Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Dobroć w skali makro (C. J. Shields „Zdarza się. Kurt Vonnegut: Życie”)

Recenzje /

Gdyby chcieć biografię Kurta Vonneguta zareklamować w sposób prostacki, należałoby napisać np. Przeczytaj, jeśli chcesz dowiedzieć się, w jaki sposób wybitny pisarz się oświadczył, co zakopał w przydomowym ogródku i jaki gest wykonał na łożu śmierci. Gdyby chcieć zareklamować ją w sposób uczesany, można by powiedzieć, że to swoiste kompendium wiedzy, w którym same przypisy, bibliografia i indeks zajmują prawie 120 stron. Myślę jednak, że do lektury dzieła Charlesa J. Shieldsa należy namawiać w duchu bliskim opisywanemu twórcy: To biografia Kurta Vonneguta. Przeczytajcie ją, do diaska!

Strasznie pomyliłby się każdy, kto Zdarza się pominąłby w przekonaniu, że temat wyczerpał wydany w Polsce przed kilkoma miesiącami zbiór listów Kurta Vonneguta. Shields siłą rzeczy opisuje te same wydarzenia z życia pisarza z Indianapolis, jednak powtórzeń jest tu jak na lekarstwo. I o ile z Listów dowiadujemy się głównie tego, że wielki prozaik, prorok naszych czasów był po prostu człowiekiem, to z jego biografii znacznie łatwiej wysnuć wnioski o tym, jaki ten człowiek był. A nie zawsze są one wesołe. Shields uniknął więc zarzutów, które tak często stawia się autorom biografii wybitnych jednostek – że pisali na kolanach.

Ze Zdarza się wyłania się obraz Vonneguta jako człowieka impulsywnego, niepotrafiącego okazywać uczuć; pisarza przewrażliwionego na własnym punkcie, źle znoszącego każdy rodzaj krytyki; autora, którego na siłę wtłoczono w buty moralisty. Vonnegut poczuł się w tej roli tak wygodnie, że na co dzień zdawał się zapominać, iż obcowanie z innymi ludźmi rzadko kiedy polega na wygłaszaniu życiowych mądrości, niezależnie od tego jak bardzo są celne. Rzeźnia numer pięć zrobiła z niego autorytet moralny, za który uchodzi do dziś. Nie od czapy są syntetyczne stwierdzenia, że poprzez swoją twórczość Vonnegut apelował do ludzkości o opamiętanie. Sam autor przyznał w wywiadzie dla „Chicago Tribune” w 1969 roku: Mówię ludziom, żeby nie brali więcej, niż potrzebują, żeby nie byli chciwi. Mówię, żeby nie zabijali, nawet w samoobronie. Mówię, żeby nie zanieczyszczali wody ani atmosfery. Mówię, żeby nie plądrowali państwowego budżetu. (…) To moralizatorstwo trafia na podatny grunt. Jest oczywiście echem tego, co młodzi ludzie mówią sami sobie. Życie Vonneguta wydaje się jednak bolesnym dowodem na to, że stosowanie się do tych zasad jest dziecinnie proste w porównaniu chociażby z utrzymywaniem poprawnych relacji z przyjaciółmi i rodziną. Człowiek, któremu tak łatwo przychodziło formułowanie celnych tez na temat ludzkości, w życiu prywatnym był zagubiony i nierzadko zdarzało mu się ranić innych słowami lub postępowaniem. Był Vonnegut naprawdę dobrym człowiekiem w skali makro, zaś w relacjach z najbliższym otoczeniem wychodziło mu to różnie.

