Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Julian Assange: wanted & desired

Artykuły /

Człowiek roku według „Le Monde”, człowiek roku w głosowaniu czytelników magazynu „Time”, geniusz, wizjoner, bojownik o wolność słowa, szarlatan, wichrzyciel, szaleniec, wróg publiczny, gwałciciel, hi-tech terrorist… Julian Assange: Wanted&Desired.

Głośna sprawa ekstradycji i postawienia w stan oskarżenia Australijczyka, lidera i współtwórcy serwisu WikiLeaks, wciąż nie może znaleźć swojego finału. Wielki wyklęty Ameryki to postać, która skupiła na sobie uwagę wszystkich światowych mediów i ujawniła, jak bardzo Amerykanie nie chcą publicznej szczerości. Pomysł kontrowersyjnego serwisu zasadzał się na anonimowej publikacji poufnych i tajnych informacji będących w posiadaniu instytucji rządowych oraz korporacji. Dokumenty tego typu ujawniałyby działania niezgodne z prawem. Zręczny zespół informatyków zadbał o to, by niemożliwe było wyśledzenie, skąd pochodzą wpisy, a zatem uwalniał potencjalnych informatorów od możliwych konsekwencji karnych. Głównym obszarem zainteresowań twórców serwisu miały być kraje byłego Związku Radzieckiego, Bliskiego Wschodu i Afryki Subsaharyjskiej.

W rzeczywistości WikiLeaks stało się polem do publikacji dokumentów z całego świata, ujawniających wszelkiego rodzaju nadużycia – od rządowej cenzury stron internetowych, poprzez trwonienie publicznych funduszy, malwersacje finansowe czy ciemne karty międzynarodowej dyplomacji, po naruszenie podstawowych praw człowieka w krajach o ustrojach autorytarnych, a także w czasie trwania konfliktów zbrojnych w Iraku i Afganistanie. WikiLeaks, począwszy od stycznia 2007 r., opublikowało informacje dotyczące takich kwestii jak: wydatki na sprzęt wojskowy podczas wojny w Afganistanie, korupcja w Kenii, dane dotyczące więźniów w bazie Guantanamo, informacje o wypadku w irańskim ośrodku atomowym czy zapisy rozmów telefonicznych osób zamieszanych w aferę paliwową w Peru. Pierwszym, opublikowanym w grudniu 2006 roku dokumentem było zlecenie zamordowania ważnych urzędników rządowych podpisane przez somalijskiego szejka Hassana Dahira Aweysa. Następnie upubliczniono dane związane z korupcją w rodzinie byłego przywódcy Kenii – Daniela arap Moi – oraz kopię protokołu amerykańskiej armii z bazy w Guantanamo, z którego wynikało, że Międzynarodowa Komisja Czerwonego Krzyża miała ograniczone możliwości monitorowania stanu zdrowia przebywających tam więźniów, czego Stany Zjednoczone wielokrotnie się wypierały.

Na swojej stronie WikiLeaks deklaruje, że podstawą, na której oparta jest ich praca, jest obrona wolności słowa i niezależności mediów, która wywodzi się z Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Zapewniają także, że żadne publikowane przez nich informacje nie są cenzurowane, ale czasem niektóre fragmenty są usuwane lub ich publikacja jest opóźniana ze względu na ochronę bezpieczeństwa i życia niewinnych osób z nimi związanych. Organizacja za swój główny cel wskazuje ochronę tzw. whistleblowers – osób pragnących upublicznić niejawne informacje na temat nadużyć i łamania prawa zarówno w strukturach państwa, jak i w sektorze prywatnym. Anonimowość figur związanych z WikiLeaks jak dotąd nie została złamana. Organizacja dba o to, by istotne informacje zostały podane do publicznej wiadomości za pośrednictwem strony internetowej oraz dzięki współpracy z bardziej wpływowymi mediami, takimi jak „The Guardian,” „The New York Times” czy „Der Spiegel”.

