Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Emocje i intelekt. Malarstwo Macieja Durskiego

Artykuły /

Feeria braw, natłok kształtów, przypadkowość układów kompozycyjnych – właśnie te elementy na pierwszy rzut oka wyróżniają twórczość malarską Macieja Durskiego. Wystarczy jednak przyjrzeć się dokładniej obrazom artysty, aby obok bezsprzecznie dominującego pierwiastka emocjonalnego odnaleźć kontrastujący z nim, być może początkowo niedostrzegalny czynnik intelektualny.

Podstawowym elementem, który zwraca uwagę przy spotkaniu z dziełami Macieja Durskiego jest ich niesamowita, nieogarniona wręcz ekspresja. Za obfitością kolorów i form, a także nieoczywistością, kontrolowanym chaosem układów kompozycyjnych idą, co oczywiste, emocje. Z związku z tym, iż dzieła malarza są bardzo dynamiczne w całej swej strukturze, emocje te są wyraźnie intensywne. I chociaż ekspresyjne malarstwo od momentu swoich narodzin służyło raczej za nośnik negatywnych uczuć – i nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy na fakt, że bodźcem do jego powstania stały się traumatyczne przeżycia I wojny światowej – Durski odnosi się również do wrażeń pozytywnych. Generowana mnogością przenikających się kolorów i kształtów dynamika na jego pastelowych obrazach stanowi bowiem raczej umiejętnie zakomponowaną pochwałę intensywnego, obfitującego w emocje i ciągły ruch, życia. Pewną niepokojącą atmosferę może budować tu przewijająca się przez całą twórczość Durskiego zdeformowana, humanoidalna figura. Jednakże intencja zastosowania przez autora tego zabiegu przedstawieniowego może być dwojaka – obok chęci wykreowania przez artystę tajemniczego, budzącego lęk klimatu było nią z pewnością stworzenie uniwersalnej narracji, osiąganej poprzez lokowanie w obrębie płótna anonimowej postaci, z którą każdy widz może się utożsamić.

„Zanim”, 2017

Dlatego też, nawet gdy twórca w swoich pracach o jaskrawej kolorystyce nadaje swojej figurze twarz, jest to twarz zaczerpnięta wprost z popularnych internetowych serwisów – twarz tak znana, że funkcjonująca powszechnie już raczej jako medialny symbol aniżeli element identyfikujący konkretną osobę. Wspomniane jaskrawe dzieła Durskiego, charakteryzują się natomiast bardziej niepokojącym klimatem aniżeli pastelowe obrazy artysty. Być może dzieje się tak ze względu na fakt, iż intensywne, przeplatające się ze sobą w chaotycznej kompozycji odcienie żółci, różów i błękitów są w swojej wyrazistości wręcz agresywne wobec widza. Krzykliwe kolory nie pozwalają mu zatrzymać na dłużej wzroku na płótnie – jedynym fragmentem względnie neutralnym dla odbiorcy jest wspomniana już, pojawiająca się na obrazie kobieca twarz. Podkreślam, fragmentem względnie neutralnym, ponieważ pozbawiona osobowości twarz-maska może wzbudzać w widzu również nieokreślone poczucie lęku i dyskomfortu. Wiele możliwości interpretacyjnych daje publiczności także najnowszy cykl malarski Durskiego, a mianowicie „Głowy”. Z jednej strony bowiem umieszczone na ciemnym tle rozbite na malutkie, barwne cząstki, anonimowe głowy zdradzają wewnętrze rozdarcie człowieka, z drugiej natomiast mówią one o skomplikowaniu ludzkiej natury.

„Jedźcy”, 2017

Pomimo iż kolorystyka i forma dzieł Durskiego w naturalny sposób w pierwszej kolejności odwołują się do emocji widza, zagłębiając się w twórczość artysty, łatwo zdać sobie sprawę, że silnie zaakcentowana jest w niej również obecność rozumu. Wyraźnie widoczny on jest nie tylko w bardzo przemyślanej, zazwyczaj centralnej, aranżacji elementów kompozycyjnych w obrębie płótna, ale również w pewnego rodzaju kolorystycznej logice dzieł. Położone na obrazie odcienie w najbardziej naturalny sposób współbrzmią ze sobą, doskonale realizując koncepcję kontrolowanego chaosu. Wśród tej obfitości tonacji nie sposób dostrzec chociaż najmniejszej fałszywej nuty. Jest to tym bardziej imponujące, iż artysta, tworząc swoje kompozycje, odwołuje się przecież wyłącznie do własnej wyobraźni, nie natomiast do natury. Podobna sytuacja ma miejsce, jeśli chodzi o realizowane na płótnie zestawienia form – wydaje się, że mimo wszystko dużo więcej czerpią one z opartej przecież na matematycznych zasadach geometrii, aniżeli z obecnych w przyrodzie organicznych form. Choć najwyraźniej zjawisko to dostrzegalne jest w całkowicie abstrakcyjnych dziełach Durskiego, takich jak Drzwi, Akwarium czy Bazyl (wszystkie zrealizowane w 2017 roku), figuratywne przedstawienia artysty, w których humanoidalna postać skonstruowana jest z szeregu zestawionych ze sobą trójkątów, kwadratów i wielokątów, tak naprawdę kontynuują tę geometryzującą tendencję.

Maciej Durski jest jednym z niewielu współczesnych artystów, którzy w tak bezkompromisowy, a przy tym niezwykle umiejętny sposób łączą na płótnie to, co zrodzone jest z emocji i to, co pochodzi od intelektu. Za dynamicznymi pociągnięciami pędzla i szaleństwem barw kryje się wręcz zadziwiający w swej logice układ kompozycyjny.