Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Do piekła i z powrotem („Marek Dyjak. Polizany przez Boga”)

Recenzje /

Do książki Marek Dyjak. Polizany przez Boga można podejść na dwa sposoby: jak do współczesnej legendy, barwnej, choć trochę chaotycznej, opowieści o życiu nietuzinkowego artysty lub „na poważnie”, bez czytelniczego dystansu, jak do personalnej spowiedzi. W drugim przypadku jest to lektura naprawdę trudna, zwłaszcza dla tych, którym muzyka Dyjaka nie jest obca.

Przeprowadzenia wywiadu podjęli się Łukasz Klinke i Arkadiusz Bartosiak, znani lepiej jako Wywiadowcy („Playboy”, „Przekrój”). Wielokrotnie miałem okazję poznać bezbłędny warsztat obu panów , jednak nietrudno zauważyć, że Marek Dyjak do łatwych rozmówców nie należy. Muzyk od początku wystawia dziennikarzy na próbę, niejednokrotnie odmawiając odpowiedzi na pewne pytania i zmieniając całkowicie tok wywiadu. Często wymaga to parafrazowania tych samych pytań, lawirowania pomiędzy tematami czy zachodzenia od innej strony. Nie ma tu fałszu, jest wymęczona, wypocona prawda. ,Obraz „trudnych warunków pracy” uzupełniają papierosy, nieodłączny towarzysz artysty, do których obaj panowie redaktorzy mają stosunek negatywny.

Marek Dyjak. Polizany przez Boga to wywiad-rzeka z feniksem, który za młodu zajął miejsce w gwiazdozbiorze polskiej poezji śpiewanej tylko po to, żeby chwilę później skończyć w podłej dzielnicy, codziennie zatruwając organizm nieludzkimi dawkami alkoholu. Szereg wizyt na oddziałach odwykowych był w życiu Dyjaka spalaniem, spopielenie natomiast miało miejsce przy próbie samobójczej. Potem nastąpiło odrodzenie: abstynencja i kontrakt z Kayax, czyli tranzycja od śpiewania w Oparach Absurdu na warszawskiej Pradze, prosto na kanapę Wojewódzkiego. Jeśli byłby to film, nakręciłby go Smarzowski – bezkompromisowy w stawianiu pomnika smutnej, polskiej rzeczywistości.

Nie brakuje tu znajomych twarzy: Rafał Wojaczek, Adam Galas, Jan Kondrak, profesor Trawińska, a nawet kwartet Stańki i Stanisław Soyka. Każdy znajdzie coś dla siebie, artysta oferuje szeroki wybór w personalnej „galerii aniołów”, które po drodze mu pomogły. W pewnym sensie jest to opis tułaczki. Alkohol jest przyczyną i motorem – w równym stopniu, co sztuka. Dopiero pod koniec, jak w dobrym kinie drogi, odkryty zostaje prawdziwy sens całej podróży. Książka jest nawet określona przez samego Dyjaka jako sposób, żeby do niego (czy raczej: do Niej, mowa tu o córce artysty) dotrzeć.

Dziwna to lektura, z jednej strony nielekka, miejscami emocjonalnie wyczerpująca, z drugiej strony – absorbująca, wymagająca czytania ciągiem. Wspomnienia Marka zaskakują i szokują, może dzięki barwnym metaforom, których nie powstydziłby się żaden pisarz, a może przez absurdalność sytuacji, w które bohater się wpakował. Sytuacji takich, jak choćby koncert na stypie człowieka, który powiesił się na własnym weselu po tym, jak zdradziła go świeżo upieczona żona.

Dyjaka trudno poznać „na raz”, jest to raczej odsłanianie pól, łączenie kropek, szukanie wspólnego mianownika, często na przekór jego własnym słowom. To elegant mówiący jednocześnie, że z biżuterii mogłem wybrać tylko dziary. Poznajemy zresztą znaczenie symboli, które wytatuował na swoim ciele, i wbrew temu, co mówi internet, nie ma wśród nich pagonów (popularny mit dotyczący „rysunków” Dyjaka). Muzyk w jednej chwili wyrzeka się towarzyskości, deklaruje: nie jestem przyjacielem wszystkich, by po chwili stwierdzić, że to właśnie on był zawsze w centrum zainteresowania, znał się z każdym, potrzebował i szukał publiki. Może dlatego, że rodzina nie była zainteresowana jego twórczością? A jednak, gdy mały Marek zainteresował się muzyką, w domu pojawiło się pianino. Sprzeczności kształtują obraz niemal tak dobrze, jak mapa jego blizn, rzeczy przemilczane i niedopowiedziane.

Marek Dyjak nazywa siebie „refrenistą”, a ja wiem, że jest kimś więcej i zrozumie to każdy, kto sięgnie po tę książkę. Jest to spotkanie z osobą o wyjątkowej wrażliwości, która jest tak męcząca w codziennym życiu. Z alkoholikiem i hipochondrykiem, interpretatorem i pieśniarzem, zainspirowanym i inspirującym. Człowiekiem po przejściach, od którego nauczyć się można, że niektórych błędów naprawdę nie warto popełnić. A wszystko podane w prosty sposób, językiem kogoś, kogo – nomen omen – chcielibyście zaprosić na piwo.

 

Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke

 Marek Dyjak. Polizany przez Boga

Agora, 2014

Liczba stron: 264

Damian Dawid Nowak

(ur. 1989) - urodzony w Tarnowskich Górach, zamieszkały w Warszawie, studiował Philosophy of Cognition, Moral and Value na Uniwersytecie Warszawskim. Pracujący w mediach fan dobrej literatury i jedzenia. Założyciel portalu Good Place Warsaw. W 2014 zadebiutował tomikiem poetyckim pt. "Nieistotne".