Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Joyride (Diane di Prima „Wspomnienia bitniczki”)

Recenzje /

Gra nazywa się cool, a taniec fish. Można go tańczyć samotnie, można w parach – wtedy kolejne figury nachodzą na siebie jak w szalonym kalejdoskopie. Ciało wciska się w ciało w poszukiwaniu duszności. Ciało ociera o ciało, ofiarowując niezbędne podniecenie, spocony magnetyzm. Przytupywanie, szalone skoki, szpagaty a na dokładkę piruety. Ale fish nie jest wybredny; jeśli tylko masz ochotę, dozwolone jest zbijanie się w większe grupy – po trzy, cztery, pięć osób. Liczba nie ma żadnego znaczenia.

Ważne jest to, że fish jest integralnym składnikiem cool. Rodzajem prologu, preludium albo, wyrażając się bez ogródek, gry wstępnej, podczas której ciało i umysł nabierają koniecznej konsystencji. Natomiast Ziemia – ta stara, konserwatywna matrona oddająca się z zapałem konsumpcji – szykuje się już, aby wypaść z orbity. Ten spektakularny show również będzie elementem gry. Będzie cool. Mega cool. Metacool. Zapomniałbym wspomnieć o jednej kluczowej pozycji – „zamieraniu”. Rzecz dla naprawdę wybranych. Pozycja, która wyrwa się z definicji ruchu, a staje się sztuką. Pierwotnym rodzajem sztuki. Odrzucasz głowę do tyłu (być może z odrazą lub dla odmiany z uwielbieniem), ręce wędrują przed siebie, a corpus delicti podąża za głową. Każdy miesień napina się i drży, zdradzając oschłą obojętność. Każdy mięsień staje się osobną cząstką Wszechświata.

To musiał być maj 1950 lub 1951 roku, Nowy Jork w ciepłej wiosennej mżawce. Diane di Prima wchodzi do Swing Rendezvous, baru dla gejów prowadzonego przez mafię. To jej pierwszy gigant. Ucieczka z college’u przed codziennością wypełnioną szczelnie przesądami włoskich emigrantów, policją i konwenansami. Droga do wyzwolenia wiedzie przez zadymione wnętrza, bachowskie kantaty i kolejne orgazmy. To jeszcze nic niezwykłego – jedynie pełna seksualnych wzlotów historia dorastającej, aspirującej do świata artystycznej cyganerii dziewczyny. Kluczowe jest to, że rzeczywistość zaczyna buzować, gubić swój paradygmat. Ameryka zmienia się i jest to zmiana totalna, która doprowadzi do wielkich niepokojów społecznych pod koniec lat 60. XX w.

Stany Zjednoczone wyłoniły się z chaosu II wojny światowej jako globalne mocarstwo. Decydujące okazały się tu skuteczne środki podjęte w celu rekonwersji gospodarki i zapobieżenia wzrostowi bezrobocia, co wiązało się z demobilizacją ogromnej liczby żołnierzy. Uwolniona konsumpcja i nasilające się procesy industrializacji doprowadziły do powstania nowej klasy średniej. To właśnie ona stała się zasadniczą siłą napędową produkcji oraz głównym beneficjentem sukcesu ekonomicznego. Tak znaczące zmiany w platformie społecznej doprowadziły do całkowitego przewartościowania – kultywowana praktycznie od początku istnienia państwowości amerykańskiej etyka protestancka z jej umiłowaniem pracy, oszczędzania i ascezy ustąpiła pola konsumpcjonizmowi, który na bazie rosnącej produkcji proponował nieomal nieograniczoną przyjemność zakupów i rozrywek. Nowa klasa średnia stworzyła nowy styl życia, który stał się elementem powstającej kultury masowej. Zmieniło to całkowicie obraz amerykańskiej rodziny dostarczając jej nowych, przestronnych miejsc zamieszkania (oczywiście na przedmieściach), zapewniając szybki, tani i wygodny transport (dzięki kolejnym falom rozwoju motoryzacji) oraz wyposażając w większą ilość wolnego czasu (na skutek skrócenia tygodnia pracy). Oczywiście zmiana nie miała jedynie charakteru ekonomicznego, a przybrała również formę głębokiej wewnętrznej ewolucji.

Po pierwsze, pod wpływem poglądów głoszonych m.in. przez Benjamina Spocka odrzucono tradycyjne metody wychowawcze zawierające się w nakazach, zakazach i żelaznej dyscyplinie na rzecz zapewnienia dziecku warunków swobodnego rozwoju własnej indywidualności. Ten nowy system opierał się na wytworzeniu silnej więzi pomiędzy rodzicami i dziećmi oraz metodzie zachęt i nagród. Po drugie, wzrósł prestiż wyższego wykształcenia, a studia stały się środkiem ułatwiającym awans społeczny i materialny. Po trzecie, zwiększyła się rola religii w życiu przeciętnego Amerykanina, a także liczba osób deklarujących swą przynależność do kościołów i związków wyznaniowych. Po czwarte, w postrzeganiu i formułowaniu seksualności zarówno kobiet, jak i mężczyzn nastąpiły znaczne zmiany, które stały się znaczącym krokiem ku rewolucji obyczajowej drugiej połowy lat sześćdziesiątych. Bez wątpienia kluczowym elementem rewolucji seksualnej było wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej (trafiła ona do powszechnego użycia w 1960 r.). Wcześniej, bo już w latach 50., dzięki powszechnemu wykorzystaniu penicyliny udało się opanować epidemię kiły, która nie zachęcała do przygodnych kontaktów seksualnych.

