeby zobaczyć, jak Kamala próbuje negocjować swoją tożsamość pomiędzy dwoma biegunami: rodzinnej kultury, dziwnej, wyróżniającej się, głęboko niecool, oraz uznawanej za standardową „białej” kultury amerykańskiej, tej, do której Kamala w głębi duszy pragnie przynależeć, choć wie, że nigdy nie uda jej się wtopić w nią w stu procentach (choćby ze względu na kolor skóry). Dobitnie przekonuje się o tym podczas imprezy, na którą wymyka się wbrew woli rodziców – akt buntu natychmiast zostaje przez rówieśników zinterpretowany jako przyzwolenie na kpiny z kultury śmieszącej swymi rygorami. Spojrzenie z tej perspektywy pokazuje, że asymilacja, do której tak bardzo chcielibyśmy przymusić wszystkich imigrantów, nie jest wcale łatwa, i to również z naszej winy (zostawmy już na boku fakt, że nie byłaby ona zjawiskiem pozytywnym).

Umiejętny balans formami fabularnymi, które doskonale znamy, i odmiennym tłem kulturowym sprawił, że Kamala Khan szybko stała się ukochaną bohaterką czytelniczek komiksów, zwłaszcza dzielących z Kamalą religię czy pochodzenie. Jednocześnie postać Kamali przybliża szerszej grupie zachodnich odbiorców obcą dla nich kulturę i wskazuje na pewną wspólnotę doświadczeń, która może ułatwiać porozumienie.

Wszystkie te kwestie Wilson zna pewnie dobrze z własnego doświadczenia (choć od innej strony niż bohaterka), jest bowiem Amerykanką, która przeszła na islam. O swoim nawróceniu i kilkuletnim pobycie w Kairze, gdzie wyszła za mąż, napisała książkę zatytułowaną The Butterfly Mosque. Jest to pod pewnymi względami tekst jeszcze istotniejszy niż Ms. Marvel – przedstawia bowiem perspektywę osoby z zachodniego kręgu kulturowego, która poznaje islam stopniowo, a często dzieli także nasze uprzedzenia czy obawy. Wilson tak na przykład pisze o rozterkach, jakie przeżywała, poznawszy swojego przyszłego męża: „Z tyłu głowy miałam lekcję wyniesioną z filmu Tylko razem z córką i przerażających historii z magazynów dla kobiet: oni zawsze wydają się miłymi facetami. Dopiero, kiedy się z nimi zadasz, odkrywasz dokonującego honorowych zabójstw, więżącego swoją żonę fundamentalistę, skrywającego się za tą fasadą. Czy osobowość Omara miała warstwy, których nie potrafiłam dostrzec?” (Uspokajam: do żadnej tragedii nie doszło).

Jeszcze cenniejsze są portrety ludzi, z którymi dziewczyna się spotyka: rodziny narzeczonego czy Alego Gomaa, egipskiego wielkiego muftiego (czyli teologa i prawnika wydającego opinie na temat interpretacji islamskich praw), z którym przeprowadziła wywiad. To one dają najdobitniejsze świadectwo tego, jak wygląda islam w praktyce, w codziennym życiu zwykłych wyznawców, dalekich od ekstremistycznych poglądów. Trudno znaleźć w jej tekstach krytykę islamu, ale myślę, że w aktualnym politycznym i kulturowym klimacie to, co oferuje – spokojne objaśnienie tej obcej (i przez to budzącej obawy) religii i kultury, świadectwo, że wygodny podział na „liberalny Zachód” i „konserwatywny islam” to daleko idące uproszczenie (islam można opisać jako „antyautorytarny, sekspozytywny monoteizm”, a z drugiej strony u nas nie brakuje postaw silnie ksenofobicznych, nacjonalistycznych czy fundamentalistycznych, również wśród polityków) – jest jeszcze cenniejsze.

 

PS Zainteresowanych przeczytaniem podobnej tematycznie pozycji po polsku zainteresować może wydana niedawno przez Wydawnictwo Karakter książka Co to jest islam? Książka dla dzieci i dorosłych Tahara Ben Jellouna.

Artur Nowrot

(ur. 1989) – redaktor, tłumacz, krytyk, prozaik. Publikował w „Wizjach”, „Kontencie”, a także antologiach: Dzieje się oraz Tęczowe i fantastyczne. Zawodowo chodzi po dachach i próbuje godzić to z działalnością twórczą. W wolnych chwilach czyta fantastykę, poezję i komiksy. Do znalezienia na Facebooku: "Artur Nowrot: literartura".