Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Fantastyczni artyści i jak ich znaleźć („Bałwan w lodówce”)

Recenzje /

Chyba nie było jeszcze takiej książki dla młodszych – Łukasz Gorczyca i Krzysztof Gawronkiewicz stworzyli istotne i ciekawe dzieło dla dzieci i ich rodziców. To lektura, która może zastąpić czytanie bajki w rodzinach, w których ze sztuką żyje się bliżej niż z teściową, a malarstwo, rzeźba czy performance to stałe punkty w rozwoju psychofizycznym dzieci.

Oczywiście, to trochę bajka. Książka Gorczycy i Gawronkiewicza jest optymistyczną projekcją świata z pogranicza fantasy – bo kilkuletnie dzieci są tu bardziej zainteresowane sztuką niż komputerem, więcej wiedzą o performansie niż o pokemonach, można je zainteresować malarstwem zamiast animacją Pixara, a jeśli są markotne, wystarczy opowiedzieć, co tam się w polskiej sztuce aktualnie dzieje. Nie udało mi się dostąpić zaszczytu bycia rodzicem, dlatego trudno mi orzec, czy takie pociechy gdzieś na szarych osiedlach rzeczywiście żyją, ale w dzieciństwie nie ma miejsca na realizm. Duet współtwórcy magazynu artystycznego „Raster” oraz autora komiksów okazał się owocnym i wartym lektury projektem – po przeczytaniu tej książki (a przeczytać ją można z wielu powodów), przynajmniej przez chwilę wierzymy w lepszy i milszy świat – taki, w którym ciekawość dzieci zaspokajają rodzice i sztuka, a nie tablet, w którym rodziciele mają czas i cierpliwość na długie spacery po galeriach i muzeach, w którym przed snem – oprócz bajki – opowiadają o najbardziej odjechanych pomysłach artystów.

Książka została zaprojektowana z myślą o dzieciach – format zbliżony do A4, naprawdę duże litery i światło między linijkami tekstu ułatwią lekturę nawet najmłodszym czytelnikom. Opowiadania są króciutkie i ilustrowane – duże obrazki autorstwa Gawronkiewicza zdobią całe strony. Autorzy oparli fabułę opowiadań na konkretnych artystach – co jest niezwykle ciekawym i odważnym konceptem jak na książkę dla młodszych. Każde opowiadanie to historia o malarzu, rzeźbiarzu czy performerze. Urocze, kilkuletnie rodzeństwo, Bartek i Matylda, to dzieci urodzone w rodzinie inteligenckiej. Ich tata pracuje w galerii sztuki, więc znają wielu artystów – rodzeństwo nieustannie poznaje niejednolity i dziwny świat sztuki. Warto to zaznaczyć: ta książka jest prosta, bo została zaadresowana do dzieci, ale nie można odmówić jej humoru i próby zrekonstruowania niesamowitego języka i percepcji najmłodszych, na przykład: Tato, a jak artyści chodzą po Chińskim Murze, to nie chodzą do sklepu? albo: – Nie obieram ziemniaków! – zdenerwował się Bartek. – Nie obierasz, bo jesteś za mały, jak będziesz mieć tyle lat co ja, to też będziesz obierać – wyjaśniłam. – Prawda, tato? – Oczywiście – tata pokiwał głową, ale Bartek wcale się nie uspokoił. – Nie chcę obierać ziemniaków! – krzyknął.

Język jest prosty, podobnie same opowiadania, ale historyjki autorstwa Gorczycy są ciepłe i uspokajające. Liczba najprzyjemniejszych uczuć i radości, które włożył do tekstu Gorczyca, a zilustrował Gawronkiewicz, powoduje, że po (krótkiej zresztą) lekturze zwyczajnie czujemy się lepszymi ludźmi. Rodzeństwo jest przeurocze i po zaledwie kilku historyjkach sami chcielibyśmy mieć takie dzieci. Ciekawe, inteligentne, zabawne i zdolne do swobodnego poruszania się po świecie (nie tylko) sztuki.