Książka Shieldsa daje nam odpowiedź na pytanie jak to się właściwie stało, że średnio poważany autor dość dziwacznej literatury z dnia na dzień stał się głosem sumienia dużej części amerykańskiego społeczeństwa. Kluczową rolę odegrały tu czasy, w których Vonnegutowi przyszło wydać jego najsłynniejszą powieść. Krajem targały protesty przeciwko wojnie w Wietnamie, miejsce w fotelu prezydenckim coraz śmielej mościł sobie Richard Nixon, a w Memphis zastrzelono pastora Martina Luthera Kinga. To ostatnie wydarzenie zastało pisarza podczas Festiwalu Literackiego na Uniwersytecie Notre Dame w stanie Indiana. Vonnegut miał starannie przygotowaną przemowę, którą zdecydował się wygłosić mimo strasznych wieści z Memphis. Reakcja publiczności wprawiła go w osłupienie: Wszystko, co powiedziałem, okazywało się śmieszne. Wystarczyło, żebym zakasłał albo odchrząknął, a wszyscy zwijali się ze śmiechu. (…) Ludzie śmiali się, ponieważ byli zrozpaczeni, pogrążeni w bólu, na który nic nie mogli poradzić – wspominał pisarz w wywiadzie dla „Playboya”. Od tej pory Vonnegut zyskał sławę wybitnego mówcy, zaś wydana niedługo później Rzeźnia numer pięć zapewniła mu pozycję mentora ówczesnej kontrkultury.

Można zatem stwierdzić, że Vonnegut znalazł się ze swoimi przekonaniami w odpowiednim miejscu i czasie. Nie było w nim jednak nic z Chaunceya Gardinera, opisanego przez Kosińskiego w książce Wystarczy być, głupka wyniesionego na piedestał. Miał wszak autor Matki nocy na zajmowanie swojej pozycji wszelkie intelektualne papiery, poparte doświadczeniami lat wojny. Stąd być może takie wyczulenie na krytykę, objawiane przez Vonneguta w ostatnich dekadach życia.

Biografia pióra Charlesa J. Shieldsa góruje nad Listami pod jeszcze jednym względem. Skupiając się na życiu Vonneguta, nie spycha na drugi plan jego twórczości. Każdą powieść Shields stara się krótko streścić, zinterpretować i przedstawić tony dominujące w prasowych recenzjach. Dla czytelnika zaznajomionego z twórczością autora Syren z Tytana nie może być lepszego impulsu do przypomnienia sobie jego dzieł.

Autora Zdarza się należy pochwalić nie tylko za rzetelne odmalowanie portretu Kurta Vonneguta jako prozaika i człowieka, ale i niemal beletrystyczne zacięcie w opisywaniu przełomowych momentów z życia pisarza. Shields umiejętnie buduje napięcie i zarysowuje konteksty, zmierzając do przedstawienia okoliczności śmierci siostry Vonneguta czy wielkiego wydawniczego sukcesu Rzeźni numer pięć. Najpiękniejsze jest jednak wprowadzenie do bombardowania Drezna: Pierwsza połowa dwudziestego wieku stanowiła jednak patynę na siedmiu wiekach kultury, dzięki którym Drezno dorobiło się miana „Florencji nad Łabą”. Przeszłość tego centrum sztuki i techniki przez ponad pół tysiąclecia była tak bogata, że w tutejszych muzeach zachowało się świadectwo nieprzerwanego postępu cywilizacji Zachodu w dziedzinie nauki i kultury, począwszy od trzynastego wieku. Gdziekolwiek spojrzeli jeńcy, wydawało im się, że wojna w ogóle nie naruszyła nimbu tego wspaniałego miasta. Świadomość dalszych wydarzeń musi rodzić w czytelniku dość banalne myśli, że ludzkość pisze najbardziej absurdalne z możliwych scenariuszy. Nie powinno dziwić, że takie wnioski nasuwają się akurat przy lekturze biografii Kurta Vonneguta.

 

Charles J. Shields

Zdarza się. Kurt Vonnegut: Życie

Przekład: Rafał Lisowski

Wydawnictwo Albatros

Liczba stron: 672

Jacek Skałecki

(ur. 1988) – urodził się i mieszka w Lublinie. Absolwent dziennikarstwa UMCS. Twórca "LUBcastu – podcastu o Lublinie".