Bitnicy stanowili swoistą forpocztę ery kontestacji. Choć nie byli ruchem stricte politycznym, a raczej stanowili grupę indywidualistów pozbawionych własnej ideologii, których łączyła miłość do literatury, poezji i bebopu, to zbliżył ich wspólny cel – odtworzenie pierwotnego spokoju zniszczonego przez konwenanse współczesnej cywilizacji, wyzwolenie pokładów szczerości i prawdy, odkrycie autentycznych uczuć, ponowne zjednoczenie się ze światem. Odrzucali oni zasady i wartości kultury masowej, lecz nie negowali jej, tak jak nie negowali społeczeństwa. Albowiem ich misją nie było tworzenie utopii, a jedynie testowanie prawdziwego życia. Co istotne, nieśli również ze sobą pierwiastek rewolucji obyczajowej, która miała się ziścić w latach 60. Bitnik był kimś na kształt współczesnego świętego, którego pragnieniem jest doświadczanie zmysłowości cielesnej, będącej odwieczną siedzibą Boga. Zaś cielesność ta stawać się miała również pośrednikiem w doświadczaniu prawdy. Bitnik przeciwstawia się systemowi – molochowi – poprzez doznanie życia we wszystkich jego aspektach, bowiem każdy, najbardziej nawet odpychający fragment egzystencji jest święty.

Diane di Prima jest jedną z niewielu kobiet, które odegrały istotną rolę w pokoleniu bitników. Poetka, założycielka New York Poets Theatre, w którym wystawiano m.in. sztuki Geneta i O’Hary, do tej pory praktycznie nieobecna w polskim przekładzie. Tłumaczenia jej wierszy (ściśle – trzech wierszy) znalazły się w wydanej w 1976 r. antologii współczesnych poetów amerykańskich Wizjonerzy i buntownicy. Dlatego trochę żal, że jej twórczość możemy poznawać dzięki Wspomnieniom bitniczki, bo jest to, jak podkreśla autorka, książka napisana wyłączenie z powodów finansowych. Więcej seksu – odpowiadał wydawca na kolejne fragmenty przesyłanego przez di Primę tekstu. Tak powstała pornograficzna minipowieść, która oprócz nagromadzenia wszelakiego rodzaju aktów seksualnych niewiele ma wspólnego z twórczością bitników. Oczywiście można na siłę doszukiwać się elementów feministycznych czy też próby odtworzenia atmosfery tamtych dusznych czasów maccartyzmu, ale są to jedynie krótkie chwile oddechu pomiędzy opisami kolejnych uniesień seksualnych. Wraz z główną bohaterką wpadamy więc w runiczny wir rozpoczynający się w chwili utraty dziewictwa i dalej obserwujemy seks heteroseksualny, lesbijski, grupowy, gwałt i stosunki kazirodcze, by w szczytowym momencie wziąć udział w prawdziwie bitnikowskiej orgii wraz z Allenem Ginsbergiem (Allen zaczął recytować Whitmana, pocierając stopami kutasa Lesliego, a kiedy Leslie stwardniał, wziął go do ust) i Jackiem Kerouakiem (Jack wyprostował się z głośnym okrzykiem i zrzucił wszystko na podłogę, a potem opadł na mnie i wszedł bezzwłocznie w moją cipę). Kres seksualnych przygód stanowi moment, w którym główna bohaterka odkrywa, że jest w ciąży.

Co się stało z tymi wszystkimi bitnikami – to pytanie zadane przez jasnowłosą studentkę autorce jest zdaniem otwierającym wstęp do Wspomnień bitniczki. No cóż, moja droga, niektórzy z nas wyprzedali swoje ideały i zostali hipisami. Inni zachowali się przyzwoicie, przyjmując stypendia od rządu lub pisząc powieści pornograficzne – żartem odpowiada di Prima. Ja jednak zdecydowanie wolałbym zagłębić się w polskie tłumaczenia jej wierszy niż w książkę, którą można traktować dziś jedynie w kategoriach mniej lub bardziej smacznego żartu (w zależności od preferencji). Czym bowiem w czasach pornoklipów jest klasyczna powieść pornograficzna? Jedynie zakurzonym eksponatem muzealnym budzącym uśmieszki politowania, bo Ziemia w międzyczasie już kilkakrotnie wypadła z orbity.

 

Diane di Prima

Wspomnienia bitniczki

Przekład: Jędrzej Polak

Wydawnictwo Officyna, 2013

Liczba stron: 160