Już same tytuły opowiadań zabierają nas do tego niezwykłego, nam już niedostępnego czasu: Do góry nogami, Film, który można oglądać wszędzie, Przed kim chowają się dorośli?, Bałwan w lodówce, Autobus z fikołkami, Niepotrzebne zabawki, Ciasteczka z Chińskiego Muru, O artystce, która uszyła sobie córkę, Niebieski pasek i Ziemniaki w galerii. Ważne, że poza rozczulającym ciepłem i miłością oraz dziecięcą wyobraźnią, najmłodsi czytelnicy znajdą w opowiadaniach z Bałwana w lodówce sporo ważnych lekcji ze świata sztuk. W kolejnych tekstach poznajemy artystów, a opowieści kończą się obrazkiem oraz biogramem danego twórcy (również napisanym w zabawny, „dziecięcy” sposób). Dzieci poznają więc sztukę do góry nogami Georga Baselitza, wszechobecny film Pawła Althamera, fotografię Joanny Piotrowskiej, performance Oskara Dawickiego, instalacje Klary Liden, śmieci Władysława Hasiora, niesamowitą miłość Mariny Abramović i Ulaya, czarne lalki Anety Grzeszykowskiej, liczby Romana Opałki, tasiemki Edwarda Krasińskiego i ziemniaki oraz tęczę Julity Wójcik. Gorczyca nie kryje jednak sztuki i edukacji za pięknymi bajkami ani nie bagatelizuje edukacyjnego potencjału – definicje podawane są wprost i zazwyczaj w zabawny sposób: Performer to taki artysta, który na żywo przed widzami robi różne wymyślane przez siebie rzeczy. Oskar Dawicki jest performerem, ale często zamiast coś robić, nie robi nic albo: Artysta konceptualny to taki artysta, który… – tata znowu się zamyślił – który interesuje się tym, czego nie widać. Taki artysta nie maluje obrazów ani nie robi rzeźb, tylko siedzi i myśli. Myśli, myśli, aż wymyśli, jak można inaczej pokazać świat – bez malowania, rysowania albo rzeźbienia.

Ilustracje Krzysztofa Gawronkiewicza, znanego choćby z Mikropolis, Esencji czy Powstania, świetnie dopełniają książkę. Niekiedy obrazki przypominają nieszczególnie radosną twórczość Macieja Sieńczyka, choć są zdecydowanie bardziej szczegółowe, ciepłe i przede wszystkim nie są odpychające. Gawronkiewicz narysował również sylwetki omawianych artystów, co stanowi niejako hołd oddany kolegom i koleżankom po fachu.

W oficjalnych opisach książki podkreśla się, że dzieło Łukasza Gorczycy i Krzysztofa Gawronkiewicza ma nauczyć dzieci swobodnego myślenia i otworzyć je na niezwykły świat. I rzeczywiście, choć to duże i ogólne założenia, to dzieło rzeczywiście może taką funkcję spełniać. Świat Matyldy i Bartka jest niezwykle kolorowy, ale przy tym – wbrew temu, co wyżej napisałem o fantastycznej projekcji – nie jest na tyle odrealniony, że przestajemy w niego wierzyć. Dzieci krzyczą i są niesforne, broją i fikają, płaczą i są głośne – to nie żadne potulne malowane baranki, ale bohaterowie, w których wierzymy, dzięki czemu najmłodsi czytelnicy mogą ich zaakceptować. Dzieciaki dowiadują się o sztuce nie z podręczników, ale ze spacerów i opowieści rodziców, dlatego sądzę, że książka wydana przez Fundację Sztuki Polskiej ING ma sens i może odgrywać istotną rolę. Jeśli już bierzemy udział w akcji „Cała Polska czyta dzieciom”, to być może warto do biblioteczki, obok Harry’ego Pottera, dołożyć właśnie Bałwana w lodówce.

Nie wiem, czy po lekturze tej książki dzieci staną się bardziej ciekawe sztuki. Pewne jest natomiast, że po skończeniu tej książki czułem się dobrze. Naprawdę czułem się dobrze i podejrzanie szczęśliwie. I to jest główny powód, dla którego powinniście tę książkę przeczytać dzieciom.

 

Łukasz Gorczyca, Krzysztof Gawronkiewicz

Bałwan w lodówce

Fundacja Sztuki Polskiej ING, 2017

Liczba stron: 128

Maciej Pawlikowski

(ur. 1986) – studiował krytykę literacką na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publikuje tam, gdzie go wpuszczą. Jest redaktorem w GRYOnline.pl. Urodził się w Kamiennej Górze, mieszka w Krakowie.