Sam Assange jako lider i twarz organizacji obciążony został wszystkimi konsekwencjami działań WikiLeaks. Wkrótce po ujawnieniu pokaźnej kolekcji amerykańskich depesz dyplomatycznych ściągnął na siebie gniew Wuja Sama. Został zatrzymany w Wielkiej Brytanii, zwolniony za kaucją i osadzony w areszcie domowym. Wszystko w atmosferze groźby ekstradycji do Stanów Zjednoczonych i postawienia w stan oskarżenia za szpiegostwo, sabotaż oraz świadome działania na szkodę państwa, co jest równoznaczne z karą śmierci, jeśli wszystkie te przestępstwa zostaną mu udowodnione. Sekretarz stanu, Hillary Clinton, wyraziła opinię, iż informacje ujawnione przez WikiLeaks sprawiły, że życie wielu osób zostało zagrożone, a bezpieczeństwo narodowe zakwestionowane, a także że jest to atak skierowany nie tylko przeciw Stanom Zjednoczonym, ale przeciw całej społeczności międzynarodowej. Wokół Assange’a rozgorzała medialna wojna, w którą próbowano włączyć legalne środki represji. Najbardziej może zagadkowym i dziwnym elementem całej sprawy jawi się oskarżenie o gwałt wysunięte przez dwie Szwedki. Afera „znalazła się” natychmiast po tym, jak Assange zaczął pojawiać się w mediach jako charyzmatyczny obrońca wolności słowa. Dzięki zeznaniom dwóch kobiet, lider WikiLeaks miał być poddany ekstradycji do Szwecji, skąd niechybnie udałoby się przeprowadzić następną – tym razem za ocean. Sam Assange stanowczo nie przyznaje się do winy, zaznacza także, że jeżeli dostanie gwarancję, że Szwecja nie wyda go Amerykanom, to chętnie stawi się przed sądem celem złożenia zeznań. W większości wywiadów jednak zdecydowanie odcina się od całej sprawy i kategorycznie kończy temat. Strategia okazała się medialnie skuteczna i rzeczywiście w lawinie informacji dotyczących Australijczyka niewielki procent stanowią dociekania związane z prawdziwym czy sfingowanym gwałtem na obywatelkach skandynawskiego kraju.

W chwili obecnej Assange jest w impasie – od 19 czerwca przebywa na terytorium ambasady Ekwadoru, gdzie schronił się wobec coraz bardziej realnej groźby ekstradycji. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że jeżeli Assange opuści choćby na krok teren ambasady, zostanie natychmiast aresztowany przez brytyjskie służby. Zaledwie kilka dni temu prezydent Ekwadoru, Rafael Correa, silnie przeczulony na punkcie amerykańskiego ekspansjonizmu, podjął decyzję o udzieleniu liderowi WikiLeaks azylu politycznego. Nie rozwiązuje to jednak problemu, ponieważ nie znaleziono jak dotąd legalnego sposobu, aby Assange mógł opuścić ambasadę i zostać przetransportowany na terytorium Ekwadoru, unikając aresztowania. Z drugiej strony, Wielka Brytania zobowiązana jest między innymi Konwencją Wiedeńską o Stosunkach Dyplomatycznych z 1961 r. stanowiącą o nienaruszalności przedstawicielstwa obcego kraju na jej terytorium, która w myśl prawa międzynarodowego ma wyższy priorytet nad wewnętrznym prawem danego kraju (warto wspomnieć, że Brytyjczycy przeprowadzali już szturm na placówkę dyplomatyczną po tym, jak podczas rozruchów w 1984 r. z ambasady libijskiej oddano strzały do stojącej na ulicy policjantki).

Przypadek bezprecedensowy – trzeba przyznać – już niemal tak spektakularny, jak słynna w latach 50. sprawa małżeństwa Rosenbergów. Niemniej nie tak łatwy do oceny i niemożliwy do rozstrzygnięcia. Tym razem to nie Stany Zjednoczone, a ktoś inny posłużył się sztandarem obrony wolności, pokoju i demokracji.

Amnesty International, największa na świecie organizacja zajmująca się ochroną więźniów sumienia, na swojej oficjalnej stronie internetowej tak definiuje odpowiedź na pytanie, czy skazanie Juliana Assange’a za ujawnienie rządowych dokumentów Stanów Zjednoczonych jest naruszeniem prawa do wolności wypowiedzi:

Postępowanie karne wszczęte w celu ukarania osoby prywatnej za ujawnianie dowodów naruszania praw człowieka nigdy nie może być uzasadnione. Jest to prawdziwe tak samo w stosunku do innych informacji dotyczących interesu publicznego. Zasadniczo duża liczba dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks podpada pod powyższe kategorie, więc żadne oskarżenie oparte w całości lub częściowo na tych konkretnych dokumentach nie będzie zgodne z zagwarantowaną wolnością wypowiedzi.

Wolność wypowiedzi jest uznawanym międzynarodowo prawem, które powstrzymuje władzę państwową przed ograniczaniem publikacji i dostępu do informacji. Nie posiadamy danych, jakoby jakiekolwiek postępowanie związane z ujawnieniem dokumentów toczyło się przeciwko Julianowi Assange’owi. W tym przypadku, Amnesty International nie ma podstaw do udzielania komentarzy na temat żadnej potencjalnej sprawy przeciwko niemu, ponieważ nie ma zarzutów do komentowania.


Z drugiej strony należy zastanowić się nad tym, jak bardzo przysłużyło się światu ujawnienie informacji, które rozwścieczyły Amerykę. Na pytanie, czy depesze dyplomatyczne, które wypłynęły dzięki WikiLeaks, zawierają informacje istotne dla praw człowieka, Amnesty International odpowiada, że niektóre z ujawnionych dokumentów Departamentu Stanu potwierdzają lub podają więcej szczegółów na temat pogwałceń praw człowieka w kwestiach, które organizacja podnosiła już w przeszłości. Jednocześnie Amnesty International zaznacza, że nieprzerwanie apelowało do WikiLeaks, aby wykonany został każdy wysiłek mający na celu zapewnienie bezpieczeństwa osobom związanym z ujawnianymi dokumentami.

Stanowisko umiarkowanie entuzjastyczne i zachowawcze – nie da się ukryć. Zręczny ruch ze strony organizacji pragnącej zachować prestiż i bezstronność. Nie sposób bowiem ustrzec się przed pytaniami, czy aby cała afera związana z WikiLeaks nie jest prywatną wojną z Ameryką, nostalgią za zimną wojną.

Francis Fukuyama w słynnej książce The End of History and The Last Man spekulował, że proces historyczny zakończył się wraz z upadkiem bloku komunistycznego i przejęciem przez większość państw ustroju liberalnej demokracji. Współczesna demokracja miałaby być jakoby jedynym powszechnym i uniwersalnym systemem gwarantującym podstawowe prawa i wolności człowieka. Zatem od zakończenia konfliktu na linii Waszyngton – Moskwa niewiele już miałoby nas czekać przełomowych wydarzeń.

Assange-wizjoner jest w tym miejscu bardziej „optymistyczny”, pełen wiary w możliwości zmian. W czołówce swojego autorskiego programu mówi: Poszukujemy dziś rewolucyjnych idei, które mogą zmienić świat jutra! W konsekwentnie kontynuowanym wyborze rozmówców wydaje się zwolennikiem teorii Samuela Huntingtona zawartej w artykule The Clash of Civilizations, opublikowanym w 1993 r. przez pismo Foreign Affairs, w którym autor spekuluje, że politykę zdominują w przyszłości starcia cywilizacji motywowane różnicami kulturowymi i podziałami religijnymi.

Wydaje się, że Australijczyk bardzo szybko zrozumiał, że ujawnianie informacji bez ich interpretacji jest aktem autotelicznym, który nie ma realnego wpływu na kształt świata. Wyciek tajnych danych i uzyskanie dostępu do nich przez miliony potencjalnych odbiorców był faktem, który zaszokował opinię międzynarodową jako koherentny akt. Niemniej trudno mieć nadzieję, że większość ludzi deklarujących poparcie dla WikiLeaks była w stanie przebrnąć przez publikowane przez serwis informacje.

Wyprodukowany podczas aresztu domowego, oparty przede wszystkim na rozmowach w formie video konferencji, program The World Tomorrow oferuje widzowi solidną dawkę świata według Juliana Assange’a, bynajmniej nie w pozytywnym sensie.

Upubliczniając rozmowy z liderami ruchów rewolucyjnych, aktywistami i prowokatorami, lider WikiLeaks umożliwia im zyskanie szerszego poparcia wśród wyznawców podobnych poglądów lub też uzyskanie zrozumienia ich działań przez międzynarodową społeczność. Zaprasza nie tylko polityków (prezydenta ulegającej przemianom Malezji czy Tunezji, lidera Hezbollahu – Hasana Nasrallaha) oraz opozycjonistów (Alaa Abd El-Fataha, Nabeela Rajaba), ale także wpływowych intelektualistów takich jak Noam Chomsky, Slavoj Žižek czy David Horowitz. Czy są to dobre wywiady? Opinie są podzielone, niemniej nie ulega wątpliwości, że Assange w roli dziennikarza jest taktowny, niebanalny i odważny w wyborach. Pytanie, czy zdaje sobie sprawę, co tak naprawdę wspiera i jakie mogą być konsekwencje. Czy rzeczywiście jest to Assange, który dojrzał do wykreowania lub wspierania pozytywnej wizji świata, czy dalej ten Assange-buntownik, który zawsze chce pokazywać to, czego inni nie pokazują, i być przeciw tym, którzy są „u steru”?

Ciekawą informacją dotyczącą The World Tomorrow jest fakt, że prawa do emisji jako pierwsza kupiła rosyjska telewizja RT. Nostalgia?

Żyjemy w bardzo niebezpiecznym multicentrycznym świecie, gdzie nie ma już równowagi sił – mówi Slavoj Žižek. W świecie, w którym największym wrogiem Ameryki staje się obrońca wolności słowa, a azylu udziela mu państwo, w którym wolność słowa była rażąco naruszana. Rafael Correa, prezydent Ekwadoru, grzmi w prasie: Gdybyśmy zrobili chociaż jedną setną z tego, co oni zrobili Assange’owi, zostalibyśmy nazwani dyktatorami i prześladowcami.

Z ogromną ciekawością, a trochę też z obawą czekam na to, co świat jutra zrobi z Julianem Assangem. Nie można bowiem negować potencjalnych negatywnych implikacji tej sprawy dla redefinicji wolności słowa. Jeżeli realną jest publiczna pokazowa egzekucja człowieka, który otrzymał olbrzymie wsparcie międzynarodowej opinii publicznej oraz wielu organizacji, a przy tym cały czas konsekwentnie podpierał się na twardym postumencie walki o prawa człowieka, to co dalej? Bez precedensu.

W najbliższych tygodniach zapewne zobaczymy i będziemy mogli oceniać konsekwencje rozwiązania sprawy Truth vs. America. Czy jest to niepokojące? Moim zdaniem bardzo. Czy niebezpieczne? Trudno ocenić. Z jednej strony bowiem były sekretarz obrony Robert Gates komentuje sytuację, mówiąc: Czy to krępujące? Owszem. Czy to kłopotliwe? Owszem. Konsekwencje dla amerykańskiej polityki zagranicznej? Myślę, że bardzo umiarkowane. Z drugiej nie bez echa pozostaje komentarz Boba Beckela – analityka ze stacji Fox News – który w programie Follow The Money stwierdził: Facet jest zdrajcą, […] złamał każde prawo w Stanach Zjednoczonych. Jestem za karą śmierci, zatem… jest tylko jeden sposób, żeby to zrobić: nielegalnie zastrzelić sk****a! Możemy także wejść na stronę www.peopleokwithmurderingassange.com, gdzie wymienieni z imienia, nazwiska i wykonywanej funkcji ludzie spekulują na temat rozwiązania sytuacji na drodze zlecenia zabójstwa. Jeśli zawiodą legalne ataki na Assange’a, zostanie po prostu zlikwidowany przez CIA – mówi Paul Craig Roberts.

Warto jednak zauważyć, że niedawny wielki ścigany i pożądany Ameryki – Roman Polański – wciąż pozostaje na wolności i nawet robi filmy.

Na plakatach podczas demonstracji poparcia dla Assange’a czytamy: Augusto Pinochet – 3 000 ludzi zamordowanych i torturowanych, 200 000 zmuszonych do emigracji, sprzedał 370 ton broni, naruszając amerykańskie embargo – ŻADNEJ EKSTRADYCJI, wypuszczony bez oskarżenia przez Wielką Brytanię. Julian Assange – dziennikarz, bez zarzutów, uzyskał azyl polityczny. Wielka Brytania: ODDAJCIE GO NAM ALBO WEŹMIEMY SZTURMEM WASZĄ *** AMBASADĘ.

Celem tego artykułu nie jest ocena ani działań Assange’a, ani tym bardziej WikiLeaks, ale zwrócenie uwagi jak bezprecedensowa jest to sprawa. Warto też spróbować wyobrazić sobie konsekwencje potencjalnych rozwiązań. Nie namawiam do udzielania poparcia, ale skoro publikujemy w internetowej prasie, w której chcemy mieć prawo do pisania o wszystkim, godzi się, żeby w imię pryncypiów powiedzieć na koniec – Free Julian Assange!